Przez całą noc nie mogłam spać. Nie
czułam zmęczenia, ale to nie z powodu nerwów tylko
podekscytowania. Chciałam już iść do szkoły, chciałam tam
spędzić kolejny dzień. Było tam wspaniale. Ludzie niewiarygodnie
uprzejmi i wyrozumiali, a wygląd budynku ciągle mnie zdumiewał.
Czułam jak z tej radości rumieńce wypływają mi na twarz, a ręce
kurczowo ściskały Pana Króliczka. O matko, ja go zaraz
uduszę.
- Nic ci nie jest? Przepraszam!
Przepraszam! Oddychasz? - spytałam przykładając ucho do jego
przyszywanych usteczek. Wiedziałam, iż Pan Królik, to
wyłącznie pluszak. Tak dla wszystkich wyglądał, lecz dla mnie był
czymś więcej. W nim widziałam cząstkę matki, ojca i wszystkich
ludzi, którzy byli bliscy mojemu sercu. Nawet dla tej
zabójczyni mamy. Ona też tamtego dnia cierpiała i zapewne
cierpi nadal. Nie wiem dlaczego, ale nabrałam ochoty porozmawiać z
nią.
- Hm... od tamtej pory nie widziałam
Keia... - pomyślałam na głos słysząc jakiś niepokojący szmer.
Przerażona wstałam czując się jak biedna owieczka wrzucona do
przerażającego horroru. Wyszłam z pokoju trzymając za łapkę
Pana Króliczka. Cicho dreptałam macając ściany aby czasem
się nie wyrżnąć. Miałam do tego zbyt dużą skłonność i
wiecznie chodziłam z siniakami na ciele. Zaglądałam z jednego
pomieszczenia do drugiego, ale sprawca tych strasznych hałasów
ciągle mi umykał, aż w końcu go dorwałam przy schodach
prowadzących na strych. Matko, jeszcze mi takiego miejsca brakowało?
Jak tam pójdę, to ktoś w masce mnie zadźga!
- Za dużo horrorów z Keiem –
westchnęłam widząc jak Tofik wbiega na samą górę i mi z
pola widzenia znika! - Woldemord! Czekaj! - oznajmiłam wchodząc na
górę i zrozumiałam swój błąd. Czy mnie pogięło?!?!
Tu jest strasznie ciemno! Czemu ja nadużywam słowa „strasznie”?!
Bo tu jest strasznie! Jak ja mam zejść?!?! Schodów nie
widzę! Spadnę i się zabiję!
- Grauuu – usłyszałam coś
podobnego do miauczenia. To Tofik ocierał się o sterty kartonów.
Były puste, ale ten jakby chciał coś złapać łapką. Podeszłam
do kota i wymacałam latarkę, włączyłam ją i zaczęłam grzebać.
Ku mojemu zaskoczeniu znalazłam nierozpakowany karton, dość spory.
Nie przypominałam sobie abym go pakowała lub wcześniej widziała.
Ciekawość zżerała mnie od wewnątrz. Czułam, iż muszę ją
otworzyć za wszystkie skarby. Musiałam. Ona mnie przyciągała...
- Grauuu – słuchałam zadowolonego
miauczenia kota i już sięgałam za rogi kartonu, kiedy słysząc
głos ojca najeżyłam się wydając z siebie cichy pisk.
- Rei, nie śpisz? Co robisz na
strychu? - wyglądnęłam przez drzwi widząc na dole postać
zaspanego Nataniela.
- Tofik mi coś zabrał i musiałam po
to tu wejść – znajdując szybko wytłumaczenie pokazałam mu
pluszaka.
- Rozumiem, schodź tylko ostrożnie.
Jest późno, powinnaś już spać.
- Tak, tak. Wiem tato, już idę –
odpowiedziałam spoglądając na tajemniczą paczkę i wróciłam
do swojego pokoju. Tak mnie ciekawiła, że nie mogłam dalej spać!
Co tylko dało siwe znaki kolejnego dnia w szkole...
- Ostatnio szperałam w internecie i
znalazłam bardzo fajną grę – Lunitari zaczęła temat, a ja już
zaczynałam się bać. - Szkoda tylko, że mamy tak mało graczy, ale
cóż... damy jakąś radę, prawda? - spojrzała na mnie
tajemniczo, a w jej oczach byłam wstanie dostrzec te przerażające
rzeczy, które zapewne chciała zrobić. Ona mnie molestowała
psychicznie i fizycznie!
