Statystyka

15.12.2012

17 Nauka tanca

Minęły dwa tygodnie jak nie dłużej od ostatniego spotkania Kiry. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo mogłam nieco odetchnąć. Jednak ten odpoczynek nie mógł trwać zbyt długo, a dlaczego? No bo mojemu menadżerowi się zachciało abyśmy zagrali na jutrzejszym koncercie ckliwą piosenkę o miłości podczas której miałam z kimś tańczyć! To skandal! Ja przecież nie potrafię tańczyć! Jeszcze miałam ubrać jakąś sukienkę! To nie do przyjęcia! Protest! Strajkuję! Niech nie myślą, ze mnie w takie badziewie wcisną i na dodatek każą tańczyć! Mam od tego płatnych tancerzy! Ja muszę skupić się na śpiewaniu, a nie! No ja nie chcęęęę!!!
- Rei, zaczniemy w końcu, czy mam cię zmusić? - spytał Daisuke, stojąc przede mną w dość sporej odległości kilku metrów, na sali gimnastycznej naszej szkoły muzycznej, która jak wiać sprzeciwiała się mojemu zdaniu, dając nam możliwość do ćwiczeń o tak późnej porze! Po kilku chwilach marudzenia sobie w głowie, doszłam do wniosku, że bardziej irytująca nie mogę już być i niechętnym ruchem wstałam z podłogi i podeszłam do blondyna, któremu było cholernie dobrze w tym dresie!  Co za niesprawiedliwość! On mnie tym rozprasza! Zamiast się skupić na zapamiętywaniu kroków, to wlepiam swoje ślepia w jego nieziemskie ruchy... ach te jego ciało... biodra... tors... nieee! Uspokój się! Spokojnie, wdech, wydech. Spokojnie, bo jeszcze podwyższy mi się temperatura, która i tak jest już za wysoka.
- Zaczniemy od nowa - powiedział z nieziemskim, łagodnym uśmiechem, a ja momentalnie poczułam się jak roztopiona czekolada na moich ustach w gorących źródłach, którą miał zamiar zlizać. Tak... po kilku dniach dowiedziałam się w szczegółach, co odwalałam i nie tylko ja. Ja... serio jestem wstanie zrobić coś takiego?! Wielki wytrzeszcz oczu.
- Zaczynamy od nowa z jakieś cztery godziny - burknęłam z niezadowoleniem garbiąc się z zniechęcenia. Zmęczenie, plus nuda, plus znienawidzony sport i wyjdzie wam bardzo nieznośnie niezadowolona Rei.Tak, to ja we własnej osobie.
- I będziemy tak długo, dopóki się nie nauczysz - opowiedział z poważną miną. Najwidoczniej i on miał dosyć tego treningu, kiedy to Kei w najlepsze sobie odpoczywał na ziemi. Właściwie, to on mnie uczył z godzinę, co jest dziwne, bo myślałam, że to mój braciszek będzie mnie dłużej męczył niż blondyn. I już wiadomo, kto ma silniejsza siłę woli.
- Jesteś okrutny - burknęłam z niezadowoleniem i okręciłam się na druga stronę jak nakazywał mi ruch jego ręki. - Męczyć tak osobę, która codziennie czyta ci książki, bo ponoć lubisz mój sposób czytania.
- Nie tyle, co lubię, bo są osoby czytające znacznie płynniej, ale twoje spojrzenie, kiedy się wczuwasz jest bezbłędny - zachichotał pod nosem nie będąc wstanie powstrzymać się od śmiechu.
-Ej! To nie było miłe! - fuknęłam i piętą przygniotłam mu stopę, odchodząc na swoje stare miejsce na podłodze, które zdążyło się ochłodzi. A było mi tak wcześniej cieplutko w tyłek!
- Kei! teraz twoja kolej i ujarzmij swoją siostrę, bo ta stopa jeszcze mi się przyda - skomentował moje zachowanie, ale ja i tak go spławiłam swoim M-O-R-D-E-R-C-Z-Y-M spojrzeniem.
- Ślepy jesteś? Ja sam mam już spuchnięte stopy! A mnie potraktowała jakiś czas temu szpilkami! - zbulwersowany schował swoje zabandażowane stopy, które wyglądały jakby pulsowały od bólu.
- To nie mój problem - westchnął zrezygnowanie i sam nawet odważył się usiąść na ziemię, która jak twierdził była bardziej brudna od wnętrza pępka Yutto. Serio, raz jak miałam "szczęście" zbliżyć przypadkowo twarz do jego brzucha, to przez bluzkę dało się wyczuć ten smród! Ja rozumiem, że to ciężko dostępne miejsce dla niektórych, no ale zlitujcie się! Ja mam zbyt czuły węch..jak i słuch, he, he, he. Taa... ale o podsłuchiwaniu i słyszeniu dziwnych dźwięków z sypialni ojca nie będę wam opowiadać. W końcu to mój ojciec i nie będę go pogrążała. Wystarczy mu krzywdy, że ma taką kochaną córeczkę jak ja.
No w końcu i Kei postanowił wstać, gdy dostrzegł moją zniecierpliwioną minę i nerwowo chodzącą stopę.
- Już, już... idę. Tylko tym razem oszczędź mi tego wszystkiego - chwycił moją dłoń, drugą kładąc w talii i ruszył do przodu.-Przestaniesz prowadzić?
- Nie moja wina, że jesteś w tym kiepski.
- To my cię uczymy. Daj mi prowadzić.
- Nie, bo znowu pogubię kroki i ci przyfasolę w coś, w co już nie powinnam nigdy więcej.
- Daruj sobie te skomplikowane wypowiedzi i wsłuchaj się w rytm, bo z niego wypadasz.
- Zagłuszasz mi go swoim gadaniem.
- Rei... - spojrzał poirytowany, a ja z rozbawioną miną skopiowałam jego wyraz twarzy.
- Kei....- prychnęłam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- To nie ma sensu jeśli będziesz robiła sobie z tego żarty.
- No wiem, wiem, ale to jest takie nuuudne - puściłam go,odsuwając na pewną odległość. - Jakbym nie mogła zatańczyć hip-hopa, albo coś rockowego.
- Przecież to nie taka piosenka - przyglądnął się moim wygibasom i zakrył usta dłonią powstrzymując się od śmiechu. - Mimo to i tak nie potrafisz tańczyć - powiedział napotykając moją naburmuszoną minę. Ja nie umiem tańczyć?! Mam własny styl! Niech pokaże, co potrafi. Raz na urodzinach tak wywijał, że skończył cały w torcie! A ja nawet nie zdążyłam go spróbować! I nie, nie zlizałam bitej śmietany z Keia. Bez przesady, to był brat, a ja miałam osiem lat!
- I kto to mówi? Powiedział mistrz w padaniu na torty niewinnych dziewczynek.
- Nie zrobiłem tego specjalnie. Ktoś "niewinny" włożył mi chomika do gaci - i nagle Daisuke nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Pierwszy raz widziałam jak się śmiał! Taki uroczy! Matko, aparat! Dajcie mi aparat. Ja! Go! Potrzebuję! Czemu ja nie mam aparatu?!
- Oj czepiasz się niepotrzebnie szczegółów - fuknęłam machnąwszy na niego dłonią.
- Dobra, wystarczy tego dobrego. Pora wracać do domu - nagle tak bezczelnie przerwał nam blondas. Jednak trzeba było przyznać mu rację. Ja byłam zmęczona, chłopacy obolali od moich nieprzewidywalnych ruchów nerwowych, a radio... po prostu baterie niemalże padły.

Minęło pół godziny zanim wszyscy się zmyli bynajmniej tak myślałam. Było cicho i spokojnie. Sama przebrałam się w bluzę i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam muzykę wydobywającą się z radia. Przecież je wyłączyłam. W dodatku ktoś zgasił światło i zrobiło się ciemno jak w dupie u Rosjanina. Żeby nie obrażać za każdym razem murzyna. Stanęłam jak wryta usiłując przyzwyczaić się do tych ciemności, kiedy poczułam czyiś głos za sobą i ciepłe powietrze, które łaskotało moje ucho. Aż ciarki mnie przeszły po ciele, ale był to przyjemny dreszcz, dziwny, który zalęgnął się w moim brzuchu niczym wariujące motyle.
- Teraz zatańcz ze mną jak z kimś, kto jest dla ciebie bardzo ważny - dodał, okręcając mnie w swoją stronę i pewnym siebie, męskim ruchem przyciągnął bliżej, łapiąc mnie w tali i splatając nasze dłonie. Jego oczy, usta, wszystko było tak blisko mnie, że spanikowana nie byłam wstanie nawet drgnąć. Byłam sparaliżowana jak nigdy, muzyka dalej grała i ruszyliśmy. Krok o tyłu, krok w bok, w bok i obrót, i jeszcze raz. Co było najdziwniejsze? Wychodziło mi, tańczyłam! I nic mu nie zrobiłam!
- ja, ja, Ja tańczę! - powiedziałam z niedowierzaniem słysząc jego rozbawienie.
- Jednak jestem dobrym nauczycielem - stwierdził, a ja zawstydzona nadepnęłam mu na nogę i runęliśmy na podłogę. Ja naturalnie miałam miękko i wygodnie, ale lepiej nie wspominając o tym, co leżał pode mną.
- Żyjesz? Nic ci nie jest? - spytałam spanikowana spoglądając na blondyna.
- Raczej tak - odpowiedział jak zwykle z poważną miną. Czy nie dane jest mi widzieć jego śmiechu za każdym razem, kiedy się śmieje, czy uśmiecha?
- Przepraszam
- Nie masz za co - odpowiedział, a jego dłoń zaczęła pieścić mój zarumieniony policzek. - Też przepraszam.
- Za co?
- Za to - dodał, a nasze usta złączyły się w jedność, nieznany mi dotąd jęk wydobył się z moich ust, a źrenice zadrżały z zaskoczenia. Byłam zaskoczona i spanikowana! Jednak było mi tak dobrze...
- Idziecie, czy co...? - nagle do środka wpadł Kei. To on jeszcze nie poszedł?! No ludzie! I to jeszcze w takim momencie! - Daiiisuuukeee! - wrzasnął i wziął go za szmaty, a ten jak zwykle nic sobie z tego nie robił i zaczął sobie z niego żartować.
- Kei, w gorącej wodzie kąpany. Jakiś ty zaborczy, spokojnie, przecież tylko tańczyliśmy.
- Ja cię zaraz wezmę w tango.
- Wolę rytmy flamenco.
- U-du-sze! - i się znów zaczęło. Normalnie jak woda i ogień, jak kot z myszą za sobą nie przepadają. Jednak to jest urocze. Za to ich kocham, za ich odmienne osobowości. Jednak wiem, że długo to nie potrafią, ale ja nie potrafię wybierać, Kei jest jak brat... brat, moment. Skoro jest moim bratem, może jednak nim nie jest? Skąd mam to wiedzieć? Powinnam to...sprawdzić, ale jeśli oni tego nie chcą?
No nic, jeśli chodzi o koncert, to wyszedł mi wyśmienicie! Oprócz tańca, na koniec zahaczyłam się o suknię, ale w ten sposób tylko bardziej rozkochałam w sobie swoich fanów. Co do ojca i Keia... powinnam ich poprosić o zrobienie testów ojcowskich, chociaż tyle są mi winni.

8.12.2012

16 Gorace zrodla

Wesoły autobus. Jeśli nie wiezie, co to oznacza, to chętnie wam wytłumaczę na własnym nieszczęśliwym przykładzie, ale póki co... przytoczę moją rozmowę z ojcem, a dopiero wtedy zrozumienie moją beznadziejną pozycję.

"- Ale ja nie chcę tato
- Musisz. Będzie fajnie, dużo śmiechu i zabawy. Lepiej poznasz swoich przyjaciół
- Nie wszyscy są moimi przyjaciółmi! Chociażby taki Daisuke!
- Ale dzięki niemu nowy album ze zdjęciami wypadł o wiele lepiej niż poprzedni. Nie byłoby ładnie z twojej strony gdybyś go nie zaprosiła
- Ale my tam będziemy paradować w samych szlafrokach! Co jeśli ci zboczeńcy będą nasp podglądać?!
- Nie będą, uwierz mi na słowo. Już sobie wczoraj z nimi porozmawiałem..."

Taa.... żebyście widzieli tą przerażającą minę taty! On był straszny! Wyglądał tak jakby ich szantażował przez całą noc przed wyjazdem do gorących źródeł! Matko jedyna... błagam... ja chcę żyć! Ja chcę wrócić do domu cała i żywa, nie z molestowana!
- Rei! Lunitari wzięła alkohol! Ja nie chcę się upić! - krzyknęła zdruzgotana Isanami. Ta, teraz niewiniątko, a jak dojdzie co do czego to zło wcielone.
- Nie prawda, to soczek. Rei, trzeba uczcić twój udany album.
- Nie pozwolę mojej kchanej siostrzyce pić! Oddawaj- i się zaczęło. Kei zaczął wyrywać Lunitari plecak z alkoholem, Isanami włączyła się dzika natura i zaczęła coś tam marudzić, a Daisuke... jak to Daisuke, miał wyjechane na wszystko i wszystkich.
- Co za dziecinada. Poza tym to dzięki mnie Rei wzbiła się na sam szczyt.
- Nie prawda! To dzięki mojej doskonałej grze na gitarze! - zaprzeczyła Isanami.
- Ej! I nikt już o mnie nie myśli...- funął Yutto aż szkoda mi się go zrobiło, ale i tak go nie pocieszę! Już ja go dobrze znam! Wzięłam swojego kochanego Pana Króliczka i się w niego wtuliłam, a właściwie czym jedziemy? Wiadomo, ż busem, bo gdyby ktoś z nas prowadził to byśmy daleko nie zajechali, hehe. - Jaki słodki, daj pomacać - powiedział rozradowany i rzucił się na Mnie, a nie na pluszaka! Nie! Sotp! Pan Króliczek nie jest pluszakiem! To Pan Króliczek i koniec kropka i nie am go tknąć!
- Ije! Nie! Puszczaj! - pisnęłam, kiedy jego ręce błądziły po moim brzuchu aż znalazł przypadkowo moje czułe miejsce. łaskotki! Zaczęłam się wzdrygać i śmiać, a raczej tańczyć i podskakiwać. - Puszczaj! Zostaw! Nie! Przestań, bo się zaraz posikam! Błagam! Yutto! Puszczaj! - ja na serio ledwo trzymałam! Od trzech godzin nie widziałam kibla, a ja nie umiałam zawiązać sobie na supełek! Yutto pewnie też nieb, bo ma za krótkiego. Nie no, ja tylko zgaduje. nie myślcie już sobie nie wiadomo czego.
- Ha! Rei ma łaskotki! - powiedział zafascynowany, kiedy czyjaś pięść wylądowała na jego licu a ten z kolei padł jak długi na podłogę.
- Wara od czułych miejsc Rei! Tylko mi wolno ją obmacywać - i zaległa cisza na słowa Keia. Ta... face palm na sto dziewiątej ulicy...a raczej autobusie.
- Nikt... nie... może...mnie... obmacywać! - wydarłam się zaciskając pięść, ale mało trafnie wycelowałam w brata, bo idiota się uchylił i wylądowałam na kłócące się dziewczyny.
- Rei! Patrz na kogo się rzucasz!- krzyknęła Isanami i znów zrobiła się miluteńka.
- Będziemy się obmacywać jak walniemy sobie trochę setek. teraz musimy dojechać na miejsce - ta, Lunitari teraz zabłysnęła. jak mało kto.
- Bus wariatów...- westchnął podirytowany Daisuke. Ja bym raczej powiedziała Wesoły Autobus... no teraz już bynajmniej wiecie dlaczego, a to dopiero początek tego dramatu. Po przyjeździe wszyscy rozpakowali się w wielkim pokoju z matami na których mieliśmy nocować. Chyba każdy zna dobre Japońskie źródła i te budynki. Lunitari z zadowoleniem rozpakowywała "soczki" na stolik, ja chowałam w bezpieczne miejsce Pana króliczka, aby nikt mu krzywdy przypadkowo nie zrobił i... żeby nie widział scen dla niepełnoletnich. No co? Królicze lata liczy się inaczej! Potem poszliśmy do gorących źródeł. Naturalnie chłopacy osobno. Za cholerę bym nie weszła gdzieś, gdzie musiałabym na golasa zatryniać na oczach innych... tej brzydszej płci. Wszystkie już siedziały w wodzie tylko ja jak ta idiotka stałam w ręczniku. Czemu? Czekajcie, spójrzmy najpierw na Isanami i jej cycki. Wielkie! Potem nieco w prawo na Lunitari.. ogromne! A potem na mnie... ja coś tam mam? No miałam, ale były najmniejsze! Skandal!
- No wchodź Rei. Śmiało, chyba nas się nie wstydzisz? Chłopacy i tak są za tą ścianą z bambusa. Nic nie zobaczą - powiedziała Mało zachęcająco Isanami.
- Nie o to chodzi - pokiwałam przecząco głową, a na mojej twarzy już widniał delikatny rumieniec.
- A o co? Jeśli się nie ogoliłaś w Tym miejscu, to nie szkodzi - powiedziała Lunitari. no przestańcie mnie zawstydzać jeszcze bardziej! Chcecie żebym tu wam zeszła na zawał?!
- Goliłam się jeszcze wczoraj! - krzyknęłam zawstydzona i przymknęłam sobie szybko usta.
- Yutto, widzisz coś? - spytał Kei trzymając chłopaka aby ten coś dostrzegł przez wysoko powstałą dziurę w ogrodzeniu, kiedy to usłyszał krzyk Rei i cały spąsowiał.
- hę?! Rei się... o matko - powiedział Yutto z stróżką krwi z nosa.- Nie wyrabiam. Jestem w niebie!
- Będzie jeszcze lepiej jak pozwolisz mi coś zobaczyć.
- Cicho, zaraz Rei wejdzie do wody - Daisuke siedział niewzruszony, kiedy to spojrzał na chłopaków i energicznie wstał odsuwając ich od szpary.
- Moja kolej - powiedział z zaciekawieniem.
- No to dalej. Ile mamy na ciebie czekać? - spytała mnie zniecierpliwiona Isanami. - Chyba, że wstydzisz się swojej miseczki D?
- Nie wstydzę! - zaprzeczyłam i ściągnęłam z siebie ręcznik wchodząc do wody i w tym momencie usłyszałyśmy głośny plusk wody za ścianą z bambusa, aż woda od chłopaków ostała się częściowo do nas. Co oni tam wyprawiali?! - Coś im się stało.
- Nie, z pewnością nie - pomachała dłonią Isanami i podpłynęła za mnie, obmacując mi piersi! Zboczeniec! - Ale masz jędrne- zachichotała, a ja zaczęłam piszczeć z przyjemności, naturalnie każąc jej przestać!
- Zdurniałeś?! Chciałeś nas zabić?! - spytał Yutto wynurzając się z wody.
- To moja siostra! Nikt nie będzie na nią patrzył tylko ja!
- Rei będzie kochać się ze mną za rok, dwa jak tylko ją zdobędę - odpowiedział niewzruszony blondyn, spokojnie wypływając na powierzchnię.
- Co takiego?!- warknął wściekle Kei.
- Jesteś jej bratem, więc nic z tego nie wyjdzie, a Yutto... to po prostu Yutto - prychnął roześmiany opierając się o ścinkę "basenu".
- Masz dziwne poczucie humoru - powiedział Yutto, kiedy to Kei naskoczył na blondyna i rozpoczęła się z początku groźna walka, która później zmieniła się w żarty. Zaś on nie tracąc czasu zaczął z powrotem podglądać dziewczyny  z cieknącą ślinką.
- Lunitari, pomóż mi! - powiedziałam z buraczkową twarzą, a ta zamiast odciągnąć Isanami, to dołączyła się do macanka. Nie! Ja nie chcę! Pomocy! Przestańcie!- Nieee! Przestańcie! Ach! Pomocy! - pisnęłam i nagle ściana zachwiała się i upadła na naszą stronę, wylewając z połowę wody. Na dodatek ta trójka idiotów stojąca i i i i gapiąca się na nas! - Zboczeńcy! - wrzasnęłam piskliwie, a Yutto padł znokautowany widokiem do wody Daisuske tylko pokiwał głową zdruzgotany i skierował się ku wyjściu, a Kei....Kei!!!
- Ja... przepraszam! Nie chcący! Wolałaś o pomoc i... i...- zaczął machać nerwowo rękoma, a wściekła Isanami wraz z Lunitari okrył się i mnie ręcznikami i.... dały kilka lekcji bratu. Ale o tym nie będę opowiadać, bo było dużo krwi i brutalnych sztuczek, a i niecenzuralnych słów, więc....
                                   C E N Z U R A                                       
Po kąpieli chłopacy poszli opatrzyć zmasakrowanego Keia, a my... to znaczy Lunitari wyciągnęła trzy kieliszki i zaczęła polewać.
- Za zwycięstwo! - powiedziała promiennie i łyknęła szybko cała zawartość kieliszka z Isanami, a ja tylko patrzyłam. -Rei, no dalej. Pijemy wszyscy! - zaczęła nalegać, ale ja się nie dawałam! Dosłownie! Nawet spieprzałam po pokoju przed nimi, ale w końcu Isanami mnie przygwoździła po kilku głębszych, a Lunitari wlała mi do gęby jakąś mieszankę. Nie no, smaczne było i... cholernie mocne. Chyba wiadomo jakie były tego skutki...
- Ne, ne, Rei... jeszcze... jeden? - spytała Lunitari zaglądając o pustej butelki. Lekko nią potrząsała, ale uleciała jedynie kropelka, która wylądowała w jej ustach.
- Jaaasneee, khe - czkawka, skończony alkohol i głupawka.
- Skończyło się. Isanami, masz coś jeszcze? - spytała dziewczyna, która plackiem leżała na naszych łóżkach i turlała buteleczki.
- Niestety nie...- odpowiedziała,, a ja sięgnęłam do kryjówki po Pana Króliczka. No cio? Potrzebowałam trochę troski, a od tych zboczeńców nie chcę. Wyciągnęłam przed siebie króliczka i zaczęłam się na niego lampić.
- Ziiiii - wydobywałam z siebie dziwny dźwięk podczas myślenia i z szerokim uśmiechem zaczęłam cmokać w usteczka Pana Króliczka.
- Rei.. ja też chcę buziaczka - powiedziała Lunitari, a ja gdyby nie fakt upicia się, to bym ją naprostowała, ale nieee! Ja musiałam odpowiedzieć uśmiechem i uklęknąć na czworaka jak ona. Nasze twarze powoli się zbliżały. Ciepłe powietrze, rumieńce i ten wyczekujący wzrok Isanami! I nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszli zadowoleni od ucha do ucha chłopacy.
-Kto dał im alkohol?!?!- wrzasnął przerażony Kei, kiedy to dostrzegli naszą pozycję i... niedokończony całus.
- Dawać tu jeszcze jedną butelkę! - krzyknął zadowolony Yutto, a Daisuke trzepnął go w łepetynę.
- Iioto. Ty chyba nie wiesz na jakie niebezpieczeństwo są skazani faceci, kiedy to kobiety mają kilka promili we krwi. To istne...- spojrzał jak się bujamy, wygłupiamy i obmacujemy, turlając się po ziemi -...piekło - dokończył z drgającą brwią, a my rozpoczęłyśmy akcję "zaatakuj swojego pupila". Taaa....
- Yutto...na kolana ty potworze! - z początku milutko, potem zaś krzykiem Lunitari wytknęła chłopaka palcem, a ten z przerażeniem na twarzy padł na kolana.
- Proszę nie bij! Tylko nie bij! - powiedział z dłońmi jak do pacierza.
- Milczeć!
- Haj!- odpowiedział, a ognistowłosa położyła stopę na jego plecach.
- A teraz kara dla niegrzecznego psa!
- Kei, skończyła się wódka... a Rei nie chciała mnie pocałować... - Isanami zaczęła marudzić, powoli wchodząc na chłopaka, który z rżącym głosem siedział na ziemi. - Jestem taka smutna! - zaczęła panicznie płakać i nagle włączyła się ta zła Isanami. - Masz mnie pocieszyć głupcze!
- Tak, już, już... e... na pewno cię lubi.
- Jesteś beznadziejny - palnęła go w łepetynę z lekką irytacją.
- Chłopaki! Wycofujemy się!-krzyknął przerażony Kei.
- Niby jak chcesz to zrobić?!
- A skąd mam to wiedzieć?! Ja tu zginę marnie!
- Nie tylko ty!
- Dai...suke - powiedziałam z przerwą, co mi coś uświadomiło. Jego imię jest.. chore! Jak ktoś może mieć na imię Daisuke, co normalnie można zrozumieć: dai suke! dai mi tą sukę! No ludu! To jest gorsze niż słowo zboczone! To nieetyczne! Kim są jego rodzice?!
- Tak? -spytał ze spokojem podchodząc do mnie i kucając, kiedy ja w swoich raczkach trzymałam Pana Króliczka.
- Psytul- powiedziałam, a ten z łagodnym uśmiechem zrobił to o co go prosiłam.
- Daisuke! Puszczaj moją Rei!
- Czemu on ma zawsze najlepiej?! Ała! Lunitari! Nie wyrywaj mi włosów!
- Powiedz aaa - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam tabliczkę z czekoladą aby nakarmić blondyna.
- Nie mam ochoty - opowiedział, a ja z przygnębieniem spuściłam głowę.
- Nikt mnie nie lubi. Nawet Daisuke nie chce ode mnie ciekoladki - burknęłam, a ten z łatwością dał się złapać w pułapkę.
- Nie chciałem cię urazić, ja po prostu nie przepadam za czekoladą - odpowiedział z nerwowym uśmiechem, a ja wzięłam tabliczkę i niczym pomadką przejechałam po wargach.
- Nawet teraz...?- miauknęłam z niewinnym spojrzeniem, a ten głośno przełknął ślinę.
- Uum...- wydusił i przybliżył się, a kiedy miał już swoim językiem zlizać czekoladę, w ten oberwał o kogoś poduszką i padł na ziemię jak długi.- Kto to zrobił?! - wrzasnął podirytowany widząc Keia jak trzyma kolejną poduszkę.
- Wara od mojej Rei!- i tak rozpoczęła się bitwa na poduszki. Daisuke walnął Keia, Kei Daisuke, ten z kolei niechcący w Yutto. Wściekła z tego powodu Lunitari w Daisuke i tak dalej i tak dalej, aż w pewnym momencie Kei przypadkowo sięgnął po mojego Pana Króliczka, a ja sama oberwałam poduszką w twarz od Isanami. Zaległa cisza i spokój. Wszyscy zamarli, a poduszka spała z mojej twarzy na ziemię. Teraz wyobraźcie sobie przerażone miny znajomych na widok mojej wkurzonej miny, że rzucili moim kochanym Panem Króliczkiem.
- łaaaa!!!!!!!! PAN KRÓLICZEK!!!! - wrzasnęłam i sięgnęłam po poduszki i wszyscy zaczęli latać nad ziemią od moich uderzeń.No dobra, trochę przekoloryzowała, ale upita byłam, więc wiecie, hehehe. na koniec wszyscy polegli wrogu jakby dym z nich ulatywał, a ja z zatroskaną mina zaczęłam bandażować papierkami króliczka.
- Juś dobze Panie Króliczku, wsystko dobze. Zaraz opatse ci lany i bedzie wsystko oki doki, ne?
- Przerażająca...- wydukał ledwo żywy Yutto.
- Iioto, po co ruszałeś jej pluszaka? - spytał Daisuke i nagle moje śmiertelne spojrzenie zatrzymało się na wszystkich. - To znaczy Pana Króliczka.
- Wecie się już zamknijcie. Ja chce wrócić w jednym kawałku do domu - opowiedziała Lunitari.
- Demon, to demon - powtarzała Isanami.

