Statystyka

15.12.2012

17 Nauka tanca

Minęły dwa tygodnie jak nie dłużej od ostatniego spotkania Kiry. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo mogłam nieco odetchnąć. Jednak ten odpoczynek nie mógł trwać zbyt długo, a dlaczego? No bo mojemu menadżerowi się zachciało abyśmy zagrali na jutrzejszym koncercie ckliwą piosenkę o miłości podczas której miałam z kimś tańczyć! To skandal! Ja przecież nie potrafię tańczyć! Jeszcze miałam ubrać jakąś sukienkę! To nie do przyjęcia! Protest! Strajkuję! Niech nie myślą, ze mnie w takie badziewie wcisną i na dodatek każą tańczyć! Mam od tego płatnych tancerzy! Ja muszę skupić się na śpiewaniu, a nie! No ja nie chcęęęę!!!
- Rei, zaczniemy w końcu, czy mam cię zmusić? - spytał Daisuke, stojąc przede mną w dość sporej odległości kilku metrów, na sali gimnastycznej naszej szkoły muzycznej, która jak wiać sprzeciwiała się mojemu zdaniu, dając nam możliwość do ćwiczeń o tak późnej porze! Po kilku chwilach marudzenia sobie w głowie, doszłam do wniosku, że bardziej irytująca nie mogę już być i niechętnym ruchem wstałam z podłogi i podeszłam do blondyna, któremu było cholernie dobrze w tym dresie!  Co za niesprawiedliwość! On mnie tym rozprasza! Zamiast się skupić na zapamiętywaniu kroków, to wlepiam swoje ślepia w jego nieziemskie ruchy... ach te jego ciało... biodra... tors... nieee! Uspokój się! Spokojnie, wdech, wydech. Spokojnie, bo jeszcze podwyższy mi się temperatura, która i tak jest już za wysoka.
- Zaczniemy od nowa - powiedział z nieziemskim, łagodnym uśmiechem, a ja momentalnie poczułam się jak roztopiona czekolada na moich ustach w gorących źródłach, którą miał zamiar zlizać. Tak... po kilku dniach dowiedziałam się w szczegółach, co odwalałam i nie tylko ja. Ja... serio jestem wstanie zrobić coś takiego?! Wielki wytrzeszcz oczu.
- Zaczynamy od nowa z jakieś cztery godziny - burknęłam z niezadowoleniem garbiąc się z zniechęcenia. Zmęczenie, plus nuda, plus znienawidzony sport i wyjdzie wam bardzo nieznośnie niezadowolona Rei.Tak, to ja we własnej osobie.
- I będziemy tak długo, dopóki się nie nauczysz - opowiedział z poważną miną. Najwidoczniej i on miał dosyć tego treningu, kiedy to Kei w najlepsze sobie odpoczywał na ziemi. Właściwie, to on mnie uczył z godzinę, co jest dziwne, bo myślałam, że to mój braciszek będzie mnie dłużej męczył niż blondyn. I już wiadomo, kto ma silniejsza siłę woli.
- Jesteś okrutny - burknęłam z niezadowoleniem i okręciłam się na druga stronę jak nakazywał mi ruch jego ręki. - Męczyć tak osobę, która codziennie czyta ci książki, bo ponoć lubisz mój sposób czytania.
- Nie tyle, co lubię, bo są osoby czytające znacznie płynniej, ale twoje spojrzenie, kiedy się wczuwasz jest bezbłędny - zachichotał pod nosem nie będąc wstanie powstrzymać się od śmiechu.
-Ej! To nie było miłe! - fuknęłam i piętą przygniotłam mu stopę, odchodząc na swoje stare miejsce na podłodze, które zdążyło się ochłodzi. A było mi tak wcześniej cieplutko w tyłek!
- Kei! teraz twoja kolej i ujarzmij swoją siostrę, bo ta stopa jeszcze mi się przyda - skomentował moje zachowanie, ale ja i tak go spławiłam swoim M-O-R-D-E-R-C-Z-Y-M spojrzeniem.
