tak jak obiecywałam. Nowy rozdział przybył w sobotę ^^
Gomene, że tak długo czekaliście, ale ledwo znalazłam pół godzinki wolnego czasu aby coś napisać ^^ Wasza cierpliwość zostaje wynagrodzona, ale nie gniewajcie się, że tak zakończyłam^^
Miałam to na celu^^ Hihi
trochę was podręczę.
Miłego czytania!
*****
- No to... -
wzięłam głęboki wdech siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w
moim pokoju, z Panem Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem
bawiącym się jego uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta
paczka – chwyciłam za kąciki kartonu powoli je odchylając, a
Woldemorcik zastygł obserwując poruszające się odłamki kartonu.
W końcu nadszedł czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go
otworzyć i dowiedzieć się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie
wierząc własnym oczom.
- To
przecież...
*****
Noc wydawała się być straszliwie
głęboką i mroczną, a zwłaszcza dla Rei, która zmagała
się ze swoją fobią do przesiadywania w ciemnych pomieszczeniach, a
zwłaszcza na strychach. Pewnie spowodowane było to zbyt licznymi
horrorami po których miała wrażenie, że zaraz jakaś lalka
wyskoczy zza łóżka i ją zadźga.
- To są przecież... - wyszeptała z
niedowierzaniem na widok pudła, które niedawno otworzyła.
Emocje nią wstrząsnęły, aż odruchowo spojrzała na Tofika, który
z przekrzywioną miną wpatrywał się w wystające kasety, listy i
inne drobiazgi z równie imponującym zaskoczeniem i
zainteresowaniem, co Rei. Ta zaś z drżącymi dłońmi sięgnęła
po zeszyt otwierając go na przypadkowej stronie.
- Dnia dwudziestego pierwszego...
przeprowadziłam się z rodziną do Japonii – z wielkim szokiem w
oczach, blondynka zaczęła wertować każde słowo, które
zostało napisane przez jej matkę. - Przecież to pamiętnik mamy –
wybełkotała z ochrypłym głosem i prędko sięgnęła do pudła
wyciągając rozmaite kasety z jej niemowlęcego wieku, a także
spotkań z tatą. Zainteresowana wyciągnęła również wiele
drobiazgów, które należały do Miraki, a jednym z nich
był srebrny pierścionek. Rei pobawiła się biżuterią w swych
dłoniach i założyła na palec.
- Pasuje idealnie. Czemu tata ukrywał
to przede mną? Mógł przecież... - przerwała z smutną miną
zauważając zdjęcie w czarnym obramowaniu, w którym jej
rodzice obejmowali się z niewiarygodnym szczęściem na twarzach.
Pierwszy raz mogła ujrzeć uśmiech Miraki, uśmiech, który
rozgrzał niebieskookiej serce i duszę. Teraz już rozumiała, co
miał na myśli Kastiel z Lysanderem.
- Jej uśmiech... - na twarzyczce
dziewczyny pojawił się łagodny uśmiech. - Jest taki ciepły i
przyjemny, aż sama mam ochotę się uśmiechać – niespodziewanie
oczy Rei zaszkliły się od napływających łez, a głos samoistnie
zaczął drżeć.
- Mama – jęknęła wtulając się w
Tofika, który wyjątkowo nie uciekał od piosenkarki. Starała
się powstrzymać łzy, ale nie potrafiła tego uczynić.
- Mama była taką cudowną osobą! -
histerycznie zaczęła krzyczeć i płakać na cały głos aż sam
Nathaniel wbiegł na strych z miotłą w rękach.
- Co się dzieje?! Gdzie włamywacz?! -
nerwowo się rozglądnął będąc gotów do ataku, kiedy to
spostrzegł rozpłakaną Rei, która wpatrywała się w niego,
podciągając nosem. - Córciu... - wyszeptał z troskliwym i
ojcowskim głosem po czym usiadł obok niej i czule objął. - Nie
płacz.
- Ale mama... to są rzeczy mamy,
pamiątki mamy... - łkając wtuliła się w ojca, mocząc jego
pidżamową koszulę, a ten sam poczuł napływające łzy do oczu.
- Miałem nadzieję, że już nikt na
nie spojrzy.
- Czemu? Chcesz zapomnieć o mamie?!
- Nie kochanie. Nigdy bym nie chciał o
niej zapomnieć. Nikt o niej nie zapomni. Poza tym ona ciągle tutaj
jest – z łagodnym uśmiechem spojrzał na pytającą twarzyczkę
Rei. Wytarł jej różowe policzki i poklepał po głowie.
- Jej cząstka nadal jest w każdym z
nas, o tutaj – dodał pokazując miejsce, w którym
znajdowało się serce dziewczynki. - Nie wszystko dostrzec można
oczami – dodał, a po jego policzku spłynęła stróżka
przezroczystej słonej cieczy. - Choć no tu – dodał i znów
uściskał córkę. - A ten pierścionek... podarowałem twojej
mamie, ten zaś – wygrzebał niewielkie pudełeczko z kolejnym
pierścionkiem. - Na zaręczyny.
*****
- Po co nas wezwałeś? - po szkolnym
korytarzu rozległ się zirytowany i niezbyt zadowolony głos Iseia,
który spoglądał na dwie postacie przed sobą.
- Dobrze się spisałeś. Zwabiłeś
Rei do tego miejsca i pozwoliłeś Yutto na zdobycie jej zaufania.
Niestety, ostatnio troszkę komplikujesz robotę jak ten cały
Daisuke – czerwonooki przeczesał swoje szpiczaste włosy z
szatańskim uśmieszkiem. - Dlatego też nie jesteś już mi
potrzebny, Isei.
- Co ty wygadujesz Kira?! - warknął
spoglądając na zadowolonego z równie obrzydliwą miną
Yutto. - Jeśli ją tkniesz, to cię zabiję!
- Nie sądzę abyś był wstanie to
zrobić. Nie raz już mi się upiekło -wzruszył ramionami. -
Myślisz, że tylko ty jesteś moim pionkiem? Nie żartuj sobie.
- Nie nie doceniaj mojego ojca,
dyrektorku – prychnął różowowłosy odwracając się na
pięcie w stronę wyjścia. - Będę czekać w samochodzie! -
oznajmił odchodząc.
- Yutto! Dlaczego mu pomagasz?!
- Narka! Isei! - machnął ręką nawet
się nie odwracając.
- Ty nic nie warty... - zazgrzytał
zębami ruszając z pięściami na mężczyznę, który z
łatwością powalił go na ziemię.
- Ktoś tu chyba w gorącej wodzie jest
kąpany. Radziłem sobie z ludźmi z wojska, zabiłem więcej
stworzeń niż mókłbyś sobie wyobrazić. Nie jesteś dla
mnie żadnym wyzwaniem. Jeśli nie będziesz grzeczny, to nie powiem
ci, gdzie jest twoja siostra – syknął zadowalająco widząc
jeszcze większe zdenerwowanie młodzieńca.
- Ty....!!!
- Spokojnie. Już niedługo wszystko
się rozstrzygnie.
- Dlaczego? Co chcesz od Rei?
- Hm...? Chcę się tylko zemścić na
jej ojcu za odebranie mi Miraki, nic więcej. Każdy, wszystko, co
żyje jest moim pionkiem. Ale jak wiadomo, każdy w końcu kiedyś
się psuje, a ty właśnie to zrobiłeś. Nie jesteś już mi
potrzebny – wyciągnął z kieszeni marynarki czarny pistolet i
wycelował w sam środek czoła chłopaka. - Jakieś ostatnie słowa?
- spytał spoglądając na niego z wyższością.
- Pewnie – splunął mu na buty. -
Niech cie piekło pochłonie – palec Kiry drgnął, a po okolicy
rozległ się strzał z broni.
- Już nadchodzę Rei – roześmiał
się chowając broń do kieszeni. - Już idę!
- Co tera? - Yutto spojrzał na ojca, który wsiadając włożył kluczyki do stacyjki. - Twój plan nieco się skomplikował.
- Mój drogi synu, jaka byłaby z tego zabawa, gdyby wszystko szło zgodnie z naszymi zachciankami? - spytał z szerokim uśmiechem i ruszył w stronę miasta. - I tak jest lepiej niż mogłem tego pragnąć. Rilan obiecywała nie wkładać nosa w tą sprawę. Starszy przyjaciele Miraki również nic nie wiedzą dzięki zdziczałemu Nathanielowi. Jedynym problemem jest Kei i Isei. Daisuke nawet nie wie, co się dzieje. Myślałem, że jest z niego bystrzejszy dzieciak. Isei natomiast zrobi wszystko żeby w końcu poznać swoją zaginioną siostrę. Czy Rei nadal utrzymuje z tobą dobre kontakty?
- Obawiam się, że Isei coś jej nagadał. Zrobiła się nieco mało ufna.
- To nic. Najważniejsze aby wybrała się z tobą na ten koncert.
- Rozumiem. Więc mam jeszcze trzy tygodnie...
Cieszę się z nowości :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kierunek, w którym to wszystko zmierza. Yutto synem Kiry. Wiedziałam! xD
I paczuszka <3. Prawdę mówią, mogliby trochę więcej z niej rzeczy powyjmować i poczytać, ale i tak ślicznie <3.
Pozdrawiam ;)
Świetne! Czekam na dalszą część ;]
OdpowiedzUsuńCoraz więcej akcji <3
Kocham to! :)
Świetnie wymyśliłaś to z paczką :) Rei może się teraz więcej dowiedzieć o swojej matce.Widzę,że będzie więcej akcji.
OdpowiedzUsuńŻyczę ciekawych pomysłów ;)
AsiaB
Naprawdę świetnie piszesz, kocham twoje opowiadania. <3
OdpowiedzUsuńŻyczę ciekawych pomysłów :]]
Czekam na dalszą część <33
Isei [*]
OdpowiedzUsuńKiedy mniej więcej będzie nowa część? :)
"- Nie kochanie. Nigdy bym nie chciał o niej zapomnieć. Nikt o niej nie zapomni. Poza tym ona ciągle tutaj jest – z łagodnym uśmiechem spojrzał na pytającą twarzyczkę Rei. Wytarł jej różowe policzki i poklepał po głowie.
OdpowiedzUsuń- Jej cząstka nadal jest w każdym z nas, o tutaj – dodał pokazując miejsce, w którym znajdowało się serce dziewczynki. - Nie wszystko dostrzec można oczami – dodał, a po jego policzku spłynęła stróżka przezroczystej słonej cieczy. - Choć no tu – dodał i znów uściskał córkę. - A ten pierścionek... podarowałem twojej mamie, ten zaś – wygrzebał niewielkie pudełeczko z kolejnym pierścionkiem. - Na zaręczyny."
A tu..... ryczę jak opętana...
To twoje opowiadanie jest piękne cały czas mam szklanki w oczach na pewno dużo pracy zajmuje ci pisanie ale widzę że to jest to coś co sprawia że ludzie zaczynają płakać albo czasem zdarza im prawie posikać ze śmiechu :) Ten twój talent sprawia tyle osobom radość dlatego cenię to że dla nas piszesz cenię to jak bardzo si,ę w to pochłaniasz I za to ci dziękuję :) Lovecik
OdpowiedzUsuńOsoba wyżej dobrze gada ^^
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do podziękowań. :]]