Statystyka

7.07.2012

6 Przyjacielskie uczucia


- Rei! Zaczekaj! - szłam sobie spokojnym krokiem w swojej ulubionej czerwonej bluzie z kocimi uszami, kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Nawet nie zwracałam uwagi,kiedy podbiegł do mnie Kei cały zdyszany przez ten upał. - Nie słyszałaś mnie? - spytał, a ja nie odpowiadając zaczęłam iść dalej jakby nigdy nic. - Mogę iść z tobą na próbę?
- Jak tam chcesz – wzruszyłam ramionami poprawiając gitarę zawieszoną na ramieniu. - Na czyj autograf się czaisz? - spytałam aby nie zaległa niechciana cisza, ale pewnie on by to jakąś przerwał. Jeszcze nigdy nie było takiego momentu abyśmy milczeli nawzajem. Nawet jeśli mielibyśmy gadać o całkowitych głupotach.
- Twój – odpowiedział, a ja myślałam, że sobie jakieś jaja ze mnie robi.
- Przecież już ci dawałam.
- Jak byłaś mała – racja. Wtedy dopiero rozpoczynała się moja kariera. - Daj, potrzymam – zabrał mi na siłę gitarę, a ja mogłam dokładniej mu się przyjrzeć.
- Wyładniałeś – czy ja to powiedziałam na głos? Za matko! On się uśmiecha! Na pewno to słyszał. Co za idiotka ze mnie. - To znaczy... e...etto... nie wyglądasz już jak dziewczyna i w ogóle... kurde. Lepiej się zamknę – palnęłam się w czoło, a ten tylko się roześmiał. Jak zwykle zresztą. To nic nowego, pfy.
- Nie rób fochniętej miny. Nie naśmiewałem się z ciebie – prychnął jeszcze głośniej. Ta, ale teraz to już na pewno! - poza tym dziękuję, że tak uważasz.
- No, a jak w szkole ci idzie?
- Zdałem. Szukam teraz jakiejś ciekawej pracy w policji.
- To masz fajnie – westchnęłam wchodząc do zniszczonego baru gdzie nie było zbyt licznych gości i poszliśmy na tyły wchodząc do piwnicy. Zaglądnęłam do jednego z pomieszczeń, a tam czekała już na nas reszta ekipy.
- Kei? Dawno cię nie było u nas – chłopak grający na perkusji powitał ciepło niebieskookiego, kiedy ja mogłam w spokoju usiąść na kanapie przy zimnym piwie.
- Kto palił? - spojrzała gorzko na znajomych widząc głupkowatą minę gitarzysty. - Myślałem, że zdarzy się wywietrzyć.
- Ooo. Masz już gościu przechlapane – prychnęła granatowowłosa pianistka. - Ona ci tego nie daruje – roześmiana poprawiła się na siedzeniu pomiędzy filarami. - Jest tu taka żelazna zasada, zakazu palenia. Rei nienawidzi tego smrodu.
- Sorry.
- Hm... - chciałam już mu taki raban zrobić za to, ale tylko skarciłam go zabójczym wzrokiem. - Nie traćmy czasu i zaczynajmy grać – klasnęłam w dłonie biorąc z zabrudzonego stolika mikrofon. - Kei, możesz grać? Tam masz nuty – wskazałam mu jego miejsce i poczekałam aż wszyscy będą gotowi. Sama wzięłam głęboki wdech na uspokojenie aby słowa poukładały mi się logicznie i zaczęłam śpiewać. Po chwili mogłam poczuć jaka radość płynie z każdego dźwięku wydawanego przez kapelę. Mogłam dostrzec z zamkniętymi oczyma radosną twarz Izari, wczucia się w bit perkusji Osoia, wysiłek zadowolonego Yuuto grającego na gitarze i Keia, który z łagodną nutą dorównywał nam wszystkim. Wtedy poczułam się momentalnie wolna, a ich uczucia przepełniły moją bezduszną skorupę zranioną dawno temu przez ojca.

