Statystyka

31.03.2012

17 Nowy członek kapeli Kastiela


Szłam późnym wieczorem z dodatkowych lekcji matematyki, kiedy usłyszałam z baru dla chłopaków piosenkę, bardzo dobrze mi znaną, a ten głos... Lysander. To był on. Znów śpiewał i zapewne nie miał żadnej widowni. Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu zachciałam pójść go pocieszyć, więc niepewnie tam zaglądnęłam przypominając sobie ostatni incydent.
- Miraka... - usłyszałam jego szept przez mikrofon, gdy zakończył utwór. Szybko podszedł do mnie, a ja normalnie mogłam ujrzeć serduszka w jego oczach. No może przesadziłam, iskry. On na serio się cieszył z mojej wizyty.
- Myślałem, że nigdy nie przyjdziesz.
- Pomyślałam, że brakuje ci widowni.
- Jest trochę lepiej.
- To dobrze. To może ja już pójdę?
- Nie, proszę – chwycił mnie za nadgarstek. - Zostań jeszcze chwilę. Chcesz coś do picia?
- Wodę – odpowiedziałam. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale ja go lubię. Jednak nie chcę robić mu nadziei. Sama nie wiem co myśleć, a co dopiero robić.
- Proszę bardzo – podał mi szklankę. - Mam takie pytanie...
- A ty czego tutaj? - nagle zawitał do na Kastiel.
- To już nie mogę przyjść? Mam jakiś zakaz?
- Kastiel przestań. Dobrze wiesz, że potrzebujemy nowego członka kapeli.
- Jak to?
- Brakuje nam do nowej piosenki keyboardu. Słyszałem, że ty umiesz grać na pianinie.
- No tak, ale...
- Napiszę dla ciebie nuty. Żaden problem. Zgódź się, proszę.
- A od kiedy mam zacząć?
- Od teraz – wtrącił się Kastiel. - Idźcie do pokoju prób. Ja wracam do domu – wzruszył ramionami i poszedł schować swoją gitarę.
- Jak? Masz czas?
- No... możemy – odpowiedziałam niepewnie i poszliśmy do pomieszczenia, które było pełne sprzętu. Stała tam kanapa i stolik z kilkoma butelkami piwa. - Tyle pijecie?
- Kastiel lubi wypić. Ja tylko czasami do niego dołączam.
- Dobrze wiedzieć. Więc zaczynamy?
- Tak, już – potaknął i wystawił sprzęt. Przez pół godziny uczył mnie nut zapisując je jednocześnie na kartce papieru, gdy niespodziewanie nasze dłonie napotkały się na klawiszach.
- Przepraszam – zabrałam rękę zawstydzona, a on tylko się lekko zaśmiał.
- Nie przepraszaj – i zaległa krepująca cisza. Atmosfera nagle zrobiła się taka spięta. Była od samego początku, ale teraz była bardzo niepokojąca. Proszę aby nic mu do głowy nie wpadło, albo co gorsza mi! W końcu nie widziałam się z Natusiem od kilku tygodni i mocno mi go brakuje.
- Miraka... - wyszeptał niepewnie, a ja już wiedziałam co się szykuje, dlatego szybko wstałam i usiadłam na kanapie kończąc swoją wodę. - Muszę wiedzieć – ale on nadal miał zamiar kontynuować swoją myśl. Zwątpiłam czy chce mnie pocałować, a może ma do mnie pytanie? Chyba obawiam się najbardziej tego pytania.
- Będę w waszej kapeli – uśmiechnęłam się, a on cały zawstydzony zbliżył się niebezpiecznie do mnie. Za blisko Lysander, za blisko!
- Chcę być pewien twoich uczuć do mnie – wyszeptał, a nasze usta połączyły się w jedność. Jego język zaczął zachłannie penetrować moje wnętrze, a ja aż pisnęłam opadając na kanapę. Był taki... niesamowity. Z trudem powstrzymał się spoglądając na moją zaskoczoną minę oczekując swoim wzrokiem odpowiedzi. Co ja niby teraz miałam powiedzieć?! Ten idiota mnie pocałował i to jeszcze w taki sposób... ach...
- Sama nie jestem ich pewna – odpowiedziałam ciężko wzdychając i podniosłam głowę chcąc pocałować go jeszcze raz. On tak świetnie całuje! Lysander znów ledwo się ode mnie oderwał jakby chciał usłyszeć coś co sobie ubzdurał.
- Zostań ze mną. Widzę jak na mnie patrzysz...
- Jestem z Nathanielem.
- Więc czemu To robisz?
- Nie wiem.
- Czujesz coś do mnie.
- To na pewno, ale... - znów obdarowaliśmy się pocałunkami. - Przepraszam – odciągnęłam go i wstałam. - To nie w porządku – złapałam się za głowę spanikowana.
- Masz rację. Miraka, kocham cię
- Nie, nie powinieneś tego mówić – pokiwałam przecząco głową.
- Ale ja naprawdę cię kocham.
- Błagam, przestań. I tak pomiędzy mną, a Nathanielem jest wystarczająco źle żebyś jeszcze ty się do tego pchał.
- Jak to?
- Nie ważne. Nie powinnam z tobą rozmawiać o tych sprawach.
- Zostań moją dziewczyną! - powstrzymał mnie przed wyjściem i przyparł mnie do ściany torując ręką drogę ucieczki. - Miraka... - znów jego usta zaczęły się do mnie niebezpiecznie zbliżać.
- Nie! - wymierzyłam mu cios w policzek i wybiegłam czym prędzej.

2 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy blog z opowiadaniem o kastielu i natanielu : http://opowiadaniekastielrosenataniel.b … rolog.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak komentując czyjeś opowiadanie, reklamować swoje...
    Bardzo mi się podoba. Nie wiem, po co komplikujesz tak życie bohaterce..., chociaż przez to jest ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń