Statystyka

3.07.2012

3 Niespodziewani goście


Poranny dzień nie zaczynał się zbytnio zachęcająco. Mroczna pogoda była wstanie uśpić nawet najbardziej aktywnego i energicznego stworzenia, ale nie takiego małego i upiornego jak Rei, która od samego rana pętała spustoszenie po mieszkaniu usiłując złapać kota, który zaś gonił wypuszczonego królika. Mężczyzna przyzwyczajony do tego widoku nic sobie z tego nie robił. Westchnął tylko ciężko i po umyciu się poszedł robić śniadanie.
- Tatusiu!!! - wrzasnęła będąc w pół widoczna w drzwiach. - Wolduś chce mi zeżreć królika! - dodała ciągnąc kota za ogon.
- Nie trzeba było wypuszczać królika – odpowiedział wrzucając jajka do wrzącej wody.
- Sama wyszła! - odparła puszczając niechcący kota i natychmiast wróciła do pościgu czołgając się pod stołem, wciskając za kanapę i telewizor.
- Nie kłam.
- Nie kłamię! - krzyknęła, kiedy po raz kolejny coś się stłukło. - To Tofik zrobił! - prędko zwaliła winę na kota trzymając w rękach ocalałego królika, który ledwo oddychał. - Zobacz! Zobacz! Nauczyłam się ruszać nosem jak Śnieżka! - podbiegła do ojca poruszając nozdrzami.
- Idź się ubierz i zamknij królika.
- Ale ona musi biegać żeby nie być taka grupa jak ty! - tupnęła nogą z oburzeniem obserwując lekko odstający brzuch ojca.
- Nie jestem gruby – spojrzał na dziewczynkę w luźnej bluzce i gatkach w truskawki.
- Tak, tak. Wmawiaj to sobie tatusiu, wmawiaj – pomachała mu dłonią wracając do swojego pokoiku gdzie zamknęła w klatce królika i zarzuciła na siebie bluzę.
- Nie jestem... chyba - spojrzał na swój brzuch chłodząc ugotowane jajka. - Rei! Śniadanie! - zawołał siadając do stołu, gdy przyszła dziwnie ubrana dziewczynka. - Coś ty włożyła? - wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem. Blondynka miała trzy kitki i majtki na głowie, pełno bransoletek na rękach i nogach. Dwie inne skarpetki o różnych długościach i dresowe spodenki. Do tego przywieszony miała do szyi obrus.
- Jestem Hero girl! - oznajmiła udając, że lata wokół stolika. - I zwalczę niegodziwe zło! - przewróciła obrazek ze zdjęciem swojej babci, kiedy na jej radarze ukazał się Tofik. - A masz! Hero girl cię zniszczy! - dodała i ruszyła za kotem.
- Co za dziecko – uśmiechnął się pod nosem słysząc dzwonek do drzwi. - Ja otworzę! - oznajmił małej Rei, która i tak była zajęta niszczeniem zła w domu. - Słucham – otworzył drzwi z niedowierzaniem, że został tak miło zaskoczony.
- Witaj Nathaniel. Minęło trochę czasu – spojrzał na granatowłosą dziewczynę u boku zielonowłosego mężczyzny, który w swych ramionach trzymał zawinięte niemowlę.
- Magg i Jade – uradowany od ucha do ucha uściskał znajomego i wpuścił znajomych do środka. - Herbaty, kawy? - spytał szybko zapraszając ich do salonu. - Jak tam u was? Widzę, że macie dziecko – zaglądnął do śpiącego malca z zieloną czuprynką. - Masz teraz krótkie włosy Magg i chyba szkła kontaktowe, niebieskie? Do twarzy ci w nich. A Jade nadal uprawia kwiaty?
- Porpsimy herbatę – odpowiedziała roześmiana reakcją Nataniela. - Mamy własną kwiaciarnię w mieście obok. Jakieś sto kilometrów stąd.
- To bardzo dużo – spojrzał na nich przysiadając się do stolika. - Herbata zaraz będzie. Rei! Skończ dręczyć kota i chodź poznać przyjaciół twojej mamy! - zawołał swoją córeczkę, która wyglądnęła zza drzwi nieśmiało spoglądając na uśmiechniętych do niej gości.
- Niet! - odpowiedziała chowając się z powrotem.
- Nie wygłupiaj się. Zobacz jakie mają dziecko – dodał, a blondynka bardziej zachęcona powoli podeszła do Jade i Magg.
- Bachor! - burknęła, a wszyscy się roześmiali.
- Tak nie ładnie – sprostował ją oburzony lekko Nataniel.
- Przestań. Jak zwykle jesteś niezwykle sztywny – poklepał go po ramieniu Jade. - Proszę – wyciągnął za pleców małą różyczkę.
- Niebieska? Dziwny kolor – stwierdziła przyjmując podarunek. - A bachorek umie się bawić?
- Nie. Soya jest jeszcze za mała – odpowiedziała Magg.
- Aha, to idę sama się pobawić! - oznajmiła wracając do swojego pokoju.
- Na co dzień ją tak ubierasz? - spytał zaniepokojony Jade.
- Sama się ubrała – prychnął blondyn. - Zaraz przyniosę herbatę – dodał wracając do kuchni, gdy Rei powyciągała niezbędne przedmioty do budowy kolejnego arcydzieła architektury.
- Nio dobla! - dumna z siebie spojrzała z góry na zdobyty sprzęt i zaczęła go układać niczym labirynt. Przykryła górę materiałami i talerzami, a na koniec spoglądnęła na swoje arcydzieło. - Ukończone! - potaknęła zadowolona ze swojej mistrzowskiej nory dla królika i wpuściła Śnieżkę do środka. - Teraz nawet kwiatowy potwór cię nie zdobędzie.
- Rei! Chodź pożegnać się z gośćmi!
- Tak szybko? - zaskoczona grzecznie odmachała odchodzącym znajomym ojca spoglądając na godzinę. - Ojej! To już prawie noc!
- Tak i nawet nie zjedliśmy obiadu.
- Zróbmy namiot! Ja chcę namiot!
- W domu?
- Taaaak!