- Ślepy jesteś? Ja sam mam już spuchnięte stopy! A mnie potraktowała jakiś czas temu szpilkami! - zbulwersowany schował swoje zabandażowane stopy, które wyglądały jakby pulsowały od bólu.
- To nie mój problem - westchnął zrezygnowanie i sam nawet odważył się usiąść na ziemię, która jak twierdził była bardziej brudna od wnętrza pępka Yutto. Serio, raz jak miałam "szczęście" zbliżyć przypadkowo twarz do jego brzucha, to przez bluzkę dało się wyczuć ten smród! Ja rozumiem, że to ciężko dostępne miejsce dla niektórych, no ale zlitujcie się! Ja mam zbyt czuły węch..jak i słuch, he, he, he. Taa... ale o podsłuchiwaniu i słyszeniu dziwnych dźwięków z sypialni ojca nie będę wam opowiadać. W końcu to mój ojciec i nie będę go pogrążała. Wystarczy mu krzywdy, że ma taką kochaną córeczkę jak ja.
No w końcu i Kei postanowił wstać, gdy dostrzegł moją zniecierpliwioną minę i nerwowo chodzącą stopę.
- Już, już... idę. Tylko tym razem oszczędź mi tego wszystkiego - chwycił moją dłoń, drugą kładąc w talii i ruszył do przodu.-Przestaniesz prowadzić?
- Nie moja wina, że jesteś w tym kiepski.
- To my cię uczymy. Daj mi prowadzić.
- Nie, bo znowu pogubię kroki i ci przyfasolę w coś, w co już nie powinnam nigdy więcej.
- Daruj sobie te skomplikowane wypowiedzi i wsłuchaj się w rytm, bo z niego wypadasz.
- Zagłuszasz mi go swoim gadaniem.
- Rei... - spojrzał poirytowany, a ja z rozbawioną miną skopiowałam jego wyraz twarzy.
- Kei....- prychnęłam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- To nie ma sensu jeśli będziesz robiła sobie z tego żarty.
- No wiem, wiem, ale to jest takie nuuudne - puściłam go,odsuwając na pewną odległość. - Jakbym nie mogła zatańczyć hip-hopa, albo coś rockowego.
- Przecież to nie taka piosenka - przyglądnął się moim wygibasom i zakrył usta dłonią powstrzymując się od śmiechu. - Mimo to i tak nie potrafisz tańczyć - powiedział napotykając moją naburmuszoną minę. Ja nie umiem tańczyć?! Mam własny styl! Niech pokaże, co potrafi. Raz na urodzinach tak wywijał, że skończył cały w torcie! A ja nawet nie zdążyłam go spróbować! I nie, nie zlizałam bitej śmietany z Keia. Bez przesady, to był brat, a ja miałam osiem lat!
- I kto to mówi? Powiedział mistrz w padaniu na torty niewinnych dziewczynek.
- Nie zrobiłem tego specjalnie. Ktoś "niewinny" włożył mi chomika do gaci - i nagle Daisuke nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Pierwszy raz widziałam jak się śmiał! Taki uroczy! Matko, aparat! Dajcie mi aparat. Ja! Go! Potrzebuję! Czemu ja nie mam aparatu?!
- Oj czepiasz się niepotrzebnie szczegółów - fuknęłam machnąwszy na niego dłonią.
- Dobra, wystarczy tego dobrego. Pora wracać do domu - nagle tak bezczelnie przerwał nam blondas. Jednak trzeba było przyznać mu rację. Ja byłam zmęczona, chłopacy obolali od moich nieprzewidywalnych ruchów nerwowych, a radio... po prostu baterie niemalże padły.

Minęło pół godziny zanim wszyscy się zmyli bynajmniej tak myślałam. Było cicho i spokojnie. Sama przebrałam się w bluzę i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam muzykę wydobywającą się z radia. Przecież je wyłączyłam. W dodatku ktoś zgasił światło i zrobiło się ciemno jak w dupie u Rosjanina. Żeby nie obrażać za każdym razem murzyna. Stanęłam jak wryta usiłując przyzwyczaić się do tych ciemności, kiedy poczułam czyiś głos za sobą i ciepłe powietrze, które łaskotało moje ucho. Aż ciarki mnie przeszły po ciele, ale był to przyjemny dreszcz, dziwny, który zalęgnął się w moim brzuchu niczym wariujące motyle.
