Statystyka

31.03.2012

3 Kociaki słodziaki



Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka z powodu sytuacji w bibliotece. Na samą myśl i wspomnieniu o Nathanielu robiło mi się gorąco, zbyt gorąco. Sama mama nawet zmierzyła mi temperaturę i miała zamiar wrzucić mnie do lodowatego jeziora, ale jakimś cudem udało mi się uciec i w ten oto sposób znalazłam się znów w szkole. Ostatnią rzeczą, która mogłaby się wydarzyć, to spotkanie gospodarza. Nie wiem, co bym mu powiedziała. Pewnie nic z tych wszystkich nerwów, albo znów zrobiłabym coś głupiego. Przecież on ma tysiące fanek. Skąd ta pewność, że lubi właśnie mnie? Może mieć w końcu każdą. Ładniejszą, mądrzejszą, milszą i bogatszą ode mnie. Pewnie było mu głupio mnie spławiać, więc zrobił, co zrobił.
- Głowa mnie boli! Co ja wygaduję?! - złapałam się za głowę i wydarłam na cały korytarz aż przywiało Amber z tą całą Li i Charlotte. Jak zwykle miały więcej do powiedzenia niż w głowie aż zachciało mi się im przywalić i to tak porządnie żeby nie mogły wstać, ale wtedy Nataniel byłby na mnie zły.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy?
- Człowieka? - odpowiedziałam głupio na głupie pytanie. - Czego znowu chcesz blondi?
- Kto ci pozwolił do mnie mówić? Spójrzcie, ona myśli, że może się ze mną równać – nagle cała trójka buchnęła śmiechem.
- Ja cię już dawno przewyższyłam. Poziom ślimaka mam dawno za sobą – odparłam, szturchnęłam ją i odeszłam dumnie czując się już o wiele lepiej. Zdziwiło mnie tylko to, że tak szybko dała mi spokój, może zrozumiała, że ze mną się nie zadziera?
Weszłam do klasy i usiadłam na swoje miejsce. Nie miałam nic szczególnego do roboty i nie miałam ochoty gadać z zboczeńcami z mojej klasy lecz na szczęście przyszła Iris i dotrzymała mi towarzystwa.
- Cześć Iris!
- Cześć Miraka. Słyszałam, że wczoraj byłaś z Nathanielem w bibliotece. Co tam robiliście? Cała szkoła o tym mówi.
- My...? Ja... To znaczy... - i już się zaczęło. Jąkanie to pierwszy stopień poddenerwowania. - Chciałam się tylko zapisać do klubu! - podniosłam głos będąc cała czerwona.
- Spokojnie, tylko spytałam.
- Wiem... Nie wyspałam się dzisiaj.
- A to wszystko jasne, he he.
- Taa... - odpowiedziałam i do klasy weszła nauczycielka. Nie wiem czemu, ale chciałam to wszystko wytłumaczyć Natanielowi, że to pomyłka. Nieporozumienie, tylko jak? Co powiedzieć aby się nie gniewał? Nie wiem dlaczego tak bardzo pragnęłam nagle z nim pogadać. Bałam się, a jednocześnie niecierpliwie tego oczekiwałam. W końcu wzięłam się w garść i poszłam do pokoju gospodarza.
- Nataniel, musimy porozmawiać – zaczęłam pewnie, ale potem mówiłam coraz ciszej. - Co do wczorajszego... - co się ze mną dzieje?! Czemu do cholery bawię się palcami?!
- A tak właśnie – przerwał mi bezczelnie, ale może i dobrze, bo zaczynało mi zasychać w gardle z tej tremy. - Zapomniałaś książki – wyszperał z szuflady książkę, która spowodowała ten cały bajzel.
- Dziękuję – odpowiedziałam i tym razem uważnie zabrałam przedmiot.
- Chciałbym pokazać ci pewne miejsce po szkole. Masz czas? - spytał i dopiero wtedy zauważyłam, że cały czas był czerwony jak rak. Doszłam szybko do wniosku, że to będzie najlepsze rozwiązanie aby z nim w spokoju porozmawiać. - Mam taką prośbę.
- Dobrze, ale nie długo, bo umówiłam się z koleżankami. A o co chodzi?
- Bo widzisz, Kastiel musi podpisać usprawiedliwienie, a nie chcę aby mój widok wywołał kłótnię.
- Nie ma sprawy. Z chęcią ci pomogę – odpowiedziałam i wzięłam papierek wylatując z pomieszczenia jak poparzona. Myślałam, że już dłużej tak blisko niego nie wytrzymam! Poza tym nie potrafiłabym mu odmówić...
Co ciekawe Kastiela nie było tak trudno znaleźć. Znów chciał wymknąć się ze szkoły, ale w ostatniej chwili spotkałam go przed szkołą.
- Kastiel! Czekaj mi tu! - wiedziałam, że muszę być stanowcza, więc z grzecznej dziewczynki zmieniłam się w demona! Muahahahaha!