 
- No dobra. Rozgrzaliśmy się, więc niech teraz Yuuto zaśpiewa – oddałam mikrofon różowowłosemu grając na jego gitarze. Jak zwykle jego głos był niesamowity i poruszał serca wszystkich oprócz Keia, który z skwaszoną miną przyglądał się jemu. Był dość zabawny, ale nigdy nie rozumiałam jego wrogości do znajomego z kapeli. Ćwiczyliśmy jeszcze długo zanim zaczęliśmy śpiewać nowe piosenki na dzisiejszy koncert.
- AAAAch! Ja mam dosyć! - nagle Osoi wyrzucił swoje pałeczki
- Prawie skończyliśmy, Osoi – zwróciłam się do blondyna, który tak naprawdę był gejem, o wiele ode mnie młodszym. - Czemu nigdy na próbach nie pozwalasz dokończyć piosenki Yuuta?
- Bo on mnie traktuje bardzo chłodno! - zrobił oburzoną minę kładąc się na kanapie.
- Nie jestem gejem jak ty – odpowiedział z lekkim rozbawieniem na ustach.
- To przefarbuj te swoje włosy – odparł widząc zirytowanie kolegi.
- Przestańcie, bo jeszcze zdenerwujecie Rei – zaczęła ich uspakajać Izara, ale bez skutku. Zaczynałam mieć tego powoli dosyć, a Kei tylko się temu przyglądał zamiast coś zrobić. Nie chciałam być w ich oczach wyłącznie postrachem, więc niech się ruszy!
- Wystarczy tego! - wrzasnął Kei jakby czytał mi w myślach.
- No tego się nie spodziewałam – wytrzeszczyła oczy Izara schodząc z leżącego blondyna na kanapie.
- Powinniście w końcu wziąć się w garść inaczej menadżer Rei znajdzie nową kapelę, a tego chyba nie chcecie, prawda? Rei pewnie także tego nie chce, więc weźcie się do roboty.
- Kei... - wyszeptałam zaskoczona. Sama nie spodziewałam się tego po nim, a przecież znam go od dziecka. Od zawsze był przy mnie, kiedy miałam zły dzień. Umiał mnie pocieszyć i... jeszcze nigdy mnie nie zranił. To nie jego wina, że jest moim przyrodnim bratem. I tak będzie moim najlepszym przyjacielem na zawsze.
- No dobra! - walnął w talerze Osoi. - Dajemy czadu, bo za dwie godziny musimy się zbierać na przymiarkę, bla, bla, bla – zaczął udawać naszego menadżera, a i tak skończyło się na wygłupach do samego końca, a przed sceną zżerała nas trema z powodu braku ćwiczeń nowych kawałków.
- Gotowa? - spytała mnie na pocieszenie Izara, ale ja tylko pokiwałam przecząco głową będąc zmuszoną do wyjścia.
- A teraz wystąpią przed wami Dark Angel! Dajcie czadu! - krzyknął mężczyzna schodząc nam z drogi. Osobiście wolałam żeby tam został i zaśpiewał za nas, ale to nie było możliwe. Perkusja już zaczęła grać, a ja stałam jak glupia z tym mikrofonem spoglądając rozpaczliwie na Yuuto aby mnie zastąpił. Ten na szczęście szybko się skapnął i wziął mikrofon zmuszając Osoia do zmiany nut, a ja uciekłam za kulisy zalana potem.
- Co się stało? - spytał zaskoczony Kei.
- Nie wiem. Nie mogłam... nie dałam rady zaśpiewać – z drżącymi oczyma patrzyłam na ręce. - Ja...
- Już dobrze – objął mnie czule, a mi już było lżej na duszy. To właśnie Kei, jego uścisk bardzo przypominał mi ciepło ojca za którym tak mocno tęskniłam. - Jeśli chcesz możemy gdzieś pojechać – zaproponował, a ja tak zwyczajnie się zgodziłam. Wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy nad klif z dala od miasta. Wiatr przyjemnie głaskał mnie po policzkach rozwiewając włosy, kiedy Kei podszedł do mnie z puszką pepsi.
- Trzymaj – podał mi zimny napój, a ja przyłożyłam go do policzków. - Ostatnio strasznie łapie cię trema.
- Wiem, to przez Isei. Śni mi się po nocach, czy to źle? - spojrzałam na jego kamienną minę wpatrzoną w coś nieokreślonego w dole.
- Nie, nie sądzę – odpowiedziała jakby z nutą przygnębienia w głosie.
- Ciekawe co robi. Może kiedyś go spotkam – nie przestawałam o nim mówić, a Kei bardziej nerwowo zaczął popijać napój.
- Wracajmy. Twój ojciec będzie się zamartwiał.
- Nie chcę – odparłam uciekając wzrokiem w bok. - I tak pewnie do późna pracuje. Chcę odpocząć od tego wszystkiego, to zbyt wiele.
- Od zawsze nie lubiłaś tłumów. Niedaleko jest hotel. Możemy tam się zatrzymać.
- Um - potaknęłam wracając do auta.