18.11.2012

Nominowanie XD

Zasady:
- nominacja otrzymywana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". 
- należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. 
- następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań (nie wolno nominować bloga, który Cię nominował)

Wielkie dzięki za nominacje XD
Jeszcze nikogo nie nominowałam, ale to się zmieni XD No nic, a o to odpowiedzi na twoje pytania XD

1. Twoje hobby? (oprócz tego, którego dotyczy blog)
2. Zostaje ci, powiedzmy, 200 złotych, potem zostaniesz bez grosza. Co z nimi zrobisz??
3. Ulubiona książka/książki?
4. Czego słuchasz obecnie/przed chwilą?
5. Randka czy spotkanie z przyjaciółką?
6. Zakupowe szaleństwo czy popołudnie w domu? 
7. Co chciałabyś w życiu zwiedzić, zobaczyć na świecie?
8. Glany vs szpilki?
9. Ulubiony zwierzak?
10. Coś o czym marzysz?
11. Jakie chciałabyś języki obowiązkowe w szkole?? ; ))

1. Moim hobby ogólnie jest rysowanie, obcowanie z zwierzętami i naturą, a i tańczenie. O śpiewaniu nie mówię, bo to raczej jest wycie do księżyca XD
2. Hm... trudne pytanie... kupie zbereźny strój i zaszaleję na mieście XD A co mi tam XD

3. Lubię wszystkie książki, a zwłaszcza fantasy, ale trylogia Czarny Mag bardzo mnie wciągnęła.

4. Obecnie w tej chwili słucham: Takedown - Blue Sthali
5. Randka, ale to zależy od przyjaciółki i powodu spotkania ^.^
6. Popołudnie w domu. Nie lubię zakupów XD
7. Wszystko XD Jednak najbardziej popływać w oceanie przy zatopionych wrakach, raf koralowych i morskich zwierząt.
8. Glany
9. Czemu takie trudne pytanie?! XD Hm... królik, ale równie bardzo kofam koty.
10. Wydać książkę i wyjechać do Japonii. No i wybudować maid cafe w moim mieście XD
11. Angielski, Japoński.. etto... więcej do życia mi nie trzeba, byle nie Niemiecki.

No dobra, już mam nominowanych XD

Strzeżcie się przed Miraką! :

1. Misa
2. Mia~~
3. Majoszka
4. Ami-chan
5. Euphhorisch_
6. lalcia191
7. Chinatsu-Chan
8. Tacolubi
9. basieek
10. Lunitari
11. Asia
tak wie, złamałam zasadę XD


Pytania dla was:

1. Twoja ulubiona piosenka?
2. Twój ulubiony kolor?
3. Co byś zrobiła, gdyby został ci tydzień życia? XD
4. Twoje ulubione anime, film, albo serial?
5. Jakie zwierze posiadasz?
6. Grasz na jakiś instrumencie? Jakim?
7. Twoje hobby?
8. Ulubiona liczba?
9. Do jakiego zwierzecia być się przyrównała?
10. Co lubisz czytać?
11. Jaki kolor ubrań przeważa w twojej szafce?
Tak wiem, masakryczne pytania XD

10.11.2012

15 Szkolne Halloween

Tyle czasu minęło odkąd w wiadomościach mówili o śmierci Ikuto. Tęskniłam, tęsknię i będę tęsknić, ale nie mogę oglądać się za siebie, nie teraz, kiedy mam ważniejsze problemy. Kochałam go... najbardziej nad życie i on mnie też, ale na własny sposób. Teraz to zrozumiałam, bawił się z umiarem, aby mnie nie zranić, a także Keia. Jednak, teraz mam inną robotę...
- Rei! Rei! Za godzinę zaczynamy! Musisz się przebrać! - siedziałam sobie w klasie, kiedy to Isanami zawiesiła się na moich ramionach. Przerażona najeżyłam się jak kot, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ta milutka owieczka przemieni się w najczystsze zło!
- Ale ja nie wiem w co – powiedziałam. No dobra, miałam przebranie, ale to Kei mi je wybrał, bo go o to prosiłam! I teraz cholernie żałuję! To zboczeniec w lisiej skórze! Następnym razem jak będę miała mało czasu, to takie zlecenia dam komu innemu!
- Kochana siostrzyczko, przebierz się – powiedział z szerokim uśmieszkiem, a ja spojrzałam na niego z morderczym wzrokiem. Nie uśmiechaj się ty szatanie jeden! Co za cwaniak! Sadysta! Ja go kiedyś zabiję! Trzymajcie mnie! Ja nie chcę tego ubierać!!!!!
- Nie – fuknęłam stanowczym głosem spoglądając na Isanami, która z niecierpliwością kręciła swoim psim tyłeczkiem. Kei był przebrany za vampira, Yutto za robota, a Lunitari za demona, ale takiego seksownego z pazurkiem, grr... Matko, co to ma być? Wszyscy tak się jarali tym całym Halloween, a to moje... pierwsze. Nigdy nie uczestniczyłam w takiej zabawie, a zwłaszcza szkolnej. Mieliśmy jeszcze godzinę. Naszym zadaniem było straszyć ludzi i zabierać im chustki zawieszone na ramionach. Drużyna, która uzbiera ich najwięcej wygra kubeł słodyczy. Muszę to wygrać! Słodycze, słodycze, mniam! JA. WYGRAM. ZA. WSZELKĄ. CENĘ!
- Dlaczego? Przecież masz uroczy strój – powiedział Yutto, tak, tylko on jeden widział ten strój z Keiem, bo to on mu podpowiedział! Obaj są potworami!
- No chyba nie – burknęłam z morderczym spojrzeniem.
- Chodź tu mi – powiedziała Isanami szatańskim uśmiechem jakby chciała mnie zaraz pożreć żywcem! Sama Lunitari podeszła do mnie od tyłu. Chłopacy stali cicho i spokojnie zamiast mi pomóc! Chamy! Potwory! Dranie jedne niemyte! Chociaż nie, gdyby się nie myli, to by śmierdzieli...
- Ja nie chcę! - pisnęłam rozpaczliwie i w ostatniej chwili ukucnęłam, a Lunitari z Isanami boleśnie zbliżyły się do siebie. Hihi, to zderzenie było tak zabawne, że prawie się posikałam w gacie!
- Z czego się ryjesz?! - warknęła przebudzone zło Isanami, a ja stanęłam dęba, kiedy wytknęła mnie palcem. - Jak cię dorwę, to cię.. porwę!!! - i zaczęła się gonitwa po całej sali. Przerażeni chłopacy, aby nie zostać zdeptanym przez nas same, wskoczyli na ławki.
- No ubierz ten kochany strój! - krzyczała Lunitari z krwotokiem z nosa, trzymając mój ubiór w rękach.
- Nie!
- No dalej! Masz się natychmiast zatrzymać!
- Niet!
- No przecież będzie idealnie na tobie leżał. Przecież jesteś takim kotkiem.
- Niet! Niet! Nieee!
- Zabiję, normalnie jak cie złapię, to zabije!
- Nie waz się tknąć Rei! - krzyknął Kei kiedy to Yutto powstrzymał go od zejścia z ławki.
- Zdurniałeś? Chcesz zginąć?
- Racja – wrócił na swoje miejsce. - Nie daj się im złapać Rei! Albo daj, chcę cię zobaczyć w tym stroju!
- POMOCYYYYY!!!!!