- Teraz zatańcz ze mną jak z kimś, kto jest dla ciebie bardzo ważny - dodał, okręcając mnie w swoją stronę i pewnym siebie, męskim ruchem przyciągnął bliżej, łapiąc mnie w tali i splatając nasze dłonie. Jego oczy, usta, wszystko było tak blisko mnie, że spanikowana nie byłam wstanie nawet drgnąć. Byłam sparaliżowana jak nigdy, muzyka dalej grała i ruszyliśmy. Krok o tyłu, krok w bok, w bok i obrót, i jeszcze raz. Co było najdziwniejsze? Wychodziło mi, tańczyłam! I nic mu nie zrobiłam!
- ja, ja, Ja tańczę! - powiedziałam z niedowierzaniem słysząc jego rozbawienie.
- Jednak jestem dobrym nauczycielem - stwierdził, a ja zawstydzona nadepnęłam mu na nogę i runęliśmy na podłogę. Ja naturalnie miałam miękko i wygodnie, ale lepiej nie wspominając o tym, co leżał pode mną.
- Żyjesz? Nic ci nie jest? - spytałam spanikowana spoglądając na blondyna.
- Raczej tak - odpowiedział jak zwykle z poważną miną. Czy nie dane jest mi widzieć jego śmiechu za każdym razem, kiedy się śmieje, czy uśmiecha?
- Przepraszam
- Nie masz za co - odpowiedział, a jego dłoń zaczęła pieścić mój zarumieniony policzek. - Też przepraszam.
- Za co?
- Za to - dodał, a nasze usta złączyły się w jedność, nieznany mi dotąd jęk wydobył się z moich ust, a źrenice zadrżały z zaskoczenia. Byłam zaskoczona i spanikowana! Jednak było mi tak dobrze...
- Idziecie, czy co...? - nagle do środka wpadł Kei. To on jeszcze nie poszedł?! No ludzie! I to jeszcze w takim momencie! - Daiiisuuukeee! - wrzasnął i wziął go za szmaty, a ten jak zwykle nic sobie z tego nie robił i zaczął sobie z niego żartować.
- Kei, w gorącej wodzie kąpany. Jakiś ty zaborczy, spokojnie, przecież tylko tańczyliśmy.
- Ja cię zaraz wezmę w tango.
- Wolę rytmy flamenco.
- U-du-sze! - i się znów zaczęło. Normalnie jak woda i ogień, jak kot z myszą za sobą nie przepadają. Jednak to jest urocze. Za to ich kocham, za ich odmienne osobowości. Jednak wiem, że długo to nie potrafią, ale ja nie potrafię wybierać, Kei jest jak brat... brat, moment. Skoro jest moim bratem, może jednak nim nie jest? Skąd mam to wiedzieć? Powinnam to...sprawdzić, ale jeśli oni tego nie chcą?
No nic, jeśli chodzi o koncert, to wyszedł mi wyśmienicie! Oprócz tańca, na koniec zahaczyłam się o suknię, ale w ten sposób tylko bardziej rozkochałam w sobie swoich fanów. Co do ojca i Keia... powinnam ich poprosić o zrobienie testów ojcowskich, chociaż tyle są mi winni.

8.12.2012

16 Gorace zrodla

Wesoły autobus. Jeśli nie wiezie, co to oznacza, to chętnie wam wytłumaczę na własnym nieszczęśliwym przykładzie, ale póki co... przytoczę moją rozmowę z ojcem, a dopiero wtedy zrozumienie moją beznadziejną pozycję.

"- Ale ja nie chcę tato
- Musisz. Będzie fajnie, dużo śmiechu i zabawy. Lepiej poznasz swoich przyjaciół
- Nie wszyscy są moimi przyjaciółmi! Chociażby taki Daisuke!
- Ale dzięki niemu nowy album ze zdjęciami wypadł o wiele lepiej niż poprzedni. Nie byłoby ładnie z twojej strony gdybyś go nie zaprosiła
- Ale my tam będziemy paradować w samych szlafrokach! Co jeśli ci zboczeńcy będą nasp podglądać?!