 

- Nie stać mnie było na inny pokój, więc musimy sobie jakąś poradzić – powiedział zamykając okno w niewielkim pokoiku z jednoosobowym łóżkiem.
- Mówiłam, że mogę zapłacić – odpowiedziałam sprawdzając sprężystość posłania. - A ty gdzie będziesz spał?
- W samochodzie, albo na podłodze – odpowiedział jakby nigdy nic. Od zawsze się o mnie troszczył niczym ojciec.
- Nie mam przeciwko spania razem. Przecież jesteś moim bratem, a w dzieciństwie często tak robiliśmy – odpowiedziałam z lekkim zawstydzeniem widząc jego zaskoczoną minę.
- Jesteś pewna?
- Tak – potaknęłam z delikatnym uśmiechem robiąc mu miejsce. - Zgasisz światło? - dodałam przykrywając się kołdrą, a Kei niepewnie położył się obok bez przykrycia. Było mi go trochę szkoda. Ciągle robił tak abym nie czuła się zakłopotana. Tylko niby czemu miałabym taka być?
- Przytulisz mnie? Trudno mi zasnąć bez... - przerwałam. Gdyby wiedział, że nadal śpię z Panem Królikiem...
- Pana Królika? - szepnął ostrożnie mnie obejmując jakby mnie się bał. Sama momentalnie poczułam się dziwnie inaczej niż zwykle przy jego boku. No tak, w końcu byliśmy starsi i z większym dystansem do siebie jak ja z moim ojcem. Dzieciństwo... tak pięknie brzmi.
- Myślisz czasem jakby to było gdyby nasi rodzice mieszkali razem?
- To nierealne.
- Ale czy widziałeś?
- Tak, wiele razy i zawsze się kłócili. Oni do siebie nie pasują.
- Tak samo jak ja do Iseia, prawda?
- Przestaniesz wiecznie o nim mówić? - niespodziewanie poczułam jak cały zadrżał. - Ciągle tylko Isei to, Isei tamto, a jego przecież nie ma przy tobie.
- Gdybyś mnie wtedy nie zatrzymał to... po cholerę mnie złapałeś? - warknęłam zirytowana nie słysząc jego odpowiedzi, kiedy poruszył się całując mnie w usta.
- Bo cię kocham – jego słowa obijały mi się po uszach, ale ciągle nie potrafiłam tego pojąć. On doprawdy? Nie, to niemożliwe. To... nie wolno mu. To mój brat, mój najlepszy przyjaciel. - Od bardzo dawna. W końcu przebywanie obok ciebie, spanie w twoim towarzystwie było dla mnie zbyt trudne. Nie mogłem się powstrzymać tak jak teraz, bo wiem, że ty widzisz we mnie kogoś innego niż bym chciał.
- Kei... - jak zahipnotyzowana sięgnęłam po jego twarz dłonią, ale ten uciekł mi wstając na równe nogi.
- Nie będę twoją zabawką na pocieszenie. Ty kochasz Iseia. Zapomnij o tym i idź spać. Jak coś będę w samochodzie – i wyszedł nie odwracając się do mnie. Do mnie, siedzącej z szklankami w oczach jak głupia.
- Czemu nie zauważyłam? -wyjąkałam opadając na łóżko. - Idiotka! - walnęłam z całych sił w poduszkę wyglądając po chwili przez okno. Siedział tam. Osamotniony na parkingu w wozie. Może i dni są gorące, ale wieczorami temperatura sięga zero. Teraz byłam wstanie wyłącznie położyć się i bezczynnie wpatrywać w goła ścianę w nadziei, że szybko zasnę.

8 komentarzy:

  1. Jedynym słowem jakie mogę powiedzieć po przeczytaniu tego to : Wow...
    Moim zdaniem jak do tej pory najlepszy rozdział o Rei...
    CielNoir

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale oni mają wspólnego ojca!
    Gorzej niż u Jerrego Springera :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :d hahahhaha! jprdl. rozbrajasz mnie xd xd kiedys to ogladalam ... xd

      Usuń
  3. ee...przecież są rodzeństwem i nie będą mogli byc razem nawet jeśli okazało by się że Rei czuje do niego coś więcej,
    Zaczyna miec podobne problemy co jej matka ...
    A tak poza tym to świetny odcinek :)
    AsiaB

    OdpowiedzUsuń
  4. A może Kira zgwałci córkę Nataniela

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłe ... a czego nie mogą być razem? To nie ich wina ... Miłość jest ślepa i nie patrzy czy się powinno kochać czy nie ...
    Czasem to silniejsze od nich więc czego by nie? Są związki Kazirodcze ... Ehh coo ja gadam ... za dużo tych romansideł przeczytałam i oglądałam ;p
    A rozdział super ;p

    Scarlet Witch

    OdpowiedzUsuń
  6. Chwila, zwolnijcie! Oni nie są prawdziwym rodzenstwem, tak? Tak ja zrozumialam. ._. Pomijajac to, rozdzial swietny, mocno ujmujacy za serce. Nie wiem co wiecej napisac. Po prostu nie potrafie sie wyslowic...

    Lunitari

    OdpowiedzUsuń