- Nie! Nie! Nie! - kiwałam przecząco
wymachując rękoma. - Nie! Ja nie będę w to grać! Nie ma mowy! To
na pewno będzie gorsze od rozbieranego pokera i butelki!
- Oj już nie przesadzaj. I tak
skończyliśmy na bieliźnie, bo wstydziłaś się ściągnąć
stanik.
- Dziwisz się?! Tam był Kei!
- To co? Sam miał na sobie tylko
bokserki.
- Dobra, skończ ten temat!
- Czemu się czerwienisz?
- Bo jest tu gorąco jak w saunie!
- Na pewno? - nie, na niby! Nienawidzę
tego jak się ta wredota bawi moimi uczuciami! Dobrze wie, że jestem
wstydliwa, a tu jeszcze na złość mi robi i gada o takich, a nie
innych sprawach. Czy mój urlop kiedykolwiek będzie normalny?!
- Ja tam myślę, że Kei jest tą Sauną.
- Co?! Nie! Daj mi już spokój...
- westchnęłam poirytowana z poczuciem ulatającej energii, kiedy to
w kogoś walnęłam. Już miałam zamiar przepraszać, gdy postać ta
objęła mnie dłońmi i z dumnym głosem odezwał się do
rudowłosej.
- Pewnie nie jesteś tego świadoma,
ale wyłącznie mi wolno bawić się malutką Rei, kiedy mam na to
ochotę, więc przeproś mnie za korzystanie z mojej uroczej
zabaweczki.
- Hę? - dziewczyna stanęła jak słup
spoglądając na cwaniacką minę brązowookiego, który nie
miał zamiaru mnie wypuścić z objęć.
- O co chodzi? Spójrz,
wyczerpałaś ją. Nawet nie reaguje na moje poczynania w stosunku do
niej i do ciebie. Nie wiesz, że zabawkami trzeba się bawić z
umiarem, bo łatwo je zepsuć? Teraz będę musiał wymienić Rei
bateryjki – chwycił moją brodę zbliżając usta do moich i nagle
się otrząsnęłam.
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele,
Isei! - warknęłam, z całych sił uderzając go w stopę. - I nie
jestem twoją zabawką! - dodałam marszcząc wściekle brwi, a ten
wyłącznie się roześmiał.
- Widzisz? Tak to się robi – odezwał
się do Lunitari, całkowicie mnie olewając. Co za drań! - Cóż,
przyszedłem zobaczyć jak ci idzie w mojej szkole – spojrzał na
mnie z całkiem odmiennym uśmiechem.
- Ja... dość...dobrze. A ty czemu...?
Co tu robisz?
- To nie wolno mi już przebywać we
własnej szkole? - spytał z lisim uśmieszkiem i nagle wokół
mnie pojawiła się Isanami z Yutto i Osoiem.
- Hej, nie wiem kim jesteś, ale... -
powiedział różowowłosy Yutto ratując mnie z objęć Iseia.
- Nie dotykaj jej swoimi brudnymi łapskami – wyszeptał coś do
chłopaka z groźnym wyrazem twarzy jakiego jeszcze u niego nigdy nie
widziałam.
- Ty... - syknął spoglądając na
moją pytającą minę. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Wszystko
zaczęło się tak potwornie mieszać. - No nic, zobaczymy się
później – mrugnął do mnie okiem i odszedł jakby nigdy
nic.
- Chodźmy – powiedział radośnie
Yutto, a Osoi zaczął zerkać na jedzącą Pocky Lunitari.
Czyżby...?
- Lubisz Pocky? - hehe, a jednak!
Podoba mu się ona! Osoi się zakochał!
- Przepraszam Rei za moje tamto
zachowanie. Nie do końca kontroluję... no wiesz, tą drugą Ja.
- Spokojnie, rozumiem. Każdy ma jakieś
wady – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja tam nie mam – odpowiedział
zadowolony Osoi.
- Nie prawda! Uwielbiasz zboczoną
mangę! - oparła Lunitari wytykając go paluszkiem Pocky.
- Moim zdaniem to wyłącznie moja
mocna strona. Piękne, kobiece ciała, to moja muza! Natchnienie do
grania dla tak wspaniałej kapeli w jakiej jestem!