- No widzisz. Nie ma czego się bać – powiedziała z zadowoleniem Isanami, kiedy to wszyscy stali naprzeciwko mnie, oglądając jak jakiegoś psa, nie, kota wystawnego! Dlaczego czuję się tak skrępowana?! No ciekawe czemu...? Cholera jasna! Przestańcie tak się gapić! To tylko zbereźny strój kota!
- Urocza – powiedział Kei z rumieńcami równie widocznymi, co Yutto. - No nic. Ja chcę być w grupie z Rei – dodał błyskawicznie.
- Zgoda, ale my się dołączamy!
- Super, więc ja muszę poszukać kogoś innego? - spytał zawiedziony Yutto i wyszedł z klasy, poszukując własnej grupy. Szkoda mi go było, ale grupy mogły być maksymalnie czteroosobowe.
- Więc jaki jest plan?
- My porobimy pułapki. Już się nad tym zastanawiałyśmy kilka dni temu – powiedziała Isanami z złowieszczym uśmieszkiem. Matko, ja się zaczynam jej coraz bardziej bać. Chyba poproszę ojca o założenie alarmów wokół mieszkania.
- Zgoda, więc ja z Rei poszukamy bazy. Wyślemy wam sms'a jak coś znajdziemy – uśmiechnął się i zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, wyciągnął mnie z pokoju, a po budynku rozległ się gong rozpoczęcia zabawy.
Kei był bardzo ostrożny i jak na razie nikogo nie znaleźliśmy. I dobrze, bo jestem strasznie bojaźliwa. Boje się takich strachów i osób wyskakujących znienacka zza rogu, masakra!
- Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu – jego ciepły głos uspokoi moje roztargnione nerwy, kiedy to nagle poczułam naprężoną linkę pod stopami, którą nadepnęłam. Spojrzeliśmy w dół i tylko zdążyliśmy wydać z siebie głos zaskoczenia i znaleźliśmy się w powietrzu, złapani w siatkę wędkarską. Cudownie...
- Rei, nie ruszaj się, ach... gdzie ty mnie łapiesz?!
- Sorki! Nie chciałam.
- No przestań się wiercić!
- Nie mogę! - pisnęłam spanikowana, kiedy poczułam jak wypuklenie na jego kroczu urosło. - Ty zboczeńcu!!! - spoliczkowałam go lądując na chłopaku. Jak na razie to jedyna najwygodniejsza pozycja w tej siatce.
- Przecież to twoja wina!
- Pewnie, zrzucaj wszystko na mnie napaleńcu!
- Nie jestem napaleńcem!
- Więc dlaczego ci stanął?!
- To normalne jak dziewczyna obmacuje faceta tam gdzie nie trzeba!
- Nie robiłam tego celowo!
- Cicho – przytkał mi usta dłonią, a nad nami przeszło kilka uczniów szukających swoich ofiar. Na całe szczęście nie zauważyli nas, a ja wyciągnęłam z kieszeni żyletkę. Tak, wzięłam ją jakby jakiś zboczeniec chciał mnie zaciągnąć do sali chemicznej lub biologicznej z powodu tego stroju...
- Nie ruszaj się, zaraz nas uwolnię – powiedziałam czując jak jego twarz niemalże nurkuje w moim biuście. Sama byłam lekko zawstydzona, więc czym prędzej zaczęłam piłować te więzy. Nagle sznury pękły i upadliśmy na ziemię, a Kei jak piędzi struś zwiał bez jakiegokolwiek uprzedzenia.
- Kei! Wracaj mi tu! Nie zostawiaj mnie samej w takim miejscu!!! - wrzasnęłam zrozpaczona i zaległa cisza. Przerażająca cisza! Wszędzie przerażające dynie, pająki! Nawet jeśli są sztuczne, to ja się ich boję! Ja chce do domu!!! Gdzie Pan Króliczek! Mój Pan Króliczek! Ja chcę do króliczka!
- Cii. Patrz, to Rei. Dawaj ja wystraszymy – w ukryciu kucała Lunitari z isanami, która zaprzeczała jej pomysłowi, ale w końcu się skusiła. Przerażona zaczęłam iścdo przodu, rozglądając się po okolicy żeby nic mnie nie zaskoczyło.
-Buaaa! - nagły krzyk, dwie postacie wyskakujące z skrzyni. To zbyt wiele jak dla mnie! Pomocy!Ratunku! Ja chcę do domuuu!!!! - Rei! Czekaj! To my! Gdzie ty uciekasz?!
- Łeeee!!!!
- Chyba przesadziłyśmy – zachichotała cichutko Isanami.
- Pewnie ta. Czy ona czasem nie pobiegła w teren grupy Daisuke?
- O cholera, słyszałam, że w tym roku nieźle się postarali i to najstraszniejsza część szkoły.
- No to pozamiatane...

- Tato! Tato! Panie Króliczku! - krzyczałam z szklankami w oczach biegnąc w nieznane. W końcu się ogarnęłam i zatrzymałam, ale było już za późno. To miejsce było jeszcze bardziej przerażające! Kościotrupy, pajęczyny, wampiry!!! Pomocy!!! Już nigdy więcej Halloween! Nigdy więcej!
- Rei? - nagle usłyszałam czyiś głos i kiedy się odwróciłam, wpadłam w potężną pajęczynę. Momentalnie poczułam się jak zdobycz trzymetrowego pająka i wpadłam na kogoś. Upadłam, ale na coś miękkiego. Zdenerwowana i zrozpaczona usiadłam na kolanach i ktoś zaczął pomagać mi ściągnąć tą pajęczynę.
- Dziękuję – odpowiedziałam dopiero teraz zauważając, że siedzę na kolanach Daisuke. Cholera! Na kolanach Daisuke! Czerwona jak burak upadłam do tyłu.
- Nie ma za co i przy okazji, widać ci gacie – cudownie, zapomniałam, że mam na sobie spódniczkę! Usiadłam szybko, poprawiając odzież i ściągnęłam kocie uszy z głowy, uspakajając oddech.
- Gdzie się patrzysz?
- Tak mi się rzuciło w oczy. Spokojnie, nie jest to dla mnie nic specjalnego.
- Dobrze wiedzieć – spiorunowałam go wzrokiem, kiedy to zabrał mi wstążkę z ramienia.
- Wypadasz z gry i to już po godzinie – prychnął rozbawiony.
- No i dobrze, bo mam już dosyć.
- Kogo? Chyba nie mnie? - spytał z tajemniczym uśmieszkiem.
- Przestań grać mi na nerwach – warknęłam z niezadowoleniem.
- Przecież tego nie robię. Jakbyś zapomniała, to za twoją namowa wziąłem w tym udział. Miałem na dzisiejszy wieczór inne plany.
- Oj dobra, dobra – pomachałam łapką. - Mogę tu zostać do końca tej gry?
- Pewnie, ale co będę z tego miał?
- Satysfakcję z pomocy mi?
- Zabawna jesteś. No nic, zostań tu jeśli chcesz, a ja idę – wstał, a mnie momentalnie coś zakuło w sercu. Miałam zostać sama w tych ciemnościach? Za żadne skarby świata!
-Nie – zaprotestowałam i zawiesiłam się na jego szyi. Ten zaś stracił równowagę i wypadliśmy z pokoju na korytarz w dość.. dwuznacznej sytuacji.
- Rrei...?- wydusił z siebie głoś Kei, a za nim stała reszta drużyny.
- My się tu o ciebie martwimy, a ty flirtujesz z Daisuke? - spytała rozbawiona Isanami.
- Tto nie tak jak myślicie! - zaczęłam nerwowo machać rękoma, ale to nic nie dało. No cóż. Skończyło się na tym, że przegraliśmy, a mnie przez całą noc goniła drużyna i wściekły z zazdrości Kei, który chciał mnie wymiętolić ze złości. Ale ja się nie dałam! Tylko, że winny Daisuke stał sobie zadowolony wcinając nagrodę ze swoją drużyna, bezczelnie patrząc na moją katorgę!Skandal! Tato! Już nigdy nie zgodzę się na taką szkolną imprezę! Już nigdy!