- Czego? - burknął niechętnie zatrzymując się na mój widok. Najwidoczniej słyszał, że dużo czasu ostatnio spędzałam z Nathanielem, ale przecież wiele dziewczyn to robi!
- Mam tu coś dla ciebie i nie próbuj się wymigiwać – pomachałam mu kartką przed nosem.
- Nie podpiszę tego. Lepiej od razu daj sobie spokój i powiedz temu gospodarzowi żeby przestał ciebie wykorzystywać.
- On mnie nie wykorzystuje! To twoja wina, że musi się bawić z tymi usprawiedliwieniami. Gdybyś chodził na lekcje to nie byłoby żadnego kłopotu, ale nie, bo ty musisz być cool buntownik – chyba trochę przesadziłam i pozwoliłam swoim emocjom na zbyt wiele, ale cóż. Raz się żyje, no właśnie, cholipka tylko raz. - On chce ci pomóc. Jak będziesz miał nieusprawiedliwionych ponad 200 godzin, to wylecisz ze szkoły.
- To moja sprawa.
- Wiesz co? Tak się nie zachowuje prawdziwy rockmen.
- No dobra! Masz ten swój podpis – wyszarpnął mi kartkę i nabazgrolił swój podpis. Wiem, że zdobyłam swój cel trochę niezbyt czystko, ale cóż. Inaczej nie potrafiłam. Zadowolona poszłam do Natusia oddać mu usprawiedliwienie i muszę przyznać, że był ze mnie bardzo zadowolony. Ah szkoda, że nie dostałam za to nagrody...
- Bardzo ci dziękuję. Jesteś niesamowita.
- Tak wiem, wszyscy mi to mówią – prychnęłam ze śmiechu i razem zaczęliśmy się śmiać. Po lekcjach zadowolona ruszyłam korytarzem, kiedy niespodziewanie usłyszałam Nathaniela i Kastiela jak się kłócą. Byłam zła na ich niedojrzałe zachowanie, nie! Byłam wściekła! Podbiegłam do nich i chciałam ich rozdzielić, ale mnie odepchnęli. Rozzłoszczona postanowiłam użyć swoich rąk.
- Dosyć! - warknęłam wymierzając im cios pięściami prosto w głowę. - Jaki wy dajecie przykład innym?! Zachowujecie się jak dzieci w podstawówce!
- Przepraszamy – powiedzieli pod nosem uciekając wzrokiem na bok.
- I żeby było mi to ostatni raz! - dodałam i ruszyłam wkurzona w stronę wyjścia. Odechciało mi się wszystkiego!.
- Miraka! Zaczekaj! - nagle usłyszałam Nataniela, który cały zdyszany zdołał mnie dogonić.
- Co?! - warknęłam jeszcze nie schłodzona po aferze.
- Przepraszam. Czy nasz spacer jest nadal aktualny?
- No nie wiem... - burknęłam pod nosem czując jak się rumienię. - Niech stracę – dodałam niechętnie. Potem bardzo miło rozmawialiśmy po drodze, ale to, co zobaczyłam było cudowne! Słodkie, puszyste kociaki! Łaaa! Jak ja kocham koty! Mogłabym je zadusić ze szczęścia!
- Straszna ze mnie kociara – pomyślałam głośno bawiąc się jednym z nich.
- Ja również lubię koty – dodał Nataniel poprawiając mi nastrój i niemalże całkiem zapomniałam po co tu z nim przyszłam. Chciałam wytłumaczyć ten incydent w bibliotece. - Nataniel... - już miałam zacząć, kiedy to kociak poczuł się zbyt wolno i mnie niechcący drapnął w palca. - Ał – zabrałam rękę aby zobaczyć zraniony palec.
- Pozwól – nagle Natuś wziął delikatnie mnie za rękę i pocałował w palec. - Nadal boli? - spytał troskliwym głosem, a ja jak taka idiotka nie mogłam nic z siebie wydusić i automatycznie potaknęłam głową! Co ja zrobiłam?!?!?! - To chyba muszę zrobić to inaczej – zbliżył się bardziej chcąc mnie pocałować w usta, ale ja miałam zamiar być złą kobietą.
- Bawiłeś się kotem. Wiesz ile to zarazków? - odsunęłam go dłońmi zapominając zabrać ich z jego torsu.
- Koty są strasznymi czyściochami – dodał z lekkim zawstydzeniem, kiedy to ten sam kociak, jakby umyślnie, wziął mnie drapnął w kostkę i nie wiem jakim cudem upadłam na niebieskookiego.
- Ja... to znaczy... - poczerwieniałam gwałtownie i mój cały plan poszedł w łeb. 
- Nic się nie stało.
Pewnie mógłby mnie wtedy pocałować, ale skończyło się tylko na zabawie z kotami. Szkoda....

2 komentarze:

  1. Pokomentuje później, bo na tamtych dwóch blogach jest mniej do czytania tam zacznę ; )) ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. wejdz na youtuba i wpisz Misaki & Usui jeden z głównych bohaterów Cie zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń