- Rei! Zaczekaj! - szłam sobie
spokojnym krokiem w swojej ulubionej czerwonej bluzie z kocimi
uszami, kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Nawet nie zwracałam
uwagi,kiedy podbiegł do mnie Kei cały zdyszany przez ten upał. -
Nie słyszałaś mnie? - spytał, a ja nie odpowiadając zaczęłam
iść dalej jakby nigdy nic. - Mogę iść z tobą na próbę?
- Jak tam chcesz – wzruszyłam
ramionami poprawiając gitarę zawieszoną na ramieniu. - Na czyj
autograf się czaisz? - spytałam aby nie zaległa niechciana cisza,
ale pewnie on by to jakąś przerwał. Jeszcze nigdy nie było
takiego momentu abyśmy milczeli nawzajem. Nawet jeśli mielibyśmy
gadać o całkowitych głupotach.
- Twój – odpowiedział, a ja
myślałam, że sobie jakieś jaja ze mnie robi.
- Przecież już ci dawałam.
- Jak byłaś mała – racja. Wtedy
dopiero rozpoczynała się moja kariera. - Daj, potrzymam – zabrał
mi na siłę gitarę, a ja mogłam dokładniej mu się przyjrzeć.
- Wyładniałeś – czy ja to
powiedziałam na głos? Za matko! On się uśmiecha! Na pewno to
słyszał. Co za idiotka ze mnie. - To znaczy... e...etto... nie
wyglądasz już jak dziewczyna i w ogóle... kurde. Lepiej się
zamknę – palnęłam się w czoło, a ten tylko się roześmiał.
Jak zwykle zresztą. To nic nowego, pfy.
- Nie rób fochniętej miny. Nie
naśmiewałem się z ciebie – prychnął jeszcze głośniej. Ta,
ale teraz to już na pewno! - poza tym dziękuję, że tak uważasz.
- No, a jak w szkole ci idzie?
- Zdałem. Szukam teraz jakiejś
ciekawej pracy w policji.
- To masz fajnie – westchnęłam
wchodząc do zniszczonego baru gdzie nie było zbyt licznych gości i
poszliśmy na tyły wchodząc do piwnicy. Zaglądnęłam do jednego z
pomieszczeń, a tam czekała już na nas reszta ekipy.
- Kei? Dawno cię nie było u nas – chłopak grający na perkusji powitał ciepło
niebieskookiego, kiedy ja mogłam w spokoju usiąść na kanapie przy
zimnym piwie.
- Kto palił? - spojrzała gorzko na
znajomych widząc głupkowatą minę gitarzysty. - Myślałem, że
zdarzy się wywietrzyć.
- Ooo. Masz już gościu przechlapane –
prychnęła granatowowłosa pianistka. - Ona ci tego nie daruje –
roześmiana poprawiła się na siedzeniu pomiędzy filarami. - Jest
tu taka żelazna zasada, zakazu palenia. Rei nienawidzi tego smrodu.
- Sorry.
- Hm... - chciałam już mu taki raban
zrobić za to, ale tylko skarciłam go zabójczym wzrokiem. -
Nie traćmy czasu i zaczynajmy grać – klasnęłam w dłonie biorąc
z zabrudzonego stolika mikrofon. - Kei, możesz grać? Tam masz nuty
– wskazałam mu jego miejsce i poczekałam aż wszyscy będą
gotowi. Sama wzięłam głęboki wdech na uspokojenie aby słowa
poukładały mi się logicznie i zaczęłam śpiewać. Po chwili
mogłam poczuć jaka radość płynie z każdego dźwięku wydawanego
przez kapelę. Mogłam dostrzec z zamkniętymi oczyma radosną twarz
Izari, wczucia się w bit perkusji Osoia, wysiłek zadowolonego Yuuto
grającego na gitarze i Keia, który z łagodną nutą
dorównywał nam wszystkim. Wtedy poczułam się momentalnie
wolna, a ich uczucia przepełniły moją bezduszną skorupę zranioną
dawno temu przez ojca.
- No dobra. Rozgrzaliśmy się, więc
niech teraz Yuuto zaśpiewa – oddałam mikrofon różowowłosemu
grając na jego gitarze. Jak zwykle jego głos był niesamowity i
poruszał serca wszystkich oprócz Keia, który z
skwaszoną miną przyglądał się jemu. Był dość zabawny, ale
nigdy nie rozumiałam jego wrogości do znajomego z kapeli.
Ćwiczyliśmy jeszcze długo zanim zaczęliśmy śpiewać nowe
piosenki na dzisiejszy koncert.
- AAAAch! Ja mam dosyć! - nagle Osoi
wyrzucił swoje pałeczki
- Prawie skończyliśmy, Osoi –
zwróciłam się do blondyna, który tak naprawdę był
gejem, o wiele ode mnie młodszym. - Czemu nigdy na próbach
nie pozwalasz dokończyć piosenki Yuuta?