28.10.2012

5.10.2012

14 Sesja zdjęciowa

Nastał kolejny ranek dla Rei. Chciałaby go spędzić w szkole wraz ze swoimi ukochanymi przyjaciółmi, lecz wzywały ją obowiązki związane z gwiazdorstwem. Tak, właśnie dzisiaj miała mieć sesję zdjęciową, ale nie za specjalnie cieszyła się na tą nowinę. Sam Nathaniel nakładając jajecznicę na talerz dla swojej ukochanej córki, widział że coś jest nie tak. Zawsze z promienną twarzyczką wskakiwała jak burza do kuchni, opowiadając o planach na nowy dzień, a tu nagle cisza. Zdołał nawet usłyszeć przelatującą muchę, która rozpaczliwie uciekała od szponów głodnego Tofika.
- Rei, rozchmurz się. Zobacz jaki mamy piękny dzień dzisiaj za oknem - blondyn rozpoczął dyskusję, ale zamiast niej, dostał od swej córki ostrzegające spojrzenie wściekłej tygrysicy. Gdyby to spojrzenie potrafiło zabić, to pewnie w gazecie pojawiłby się już nekrolog z datą śmierci byłego gospodarza.
- Spałam tylko trzy godziny odrabiając te piekielne zadania domowe. Mam wory od oczami, do których mogłabym wsadzać ziemniaki, a ty mówisz mi o pięknym dniu? - spytała z oburzeniem i rypnęła głową w blat stołu. Przelatujący huk przestraszył nawet Woldemorda, który wyprawiał wspinaczkę górską po hardcorowych meblach.
- Zjedz jajecznicę i wypij soczek, a na pewno poczujesz się lepiej - z nieznikającym uśmiechem odłożył fartuch i przysiadł się do blondynki. Zastanawiał się nad powiedzeniem Rei o przerażającym wydarzeniu, o którym mówiono w wiadomościach. Dobrze wiedział, iż dziewczyna nigdy ich nie ogląda, a w tym przypadku wyszło to na dobre. Gdyby dowiedziała się o śmierci Iseia, to pewnie straciłaby resztę ochoty na samo ruszenie się z siedzenia.
- Poczułam się jak dziecko - fuknęła spoglądając na niego z dołu i po chwili namysłu zabrała się za śniadanie. - Raaanyyyy! Nie mam ochoty iść na tą całą sesję! - mówiła sama do siebie z wyraźnym niezadowoleniem, kiedy to na swojej drodze ku studia napotkała Keia. Najwyraźniej szedł do swojej szkoły, która spowodowała pewną ich rozłąkę.
- Rei? - zaskoczony zlustrował niebieskooką i momentalnie jego wzrok powędrował w dół, gdzie stał uśmiechający się Tofik.
- Grauuuu - miauknął, co wcale nie przypominało odgłosu puszystego stworzonka i naskoczył na jego nogę.
- Wybacz, nie mam dzisiaj nic dla ciebie - roześmiany pogłaskał zwierzę po główce i zwrócił się do dziewczyny. - Czemu nie jesteś w szkole?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie - burknęła, ciągle nie chowając swojego niezadowolenia. Na kilometr było widać, że wstała lewą nogą, a co za tym szło? Lepiej nie wiedzieć.
- Mam wolne. W środy i czwartki mam wieczorne zajęcia, a ty? - spytał chcąc niczym detektyw dowiedzieć się wszystkiego na temat Rei. Z resztą, od zawsze musiał wszystko wiedzieć. Można by stwierdzić, że miał pewną obsesję na jej punkcie.
- Co ja?
- Dlaczego nie jesteś w szkole?
- Ale, że kto?
- Widać, że dopiero wstałaś. Nadal nie kontaktujesz - zachichotał rozbawiony i doprowadził jej włosy do jeszcze większego nie ładu, jeśli w ogóle można było pogorszyć tą szopę na jej głowię.
- Daj mi lunatykować - burknęła z jeszcze większym niezadowoleniem. - Idę na sesję zdjęciową - dodała z ciężkim westchnięciem i ruszyła dalej, jakby zmierzała na szubienicę. Gdyby tylko Kei wiedział czego dotyczyła ta sesja, to pewnie wykrwawiłby się na śmierć z podniecenia.
- Sesję? Mogę iść z tobą?
- Nie! - zaprzeczyła nerwowo wytykając go palcem. Jeszcze czego! Czy on doprawdy myślał, że pozwoli mu za darmo lampić się w jaki sposób pozuje i w czym?!
- Dlaczego? - spytał zdziwiony, bo w końcu był już na jednej i uspakajał Rei aby ta się nie denerwowała niepotrzebnie.
- Nie i koniec!
- To nie powód.
- Zaraz znajdę ci powód - warknęła zerkając na niego spod znaku byka i zacisnęła pięści, a czarnowłosy cały zadrżał ze strachu.
- Spokojnie. Nie, to nie. Myślałem, że jako twój brat, mam prawo cię wspierać.
- Nie odwracaj kota ogonem!

*****

Dlaczego się zgodziłam?! Po co mu pozwoliłam ze mną iść?! Teraz tego żałuję i niech przestanie się tak na mnie gapić! Matko, jemu ślina cieknie! Może niech mu jeszcze stanie, co? No bez przesady! Kei! Opanuj się idioto!
- Kei! - krzyknęłam piskliwie, kiedy to pozowałam w przezroczystej sukience. Flesze raziły mnie po oczach, a spojrzenie brata nie pozwalało mi skupić się na wskazówkach fotografa!
- Przepraszam - no nareszcie oprzytomniał. Ludzie, ileż można?!
- Mamy to! Idź ubierz strój diabełka - dodał zadowolony z współpracy mężczyzna i skinieniem głowy ruszyłam do garderoby. Kei ruszył za mną, a przed nosem zatrzasnęłam mu drzwi. Halo! Przecież to Moja garderoba, w której to Ja się przebieram!
- To było nieuprzejme.
- Nie słyszałeś, że mam się przebrać?
- Ale chciałem z tobą pogadać.
- Możesz przez drzwi, dobrze cię słyszę - odparłam i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę. Jego niedoczekanie. Kiedyś to robiliśmy, bo byliśmy dziećmi, moment... czy on to wtedy wykorzystywał?! To podchodzi pod molestowanie! - O czym chciałeś porozmawiać? - spytałam z oburzeniem i niechcianymi rumieńcami na twarzy. Ten drań doprowadzał mnie do szału!
- Nie będę mówił o tym przez drzwi - burknął i nagle drzwi się otworzyły. Spojrzałam z zaskoczeniem w oczach na Keia, który nagle zrobił się cały czerwony.
- Keeeiiiiii!!!! Ty debiiluuu!!! - wrzasnęłam i rzuciłam w niego suszarką. Ja byłam naga! 
- Nic nie widziałem! - zaprzeczył i zakrył oczy dłońmi, a mimo to miał w nich luki! Odwróciłam się do niego plecami i chwyciłam strój diabełka. Chociaż on mógł trochę mnie okryć.
- Wynocha zboczeńcu! - dodałam cała czerwona i nagle poczułam jego koszulkę na sobie. On... mnie zakrył. Moment, czemu się rumienię? Przecież u niego to było normalne. Zawsze się o mnie troszczył, prawda? - DDziękuję - wybełkotałam słysząc jak wychodzi z pokoju i na spokojnie się przebrałam. 
Wyszłam zdruzgotana na zewnątrz i znów zaczęłam pozować w... bardzo krepującym stroju. Przecież ten strój był z samych sznureczków! To chore! Gorsze jednak miało miejsce przed moimi oczami, kiedy to zobaczyłam... Daisuke?!?!?! Jakim cudem?! Co on tu robił?!
- Ach, pan Daisuke. I jak się podobają zdjęcia?-spytał go mój menader.
- Mogą być. Na pewno sprzedadzą się lepiej niż tamte - odpowiedział z kamienna miną zerkając na mnie. On był całkowitym przeciwieństwem Keia. Ten to już ledwo stał na nogach z podniety, a ten? Nic, bez żadnej reakcji! Czy on jest gejem? Może...
Przez całą sesje zdjęciowa czułam jak na mnie się gapią, a fotograf chciał zrobić jeszcze powtórkę, bo wpadł na genialniejszy pomysł. Mi to nie pasowało, ale nie miałam wyjścia. Znów skończyłam przebieranie się w swojej garderobie, na oczach Keia! 
- Przestaniesz tak się ślinić?
- Nie mogę. Wyglądasz zbyt słodko - odpowiedział z zakłopotaniem.
- Nie powinieneś tego mówić... - zacisnęłam kurczowo pięści i już chciałam mu zarypać w głowę, kiedy do środka wszedł blondyn.
- Chciałbym porozmawiać z nią w cztery oczy - spojrzał chłodno na Keia, a ten posłusznie wyszedł.
- Kim ty jesteś? - spytałam. Kim on był do jasnej cholery?! To nienormalne.
- To dzięki mnie jesteś teraz taka sławna - odpowiedział w skrócie i usiadł na wolnym krześle.- Ale nie o tym chciałem porozmawiać. Chciałem cię ostrzec.Jesteś sławna i wiele oszołomów na ciebie poluje. Zauważyłem, że jednym z nich jest Yutto. Może i ten cały Kei, bo dziwnie się na ciebie gapi.
- Nie będę cie wysłuchiwać. Prawie cię nie znam i w ogóle - odparła zirytowana, a ten tyko wzruszył ramionami. 
- Jesteś zbyt naiwna. Obiecałem twojemu ojcu, że będę na ciebie uważał za cenę twojej sławy.
- Przecież robi to każdy menager... a ty nim nie jesteś.
- Jestem. Ten oszołom to wyłącznie podpucha. Myślisz, że nie mam co w życiu robić, poza tym... - przerwał, kiedy ja trzasnęłam puderniczką i skierowałam się do wyjścia. On zaś złapał mnie za nadgarstki i przywarł do drzwi. - Jesteś aż taka ślepa? Nic nie widzisz, co się wokół ciebie wyprawia?
- Puść mnie.
- Nie zrobię tego - odparł, i nagle upadliśmy na ziemię, kiedy to usiłowałam się wydostać. - Nie oglądałaś wiadomości? Nie dowiedziałaś się o...
- Śmierci Iseia? - przerwałam mu widząc jego minę. - Wiem doskonale co się dzieje wokół mnie. Nikt nie musi mnie także chronić. Widzisz jak to się kończy? Śmiercią. Nie chce aby ktokolwiek jeszcze został ranny jak za życia mojej matki. Ona nie potrafiła powiedzieć nie, a ja owszem - odpowiedziałam z kamienną twarzą, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, czego nigdy jeszcze nie widziałam.
- Jednak się myliłem, co do ciebie - prychnął  i wstał z ziemi. - A wiec powiem ci tylko, żebyś na siebie uważała, aktorko - dodał i wyszedł z pokoju.
- Aktorka? Nie jestem tak dobra jak mama - uśmiechnęłam się delikatnie i wymusiłam uśmiech wychodząc na kolejna sesję.
- Rei, czy coś ci zrobił? Słyszałem huk - podbiegł do mnie zdenerwowany Kei i niespodziewanie zahaczył o mój strój.
- Wszystko w porządku - odpowiedziałam i poszłam dalej. Chwilę później usłyszałam zgrzyt rozpruwanego ubrania i cały materiał ześlizgnął się ze mnie. - KEEEEIIIIII!!!!!!!

15.09.2012

13 Kolejny ruch Kiry

tak jak obiecywałam. Nowy rozdział przybył w sobotę ^^
Gomene, że tak długo czekaliście, ale ledwo znalazłam pół godzinki wolnego czasu aby coś napisać ^^ Wasza cierpliwość zostaje wynagrodzona, ale nie gniewajcie się, że tak zakończyłam^^ 
Miałam to na celu^^ Hihi
trochę was podręczę.
Miłego czytania!

*****

- No to... - wzięłam głęboki wdech siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w moim pokoju, z Panem Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem bawiącym się jego uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta paczka – chwyciłam za kąciki kartonu powoli je odchylając, a Woldemorcik zastygł obserwując poruszające się odłamki kartonu. W końcu nadszedł czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go otworzyć i dowiedzieć się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie wierząc własnym oczom.
- To przecież...

