Statystyka

31.03.2012

11 Szalony wybryk


- Jest! - krzyknęłam entuzjastycznie równo z dzwonkiem i jak najszybciej wbiegłam do pokoju gospodarza. - Gotowy? - spytałam patrząc jak biedaczek siedzi z głową w papierach. - Znów masz pełno roboty?
- Niestety. Reszta samorządu jest chora, albo ma coś innego do roboty.
- Mam wrażenie, że ty jeden tak naprawdę interesujesz się samorządem – powiedziałam podchodząc do niego i pocałowałam go w policzek.
- A to za co?
- Na poprawę humoru.
- Nadal jestem smutny. Musisz bardziej się postarać – uśmiechnął się tajemniczo, a ja już postanowiłam spełnić jego zachciankę. Co ze mnie za dziewczyna była gdybym nie zadowalała swojego Natusia?
- Więc pomogę ci się z tym uporać – powiedziałam i usiadłam mu na kolana patrząc w papiery, które musiał gdzie nie gdzie pouzupełniać. Wiedziałam jednak bardzo dobrze, że to nie o to mu chodziło, ale chciałam go trochę podręczyć.
- Lepiej żebym zrobił to sam – zaśmiał się delikatnie, a ja poczułam się trochę urażona! Co ja niby nie umiem nawet poukładać w odpowiednie kupki dokumentów? No dobra, no może te dwa, trzy... no okey! Rozumiem jego obawy!
- Skoro nalegasz, ale pospiesz się proszę – powiedziałam słodko zarzucając swoje ręce na jego szyję aby zauważył mój różowiutki staniczek w koronkę. - Nie lubię czekać.
- Trochę cierpliwości. Za pół godziny skończę – uśmiechnął się wypełniając kolejną kartkę.
- Pół godzinyyy? - burknęłam niezadowolona. Aż tyle miałam na niego czekać? To nie wybaczalne, a zwłaszcza, że dzisiaj potrzebowałam czyjejś czułości. Co ja mówię?!?!?!? - Co ja mam niby robić przez te pół godziny? - spytałam bawiąc się jego włosami.
- Proszę, nie przeszkadzaj mi. Muszę się skupić – jak śmiesz do mnie tak mówić?! Uraziłeś mnie. Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho! - Obraziłaś się? - czy on to zauważył? - Nie chciałem cię urazić, ale to bardzo ważne, a przez ciebie nie mogę się skupić. Strasznie mnie rozpraszasz – spojrzał na mnie łapczywie i chyba już wiedziałam o co mu wcześniej chodziło.
- Pfy – prychnęłam i zeszłam z jego kolan poprawiając liście fikusa. - Obraziłam się – dodałam z obrażoną miną, a on tylko się roześmiał.
- Zachowujesz się jak kot – co to miało znaczyć?! Ja się zachowuję jak kot? Sam powinien zobaczyć, co on wyrabia. - A ja kocham koty.
- Więc nie jestem jedynym kotem?
- Nie odwracaj kota ogonem. Wiesz o co mi chodzi.
- Może... ale mogę się mylić.
- Więc pokażę ci jak skończę. Poczekasz w ciszy?
- Nie, pójdę się przejść do szklarni. Dawno tam nie byłam.
- Dobrze – potaknął i poszłam w swoją stronę. Weszłam do duchownicy, a tam ku mojemu zaskoczeniu piękne róże zaczynały rozwijać swoje pąki. Były takie śliczne, a jedna z nich była biała.
- Czyżby Jade ją zasadził? Przecież nie dawałam mu takich nasion... - pomyślałam na głos dotykając delikatnie róży. - On naprawdę jest bardzo miły – westchnęłam, a nawet nie wiedziałam w jaki sposób i trochę się w szklarni zasiedziałam. Szybko popędziłam do szkoły, kiedy w szkole zatrzymał mnie Kastiel.
- Gdzie ci tak śpieszno? - spytał z tym swoim błyskotliwym spojrzeniem.
