Statystyka

31.03.2012

13 Zazdrość

- Cholerka! Jak ja nienawidzę okienek! - z nudów zaczęłam mówić sama do siebie leżąc sobie w cieniu rozkwitającej wiśni. Wpatrywałam się w jej piękne kwiaty, które tańczyły z rytmem wiatru, który tak przyjemnie gładził moje policzki.
- Miraka? - i koniec tego spokoju. Już musiał mnie ktoś znaleźć, szkoda.
- Tak? - spytałam z ciężkim westchnięciem i usiadłam spoglądając na chłopca, którym był Lysander. - Witaj, co tu robisz? - spytałam pozwalając chłopcu przysiąść się do mnie.
- Chodzę do tej szkoły, a ty?
- Ja tak samo – oznajmiłam z lekkim zaskoczeniem, bo w jaki sposób do tej pory go nie poznałam?
- Do jakiej klasy?
- Do klasy A. Razem z Iris. Może ją znasz?
- Coś mi to mówi, ale nie jestem pewien. Jak tam samopoczucie? Może wpadniesz do baru posłuchać jak gramy?
- Z miłą chęcią – potaknęłam z uśmiechem, kiedy zauważyłam w oddali Nathaniela, który dziwacznie się na nas wpatrywał. Czyżby chciał do nas dołączyć? - A kiedy?
- W czwartki i piątki o dwudziestej. Ja mam swoją solówkę o dwudziestej drugiej. Więc jak?
- No nie wiem, strasznie późno.
- Proszę, chcę wiedzieć czy moja nowa piosenka jest dobra – złapał mnie za dłonie i zaglądnęłam za Nathanielem, ale go już nigdzie nie było. Dlaczego?
- Jutro mogę wpaść. W końcu koniec tygodnia – odpowiedziałam zabierając ręce i wyciągnęłam z torby kanapkę. - Chcesz jedną?
- Jedz jeśli jesteś głodna. Ja mam swoje.
- I tak nie wcisnę takich pajd – skomentowałam i podałam mu jedną bułkę. - Itakimas!
- Co?
- Smacznego. Zawsze jak jestem szczęśliwa, to mówię po japońsku. Przyzwyczajenie, gomen. I znowu – stuknęłam się w głowę, a on roześmiał się w nie pogłosy.
- Jesteś taka zabawna – powiedział i przetarł zaszklone oczy biorąc duży gryz kanapki. - Pyszna. Kto ją robił?
- Ja. Naprawdę ci smakuje? Nie jestem w tym specjalistką, ani nic...
- Naprawdę mi smakuje. Z czym jest?
- Salami, sałata i ogórek. No i trochę ketchupu. Kiepska kombinacja.
- Wcale nie. Kanapka jest bardzo oryginalna tak jak ty.
- Em, ja nie chcę... To znaczy. Musisz wiedzieć, że mam chłopaka.
- Spokojnie, wiem o tym. Nathaniel, tak? Tak ma na imię, prawda?
- Skąd wiesz?
- Kastiel mi trochę mówił.
- Ah tak. Wszystko jasne.
- O tobie również mówił.
- Co? Co takiego? - jakie niestworzone rzeczy wymyślił aby mnie oczerniać?!
- To nasza tajemnica – mrugnął okiem i wstał otrzepując tyłek. - Pójdę już, bo włefista będzie marudził.
- Um – potaknęłam i odprowadziłam go wzrokiem. Ja również postanowiłam się powoli zbierać na ostatnią lekcję, którą była matma. Jak ja nienawidzę matmy!
Znów musiała wziąć mnie wredota ruska do tablicy! Jak na złość! Zdenerwowana szłam przez korytarz w stronę pokoju gospodarzy aby wrócić razem z Natusiem, a swoim wzrokiem normalnie zabijałam innych! Byłam tak wściekła na tą babę od matmy! Niech ją piorun trzaśnie!
- Nataniel, idziemy? - spytałam wchodząc do środka, a on właśnie odkładał teczki z dokumentami. Jak zwykle miał ręce pełne roboty.
- Tak – odpowiedział w taki całkiem inny sposób niż zwykle. Czyżby coś się stało? Dlaczego jest lekko przygnębiony, zamyślony?
- Wszystko gra? Jesteś jakiś inny – na zewnątrz wzięłam go pod pachę i nawet nie zauważyłam jego rumieńców, kiedy jego rękę objęły moje piersi. Coś naprawdę jest nie tak.
- Wszystko w porządku – odpowiedział wymuszając z siebie uśmiech.
- Nie kłam. Widzę, że coś cię gnębi. Czy to z mojego powodu?
- Nie.
- Czyżby Amber coś zrobiła?
- Nie.
- Więc czemu się smucisz? Ja nie lubię patrzeć jak ktoś się smuci, bo od razu ja się robię smutna – zrobiłam psie oczy i niewinną minkę, ale nawet to nie pomogło. Raany! Ja tu się produkuję, a on tak nie daje za wygraną!
- Przepraszam, ale jestem zwyczajnie zmęczony.
- Miraka! - po drugiej stronie dostrzegłam Lysandera wraz z Kastielem.
- Hej!
- Do piątku! - oznajmił białowłosy i poszli w swoją stronę, a ja zauważyłam irytację na twarzy Natusia. Aha! Był zazdrosny! Osz ty lisie jeden! Jesteś po prostu zazdrosny! Jakie to urocze!
- Ty jesteś zazdrosny! - powiedziałam triumfalnie zauważając zakłopotanie na jego twarzy. - Ha! Wiedziałam! Jesteś zazdrosny o mnie przez Lysandera!
- Wcale nie – odparł cały czerwony ze wstyd.
- Nie okłamiesz mnie. Twoja mina mówi wszystko za ciebie – uśmiechnęłam się cwanie bardziej go do siebie przybliżając. - Nie masz po co być zazdrosny. To kolega. Nic do niego nie czuję.
- Nie o to... - burknął pod nosem uciekając wzrokiem, a ja chwyciłam Natusia za krawat i przyciągnęłam do siebie bliżej aby móc go pocałować. - Jesteś taki słodki, gdy jesteś zazdrosny. Chyba muszę częściej to robić – zaśmiałam się tajemniczo i pocieszyłam blondyna pocałunkiem.
- Może pójdziemy do mnie? Jestem sam w domu.
- He, he. Nie ma mowy. Tobie tylko jedno w głowie.
- Po prostu...
- Nie musisz się tłumaczyć. Odprowadź mnie. Chcę aby ten dzień zakończył się normalnie, bez twoich kochanych wybryków i napaści na mnie.
- Zauważyłaś, że za każdym razem ktoś nam przeszkadza?
- No i dzięki Bogu za to – zaśmiałam się poprawiając swoją torbę obserwując jego minę. Nie mogę z niego! On jest taki zabawny! Normalnie jego miny są powalające. Nawet jeśli nie umie żartować, to jego miny robią to za niego XD.
- A właśnie. Szkoła urządza dwutygodniowy obóz nad jeziorem.
- I chcesz tam w końcu mnie wymolestować?
- Nie żartuj sobie tak ze mnie. Nie jestem jakimś zboczeńcem.
- Przepraszam jeśli cię uraziłam mój kochany sztywniaczku – klepnęłam go w tors i zatrzymaliśmy się na zakręcie, który miał nas rozdzielić. - Z chęcią pojadę jeśli ty również to zrobisz.
- Dobrze. Wyjazd będzie w następnym miesiącu – odpowiedział i pożegnaliśmy się na koniec dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz