Statystyka

6.04.2012

26 Sklep


Pomysłodawca: BlueMagg
Rysunek: BlueMagg


Pogoda na zewnątrz była tak cudowna, a ja... A JA MUSZĘ GNIĆ W SKLEPIE BABCI!!! To nie fair! Ja zaraz wybuchnę ze złości! Łaaa! Jestem taka zła! Czemu zawsze ja?! Mogło teraz padać! Nie żałowałabym tego gnicia w czterech ścianach! Szlak! Szlak! Niech was wszystkich piorun trzaśnieee!!!
Wrzeszczałam w swojej głębi duszy wyrywając sobie włosy przy kasie i wyładowując całą energię padłam na blat.
- Mattagu... - burknęłam pod nosem ciężko wzdychając. Jeszcze jak na złość nikt nie przychodził. Żadnych klientów na te staroświeckie ciuchy dla starych bab. Czuje się tu staro! Ja chcę wyjść! Ucieczka! Ucieczka! Musiałam się cholera zgodzić i pomóc babci w sklepie! Głupia jestem! Głupia! Coś tak czuję, że nieźle mnie bania będzie nawalała po dzisiejszych torturach...
- Grau... - na blat wskoczył niby to kot, którego fajnie nazwałam.
- Tofik van Woldemor, a ty co robisz? - ze mną jest coraz gorzej. Zaczęłam gadać nawet do kota. - Ty masz dobrze. Pośpisz sobie, zjesz, umyjesz się i pobawisz, a potem wszystko od nowa, a ja... - zacisnęłam pięści znów wyrywając sobie kłaki – MĘCZĘ SIĘ TU BEZ KLIMATYZACJI!!!
- Miraka? - nagle do sklepu zawitała Blue.
- Ty w takim miejscu? - zdziwiona ogarnęłam się błyskawicznie. Muahaha! Nawet nie widziała moich znikających od prędkości rąk. Jestem Bowiem CZAROWNICĄ!!! ŁAHAHAHAHA! Nie no już totalnie mi odwala. Powinnam się zacząć leczyć, ale już za późno, tak sądzę.
- Mama kazała mi kupić rajstopy – odpowiedziała niepewnym głosem. Ja chyba przez nią na serio przejdę na lesbijkę! Ona jest taka Kawaii! Nie! Ja wolę chłopców! - Jak tam po... wycieczce do szpitala?
- Dobrze. Jakąś o tym zapomniałam aż do teraz.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Jak tam z Jade?
- Jesteśmy... ppp... parą – rany z niej tak ciężko wydusić proste odpowiedzi, ale to takie fajne! Nie! Stopu! Nie wolno mi włączać wredoctwa! Kochanego wredoctwa, które wszyscy kochają. Nie! Nie zezwalam!
- Naprawdę? To gratulacje! I jak? Jak było?
- Bardzo romantycznie... - zaczęła bawić się rękoma, a ja wyszperałam różne rodzaje rajstop. - Poszliśmy nad morze podczas zachodu słońca i podarował mi piękne kwiaty.
- Jakie to urocze! Zazdroszczę ci. Ja z Lysaderem najromantyczniejsze sceny mamy w piwnicy gdzie robimy próby do koncertu.
- Jesteś w kapeli?
- No i za tydzień mamy koncert w klubie Nototoro o dwudziestej. Czuj się zaproszona.
- Naprawdę? Dziękuję na pewno przyjdę, a mogę z Jade?
- Oczywiście, więc jakie rajstopy? - spytałam gdy zadzwoniła moja komórka. - Tak? - odebrałam słysząc głos Lysusia. - Yhym, tak, no. Wybacz, ale jestem u babci w sklepie. Pomagam jej, bo pojechała z dziadkiem na badania. Aha, no dobrze. Fajnie, dziękuję – uradowana pisnęłam wyłączając komórkę.
- Co się stało?
- Lysander przyjdzie dotrzymać mi towarzystwa.
- Jakie to miłe.
- No wiem! Super! - podskoczyłam i chwyciłam Magg za ręce zmuszając do wspólnego tańca radości. Hip hip hura!!!
- Już wystarczy – powiedziała wybierając dwie pary rajstop.
- To będzie sześc złoty, do zobaczenia!
- Pa!
- Myślałam, że wyczerpałam zapasy energii, a tu proszę... - pokiwałam głową rąbiąc dziwną minę. Zaraz czy za szybą jest... jest... NATANIEL?!?!?! To niemożliwe, co on tu robi?! Gapi się tu! Szybko! BUNKIER ZA BLAT! Chyba mnie nie zauważył? Cholera chyba wszedł do środka! Nieee! Tylko nie to! Wychodź stąd! Wynocha! Wynocha!
- Miraka? - zaskoczona spojrzałam w górę na wystającą zza blatu głowę gospodarza.
- Heeej – zaśmiałam się głupkowato wstając na równe nogi i niestety zaległa niezręczna cisza. On gapił się na mnie myśląc nad czymś intensywnie, a ja z ledwością powstrzymywałam drżenie ciała z tych nerwów. Niech ten idiota w końcu coś powie!!!
- Miraka muszę coś ci ważnego powiedzieć. Proszę najpierw wysłuchaj, a potem odpowiedz. Od samego początku byłaś dla mnie najważniejsza. Nie widziałem w innych dziewczynach niczego oprócz uczennic, bo to ty byłaś i jesteś w moich myślach. Poza tym usłyszałem przypadkiem rozmowę Amber z Rilan. Wybacz, że cię wtedy nie posłuchałem. Tylko ty jesteś najważniesza, to wszystko to jakaś pomyłka.
- W życiu nie ma pomyłek, Nathanielu. To, co było już zniknęło. Nic do ciebie nie czuję. Nie umiałabym nawet ponownie tobie zaufać skoro nie wierzysz żadnemu mojemu słowu.
- Nie mów tak! Te słowa są okrutne, Miraka!
- Jestem z Lysanderem i nic nie zmienisz.
- Przestań! - warknął i gwałtownie przyciągnął mnie do siebie zachłannie całując. W tym momencie poczułam się dziwnie, a przez ciało przeszedł mnie dreszcz. Czyżby nadal było dla niego miejsce w moim sercu? To niemożliwe! Ja przecież, przecież... - Płaczesz...? - usłyszałam jego szept i nawet nie miałam ochoty spoglądać na jego zaskoczoną minę. Co za idiota! Czemu zawsze muszę zakochiwać się w takich... idiotach?!
- Ty... ty idioto – zaczęłam szlochać, gdy usłyszałam silne uderzenie w ścianę. Spojrzeliśmy do tyłu, a tam stał z spuszczoną miną Lysander, który nie wyglądał na zadowolonego.
- Zabierz te swoje łapska od Miraki!!! - wrzasnął i rzucił się na blondyna, a gospodarz szybko mnie odepchnął na bok dla bezpieczeństwa. Mój kochany Woldemorcik wskoczył na blat spoglądając na bójkę. Co ja mam do cholery zrobić?! Nie chcę patrzeć jak oni się biją!
- Przestańcie! Proszę! - zaczęłam się wtrącać, ale to chyba był bardzo kiepski pomysł.
- To ty namieszałeś jej w głowie! Miraka nigdy cię nie kochała!
-.Ja nie przysparzałem jej tylu problemów!
- Przestańcie! - wparowałam pomiędzy nich i nagle mnie odrzuciło na podłogę. Spojrzałam na obu z zaskoczeniem jak oni, a policzek zaczął mnie straszliwie boleć. - Uderzyłeś mnie... - spoglądnęłam na Lysandera. - Wynoś się... mam tego dosyć. Obaj się wynoście! - wydarłam się rozwścieczona, a oni bez słowa wyszli ze sklepu.
- Grau... - mój kochany dziwaczek zeskoczył do mnie i zaczął pocieszać. Jednak to nie powstrzymało mnie od urojenia przez tych dwóch łez. Już nawet ten ból mi nie przeszkadzał jak myśl o nich. Gdyby tylko Nataniel nie przyszedł i nie zaczął tej całej sceny, ale Lysander też nie jest bez winy. Nie powinien na niego się rzucać, ale... Głowa mnie od tego wszystkiego boli!

Wieczorem zdruzgotana postanowiłam pójść do lasu aby wszystko dokładnie przemyśleć. Usiadłam nad brzegiem rzeki spoglądając w pełnię księżyca. To dość fajnie, że kot jeszcze nie został wykryty, ale ostatnio jest problem z dokarmianiem go. Kochany urwis.
- Miraka – usłyszałam trzask łamiącej się gałęzi.
- Nataniel? Co tu robisz?
- Nie zrezygnuje z ciebie. Jesteś dla mnie zbyt ważna – zaczął podchodzić powoli do mnie.
- Pierwszy raz podniosłeś rękę na kogoś. Zawsze tylko się ochraniałeś, a teraz... - wstałam podchodząc do niego. Czemu nie jestem już na niego zła?
- Widzisz? Zmieniasz człowieka – uśmiechnął się delikatnie obejmując mnie w tali.
- Często to słyszę – odpowiedziałam z lekkim rozbawieniem.
- Nadal cię kocham, a ty?
- A jak myślisz? - spytałam ironicznie, a on delikatnie i czule obdarował mnie pocałunkiem.

6 komentarzy:

  1. Ach, niektórzy wolą Nataniela inni Kastiela a ostatni Lyssandra i Jade. I co Tu zrobić???

    Piękne opo

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne ^^

    BlueMagg

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Niech Miraka nie będzie z Nathanielem !
    Ja bym chciała Lysandera albo Kastiela ! Proszę! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww. ;*
    Rozpłynęłam się. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest naprawdę wciągające i zawsze poprawia mi humor;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki;P
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Więcej Nataniela i Miraki! :D

    OdpowiedzUsuń