Statystyka

30.04.2012

32 Pierwszy dzień w nowej szkole


- Panienko Mirako, pora wstawać. Spóźni się panienka do szkoły – zza moich drzwi dobiegł cichy głos lokaja Rena. Był jednak za mało przekonujący żebym miała ochotę wstawać. Nie chciałam znów przeżywać wszystkiego od samego początku, nie chciałam po raz kolejny zostać tą nową w klasie. To straszne!
- Co ty tu robisz? Modlisz się? - tym razem zza drzwi dobiegł głos Rina. Oj teraz mogę mieć nieco gorzej.
- Próbuję obudzić panienkę Mirakę.
- To przestań próbować i to zrób – dodał stanowczo i wparował do mnie z hukiem. Chwycił za róg kołdry i zrzucił mnie z łóżka. - Wstawaj leniu śmierdzący.
- Uważaj jak do mnie mówisz! Ty.. ty, ty niższa formo! - odparłam cała czerwona jak burak siedząc na ziemi w samej bieliźnie.
- Niższa formo? Co za suchar – złapał się za głowę ukrywając swoje rozbawienie. - Myślałem, że masz większe – zmierzył moje cycki.
- Gdzie się gapisz zboczeńcu! Wynocha mi stąd! - zakryłam się rękoma i rzuciłam w niego poduszką. - I żeby mi to było ostatni raz!
- Sam nie mogłem na ciebie patrzyć – skomentował zamykając za sobą drzwi. Jak ja go zaraz @!!!?!@?!!? Nie wytrzymam! Muszę się wyżyć! Ale nie na mojej mandze, o nie. Ty tam książeczko ładnie leż i czekaj aż mamusia wróci do domu. Zaraz, zaczęłam gadać do książek, coraz gorzej ze mną!
Ubrałam się i przygotowałam torbę z książkami obserwując się w lustrze. Ten szkolny mundurek był... Kawai! Uroczo w nim wyglądałam! Zawsze chciałam ubrać taki strój, ale zaraz. Ja przecież będę musiała mówić tam po japońsku! Ja nie umiem pisać w tym języku! Ledwo znam Hiragane!
- Zejdziesz sama czy mam po ciebie pójść? - znowu ten irytujący Rin. I on niby jest moim ochroniarzem? No bez jaj, albo z jajami, ach ja już sama nie wiem, co wygaduję!
- Moment! - odkrzyknęłam idąc w stronę kuchni gdzie był nienaganny porządek i przygotowane starannie śniadanie. - Dziwnie się poczułam – dosłownie jak jakaś super gwiazda. Jakim cudem rodzinka ma na to kasę?
- Śniadanie podane – Ren nisko pokłonił się przysuwając mnie do stołu. - Co do picia?
- Kakao – odpowiedziałam, a on poszedł do garów, kiedy brązowowłosy Rin usiadł naprzeciwko mnie rozkładając nogi jakby był u siebie w domu. - Ja tu jem – burknęłam spoglądając na niego tą swoją słynną miną „Zabierz te śmierdzące nogi, bo jak dam ci swoje do powąchania, to...”. No włacha. Moje nogi zatruwają środowisko^^
- No i? - spytał obojętnie machając tymi swoimi buciorami.
- Czym ty zaimponowałeś moim rodzicom, że cię wzięli?
- Chciałabyś wiedzieć – prychnął biorąc do ust kawałek sushi. - Szybciej, bo nie zdążymy – dodał z pełną buzią.
- Przypominasz mi takiego kolegę, ale on miał trochę honoru i wstydu.
- Co za baba z niego – ta, gdyby to teraz usłyszał Kastiel, to mu chyba łeb by odgryzł.
- A z ciebie niby facet? - spytałam popijając kakao.
- Rin, proszę bądź milszy dla panienki Miraki, to miła dziewczyna.
- To jest dziewczynka.
- Mam siedemnaście lat! - odparłam zdenerwowana. Niech przestanie mnie traktować jak jakąś dziesięcioletnią dziewczynę!
- A zachowujesz się jak pięciolatka.
- Ja chyba zwariuję – opadłam na stół zdruzgotana. Ten ochroniarz rozbroił mnie do samego końca. Już wiem jak czuli się inni jak im system rozwalałam, ten psychiczny naturalnie.
- Dobra, idziemy – nagle Rin wstał i wziął mnie za fraki. Jakbym sama nie umiała chodzić! Puszczaj mnie dziwolągu! - Puszczaj, bo pozwę cię za molestowanie!
- A ja za maltretowanie.
- Ciekawe kto kogo maltretuje. To ty mnie ciągniesz po chodniku za szmaty!
- W końcu znalazłem dla ciebie zastosowanie w świecie.
- Wolę nie wiedzieć – burknęłam w końcu mogąc iść na własnych nogach.
- Będę czekał na ciebie przed szkołą.
- Wolę żeby czekał na mnie Ren.
- On jest równie niezdarny jak ty.
- To nie było miłe!
- Przecież wiem, a niby po co to mówię? - dajcie mi pistolet!!! Jeden nabój i po sprawie!!!
- Skąd mam wiedzieć?!
- Co za głupie Otaku.
- Ja tu jestem, Helouuu.
- Jesteśmy, to twoja szkoła – nagle zatrzymaliśmy się przed wielgaśną szkołą, która wyglądała zwyczajnie jak inne w tych anime. - Zachowuj się normalnie. Nie chcę potem mieć przez ciebie problemów. Albo lepiej nie. Udawaj kogoś innego. Tak będzie z korzyścią dla wszystkich w twoim otoczeniu.
- Zaczynam mieć wrażenie, że robisz to specjalnie – spojrzałam na jego cwaniacką minę i poszłam do szkoły. Z początku ciężko było mi ogarnąć te całe szafki i oznakowania klas, ale jakąś dałam radę i weszłam do swojej klasy.
- Youkoso – powiedziała nauczycielka w czerwonych okularach jak jej włosy.
-Ohayou gosaimasu – odpowiedziałam kłaniając się grzecznie.
- Anata no namae wa nan desuka?
- Watashi no namae wa Miraka Yunoroki desu – odpowiedziałam podając jej dokument.
- Sokka – uśmiechnęła się pokazując mi miejsce w którym miałam usiąść. Cholera! Pierwsza ławką na samym środku! To mój koniec!!! Myślałam, że gorzej być nie może, ale na przerwach zbiegały się do mnie dziewczyny i chłopaki wypytując o najróżniejsze rzeczy! Z czego połowy nie rozumiałam!
- Anata wa ikutsu desu ka?
- Hajimemashite.
- Genki desu ka?
- Oaidekite ureshii desu.
- Anata wa eigo wo hanashimasu ka?
- Anata wa sakkaa wo shimasu ka?
Zasypywali mnie pytaniami, a ja tylko na to wszystko:
-Etto, Ije, Hontto? Hajimemashite. Konnichiwa. Watashi wa eigo wo hanashimasu. Shiawasena. Sore wa hidoi. Watashi wa unzarishta... wa nanto iimasu ka? Mouichido itte itadakemasu ka?
Ci się ze mnie śmiali i pomagali w japońskim, ale częściej gadałam po angielsku. Zadowolona z dnia wyszłam na dwór, a tego idioty jeszcze nie było! Nerwowo zaczęłam tupać nogą z założonymi rękoma, a ten z lodem przylazł jakby nigdy nic.
- Gdzie ty byłeś?! - warknęłam zirytowana.
- Nie widać? Poszedłem kupić loda. Idziemy – pogonił mnie jak jakiegoś psa i ruszyliśmy w kierunku domu.
- Dlaczego ty jesteś taki niemiły? -spytałam spoglądając na niego.
- Boja wiem.
- Jak to nie wiesz?! Jesteś dziwny...
- Jak każdy, ale ty to już w szczególności.
- Czy ty kiedykolwiek powiesz coś miłego?
- Nie. Musiałabyś uratować mi życie.
- Coś niemożliwego dla mnie?
- No popatrz, czytasz mi w myślach.
- Przestań być taki sarkastyczny!!! - wydarłam się na całą ulicę, aż psy zaczęły wyć.
- Raany, aż psy nie mogą cię słuchać – odetkał sobie palcem ucho.
- Z tobą nie da się rozmawiać! - tupnęłam i resztę drogi szliśmy w ciszy i to chyba było najlepszym rozwiązaniem. Od teraz będę milczeć jak grup!