*****

Noc wydawała się być straszliwie głęboką i mroczną, a zwłaszcza dla Rei, która zmagała się ze swoją fobią do przesiadywania w ciemnych pomieszczeniach, a zwłaszcza na strychach. Pewnie spowodowane było to zbyt licznymi horrorami po których miała wrażenie, że zaraz jakaś lalka wyskoczy zza łóżka i ją zadźga.
- To są przecież... - wyszeptała z niedowierzaniem na widok pudła, które niedawno otworzyła. Emocje nią wstrząsnęły, aż odruchowo spojrzała na Tofika, który z przekrzywioną miną wpatrywał się w wystające kasety, listy i inne drobiazgi z równie imponującym zaskoczeniem i zainteresowaniem, co Rei. Ta zaś z drżącymi dłońmi sięgnęła po zeszyt otwierając go na przypadkowej stronie.
- Dnia dwudziestego pierwszego... przeprowadziłam się z rodziną do Japonii – z wielkim szokiem w oczach, blondynka zaczęła wertować każde słowo, które zostało napisane przez jej matkę. - Przecież to pamiętnik mamy – wybełkotała z ochrypłym głosem i prędko sięgnęła do pudła wyciągając rozmaite kasety z jej niemowlęcego wieku, a także spotkań z tatą. Zainteresowana wyciągnęła również wiele drobiazgów, które należały do Miraki, a jednym z nich był srebrny pierścionek. Rei pobawiła się biżuterią w swych dłoniach i założyła na palec.
- Pasuje idealnie. Czemu tata ukrywał to przede mną? Mógł przecież... - przerwała z smutną miną zauważając zdjęcie w czarnym obramowaniu, w którym jej rodzice obejmowali się z niewiarygodnym szczęściem na twarzach. Pierwszy raz mogła ujrzeć uśmiech Miraki, uśmiech, który rozgrzał niebieskookiej serce i duszę. Teraz już rozumiała, co miał na myśli Kastiel z Lysanderem.
- Jej uśmiech... - na twarzyczce dziewczyny pojawił się łagodny uśmiech. - Jest taki ciepły i przyjemny, aż sama mam ochotę się uśmiechać – niespodziewanie oczy Rei zaszkliły się od napływających łez, a głos samoistnie zaczął drżeć.
- Mama – jęknęła wtulając się w Tofika, który wyjątkowo nie uciekał od piosenkarki. Starała się powstrzymać łzy, ale nie potrafiła tego uczynić.
- Mama była taką cudowną osobą! - histerycznie zaczęła krzyczeć i płakać na cały głos aż sam Nathaniel wbiegł na strych z miotłą w rękach.
- Co się dzieje?! Gdzie włamywacz?! - nerwowo się rozglądnął będąc gotów do ataku, kiedy to spostrzegł rozpłakaną Rei, która wpatrywała się w niego, podciągając nosem. - Córciu... - wyszeptał z troskliwym i ojcowskim głosem po czym usiadł obok niej i czule objął. - Nie płacz.
- Ale mama... to są rzeczy mamy, pamiątki mamy... - łkając wtuliła się w ojca, mocząc jego pidżamową koszulę, a ten sam poczuł napływające łzy do oczu.
- Miałem nadzieję, że już nikt na nie spojrzy.
- Czemu? Chcesz zapomnieć o mamie?!
- Nie kochanie. Nigdy bym nie chciał o niej zapomnieć. Nikt o niej nie zapomni. Poza tym ona ciągle tutaj jest – z łagodnym uśmiechem spojrzał na pytającą twarzyczkę Rei. Wytarł jej różowe policzki i poklepał po głowie.
- Jej cząstka nadal jest w każdym z nas, o tutaj – dodał pokazując miejsce, w którym znajdowało się serce dziewczynki. - Nie wszystko dostrzec można oczami – dodał, a po jego policzku spłynęła stróżka przezroczystej słonej cieczy. - Choć no tu – dodał i znów uściskał córkę. - A ten pierścionek... podarowałem twojej mamie, ten zaś – wygrzebał niewielkie pudełeczko z kolejnym pierścionkiem. - Na zaręczyny.

*****

- Po co nas wezwałeś? - po szkolnym korytarzu rozległ się zirytowany i niezbyt zadowolony głos Iseia, który spoglądał na dwie postacie przed sobą.
- Dobrze się spisałeś. Zwabiłeś Rei do tego miejsca i pozwoliłeś Yutto na zdobycie jej zaufania. Niestety, ostatnio troszkę komplikujesz robotę jak ten cały Daisuke – czerwonooki przeczesał swoje szpiczaste włosy z szatańskim uśmieszkiem. - Dlatego też nie jesteś już mi potrzebny, Isei.
- Co ty wygadujesz Kira?! - warknął spoglądając na zadowolonego z równie obrzydliwą miną Yutto. - Jeśli ją tkniesz, to cię zabiję!
- Nie sądzę abyś był wstanie to zrobić. Nie raz już mi się upiekło -wzruszył ramionami. - Myślisz, że tylko ty jesteś moim pionkiem? Nie żartuj sobie.
- Nie nie doceniaj mojego ojca, dyrektorku – prychnął różowowłosy odwracając się na pięcie w stronę wyjścia. - Będę czekać w samochodzie! - oznajmił odchodząc.
- Yutto! Dlaczego mu pomagasz?!
- Narka! Isei! - machnął ręką nawet się nie odwracając.
- Ty nic nie warty... - zazgrzytał zębami ruszając z pięściami na mężczyznę, który z łatwością powalił go na ziemię.
- Ktoś tu chyba w gorącej wodzie jest kąpany. Radziłem sobie z ludźmi z wojska, zabiłem więcej stworzeń niż mókłbyś sobie wyobrazić. Nie jesteś dla mnie żadnym wyzwaniem. Jeśli nie będziesz grzeczny, to nie powiem ci, gdzie jest twoja siostra – syknął zadowalająco widząc jeszcze większe zdenerwowanie młodzieńca.
- Ty....!!!
- Spokojnie. Już niedługo wszystko się rozstrzygnie.
- Dlaczego? Co chcesz od Rei?
- Hm...? Chcę się tylko zemścić na jej ojcu za odebranie mi Miraki, nic więcej. Każdy, wszystko, co żyje jest moim pionkiem. Ale jak wiadomo, każdy w końcu kiedyś się psuje, a ty właśnie to zrobiłeś. Nie jesteś już mi potrzebny – wyciągnął z kieszeni marynarki czarny pistolet i wycelował w sam środek czoła chłopaka. - Jakieś ostatnie słowa? - spytał spoglądając na niego z wyższością.
- Pewnie – splunął mu na buty. - Niech cie piekło pochłonie – palec Kiry drgnął, a po okolicy rozległ się strzał z broni.
- Już nadchodzę Rei – roześmiał się chowając broń do kieszeni. - Już idę!


- Co tera? - Yutto spojrzał na ojca, który  wsiadając włożył kluczyki do stacyjki. - Twój plan nieco się skomplikował. 
- Mój drogi synu, jaka byłaby z tego zabawa, gdyby wszystko szło zgodnie z naszymi zachciankami? - spytał z szerokim uśmiechem i ruszył w stronę miasta. - I tak jest lepiej niż mogłem tego pragnąć. Rilan obiecywała nie wkładać nosa w tą sprawę. Starszy przyjaciele Miraki również nic nie wiedzą dzięki zdziczałemu Nathanielowi. Jedynym problemem jest Kei i Isei. Daisuke nawet nie wie, co się dzieje. Myślałem, że jest z niego bystrzejszy dzieciak. Isei natomiast zrobi wszystko żeby w końcu poznać swoją zaginioną siostrę. Czy Rei nadal utrzymuje z tobą dobre kontakty?
- Obawiam się, że Isei coś jej nagadał. Zrobiła się nieco mało ufna. 
- To nic. Najważniejsze aby wybrała się z tobą na ten koncert.
- Rozumiem. Więc mam jeszcze trzy tygodnie...

2.09.2012

Specjal: Trzy cudowne dni

 Proszę bardzo. Żeby nie było, że was zaniedbuję. Jak mówiłam,gniję w szpitalu, więc spróbowałam sobie przypomnieć to, co napisałam na kompie i wrzucić specjal. Gomene, że taka jakość, ale skoro ktoś tu się niecierpliwił, to nie moja wina. Yutto nie robiłam, bo jak widać małe nim zainteresowanie, a mam wobec niego inne plany. Miłego czytania.


 Zadowolona postanowiłam pójść do Keia przed szkołą. Ostatnimi czasy mało się spotykamy, ponieważ on ma własną szkołę, a ja również. Do tego ta nowa sesja zdjęciowa i koncerty których nie mogłam znieważyć. Mówię wam, co z tego, że posiadam sławę i pieniądze skoro brakuje mi normalnego i prawdziwego świata bez którego nie mogę być sobą?
Podeszłam do drzwi i po krótkim zawahaniu się, nacisnęłam na guzik od dzwonka. Chwilę potem w drzwiach zastałam... matkę Keia, czyli byłą mojego taty.
- Dzień dobry, zostałam Keia? - spytałam czując jej wzrok, który chciał mnie normalnie zabić! Stałą tak w milczeniu, przyglądając się mi i zniknęła aby zawołać chłopaka.
- Rei? Co tu robisz? - jego mina była bezwzględna! Myślałam, że buchnę śmiechem, ale zanim zdążyłam to zrobić, ten już wciągnął mnie do środka prosto do swojego pokoju!
- Chciałam odwiedzić mojego kochanego braciszka, czy coś w tym złego? - spytałam udając głupa. No ba! Przecież ta baba mnie nienawidziła!
- Przecież znasz moją sytuację z mamą - no tak. Nie chciała go znać, ani rozmawiać na sama myśl, że się ze mną przyjaźnić. Ale nie mogła przecież nam tego zabronić.
- Przepraszam - szepnęłam myśląc, kiedy ostatnio byłam w jego pokoju. Minęło sporo czasu i nic się nie zmieniło. - Ładnie tu - prychnęłam zauważając żurawia z papieru, którego zrobiłam mu trzy lata temu, a ten nadal go trzymał.
- Przecież nic się prawie nie zmieniło.
- Wiem, dlatego mi się podoba. To znaczy, że jesteś nadal taki fajny jak kiedyś.
- Przestań tak mówić -burknął z lekkim rumieńcem na twarzy. Ups, nie chcę go podpuszczać.
- Już przestaję, co tam w szkole? Ostatnio nie spotykamy się za często.
- Nudno. Lepiej opowiadaj, co tam u ciebie.
- Tak samo. Nic specjalnego. Sesja zdjęciowa... - burknęłam z lekkim zarumienieniem. No bo kto normalny prawie pornola chce zrobić?!
- Ja go... - zacisnął pięść, a nawet nie musiałam nic mówić żeby zrozumiał resztę zdania. On mi czyta chyba w myślach?!?!?!?
- Spokojnie. Tylko kilka jest bardziej nagich. Z reszta nie udawaj, że nie chciałbyś takich zobaczyć.
- Ja? - czerwony jak burak odwrócił wzrok. - Chciałbym, ale nie z myślą, że każdy facet może...
- Jesteś moim bratem.
- Wiem i jak każdy brat nie chcę żeby ktoś cię obmacywał.
- A ty możesz?
- To już co innego.
- Jaaasne. Przecież nie raz o tym już rozmawialiśmy.
- Bądź szczera. Ciągle pragniesz Iseia, prawda?
- On mnie nie...
- Odpowiedz!
- Tak - warknęłam będąc złą, że mnie zmusił do odpowiedzi. - Kocham go od małego, czy to coś złego?! Sam powinieneś coś o tym wiedzieć skoro ja nic do ciebie nie czuję oprócz braterskiej miłości! - i nagle zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Ze spuszczoną miną burknęłam coś pod nosem i wyszłam z mieszkania wściekła na niego i jeszcze bardziej na siebie.


 *****

Siedziałam w kawiarni razem z Iseiem, który z niepokojącym wyrazem twarzy spoglądał na mnie, bawiąc się słonką w koktajlu. Nie dość, że miejsce drogie, to jeszcze są do tego specjalne pokoje, w którym siedzimy! Jest karaoke i w ogóle, ale czemu jesteśmy tu sami?! Przecież ja... on, my, mieliśmy zostać przyjaciółmi! Naturalnie chciałabym...w końcu kochałam się w nim od dziecka, ale...