- Nie będą, uwierz mi na słowo. Już sobie wczoraj z nimi porozmawiałem..."

Taa.... żebyście widzieli tą przerażającą minę taty! On był straszny! Wyglądał tak jakby ich szantażował przez całą noc przed wyjazdem do gorących źródeł! Matko jedyna... błagam... ja chcę żyć! Ja chcę wrócić do domu cała i żywa, nie z molestowana!
- Rei! Lunitari wzięła alkohol! Ja nie chcę się upić! - krzyknęła zdruzgotana Isanami. Ta, teraz niewiniątko, a jak dojdzie co do czego to zło wcielone.
- Nie prawda, to soczek. Rei, trzeba uczcić twój udany album.
- Nie pozwolę mojej kchanej siostrzyce pić! Oddawaj- i się zaczęło. Kei zaczął wyrywać Lunitari plecak z alkoholem, Isanami włączyła się dzika natura i zaczęła coś tam marudzić, a Daisuke... jak to Daisuke, miał wyjechane na wszystko i wszystkich.
- Co za dziecinada. Poza tym to dzięki mnie Rei wzbiła się na sam szczyt.
- Nie prawda! To dzięki mojej doskonałej grze na gitarze! - zaprzeczyła Isanami.
- Ej! I nikt już o mnie nie myśli...- funął Yutto aż szkoda mi się go zrobiło, ale i tak go nie pocieszę! Już ja go dobrze znam! Wzięłam swojego kochanego Pana Króliczka i się w niego wtuliłam, a właściwie czym jedziemy? Wiadomo, ż busem, bo gdyby ktoś z nas prowadził to byśmy daleko nie zajechali, hehe. - Jaki słodki, daj pomacać - powiedział rozradowany i rzucił się na Mnie, a nie na pluszaka! Nie! Sotp! Pan Króliczek nie jest pluszakiem! To Pan Króliczek i koniec kropka i nie am go tknąć!
- Ije! Nie! Puszczaj! - pisnęłam, kiedy jego ręce błądziły po moim brzuchu aż znalazł przypadkowo moje czułe miejsce. łaskotki! Zaczęłam się wzdrygać i śmiać, a raczej tańczyć i podskakiwać. - Puszczaj! Zostaw! Nie! Przestań, bo się zaraz posikam! Błagam! Yutto! Puszczaj! - ja na serio ledwo trzymałam! Od trzech godzin nie widziałam kibla, a ja nie umiałam zawiązać sobie na supełek! Yutto pewnie też nieb, bo ma za krótkiego. Nie no, ja tylko zgaduje. nie myślcie już sobie nie wiadomo czego.
- Ha! Rei ma łaskotki! - powiedział zafascynowany, kiedy czyjaś pięść wylądowała na jego licu a ten z kolei padł jak długi na podłogę.
- Wara od czułych miejsc Rei! Tylko mi wolno ją obmacywać - i zaległa cisza na słowa Keia. Ta... face palm na sto dziewiątej ulicy...a raczej autobusie.
- Nikt... nie... może...mnie... obmacywać! - wydarłam się zaciskając pięść, ale mało trafnie wycelowałam w brata, bo idiota się uchylił i wylądowałam na kłócące się dziewczyny.
- Rei! Patrz na kogo się rzucasz!- krzyknęła Isanami i znów zrobiła się miluteńka.
- Będziemy się obmacywać jak walniemy sobie trochę setek. teraz musimy dojechać na miejsce - ta, Lunitari teraz zabłysnęła. jak mało kto.