- A co ciebie to? - odparłam czując już na skórze kłopoty.
- Jakaś ty milutka. Dziwne, że chodzisz z Nathanielem, z panem idealnym.
- Daruj sobie dociekliwość. Nie mam teraz czasu z tobą gadać – nie wiem, dlaczego tak nagle go znienawidziłam, ale jego spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego.
- Zapomniałaś o przysłudze? Przyszedłem po zapłatę.
- Trochę na to za późno.
- Zależy z którego punktu spojrzeć.
- Więc czego chcesz?
- Spotkajmy się jutro przed ósmą na sali gimnastycznej – mrugnął do mnie okiem i odszedł, a ja zdezorientowana poszłam do Nathaniela.
- Skończyłeś?
- Tak – odpowiedział chowając ostatnie dokumenty do szuflady. - Więc na czym skończyliśmy? - spytał obejmując mnie w pasie.
- Właściwie to na niczym – wzruszyłam obojętnie ramionami. - Wygoniłeś mnie, pamiętasz? Byłeś okrutny gospodarzu.
- Ah, wybaczysz mi?
- Zależy, co zrobisz – spojrzałam na niego chytrze, a on łapczywie wgryzł się w moje usta. - Nataniel, nie tak ostro – jęknęłam odklejając z ledwością jego usta od własnych.
- Wybacz, ale tak bardzo pragnę... - przerwał znów mnie całując.
- Proszę, nie w szkole – znów zdołałam się wyrwać z jego pytonich uścisków.
- Więc chodźmy do mnie.
- Ale tam jest Amber, a my się za sobą nie przepadamy.
- Chętnie zobaczę twój dom. Jeszcze u ciebie nigdy nie byłem.
- Jeśli obiecujesz być grzeczny.
- A jest ktoś u ciebie w domu?
- Co to za pytanie?!
- Chciałbym pobyć z tobą na osobności.
- Żeby mnie wymolestować?!
- Nie żartuj sobie w ten sposób. Nie jestem taki wstrętny jak niektórzy.
- Jasne, jasne. Możesz wciskać ten kit swoim znajomym.
- He, he. Jesteś taka zabawna jak się burmuszysz.
- Ja się nie burmuszę!!! - poczułam jak cała się czerwienię.
- Więc jak? Odpowiesz mi na pytanie?
- A o co pytałeś? - spojrzałam na jego załamaną minę.
- Czy ktoś jest u ciebie w domu – złapał się za czoło i sięgnął po swoją torbę.
- Wracają późnym wieczorem... - odpowiedziałam niepewnie i zauważyłam błysk w jego spojrzeniu. - Co to miało być?!
- Nic takiego. Nie mogę na ciebie spojrzeć?
- Ale nie w taki sposób!
- No już, już. Chodźmy lepiej – pogonił mnie na korytarz i razem poszliśmy do mojego domu. Momencik, dziś jest piątek... piątek, piątek... piątek!!! On znów coś knuje! Ten błysk w oczach! On znów chce coś zrobić!!!
Jeszcze nigdy nie byłam tak zestresowana z powodu czyjejś wizyty w moim domu. Zaraz. Przecież Nathaniel nie był byle kim! Tak sądzę. Całą drogę milczeliśmy, a mi aż głupio z tego powodu było. Jednak dopiero przed drzwiami mieszkania zrobiło mi się słabo, nie, gorąco! O matko! On zaraz wejdzie do mojego domu! A jeśli jest syf?! Kurde mole i fasole! Nie zniosę tego napięcia!!! Ja zaraz zwariuję!!!
- Proszę – otworzyłam z takim spokojem, a w środku normalnie wrzeszczałam! Nadal to robię! Spokój, tylko spokój może mnie teraz uratować. A gdzieś mam ten spokój! Moja chata chowa się przy jego! Szit! Pewnie mam nieogarnięty pokój! Ma taki syf, że łóżka nie mogę znaleźć. Nawet nie pamiętam jak podłoga wygląda!