- Bo on mnie traktuje bardzo chłodno!
- zrobił oburzoną minę kładąc się na kanapie.
- Nie jestem gejem jak ty –
odpowiedział z lekkim rozbawieniem na ustach.
- To przefarbuj te swoje włosy –
odparł widząc zirytowanie kolegi.
- Przestańcie, bo jeszcze zdenerwujecie
Rei – zaczęła ich uspakajać Izara, ale bez skutku. Zaczynałam
mieć tego powoli dosyć, a Kei tylko się temu przyglądał zamiast
coś zrobić. Nie chciałam być w ich oczach wyłącznie postrachem,
więc niech się ruszy!
- Wystarczy tego! - wrzasnął Kei
jakby czytał mi w myślach.
- No tego się nie spodziewałam –
wytrzeszczyła oczy Izara schodząc z leżącego blondyna na kanapie.
- Powinniście w końcu wziąć się w
garść inaczej menadżer Rei znajdzie nową kapelę, a tego chyba
nie chcecie, prawda? Rei pewnie także tego nie chce, więc weźcie
się do roboty.
- Kei... - wyszeptałam zaskoczona.
Sama nie spodziewałam się tego po nim, a przecież znam go od
dziecka. Od zawsze był przy mnie, kiedy miałam zły dzień. Umiał
mnie pocieszyć i... jeszcze nigdy mnie nie zranił. To nie jego
wina, że jest moim przyrodnim bratem. I tak będzie moim najlepszym
przyjacielem na zawsze.
- No dobra! - walnął w talerze Osoi.
- Dajemy czadu, bo za dwie godziny musimy się zbierać na
przymiarkę, bla, bla, bla – zaczął udawać naszego menadżera, a
i tak skończyło się na wygłupach do samego końca, a przed sceną
zżerała nas trema z powodu braku ćwiczeń nowych kawałków.
- Gotowa? - spytała mnie na
pocieszenie Izara, ale ja tylko pokiwałam przecząco głową będąc
zmuszoną do wyjścia.
- A teraz wystąpią przed wami Dark
Angel! Dajcie czadu! - krzyknął mężczyzna schodząc nam z drogi.
Osobiście wolałam żeby tam został i zaśpiewał za nas, ale to
nie było możliwe. Perkusja już zaczęła grać, a ja stałam jak
glupia z tym mikrofonem spoglądając rozpaczliwie na Yuuto aby mnie
zastąpił. Ten na szczęście szybko się skapnął i wziął
mikrofon zmuszając Osoia do zmiany nut, a ja uciekłam za kulisy
zalana potem.
- Co się stało? - spytał zaskoczony
Kei.
- Nie wiem. Nie mogłam... nie dałam
rady zaśpiewać – z drżącymi oczyma patrzyłam na ręce. - Ja...
- Już dobrze – objął mnie czule, a
mi już było lżej na duszy. To właśnie Kei, jego uścisk bardzo
przypominał mi ciepło ojca za którym tak mocno tęskniłam.
- Jeśli chcesz możemy gdzieś pojechać – zaproponował, a ja tak
zwyczajnie się zgodziłam. Wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy
nad klif z dala od miasta. Wiatr przyjemnie głaskał mnie po
policzkach rozwiewając włosy, kiedy Kei podszedł do mnie z puszką
pepsi.
- Trzymaj – podał mi zimny napój,
a ja przyłożyłam go do policzków. - Ostatnio strasznie
łapie cię trema.
- Wiem, to przez Isei. Śni mi się po
nocach, czy to źle? - spojrzałam na jego kamienną minę wpatrzoną
w coś nieokreślonego w dole.
- Nie, nie sądzę – odpowiedziała
jakby z nutą przygnębienia w głosie.
- Ciekawe co robi. Może kiedyś go
spotkam – nie przestawałam o nim mówić, a Kei bardziej
nerwowo zaczął popijać napój.
- Wracajmy. Twój ojciec będzie
się zamartwiał.
- Nie chcę – odparłam uciekając
wzrokiem w bok. - I tak pewnie do późna pracuje. Chcę
odpocząć od tego wszystkiego, to zbyt wiele.
- Od zawsze nie lubiłaś tłumów.
Niedaleko jest hotel. Możemy tam się zatrzymać.
- Um - potaknęłam wracając do auta.
- Nie stać mnie było na inny pokój,
więc musimy sobie jakąś poradzić – powiedział zamykając okno
w niewielkim pokoiku z jednoosobowym łóżkiem.
- Mówiłam, że mogę zapłacić
– odpowiedziałam sprawdzając sprężystość posłania. - A ty
gdzie będziesz spał?
- W samochodzie, albo na podłodze –
odpowiedział jakby nigdy nic. Od zawsze się o mnie troszczył
niczym ojciec.
