Statystyka

31.03.2012

20 Rywalka

Kurdę! Gdzie ten piekielny kalkulator?!?! Mam zaraz fizykę i bez kalkulatora ani rusz! Mam w tej szafce większy sajgon niż w pokoju! Muszę w końcu ogarnąć te śmieci. Na dodatek złamałam obcas i muszę teraz chodzić w adidasach! Ten dzień cholernie dobrze się zapowiada! Nawet sarkazmy mi dziś nie wychodzą. Ach...
Westchnęłam zatrzaskując drzwiczki od swojej szafki, kiedy zauważyłam jak jakaś białowłosa lalusia klei się do mojego Natiego! Niewybaczalne! Myśli, że kim ona niby jest?! Ale diwa z niej, phy. Żałosne. Przecież Nathaniel jest ze mną. Jedynie może pokazać jej swoją grzeczniutką stronę i nic poza tym. Jego zboczone ataki są tylko dla mnie! Poza tym to, co się wydarzyło kilka dni temu... Czemu ja się rumienie?!?! Spokojnie! Spokój, spokój, spokój. Głęboki wdech i rumieńców już nie ma. Nie mogę tak łatwo się rozpraszać! Już wiem! Podejdę do nich i spytam się o kalkulator.
- Nathaniel? - podeszłam do nich, kiedy słodziutko się śmiali. Ej! To ja go rozśmieszam!
- Dobry żart Rilan. Tak Miraka? - spojrzał na mnie wycierając zaszklone oczy ze śmiechu. Doprowadziła go do łez! Co to był za żart?!?!?!
- Masz może pożyczyć kalkulator? Mój się gdzieś zapodział – powiedziałam zerkając groźnie na brązowooką dziewczynę, która mnie mierzyła! Jak ja ci zaraz huknę! Tam w łazience jest twoje miejsce! Przy lustrze! Idź zmyj tą tapetę!
- Oczywiście. Proszę – wyciągnął z plecaka przedmiot i mi podał z takim chłodem! Tak zwyczajnie! Jak on mógł?!
- Dzięki, a to kto? - spytałam obserwując dziewczynę w naszym szkolnym mundurku.
- Jestem Rilan. Miło mi poznać dziewczynę Nathaniela – spojrzała na mnie tajemniczo. Po co te ostatnie słowa?! Czyżby miały jakiś głębszy sens? Miło mi poznać dziewczynę Nathaniela... Jestem Rilan... Miło mi poznać dziewczynę Nathaniela, jestem Rilan. Jestem twoim wrogiem. Jestem twoją rywalką. Jeszcze dziewczyna Nathaniela... Ona chce mi odbić Natusia! Oj nie ma mowy!!!
- Przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałam z sztucznym uśmiechem.
- Może zostaniecie przyjaciółkami? - czy ty Nati ślepy jesteś?! To mój wróg uliczny numer jeden! A może przesadzam? Nie! Te jej spojrzenia mówią same za siebie!
- Byłabym do zgodnie wdzięczna – odpowiedziała zerkając na mnie.
- Z całą pewnością będziemy się dogadywały – odpowiedziałam nadal szczerząc się jak mysz do sera. - Muszę już iść. Mam teraz fizykę – dodałam i odeszłam czując groźne spojrzenie na swoich plecach tej całej Rilan. Niech ją piorun trzaśnie! Wiem, że Natuś jest bardzo popularny wśród dziewczyn, ale czemu pozwala im na takie posunięcia?! Czy on jest ślepy?!

- Proszę siadać uczniowie. No to na czym ostatnio skończyliśmy? - spytał gruby mężczyzna w okularach otwierając dziennik. Ten jego akcent, czyżby miał zamiar...? - To może Koken, chodź do mnie z zeszytem – biedna. Poszła na pierwszy ogień. Szybko! Zeszyt w garść i uczymy się! - Dyżurny niech zmaże tablicę – kurde no! Czemu jestem dzisiaj dyżurną?!
- Nic nie umiem – powiedziała Koken widząc jak nauczyciel czyta jej zadanie domowe.
- Jeszcze niczego nie powiedziałem. Skoro tak mówisz. Chciałem tylko żebyś podała mi dzisiejszą datę – i nagle wszyscy zaczęli się śmiać, a ja wróciłam na swoje miejsce wycierając wilgotne od gąbki ręce.
- Kto tu następny, Angles – i zaczął jechać po kolei według dziennika. Każdy dostał zero, bo nie umiał i coraz szybciej zbliżaliśmy się do mnie! Jestem na samym środku! A tu została jeszcze połowa lekcji!!! Heeellllp!!!!! Szlak! Po Ryu jestem ja!
- To nie sprawiedliwe! Pyta pan same dziewczyny! - zaprotestowała jedna z klasy.
- No właśnie!
- Równouprawnienia! - odpowiedział rozradowany mężczyzna. - No dobrze żuczki kochane. Żeby nie było, że biorę same dziewczyny do tablicy, to teraz proszę Ryu – przecież to dziewczyna! A po niej jestem ja! Niee!!! Jeszcze pięć minut do końca! Przedłużaj to! Jeszcze, jeszcze! Wiwat Ryu! Poświęcenie dla mnie! - Siadaj. Do tablicy, Ikuto – błuaa! Gleba na ławkę! Ominął mnie! Wziął od samego końca! Ominął mnie! Ale ja mam szczęście!!! Aż się cała zagotowałam! Ja pierdole! Jakiego ja mam farta! W końcu moja głupota się popłaciła! Wielkie pokłony dla tego, który wymyślił „Głupi zawsze ma szczęście”.

Uśmiechnięta od ucha do ucha usłyszałam dzwonek na przerwę i opierając się o ławkę rękoma zaczęłam chichrać słuchając Iris, która mówiła jakie mam szczęście. Przecież o tym wiem! Wzięłam więc książki i poszłam do swojej szafki, a z niej wystawała mała karteczka.

Cześć Miraka!

Powinnaś zacząć bardziej pilnować
 swojego chłopczyka, bo jeszcze
 ktoś ci go zabierze. Jeśli myślisz, że Amber
 to żmija, to lepiej weź te słowa do serca,
gdyż jestem o wiele gorsza.

Miłego dnia
Twoja rywalka

1 komentarz:

  1. fajnie piszesz ;) ho ho, przygarnęłaś kotecka to opowiadania? (czyt. Ikuto). słodko :3

    OdpowiedzUsuń