- Te jego poetyckie słownictwo –
szepnęłam i wszyscy roześmiani ruszyli do swoich klas. Wady...
jakie ja mam wady? Oszukiwanie samej siebie? Sama nie wiem. Może to
bezgraniczne poszukiwanie wiedzy o matce? Jakbym... chciała żyć
jej życiem. Prawda? Czy może jednak się mylę?
- Rei, Reiii... Rei! - nagle czyiś
głos mnie oprzytomniał. - Coś ty tak się zamyśliła? - spytał
mnie Yutto.
- Nie nic, tylko... - odpowiedziałam
zerkając na Daisuke. - Czy on... od zawsze jest taki wredny? -
spytałam sprawdzając czy naszej rozmowy nie widzi czasem
nauczycielka.
- Odkąd pamiętam – odpowiedział. -
A co?
- Nic, tak się tylko pytam –
odpowiedziałam wkładając nos w książkę. Wtedy w bibliotece nie
wyglądał na złą osobę, tylko na bardzo zagubioną, jak ja. Nie
wiem czemu, ale jego egzystencja bardzie mnie zaciekawiła.
Wracając z przyjaciółmi ze
szkoły ciągle myślałam o tej paczce na strychu. Czemu ojciec mi
przeszkodził? Może to tylko przypadek, no ale... czemu? Dlaczego
Tofik mnie tam zaprowadził? Czyżby celowo, chciał abym zaglądnęła
do środka? Poznała tą tajemnicę, o której wiedział
wyłącznie tata? To wszystko robi się zbyt skomplikowane jak dla
mnie.
- To jak Rei? Jesteśmy umówieni?
- znów oprzytomniał mnie głos zaprzyjaźnionej Isanami. -
Słuchasz ty nas w ogóle? - zadała pytanie, kiedy wszyscy
staliśmy na skrzyżowaniu. W tym miejscu mieliśmy się rozstać z
większością towarzyszy.
- Przepraszam, zamyśliłam się –
odpowiedziałam z lekkim smutkiem, ale szybko go zamieniłam na
bananowy uśmiech.
- To idziemy jutro na ten piknik do
parku, czy nie? - powtórzyła pytania Lunitari. - Zaproś
koniecznie Keia – dodała widząc mój rumieniec na twarzy i
od razu odpowiedziała z podejrzanym uśmieszkiem. - Wezmę kilka
ciekawych gierek.
- No to mamy plany! - oznajmił wesoło
Osoi. - Narka! - pożegnał nas i razem z Isanami zaczęłyśmy iść
chodnikiem. Mieszkałyśmy dość niedaleko siebie. Ja musiałam
wyłącznie przejść kilka ulic więcej, ale nie przeszkadzało mi
to.
- Nie przeszkadza ci moja druga
połówka? - spytała bawiąc się paskiem od torby.
- Coś ty, uwielbiam takie zwariowane
osoby – odpowiedziałam pocieszając dziewczynę. - Poza tym tata
mówił, że przyciągam ludzi podobnych do mnie samej.
- Naprawdę?
- Naprawdę – widząc jej zaskoczoną
minę przystanęłam przy jej furtce. - Teraz możesz się wybić. W
końcu będziesz mogła mieć kilka własnych piosenek bez mojego
głosu – mrugnęłam okiem poprawiając swoją torbę. - To duży
krok na przód, a głos doprawdy masz niezły.
- Dziękuję – z uśmiechem pożegnała
mnie otwierając drzwi i usłyszałam kilka dodatkowych słów
od jej mrocznej strony. - Ty idiotko – prychnęła. Ach tak, jej
kochana druga strona medalu. Ta mnie kocha, a druga najchętniej ze
pchała ze sceny i zatłukła. Raz jej się prawie udało, he.
Wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte.
Zaniepokojona zaglądnęłam do środka, ale nikogo tam nie było.
Poszłam zamknąć drzwi, a tu nagle pojawiła się postać
czerwonowłosego mężczyzny, którego już kiedyś widziałam.
- Ty... - warknęła z groźną miną.
- Ty kazałeś dać mi list ojcu.
- Masz dobrą pamięć kochana Rei. I
jak? Tyle lat cię nie widziałem, wyrosłaś na piękną kobietę,
jak twoja matka – bezczelnie wszedł do mieszkania zwiedzając je,
a ja szłam za nim w nadziei, iż coś mi istotnego powie. Tamtego
dnia tak było, więc i tym razem musiało być.