- Więc jak powodzi ci się w mojej szkole? - spytał, a ja normalnie drgnęłam ze strachu! No nic dziwnego skoro ten potwór taki klimat przerażający mi tu stwarza!
- Dosyć dobrze. Lunitari wiele mi pomaga jeśli chodzi o sprawdziany i takie tam, a i Yutto jest bardzo przyjacielski.
- Nie mów mi o tym dupku - warknął, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Czemu? Jest naprawdę miły i wesoły, a i dobrze się z nim rozmawia.
- To szuja i fałszywa świnia - dodał i chwycił mnie za łonie, prowadząc na materac obok karaoke. - Posłuchaj mnie uważnie. Nie ważne, co się wydarzy. Nie wolno tobie z nim się zadawać. Rozumiesz?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Obiecaj mi to - znów zrobił się agresywny i przygniótł mnie do podłoża swoim ciałem.
- Isei co ci - jęknęłam z rumieńcami na twarzy. To nie normalne! Co w niego wstąpiło?! Zawsze był takim playboyem, ale nie w stosunku do mnie! Przecież on zawsze mnie odciągał, odpychał.
- Nie zniósłbym, że coś ci się stanie, a sam nie będę mógł cię wiecznie chronić. Musisz się nauczyć robić to sama.
- Isei... - wyszeptałam z niedowierzaniem na jego słowa. Tak jakby mnie ostrzegał przed czymś bardzo złym. Nagle jego usta zaczęły się zbliżać, ale w ostatnim momencie uciekły w bok, a brązowowłosy mnie objął, zanurzając twarz w moich włosach.
- Błagam, obiecaj mi to.
- Obiecuję - wyszeptałam obejmując chłopaka. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywał. Nigdy nie widziałam żeby był tak roztargniony. Zawsze pewny siebie i taki... mroczny. A tu nagle owieczka martwiąca się o mnie?! No bez jaj!
- Więc teraz mnie pociesz - nagle jego głos się zmienił w ten bardzo dobrze mi znany i wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. - Jak na kobietę przystało - szepnął podgryzając moje ucho, a ja jęknęłam czując jak jego dłoń obmacuje moja nogę!
- Puszczaj zboczeńcu! - kopnęłam go w pytona i wróciłam szybko do stolika. - Baka - fuknęłam kończąc swojego drinka. - Ja nie jestem taka jak inne.
- Wiem -prychnął - W tym problem - wyszeptał sam do siebie i wrócił do stolika.


*****

- To jak? Robimy u ciebie noc filmową? - spytała mnie Lunitari jak zwykle pełna energii. Zaskakiwała mnie nie raz. Nie widziałam nigdy takiej osoby, tak bardzo żywiołowej jak ona, no może Osoi, ale i on jej nie dorównywał.

- Jasne - potaknęłam radośnie widząc jak jej twarz jest blisko mnie. - Za blisko! Dystans! Dystans! - odsunęłam dziewczynę od siebie. Prawie czołami się zderzyłyśmy od tej Lunitarskiej energii zła.
- Wybacz. To o której się widzimy?
- Hm... może dwudziesta? - zaproponowałam. Jak nigdy nie robiłam nocy filmowej! Jak mam się zachować?! Co kupić?! O niczym nie mam pojęcia!!!
- W porządku. Kupię jakieś przekąski - dodała widząc przed nami idącego Osoi. - Ej! Poczekajcie na nas!
- Nie, nie - pokiwałam przecząco. Nie mam ochoty.
- Jak to?
- Idź, nie pogniewam się. Pasujecie do siebie.
- Co?! O czym ty mówisz?! On mi się wcale nie podoba!
- Jasne, a ja nie jestem prawdziwą blondynką.
- No... zależy z jakiej strony spojrzeć.
- Ej...
- Sorki, to papatki! - pomachała mi na pożegnanie i odbiegła, a ja z uśmiechem patrzyłam jak się oddalają i przystanęłam spoglądając na starannie wyczyszczone buty.
- Czemu nie poszłam z nimi? - spytałam samą siebie. No właśnie, czemu? Czyżbym zaczynała robić się takim odludkiem jak ojciec? Nie, to niemożliwe. Na pewno taka nie będę! Ja przecież jestem, chcę być jak mama!
Tupnęłam energicznie nogą ze złości czując potrzebę pójścia do biblioteki. Tak też zrobiłam. Nikogo w niej jednak nie było. Wyporządzając kilka książek skierowałam się do domu. Swój nos wlepiłam w jedną z nich i los mnie za to ukarał. Poczułam jak w coś uderzam, znowu. Ja chyba zgłoszę się do Ginesa, aby zrobić nowy rekord świata, tak. Wpadanie na ludzi mam opanowane do perfekcji.
- Uważaj jak chodzisz - spojrzałam w górę, prosto na wkurzoną minę... jak on miał? coś na "D". Daisuke. Moment. Jego imię, Daisuke. Daisuke, Dai suke, Daj suke?!?! Kto te imiona wymyśla do jasnej anielki?! Jakiś zboczeniec... Lunitari. Taa na pewno maczała w tym palce. Stop, zaczynam zachowywać się idiotycznie.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - pochyliłam się lekko jakbym dawała mu do zrozumienia, że nie chcę z nim zadzierać. Aż taka słaba jestem? - A ciebie na nic milszego nie stać? - no, to już lepiej brzmi. Czemu on tak przerażająco się na mnie patrzy?! Boję się!
- Stać, ale nie dla byle kogo - odparł z jeszcze straszniejszą miną. Te jego słowa, wydawały się być całkiem inne... puste. To nie jego słowa, czemu nie mówi tego, co myśli?
- Więc jestem byle kim? - odparłam. Miałam zamiar walczyć. Nie pozwolę aby ktoś mnie tak poniżał. Są pewne granice, a on przekroczył jedną z nich.
- Owszem. Takie gwiazdy jak ty są zadufane w sobie. Myślą, że są kłębkiem świata.
- Ja tak nie uważam. Nie jestem kłębkiem świata. Ty również nim nie jesteś - spojrzałam na jego lekko zaskoczoną minę. Powinnam się bać? - Jestem... mała kroplą w oceanie. Przeraża mnie to, ale... nie chcę być niezauważalna. Dlaczego ty... nie mówisz tego, co myślisz?
- Nie mówię? Spójrz na siebie. Kto normalny jest tak wylewny przy obcych ludziach?
- Czy to źle mówić, to co się czuje?
- Ja nic nie czuję.
- Pustka, to również uczucie.
- Być może, nic nieznacząca.
- Jesteś jak mój ojciec. Jesteś skorupą bez duszy - warknęłam odchodząc. Byłam wściekła! Ale cieszę się, że w końcu się postawiłam. Nawet takiemu Daisuke. Matko! Teraz to imię będzie mi się cały czas kojarzyć z jednym! Daj suke! Moment, moja książka. brakuje jednej książki! No nie! Musiałam ją upuścić i zapomniałam podnieść przez tego drania! Muszę...
Odwróciłam się znów w kogoś uderzając. Ja na serio zadzwonię do tych gościów od rekordów! Tym razem  usłyszałam jakby chichot, schowany w kąciku ust uśmieszek... Daisuke?! To on umie się uśmiechać?
- Zapomniałaś - podał mi książkę. Rany, on się pofatygował i mi ją przyniósł. - Ty chyba uwielbiasz wpadać na ludzi.
- Nie na byle jakich - odpowiedziałam tak samo jak on, ale w mojej wersji to raczej wyszło zabawnie niż poważnie. - Dziękuję - powiedziałam aby nie czuł się urażony, ale ten nadal z poważną miną jakby chciał mnie zabić powiedział...
- Przepraszam - hę? Czy ja dobrze usłyszałam? Może to ktoś inny za nami to powiedział? Nie, nikogo tam nie ma. - Tak, do ciebie to mówię. Jesteś dość... interesującą piosenkarką.
- To komplement?
- Nie. Zwykłe stwierdzenie.
- Rozumiem - potaknęłam, a głowa chodziła mi jak te na sprężynkach w samochodach. - No to... ja już pójdę.
- Do zobaczenia w bibliotece, szpiegu - momencik. On powiedział szpiegu? Czyli on wie, że go obserwuję w bibliotece?! Ej! Ja tam chodzę tylko po książki! Nie moja wina, że przechodząc zerknę na niego. Mógłby zmieniać miejsca posiedzenia, a nie od razu mnie nazywać szpiegiem. Pfy.

16.08.2012

12 Tajemniczy pakunek


Przez całą noc nie mogłam spać. Nie czułam zmęczenia, ale to nie z powodu nerwów tylko podekscytowania. Chciałam już iść do szkoły, chciałam tam spędzić kolejny dzień. Było tam wspaniale. Ludzie niewiarygodnie uprzejmi i wyrozumiali, a wygląd budynku ciągle mnie zdumiewał. Czułam jak z tej radości rumieńce wypływają mi na twarz, a ręce kurczowo ściskały Pana Króliczka. O matko, ja go zaraz uduszę.
- Nic ci nie jest? Przepraszam! Przepraszam! Oddychasz? - spytałam przykładając ucho do jego przyszywanych usteczek. Wiedziałam, iż Pan Królik, to wyłącznie pluszak. Tak dla wszystkich wyglądał, lecz dla mnie był czymś więcej. W nim widziałam cząstkę matki, ojca i wszystkich ludzi, którzy byli bliscy mojemu sercu. Nawet dla tej zabójczyni mamy. Ona też tamtego dnia cierpiała i zapewne cierpi nadal. Nie wiem dlaczego, ale nabrałam ochoty porozmawiać z nią.
- Hm... od tamtej pory nie widziałam Keia... - pomyślałam na głos słysząc jakiś niepokojący szmer. Przerażona wstałam czując się jak biedna owieczka wrzucona do przerażającego horroru. Wyszłam z pokoju trzymając za łapkę Pana Króliczka. Cicho dreptałam macając ściany aby czasem się nie wyrżnąć. Miałam do tego zbyt dużą skłonność i wiecznie chodziłam z siniakami na ciele. Zaglądałam z jednego pomieszczenia do drugiego, ale sprawca tych strasznych hałasów ciągle mi umykał, aż w końcu go dorwałam przy schodach prowadzących na strych. Matko, jeszcze mi takiego miejsca brakowało? Jak tam pójdę, to ktoś w masce mnie zadźga!
- Za dużo horrorów z Keiem – westchnęłam widząc jak Tofik wbiega na samą górę i mi z pola widzenia znika! - Woldemord! Czekaj! - oznajmiłam wchodząc na górę i zrozumiałam swój błąd. Czy mnie pogięło?!?! Tu jest strasznie ciemno! Czemu ja nadużywam słowa „strasznie”?! Bo tu jest strasznie! Jak ja mam zejść?!?! Schodów nie widzę! Spadnę i się zabiję!
- Grauuu – usłyszałam coś podobnego do miauczenia. To Tofik ocierał się o sterty kartonów. Były puste, ale ten jakby chciał coś złapać łapką. Podeszłam do kota i wymacałam latarkę, włączyłam ją i zaczęłam grzebać. Ku mojemu zaskoczeniu znalazłam nierozpakowany karton, dość spory. Nie przypominałam sobie abym go pakowała lub wcześniej widziała. Ciekawość zżerała mnie od wewnątrz. Czułam, iż muszę ją otworzyć za wszystkie skarby. Musiałam. Ona mnie przyciągała...
- Grauuu – słuchałam zadowolonego miauczenia kota i już sięgałam za rogi kartonu, kiedy słysząc głos ojca najeżyłam się wydając z siebie cichy pisk.
- Rei, nie śpisz? Co robisz na strychu? - wyglądnęłam przez drzwi widząc na dole postać zaspanego Nataniela.
- Tofik mi coś zabrał i musiałam po to tu wejść – znajdując szybko wytłumaczenie pokazałam mu pluszaka.
- Rozumiem, schodź tylko ostrożnie. Jest późno, powinnaś już spać.
- Tak, tak. Wiem tato, już idę – odpowiedziałam spoglądając na tajemniczą paczkę i wróciłam do swojego pokoju. Tak mnie ciekawiła, że nie mogłam dalej spać! Co tylko dało siwe znaki kolejnego dnia w szkole...