- Bus wariatów...- westchnął podirytowany Daisuke. Ja bym raczej powiedziała Wesoły Autobus... no teraz już bynajmniej wiecie dlaczego, a to dopiero początek tego dramatu. Po przyjeździe wszyscy rozpakowali się w wielkim pokoju z matami na których mieliśmy nocować. Chyba każdy zna dobre Japońskie źródła i te budynki. Lunitari z zadowoleniem rozpakowywała "soczki" na stolik, ja chowałam w bezpieczne miejsce Pana króliczka, aby nikt mu krzywdy przypadkowo nie zrobił i... żeby nie widział scen dla niepełnoletnich. No co? Królicze lata liczy się inaczej! Potem poszliśmy do gorących źródeł. Naturalnie chłopacy osobno. Za cholerę bym nie weszła gdzieś, gdzie musiałabym na golasa zatryniać na oczach innych... tej brzydszej płci. Wszystkie już siedziały w wodzie tylko ja jak ta idiotka stałam w ręczniku. Czemu? Czekajcie, spójrzmy najpierw na Isanami i jej cycki. Wielkie! Potem nieco w prawo na Lunitari.. ogromne! A potem na mnie... ja coś tam mam? No miałam, ale były najmniejsze! Skandal!
- No wchodź Rei. Śmiało, chyba nas się nie wstydzisz? Chłopacy i tak są za tą ścianą z bambusa. Nic nie zobaczą - powiedziała Mało zachęcająco Isanami.
- Nie o to chodzi - pokiwałam przecząco głową, a na mojej twarzy już widniał delikatny rumieniec.
- A o co? Jeśli się nie ogoliłaś w Tym miejscu, to nie szkodzi - powiedziała Lunitari. no przestańcie mnie zawstydzać jeszcze bardziej! Chcecie żebym tu wam zeszła na zawał?!
- Goliłam się jeszcze wczoraj! - krzyknęłam zawstydzona i przymknęłam sobie szybko usta.
- Yutto, widzisz coś? - spytał Kei trzymając chłopaka aby ten coś dostrzegł przez wysoko powstałą dziurę w ogrodzeniu, kiedy to usłyszał krzyk Rei i cały spąsowiał.
- hę?! Rei się... o matko - powiedział Yutto z stróżką krwi z nosa.- Nie wyrabiam. Jestem w niebie!
- Będzie jeszcze lepiej jak pozwolisz mi coś zobaczyć.
- Cicho, zaraz Rei wejdzie do wody - Daisuke siedział niewzruszony, kiedy to spojrzał na chłopaków i energicznie wstał odsuwając ich od szpary.
- Moja kolej - powiedział z zaciekawieniem.
- No to dalej. Ile mamy na ciebie czekać? - spytała mnie zniecierpliwiona Isanami. - Chyba, że wstydzisz się swojej miseczki D?
- Nie wstydzę! - zaprzeczyłam i ściągnęłam z siebie ręcznik wchodząc do wody i w tym momencie usłyszałyśmy głośny plusk wody za ścianą z bambusa, aż woda od chłopaków ostała się częściowo do nas. Co oni tam wyprawiali?! - Coś im się stało.
- Nie, z pewnością nie - pomachała dłonią Isanami i podpłynęła za mnie, obmacując mi piersi! Zboczeniec! - Ale masz jędrne- zachichotała, a ja zaczęłam piszczeć z przyjemności, naturalnie każąc jej przestać!
- Zdurniałeś?! Chciałeś nas zabić?! - spytał Yutto wynurzając się z wody.
- To moja siostra! Nikt nie będzie na nią patrzył tylko ja!
- Rei będzie kochać się ze mną za rok, dwa jak tylko ją zdobędę - odpowiedział niewzruszony blondyn, spokojnie wypływając na powierzchnię.
- Co takiego?!- warknął wściekle Kei.
- Jesteś jej bratem, więc nic z tego nie wyjdzie, a Yutto... to po prostu Yutto - prychnął roześmiany opierając się o ścinkę "basenu".
- Masz dziwne poczucie humoru - powiedział Yutto, kiedy to Kei naskoczył na blondyna i rozpoczęła się z początku groźna walka, która później zmieniła się w żarty. Zaś on nie tracąc czasu zaczął z powrotem podglądać dziewczyny  z cieknącą ślinką.