- Witam panienkę Mirakę, obiad gotowy – w drzwiach powitał mnie lokaj z białym ręcznikiem w ręku. Musiał najwidoczniej dopiero zakończyć swoją robotę, jest on tak zapracowany. - Życzy sobie panienka coś jeszcze?
- Nie, dziękuję – odpowiedziałam kładąc rzeczy na korytarzu i od razu zabrałam się za pałaszowanie.
- Itadakimasu! - powiedziałam wesoło chwytając pałeczki.
- Jesteś taki słodki, że zbiera mi się na wymioty – skomentował nieoczekiwanie Rin wchodząc do kuchni.
- A ciebie komar udupczył czy co, że jesteś gorzej naburmuszony niż wczoraj – zwróciłam na niego uwagę nie mogąc już wytrzymać jego zachowania.
- Panienka ma rację. Powinieneś pokazać swoją milszą naturę, Rinusiu – uśmiechnął się sarkastycznie Ren podając mi herbatę.
- Nie zdrabniaj mojego imienia – zagroził mu pięścią.
- Rinusiu zachowuj się – zaczęłam znając już jego słaby punkt, słodkość!
- Nie zaczynaj, bo spać będziesz na ulicy!
- Oj nie przesadzaj, Rinku. Masz zbyt miękkie serduszko aby zranić taką ładną dziewczynę.
- Idę stąd! Co za dom wariatów! - wyszedł z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi od domu.
- Dziękuję, że pomogłeś mi znaleźć jego słaby punkt – podziękowałam lokajowi, który zaczął układać talerze z zmywarki.
- Nie ma problemu – odpowiedział z uśmiechem. - Jak minął panience pierwszy dzień w szkole?
- Dość ciężko. Czy Japończycy zawsze są tacy natrętni? Wypytywali mnie o wszystko, a ja taka dobra z Japońskiego nie jestem. W dodatku ta pisownia – złapałam się za głowę i opadłam na stół odsuwając pusty talerz.
- Hehe. Proszę mi wybaczyć to rozśmieszenie, ale tak to już jest w naszej kulturze. Mogę panienkę Mirakę pouczyć języka.
- Hontoni? Arigatou! Będę wdzięczna! - naładowana energią aż podskoczyłam z radości na krześle. - A pomożesz mi z zadaniem domowym?
- Macie już prace domową?
- Niestety – westchnęłam.
- Przynieś więc zadanie i wspólnie odrobimy.
Rany, w końcu poczułam się jak w prawdziwej rodzinie. Ktoś pomógł mi w zadaniu domowym, ktoś towarzyszył mi w drodze do szkoły i w trakcie powrotu. Nawet jeśli rozmowa była... straszna. Co ja mówię?! Tak naprawdę miałam z niego radochę jak się ze mną wykłócał! Uwielbiam takie coś!
Na kolację wróciła rodzinka i wesoło spędziliśmy resztę dnia. Oglądnęliśmy ciekawą komedię i powygłupialiśmy się. Odkąd przyjechałam do Japonii, to moje życie rodzinne uległo znacznej zmianie. I chociaż nie są zbyt często, to jednak spędzamy lepiej czas niż kiedykolwiek. Myślę, że nie będzie tak źle jak myślałam, ale zaczyna powoli brakować mi moich przyjaciół...