- Nie mam przeciwko spania razem.
Przecież jesteś moim bratem, a w dzieciństwie często tak
robiliśmy – odpowiedziałam z lekkim zawstydzeniem widząc jego
zaskoczoną minę.
- Jesteś pewna?
- Tak – potaknęłam z delikatnym
uśmiechem robiąc mu miejsce. - Zgasisz światło? - dodałam
przykrywając się kołdrą, a Kei niepewnie położył się obok bez
przykrycia. Było mi go trochę szkoda. Ciągle robił tak abym nie
czuła się zakłopotana. Tylko niby czemu miałabym taka być?
- Przytulisz mnie? Trudno mi zasnąć
bez... - przerwałam. Gdyby wiedział, że nadal śpię z Panem
Królikiem...
- Pana Królika? - szepnął
ostrożnie mnie obejmując jakby mnie się bał. Sama momentalnie
poczułam się dziwnie inaczej niż zwykle przy jego boku. No tak, w
końcu byliśmy starsi i z większym dystansem do siebie jak ja z
moim ojcem. Dzieciństwo... tak pięknie brzmi.
- Myślisz czasem jakby to było gdyby
nasi rodzice mieszkali razem?
- To nierealne.
- Ale czy widziałeś?
- Tak, wiele razy i zawsze się
kłócili. Oni do siebie nie pasują.
- Tak samo jak ja do Iseia, prawda?
- Przestaniesz wiecznie o nim mówić?
- niespodziewanie poczułam jak cały zadrżał. - Ciągle tylko Isei
to, Isei tamto, a jego przecież nie ma przy tobie.
- Gdybyś mnie wtedy nie zatrzymał
to... po cholerę mnie złapałeś? - warknęłam zirytowana nie
słysząc jego odpowiedzi, kiedy poruszył się całując mnie w
usta.
- Bo cię kocham – jego słowa
obijały mi się po uszach, ale ciągle nie potrafiłam tego pojąć.
On doprawdy? Nie, to niemożliwe. To... nie wolno mu. To mój
brat, mój najlepszy przyjaciel. - Od bardzo dawna. W końcu
przebywanie obok ciebie, spanie w twoim towarzystwie było dla mnie
zbyt trudne. Nie mogłem się powstrzymać tak jak teraz, bo wiem, że
ty widzisz we mnie kogoś innego niż bym chciał.
- Kei... - jak zahipnotyzowana
sięgnęłam po jego twarz dłonią, ale ten uciekł mi wstając na
równe nogi.
- Nie będę twoją zabawką na
pocieszenie. Ty kochasz Iseia. Zapomnij o tym i idź spać. Jak coś
będę w samochodzie – i wyszedł nie odwracając się do mnie. Do
mnie, siedzącej z szklankami w oczach jak głupia.
- Czemu nie zauważyłam? -wyjąkałam
opadając na łóżko. - Idiotka! - walnęłam z całych sił w
poduszkę wyglądając po chwili przez okno. Siedział tam.
Osamotniony na parkingu w wozie. Może i dni są gorące, ale
wieczorami temperatura sięga zero. Teraz byłam wstanie wyłącznie
położyć się i bezczynnie wpatrywać w goła ścianę w nadziei,
że szybko zasnę.
Jedynym słowem jakie mogę powiedzieć po przeczytaniu tego to : Wow...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jak do tej pory najlepszy rozdział o Rei...
CielNoir
Ale oni mają wspólnego ojca!
OdpowiedzUsuńGorzej niż u Jerrego Springera :D
:d hahahhaha! jprdl. rozbrajasz mnie xd xd kiedys to ogladalam ... xd
Usuńee...przecież są rodzeństwem i nie będą mogli byc razem nawet jeśli okazało by się że Rei czuje do niego coś więcej,
OdpowiedzUsuńZaczyna miec podobne problemy co jej matka ...
A tak poza tym to świetny odcinek :)
AsiaB
A może Kira zgwałci córkę Nataniela
OdpowiedzUsuń0_0
UsuńNiezłe ... a czego nie mogą być razem? To nie ich wina ... Miłość jest ślepa i nie patrzy czy się powinno kochać czy nie ...
OdpowiedzUsuńCzasem to silniejsze od nich więc czego by nie? Są związki Kazirodcze ... Ehh coo ja gadam ... za dużo tych romansideł przeczytałam i oglądałam ;p
A rozdział super ;p
Scarlet Witch
Chwila, zwolnijcie! Oni nie są prawdziwym rodzenstwem, tak? Tak ja zrozumialam. ._. Pomijajac to, rozdzial swietny, mocno ujmujacy za serce. Nie wiem co wiecej napisac. Po prostu nie potrafie sie wyslowic...
OdpowiedzUsuńLunitari