- Było ciemno, a na zewnątrz słychać było sowy. Mały Geniu strasznie się bał, kiedy za jego plecami... - Nataniel zaczął opowiadać straszną historię o duchach siedząc z małą Rei w namiocie z kołder w salonie przy lampce. - Stał... - podniósł dłonie robiąc straszną minę.
- Iiijeee! Jesteś straszny! - krzyknęła z szklankami w oczach blondynka i rzuciła w ojca poduszką.
- Nawet nie zacząłem – zdziwiony zerknął na przestraszoną córkę.
- Jesteś za straszny!
- Straszny to był Kastiel... - burknął coś pod nosem uciekając spojrzeniem w bok. - Śpimy. Jest już późno, a rano jedziesz do przedszkola – zgasił lampę przykrywając Rei kocem.
- A jeśli dzieci mnie nie polubią? - spojrzała na kładącego się obok niej tatusia.
- Ciebie? Nie żartuj sobie – roześmiany poklepał małą po główce. - Ciebie nie da się nie lubić, ty mała psotnico.
- To Tofik jest zły! Ja jestem Hero girl!
- Naturalnie, a teraz dobranoc.
- Doblanoc... - burknęła przymykając oczka. Spała bardzo smacznie i twardo. Nawet słoń nie mógłby jej zbudzić ze wspaniałego snu w którym bawiła się z ojcem i swoją matką. Bawili się na łące pełnej maków i śpiewających ptaków. Sen był tak radosny iż nie miała ochoty się przebudzić, co mimo to zrobiła na dźwięk poruszających się naczyń w kuchni. Rei niechętnie wstała wyczołgując się ostrożnie z namiotu aby nie obudzić chrapiącego ojca i poszła do pokoju gdzie zobaczyła przerażające, świecące oczy.
- Ła! - szybko schowała się pod stołem słuchając szmerów.
- A masz ty potworze! Zgiń! Abla kadabla! Wyniocha mi stąd, bo obudzisz mi tatusia! - Nataniel przebudzony zaczął przysłuchiwać się wrzaskom córki, która biegała po kuchni szeleszcząc garnkami.
- Co znowu to dziecko wymyśliło? - westchnął zdruzgotany ledwo żywy i poszedł do kuchni gdzie zapalił światło. - Co ty robisz Rei? - spytał z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczyma na widok córki w kuchennej zbroi z garnków i wielką chochlą w rękach oraz pokrywą do garnka.
- Ja... - wyjąkała widząc przed sobą zmarłego prawie na zawał ze strachu kota zamiast strasznych oczu. - Tu były oczy ducha!
- To był tylko Tofik – westchnął ściągając z głowy dziewczynki garnek. - Jak ty to przyczepiłaś? - spytał próbując odczepić od jej pasa patelnię i deski.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ^^
    Takie tam odwiedzanie strasznego dziecka XD

    BlueMagg

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, kocham Rei!
    I Nathaniela, który jako samotny ojciec jest jeszcze bardziej mega.uroczy!

    Chcę więcej!
    Dziś dwa rozdziały, a mi jeszcze mało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawny jak poprzednie :D spodobały mi się te odwiedziny
    AsiaB

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zawsze ją tak ubierasz?" Ja odpowiedzialabym zapewne:
    "Tak, codziennie ma na glowie majtki. Najczesciej w palmy lub truskawki z Jogobelli. Czasami trafia sie przypadkowa para w malpy, ale to na prawde sporadycznie."
    Co mam Ci wiecej powiedziec? Zapewne nudzi Cie juz tekst "Bardzo mi sie podoba, masz talent dziewczyno." wiec powiem po prostu, ze to co ty piszesz, przekracza moje granice intelektualne. xD

    Lunitari

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki pocisk XD
    "Ale ona musi biegać żeby nie być taka gruba jak ty!" XD
    No i znowu leżę no XD

    OdpowiedzUsuń