9 komentarzy:

  1. super fajnie by było gdyby Miraka i z Rinsusiem
    :D albo z lokajem

    OdpowiedzUsuń
  2. A moim zdaniem fajnie by było gdyby miraka <3
    miała romans z ochroniarzem i lokajem



    ale to tylko moja fantazja -.-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, z lokajem nie, ale między nią i Rinem coś się powinno zadziać xD

      I to uczucie gdy widzisz nowego posta z kolejną częścią - bezcenne xD

      Usuń
  3. Hahahaha!
    Rinuś jest dobry! Bezczelny, ale mam polewke z niego xD
    No dobra, może jednak nic między nimi nie zajdzie ; ))
    Myślałam już, że rodzice wyślą ją do jakiejś polskiej szkoły. Albo może mieć korepetytorkę z japońskiego z którą się zaprzyjaźni ; ))
    Mam pytanie: czy Ren Rin są Japończykami??

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie by było gdyby lokaj zaczął coś czuć do Miraki ale to tylko moje chore myśli a opowiadania super codziennie sprawdzam czy nie ma nowych ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chcę Natusia D:

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech ma przynajmniej jakiś kontakt z starym przyjaciółmi....
    Albo...
    ...niech Natuś przyjedzie.^^
    Ale to tylko moja chora wyobraźnia.
    Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  7. ja chcę Natusia

    OdpowiedzUsuń