- Ostatnio szperałam w internecie i znalazłam bardzo fajną grę – Lunitari zaczęła temat, a ja już zaczynałam się bać. - Szkoda tylko, że mamy tak mało graczy, ale cóż... damy jakąś radę, prawda? - spojrzała na mnie tajemniczo, a w jej oczach byłam wstanie dostrzec te przerażające rzeczy, które zapewne chciała zrobić. Ona mnie molestowała psychicznie i fizycznie!
- Nie! Nie! Nie! - kiwałam przecząco wymachując rękoma. - Nie! Ja nie będę w to grać! Nie ma mowy! To na pewno będzie gorsze od rozbieranego pokera i butelki!
- Oj już nie przesadzaj. I tak skończyliśmy na bieliźnie, bo wstydziłaś się ściągnąć stanik.
- Dziwisz się?! Tam był Kei!
- To co? Sam miał na sobie tylko bokserki.
- Dobra, skończ ten temat!
- Czemu się czerwienisz?
- Bo jest tu gorąco jak w saunie!
- Na pewno? - nie, na niby! Nienawidzę tego jak się ta wredota bawi moimi uczuciami! Dobrze wie, że jestem wstydliwa, a tu jeszcze na złość mi robi i gada o takich, a nie innych sprawach. Czy mój urlop kiedykolwiek będzie normalny?! - Ja tam myślę, że Kei jest tą Sauną.
- Co?! Nie! Daj mi już spokój... - westchnęłam poirytowana z poczuciem ulatającej energii, kiedy to w kogoś walnęłam. Już miałam zamiar przepraszać, gdy postać ta objęła mnie dłońmi i z dumnym głosem odezwał się do rudowłosej.
- Pewnie nie jesteś tego świadoma, ale wyłącznie mi wolno bawić się malutką Rei, kiedy mam na to ochotę, więc przeproś mnie za korzystanie z mojej uroczej zabaweczki.
- Hę? - dziewczyna stanęła jak słup spoglądając na cwaniacką minę brązowookiego, który nie miał zamiaru mnie wypuścić z objęć.
- O co chodzi? Spójrz, wyczerpałaś ją. Nawet nie reaguje na moje poczynania w stosunku do niej i do ciebie. Nie wiesz, że zabawkami trzeba się bawić z umiarem, bo łatwo je zepsuć? Teraz będę musiał wymienić Rei bateryjki – chwycił moją brodę zbliżając usta do moich i nagle się otrząsnęłam.
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele, Isei! - warknęłam, z całych sił uderzając go w stopę. - I nie jestem twoją zabawką! - dodałam marszcząc wściekle brwi, a ten wyłącznie się roześmiał.
- Widzisz? Tak to się robi – odezwał się do Lunitari, całkowicie mnie olewając. Co za drań! - Cóż, przyszedłem zobaczyć jak ci idzie w mojej szkole – spojrzał na mnie z całkiem odmiennym uśmiechem.
- Ja... dość...dobrze. A ty czemu...? Co tu robisz?
- To nie wolno mi już przebywać we własnej szkole? - spytał z lisim uśmieszkiem i nagle wokół mnie pojawiła się Isanami z Yutto i Osoiem.
- Hej, nie wiem kim jesteś, ale... - powiedział różowowłosy Yutto ratując mnie z objęć Iseia. - Nie dotykaj jej swoimi brudnymi łapskami – wyszeptał coś do chłopaka z groźnym wyrazem twarzy jakiego jeszcze u niego nigdy nie widziałam.
- Ty... - syknął spoglądając na moją pytającą minę. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Wszystko zaczęło się tak potwornie mieszać. - No nic, zobaczymy się później – mrugnął do mnie okiem i odszedł jakby nigdy nic.
- Chodźmy – powiedział radośnie Yutto, a Osoi zaczął zerkać na jedzącą Pocky Lunitari. Czyżby...?
- Lubisz Pocky? - hehe, a jednak! Podoba mu się ona! Osoi się zakochał!
- Przepraszam Rei za moje tamto zachowanie. Nie do końca kontroluję... no wiesz, tą drugą Ja.
- Spokojnie, rozumiem. Każdy ma jakieś wady – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja tam nie mam – odpowiedział zadowolony Osoi.
- Nie prawda! Uwielbiasz zboczoną mangę! - oparła Lunitari wytykając go paluszkiem Pocky.
- Moim zdaniem to wyłącznie moja mocna strona. Piękne, kobiece ciała, to moja muza! Natchnienie do grania dla tak wspaniałej kapeli w jakiej jestem!
- Te jego poetyckie słownictwo – szepnęłam i wszyscy roześmiani ruszyli do swoich klas. Wady... jakie ja mam wady? Oszukiwanie samej siebie? Sama nie wiem. Może to bezgraniczne poszukiwanie wiedzy o matce? Jakbym... chciała żyć jej życiem. Prawda? Czy może jednak się mylę?
- Rei, Reiii... Rei! - nagle czyiś głos mnie oprzytomniał. - Coś ty tak się zamyśliła? - spytał mnie Yutto.
- Nie nic, tylko... - odpowiedziałam zerkając na Daisuke. - Czy on... od zawsze jest taki wredny? - spytałam sprawdzając czy naszej rozmowy nie widzi czasem nauczycielka.
- Odkąd pamiętam – odpowiedział. - A co?
- Nic, tak się tylko pytam – odpowiedziałam wkładając nos w książkę. Wtedy w bibliotece nie wyglądał na złą osobę, tylko na bardzo zagubioną, jak ja. Nie wiem czemu, ale jego egzystencja bardzie mnie zaciekawiła.

Wracając z przyjaciółmi ze szkoły ciągle myślałam o tej paczce na strychu. Czemu ojciec mi przeszkodził? Może to tylko przypadek, no ale... czemu? Dlaczego Tofik mnie tam zaprowadził? Czyżby celowo, chciał abym zaglądnęła do środka? Poznała tą tajemnicę, o której wiedział wyłącznie tata? To wszystko robi się zbyt skomplikowane jak dla mnie.
- To jak Rei? Jesteśmy umówieni? - znów oprzytomniał mnie głos zaprzyjaźnionej Isanami. - Słuchasz ty nas w ogóle? - zadała pytanie, kiedy wszyscy staliśmy na skrzyżowaniu. W tym miejscu mieliśmy się rozstać z większością towarzyszy.
- Przepraszam, zamyśliłam się – odpowiedziałam z lekkim smutkiem, ale szybko go zamieniłam na bananowy uśmiech.
- To idziemy jutro na ten piknik do parku, czy nie? - powtórzyła pytania Lunitari. - Zaproś koniecznie Keia – dodała widząc mój rumieniec na twarzy i od razu odpowiedziała z podejrzanym uśmieszkiem. - Wezmę kilka ciekawych gierek.
- No to mamy plany! - oznajmił wesoło Osoi. - Narka! - pożegnał nas i razem z Isanami zaczęłyśmy iść chodnikiem. Mieszkałyśmy dość niedaleko siebie. Ja musiałam wyłącznie przejść kilka ulic więcej, ale nie przeszkadzało mi to.
- Nie przeszkadza ci moja druga połówka? - spytała bawiąc się paskiem od torby.
- Coś ty, uwielbiam takie zwariowane osoby – odpowiedziałam pocieszając dziewczynę. - Poza tym tata mówił, że przyciągam ludzi podobnych do mnie samej.
- Naprawdę?
- Naprawdę – widząc jej zaskoczoną minę przystanęłam przy jej furtce. - Teraz możesz się wybić. W końcu będziesz mogła mieć kilka własnych piosenek bez mojego głosu – mrugnęłam okiem poprawiając swoją torbę. - To duży krok na przód, a głos doprawdy masz niezły.
- Dziękuję – z uśmiechem pożegnała mnie otwierając drzwi i usłyszałam kilka dodatkowych słów od jej mrocznej strony. - Ty idiotko – prychnęła. Ach tak, jej kochana druga strona medalu. Ta mnie kocha, a druga najchętniej ze pchała ze sceny i zatłukła. Raz jej się prawie udało, he. Wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Zaniepokojona zaglądnęłam do środka, ale nikogo tam nie było. Poszłam zamknąć drzwi, a tu nagle pojawiła się postać czerwonowłosego mężczyzny, którego już kiedyś widziałam.
- Ty... - warknęła z groźną miną. - Ty kazałeś dać mi list ojcu.
- Masz dobrą pamięć kochana Rei. I jak? Tyle lat cię nie widziałem, wyrosłaś na piękną kobietę, jak twoja matka – bezczelnie wszedł do mieszkania zwiedzając je, a ja szłam za nim w nadziei, iż coś mi istotnego powie. Tamtego dnia tak było, więc i tym razem musiało być.
- Mówiłeś, że byłeś jej kochankiem, to prawda?
- Tak jakby – pokiwał na boki głową. - Wiem, że twój tatusiek chowa tutaj coś cennego.
- Skąd to wiesz? - spytałam ze złością. Czemu on wie więcej niż własna córka Nataniela?
- Mam własne sposoby. Jestem niczym wszechwiedzący bóg – odpowiedział siadając na schodach prowadzących na strych. - może i go nawet przewyższam – roześmiany zapalił fajkę.- Dobrze się bawisz w nowej szkole?
- Tak.
- Rozumiem, a ojciec?
- Dalej będziesz się tak wypytywał?
- Ach, bezwzględna jak matka. Radziłbym ci uważać na niektórych typków – wzruszył ramionami wyrzucając papieros na podłogę i zgniótł go butem. - Bo mogą się okazać większym wrogiem niż sojusznikiem – z tajemniczym uśmiechem wyszedł napotykając mojego ojca stojącego jak słup na jego widok.
- Kiiiraaa?!?! - warknął rzucając się z wściekłością na mężczyznę. Ten zaś z łatwością, jednym ruchem ręki położył na ziemię tatę i jakby nigdy nic szedł dalej.
- Spokojnie gospodarzyku. Przyszedłem tylko z wizytą – prychnął odjeżdżając w czerwonym audi.
- Coś ci zrobił? - spytał, kiedy pomogłam mu wstać. Był cały obolały po tym upadku.
- Nie – odpowiedziałam zamykając za sobą drzwi. - Niczego raczej nie wziął, ale... czego on może chcieć?
- Zemsty. Ten potwór chce odebrać mi ciebie, Rei – z szklankami w oczach położył się na kanapie nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Spokojnie, nie odejdę. Nie pozwolę -uśmiechnęłam się robiąc mu ciepła herbatę.

*****

- Jak śmiałeś włamywać się do jej mieszkania?
- Spokojnie kochaniutki. Ty tylko dostarczasz mi niezbędnych informacji. Po co niby mieliśmy się spotkać?
- Yutto utrudnia sprawę.
- Yutto? Robi to, co do niego należy.
- Być może, ale...
- Ty się lepiej zajmił kierownictwem swojej szkoły, Isei.

*****

- No to... - wzięłam głeboki wdech siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w moim pokoju, z Panem Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem bawiącym się jego uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta paczka – chwyciłam za kąciki kartonu powoli je odchylając, a Woldemorcik zastygł obserwując poruszające się odłamki kartonu. W końcu nadszedł czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go otworzyć i dowiedzieć się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie wierząc własnym oczom.
- To przecież...