- Lunitari, pomóż mi! - powiedziałam z buraczkową twarzą, a ta zamiast odciągnąć Isanami, to dołączyła się do macanka. Nie! Ja nie chcę! Pomocy! Przestańcie!- Nieee! Przestańcie! Ach! Pomocy! - pisnęłam i nagle ściana zachwiała się i upadła na naszą stronę, wylewając z połowę wody. Na dodatek ta trójka idiotów stojąca i i i i gapiąca się na nas! - Zboczeńcy! - wrzasnęłam piskliwie, a Yutto padł znokautowany widokiem do wody Daisuske tylko pokiwał głową zdruzgotany i skierował się ku wyjściu, a Kei....Kei!!!
- Ja... przepraszam! Nie chcący! Wolałaś o pomoc i... i...- zaczął machać nerwowo rękoma, a wściekła Isanami wraz z Lunitari okrył się i mnie ręcznikami i.... dały kilka lekcji bratu. Ale o tym nie będę opowiadać, bo było dużo krwi i brutalnych sztuczek, a i niecenzuralnych słów, więc....
                                   C E N Z U R A                                       
Po kąpieli chłopacy poszli opatrzyć zmasakrowanego Keia, a my... to znaczy Lunitari wyciągnęła trzy kieliszki i zaczęła polewać.
- Za zwycięstwo! - powiedziała promiennie i łyknęła szybko cała zawartość kieliszka z Isanami, a ja tylko patrzyłam. -Rei, no dalej. Pijemy wszyscy! - zaczęła nalegać, ale ja się nie dawałam! Dosłownie! Nawet spieprzałam po pokoju przed nimi, ale w końcu Isanami mnie przygwoździła po kilku głębszych, a Lunitari wlała mi do gęby jakąś mieszankę. Nie no, smaczne było i... cholernie mocne. Chyba wiadomo jakie były tego skutki...
- Ne, ne, Rei... jeszcze... jeden? - spytała Lunitari zaglądając o pustej butelki. Lekko nią potrząsała, ale uleciała jedynie kropelka, która wylądowała w jej ustach.
- Jaaasneee, khe - czkawka, skończony alkohol i głupawka.
- Skończyło się. Isanami, masz coś jeszcze? - spytała dziewczyna, która plackiem leżała na naszych łóżkach i turlała buteleczki.
- Niestety nie...- odpowiedziała,, a ja sięgnęłam do kryjówki po Pana Króliczka. No cio? Potrzebowałam trochę troski, a od tych zboczeńców nie chcę. Wyciągnęłam przed siebie króliczka i zaczęłam się na niego lampić.
- Ziiiii - wydobywałam z siebie dziwny dźwięk podczas myślenia i z szerokim uśmiechem zaczęłam cmokać w usteczka Pana Króliczka.
- Rei.. ja też chcę buziaczka - powiedziała Lunitari, a ja gdyby nie fakt upicia się, to bym ją naprostowała, ale nieee! Ja musiałam odpowiedzieć uśmiechem i uklęknąć na czworaka jak ona. Nasze twarze powoli się zbliżały. Ciepłe powietrze, rumieńce i ten wyczekujący wzrok Isanami! I nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszli zadowoleni od ucha do ucha chłopacy.
-Kto dał im alkohol?!?!- wrzasnął przerażony Kei, kiedy to dostrzegli naszą pozycję i... niedokończony całus.
- Dawać tu jeszcze jedną butelkę! - krzyknął zadowolony Yutto, a Daisuke trzepnął go w łepetynę.
- Iioto. Ty chyba nie wiesz na jakie niebezpieczeństwo są skazani faceci, kiedy to kobiety mają kilka promili we krwi. To istne...- spojrzał jak się bujamy, wygłupiamy i obmacujemy, turlając się po ziemi -...piekło - dokończył z drgającą brwią, a my rozpoczęłyśmy akcję "zaatakuj swojego pupila". Taaa....
- Yutto...na kolana ty potworze! - z początku milutko, potem zaś krzykiem Lunitari wytknęła chłopaka palcem, a ten z przerażeniem na twarzy padł na kolana.
- Proszę nie bij! Tylko nie bij! - powiedział z dłońmi jak do pacierza.
- Milczeć!
- Haj!- odpowiedział, a ognistowłosa położyła stopę na jego plecach.
- A teraz kara dla niegrzecznego psa!
