Statystyka

5.05.2013

Specjal: Poznanie męki aparatu

Beznadziejnie mi wyszło, a sam rozdział krótki, proszę o wybaczenie. 
Tłumy napalonych paparazzi ścigali mnie jak wygłodniałe bestie! Biedna, z wytrzeszczem oczu krzyczałam "Z drogi", ledwo dając radę na tych obcasach.
Już nigdy nie posłucham się taty! Nie założę nigdy butów! Nie na obcasie, nie szpilki! Ile one niby mają?! Piętnaście?! Ba! To mało powiedziane! Już nóg nie czuję! Ratunku! Niech ktoś się zlituje i mi pomożeee!!!
- Jestem zbyt młoda by umieraaaać!!! - pisnęła zrozpaczona,kiedy nagle coś mi śmignęło przed oczami, podczas otwieranych drzwi. Śliska łapa chwyciła mnie i wciągnęła do środka, a ja z zaskoczeniem wydałam z siebie dziwny dźwięk, padając na podłogę okrakiem.
- D-dziękuję - odpowiedziałam łapiąc oddech, kiedy przed sobą dostrzegłam dziewczynę w chustce na głowie i przywieszonym aparatem, wpatrującą się intensywnie, jakby chciała mnie samym spojrzeniem rozebrać.- P.przepraszam, ale... co robisz? Jeśli można spytać - zająknęłam się nieco przerażona, zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby uciekać przed tłumem paparazzi.
- Hmmmm... - wysyczała intensywnie myśląc i nagle zrobiła mi zdjęcie. - Miraka! - krzyknęła promiennie i rzuciła się na mnie, dotykając p-p-p-pppppiersiii!!!! łaaaaa!!!
- Puszczaj! Zostaw mnie  Przestań! Nieee,aaa, nie łap mnie tam! Błagam! Gwałcicielka! Pomocy! Tutaj jestem!!!-piszczałam cała czerwona,wyrywając się, wierzgając nogami i rękami, wyginając jej twarz i policzki w różne strony. Nagle dziewczyna mnie puściła, wstając i znów się zastanawiając.
- Nie takie jak kiedyś, nie jesteś Miraka - powiedziała ściągając aparat, odkładając go na półkę i dopiero teraz miałam okazje przyjrzeć się pomieszczeniu. Był do sklep wystawowy. Pełno aparatów za szkłem, albumów  zdjęcia na ścianach i w gablotach. Jednak jedna wystawa była inna. Różowy aparat, trzy albumy i jedno zdjęcie, które... było również w naszym domu. Tata i mama obejmujący się w ukryciu. Więc wpadła mi myśl do głowy, czyżby znała moich rodziców  Nazwała mnie Miraką z samego początku, więc to bardzo prawdopodobne. Znała moją mamę, a ta wystawa jest z pewnością poświęcona jej i ojcu.
- To moja mama - odpowiedziałam przełykając głośno ślinę, zastanawiając się, co mam tak właściwie powiedzieć? Hej! Jestem córką Mirasi i chcę cię wymęczyć przesłuchaniem! Czemu ją tak atakujesz?! Kim jesteś?! Co tu robią te wszystkie zdjęcia? Jak długo się znacie?! I to z taką miną... bry!
- Córka Miraki... niewiarygodne! Jaka piękność! Dlaczego nie mam twoich zdjęć od małego?! Niech to! Niewybaczalne! Spadnę z mostu normalnie! Powieszę się! Aaa! Oszaleję! Twój ojciec ma zdjęcia?! Muszę od niego je ukraść! - podbiegła do mnie i postawiła na nogi, ściskając dłonie na ramionach. Ał! To boli! Ona mnie przeraża! A te jej rumieńce... boję sięęęę!!! - Jesteś taka podobna, słodka blondyneczka! Normalnie nienormalnie schrupałabym cię! Ale jakbym zjadła to koniec! Chcę, a nie chcę no! - z każdym potokiem jej słów zaczynałam bardziej zapadać się pod ziemię... z kim moja mama się zadawała?!?!?!
- P-przepraszam, ale zaraz połamiesz mi barki - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Och, zapomniałam się - roześmiana zachichotała, puszczając mnie i poszła zasłonić okna przez które zaglądali paparazzi. - Masz ochotę na herbatę?
- Prosiłabym.
- Nie mam, może kawę?
-Rozpuszczalną - odpowiedziałam siadając na małą kanapę.
- Też nie mam - odpowiedziała roześmiana siadając obok i wyciągając z kieszeni batona. - Mam tylko to.
- Więc czemu pytałaś mnie o... -zaczęłam podirytowana.
- Anoooo, kultura tego wymaga - padłam, na jej słowa normalnie miałam ochotę paść. - Więc, opowiadaj co tam słychać?
- Nie za dobrze - odpowiedziałam niechętnie.
- Jak to?
- Mama zginęła, a tata... zachowuje się dziwnie - westchnęła ciężko, spoglądając na swoje kolana.
- Obiło mi się o uszy, ale w duszy nie mogłam w to uwierzyć, ale Miraka nadal żyje, w twoim serduszku. I tutaj, w główce. - pokazała palcem na moje serce i czoło. - Myślisz o niej i kochasz ją. Widzisz, wciąż żyje - uśmiechnęła się delikatnie, a moje oczy zaszkliły się i wpadłam w jej ramiona, płacząc. Nie powinnam, ale to tak bolało. 
- Zobaczysz, będziesz jeszcze tak silna jak ona. Już jesteś, ale będziesz silniejsza - pocieszała mnie gładząc po plecach z jakieś pół godziny, kiedy to z piorunującym uśmiechem zerwała się na nogi, łapiąc mnie za fraki.
- Czas na zdjęcia! Jesteś mi to winna, haha! - w podskokach wyciągnęła różowy aparacik i pstryknęła mi z zaskoczenia pierwszą fotkę, kiedy to byłam zapłakana z rozmytym makijażem. Oślepiła mnie tym fleszem! Moje oczy...
- Hm... trzeba nieco cię zmienić - dodała z iskierkami w oczach, wystawiając rączki jakby do macania, a ja w obronnej pozie spoglądałam przerażona.
-C-cco ty chcesz zrobić? - spytałam i pisnęłam kiedy na mnie się rzuciła. Pomocy! To zboczeniec! Stary zboczeniec! Nim sie obejrzałam ,wylądowałam w osobnym pokoju do robienia zdjęć, a te krajobrazy które tworzyła, ubrania które na mnie zarzucała... te pozy które miałam robić... zawstydzające! Nie wszystkie, ale jednak! Ijeeeee!!! 
Czując się zmolestowana, wróciłam do domu z wyziętym duchem i jak długa padłam na kanapę, na której zdychał także ojciec. A co tam, był całkiem wygodny.
-Ciężki dzień?-spytał z twarzą w poduszce.
-Ehe...- odparłam.