- Mówiłeś, że byłeś jej
kochankiem, to prawda?
- Tak jakby – pokiwał na boki głową.
- Wiem, że twój tatusiek chowa tutaj coś cennego.
- Skąd to wiesz? - spytałam ze
złością. Czemu on wie więcej niż własna córka Nataniela?
- Mam własne sposoby. Jestem niczym
wszechwiedzący bóg – odpowiedział siadając na schodach
prowadzących na strych. - może i go nawet przewyższam –
roześmiany zapalił fajkę.- Dobrze się bawisz w nowej szkole?
- Tak.
- Rozumiem, a ojciec?
- Dalej będziesz się tak wypytywał?
- Ach, bezwzględna jak matka.
Radziłbym ci uważać na niektórych typków –
wzruszył ramionami wyrzucając papieros na podłogę i zgniótł
go butem. - Bo mogą się okazać większym wrogiem niż sojusznikiem
– z tajemniczym uśmiechem wyszedł napotykając mojego ojca
stojącego jak słup na jego widok.
- Kiiiraaa?!?! - warknął rzucając
się z wściekłością na mężczyznę. Ten zaś z łatwością,
jednym ruchem ręki położył na ziemię tatę i jakby nigdy nic
szedł dalej.
- Spokojnie gospodarzyku. Przyszedłem
tylko z wizytą – prychnął odjeżdżając w czerwonym audi.
- Coś ci zrobił? - spytał, kiedy
pomogłam mu wstać. Był cały obolały po tym upadku.
- Nie – odpowiedziałam zamykając za
sobą drzwi. - Niczego raczej nie wziął, ale... czego on może
chcieć?
- Zemsty. Ten potwór chce
odebrać mi ciebie, Rei – z szklankami w oczach położył się na
kanapie nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Spokojnie, nie odejdę. Nie pozwolę
-uśmiechnęłam się robiąc mu ciepła herbatę.
*****
- Jak śmiałeś włamywać się do jej mieszkania?
- Spokojnie kochaniutki. Ty tylko dostarczasz mi niezbędnych informacji. Po co niby mieliśmy się spotkać?
- Yutto utrudnia sprawę.
- Yutto? Robi to, co do niego należy.
- Być może, ale...
- Ty się lepiej zajmił kierownictwem swojej szkoły, Isei.
*****
- No to... - wzięłam głeboki wdech
siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w moim pokoju, z Panem
Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem bawiącym się jego
uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta paczka – chwyciłam
za kąciki kartonu powoli je odchylając, a Woldemorcik zastygł
obserwując poruszające się odłamki kartonu. W końcu nadszedł
czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go otworzyć i dowiedzieć
się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie wierząc własnym
oczom.
- To przecież...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńale co to jest do cholery w tej paczce holera przez ciebie zaczęłam************** klnąć
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
cytat miraki do kasa :))
No właśnie co jest w paczce??? Proszę o świeżą dostawę rozdziałów ;D Szybkooo..................
OdpowiedzUsuńMrauuCat
Czekam bardzo na otworzenie skrzynki. A że mam podejrzenia, co jest w środku, to wręcz wszystko się we mnie wierci :).
OdpowiedzUsuńOstatnie dwie część mają bardzo fajny klimat ;). Te dialogi budują tajemnicę.
Niecierpliwię się na specjal i 13.
:*
Więcej! Więcej! Więcej!
OdpowiedzUsuńCzemu tak mało? >.<
OdpowiedzUsuńŻądam więcej D:
Świetny odcinek :D Ciekawi mnie co jest w tej paczce,ahh i czekam na special(albo kilka) :)
OdpowiedzUsuńAsiaB
Kiedy będzie specjal/13? :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie kiedy next?!
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie mnie nie ma, a ty już cztery rozdziały zdążyłaś napisać? No wiesz? x3 Czasami mam wrażenie, iż piszesz akurat wtedy gdy mnie nie ma. :P To jednak tylko moje wymysły, rozdział jak zwykle świetny, aż miło się czyta.
OdpowiedzUsuńDo trzeciego!
Pozdrawiam. ^^
świetnie piszesz i jestem ciekawa co będzie w tej paczce.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę i czas wpadnij :
http://nicolandsam.blogspot.com
yyy czytam i czytam i nic nie kapw
OdpowiedzUsuń