- Kei, skończyła się wódka... a Rei nie chciała mnie pocałować... - Isanami zaczęła marudzić, powoli wchodząc na chłopaka, który z rżącym głosem siedział na ziemi. - Jestem taka smutna! - zaczęła panicznie płakać i nagle włączyła się ta zła Isanami. - Masz mnie pocieszyć głupcze!
- Tak, już, już... e... na pewno cię lubi.
- Jesteś beznadziejny - palnęła go w łepetynę z lekką irytacją.
- Chłopaki! Wycofujemy się!-krzyknął przerażony Kei.
- Niby jak chcesz to zrobić?!
- A skąd mam to wiedzieć?! Ja tu zginę marnie!
- Nie tylko ty!
- Dai...suke - powiedziałam z przerwą, co mi coś uświadomiło. Jego imię jest.. chore! Jak ktoś może mieć na imię Daisuke, co normalnie można zrozumieć: dai suke! dai mi tą sukę! No ludu! To jest gorsze niż słowo zboczone! To nieetyczne! Kim są jego rodzice?!
- Tak? -spytał ze spokojem podchodząc do mnie i kucając, kiedy ja w swoich raczkach trzymałam Pana Króliczka.
- Psytul- powiedziałam, a ten z łagodnym uśmiechem zrobił to o co go prosiłam.
- Daisuke! Puszczaj moją Rei!
- Czemu on ma zawsze najlepiej?! Ała! Lunitari! Nie wyrywaj mi włosów!
- Powiedz aaa - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam tabliczkę z czekoladą aby nakarmić blondyna.
- Nie mam ochoty - opowiedział, a ja z przygnębieniem spuściłam głowę.
- Nikt mnie nie lubi. Nawet Daisuke nie chce ode mnie ciekoladki - burknęłam, a ten z łatwością dał się złapać w pułapkę.
- Nie chciałem cię urazić, ja po prostu nie przepadam za czekoladą - odpowiedział z nerwowym uśmiechem, a ja wzięłam tabliczkę i niczym pomadką przejechałam po wargach.
- Nawet teraz...?- miauknęłam z niewinnym spojrzeniem, a ten głośno przełknął ślinę.
- Uum...- wydusił i przybliżył się, a kiedy miał już swoim językiem zlizać czekoladę, w ten oberwał o kogoś poduszką i padł na ziemię jak długi.- Kto to zrobił?! - wrzasnął podirytowany widząc Keia jak trzyma kolejną poduszkę.
- Wara od mojej Rei!- i tak rozpoczęła się bitwa na poduszki. Daisuke walnął Keia, Kei Daisuke, ten z kolei niechcący w Yutto. Wściekła z tego powodu Lunitari w Daisuke i tak dalej i tak dalej, aż w pewnym momencie Kei przypadkowo sięgnął po mojego Pana Króliczka, a ja sama oberwałam poduszką w twarz od Isanami. Zaległa cisza i spokój. Wszyscy zamarli, a poduszka spała z mojej twarzy na ziemię. Teraz wyobraźcie sobie przerażone miny znajomych na widok mojej wkurzonej miny, że rzucili moim kochanym Panem Króliczkiem.
- łaaaa!!!!!!!! PAN KRÓLICZEK!!!! - wrzasnęłam i sięgnęłam po poduszki i wszyscy zaczęli latać nad ziemią od moich uderzeń.No dobra, trochę przekoloryzowała, ale upita byłam, więc wiecie, hehehe. na koniec wszyscy polegli wrogu jakby dym z nich ulatywał, a ja z zatroskaną mina zaczęłam bandażować papierkami króliczka.
- Juś dobze Panie Króliczku, wsystko dobze. Zaraz opatse ci lany i bedzie wsystko oki doki, ne?
- Przerażająca...- wydukał ledwo żywy Yutto.
- Iioto, po co ruszałeś jej pluszaka? - spytał Daisuke i nagle moje śmiertelne spojrzenie zatrzymało się na wszystkich. - To znaczy Pana Króliczka.
- Wecie się już zamknijcie. Ja chce wrócić w jednym kawałku do domu - opowiedziała Lunitari.
- Demon, to demon - powtarzała Isanami.