- Macie bardzo ładne mieszkanie – stwierdził ściągając buty i kurtkę.
- Dziękuję. Trochę tu skromnie – zaczęłam się śmiać i drapać po głowie. Znów ten nerwowy odruch...
- Bardzo tu miło – dodał, a ja pokazałam Natusiowi jadalnię. A może to salon. Nie wiem, ale połączone jest z kuchnią. Mamy tam telewizor i kanapę, więc ciężko mi to ocenić. - Macie dużo przestrzeni – powiedział oglądając pokój i usiadł ostrożnie na kanapę jakby zaraz miała go ugryźć w dupę.
- Coś do picia? - spytałam, bo tak wypada. Przynajmniej oglądałam tak na filmach, że trzeba zapytać o rożne bzdety, by atmosfera była lepsza.
- Prosiłbym sok – odpowiedział tak grzecznie! Nierealnie grzecznie! To się nazywa mieć dobre maniery... Ja tam nie wiem, co to znaczy XD
- Mam tylko grejpfrutowy – zaglądnęłam do lodówki.
- Może być – odpowiedział zauważając wylegującą się na parapecie za oknem kotkę. - Masz kota?
- Nie wspominałam? - podałam mu szklankę napoju i usiadłam obok. - Przyszła jako kociak. Była ledwo żywa. Myślał, że zdechnie, ale ja w nią wierzyłam. Strasznie się wszystkiego bała, ale jak sam widzisz teraz jest obżarta jak za wszystkich czasów.
- Jest bardzo piękna. Masz takie wspaniałe serce. Nie każdy by pomógł kotu. Inni myślą, że koty lepiej sobie poradzą niż psy.
- To kłamstwo!
- Wiem, gdyby znali prawdę o kotach.
- Ach. W mojej rodzinie tylko ja tak wielbię i kocham zwierzęta. Pamiętam jak zawsze przyprowadzałam przybłędy i trzymałam je po kryjomu w pokoju.
- Jakie?
- Głównie koty. Były też myszy i papugi. Miałam nawet hodowlę królików.
- I co się stało?
- Choroba. Była epidemia i wszystkie zachorowały. Został jeden i któregoś dnia poszedł na spacer z kotem. Ostrzegałam go, żeby nie szedł, bo mógł nie wrócić no i...
- Obawy się spełniły?
- Niestety. Ale dość o mnie. Opowiedz coś o sobie.
- Nie wiem, co cię interesuję.
- Wszystko! Czemu lubisz koty?
- Są milsze, ładniejsze i nie takie głupie jak psy. Nie można kupić ich zaufania po daniu kilku parówek.
- To fakt – potaknęłam, kiedy on odstawił szklankę. - A ty czemu je lubisz?
- A bo ja wiem? Z tego samego powodu, ale ja lubię psy. Tylko, że nieco mniej. Bo widzisz... za każdym razem, kiedy widzę kota, to myślę o sobie. Myślę, że ja jestem jak taki kot. Nieufny, bojaźliwy i bardzo ostrożny.
- Jesteś tajemnicza niczym ich spojrzenie – nagle poczułam jak rumienią mi się policzki, kiedy jego twarz zbliżyła się zbyt mocno.
- Nie wiem, co masz na myśli – burknęłam pod nosem lekko się odsuwając do tyłu, a on zbliżał się coraz mocniej i mocniej. No przestań, bo zaraz będziesz zna mnie leżał!!!
- Dobrze wiesz – uśmiechnął się z tajemniczym spojrzeniem i nagle poczułam, że już niżej nie mogę zejść. Pozostało tylko spaść z kanapy! Ale to będzie bolało! No nic czasem trzeba coś tam poświęcić! Sayonara!
- Uważaj – no czemu do cholery mnie złapałeś?! Miałeś mi pozwolić spaść! Ja ci kiedyś te ręce urwę! - Jesteś taka nieuważna – zaśmiał się ze mnie i powoli dążył do pocałunku, a mi serce z każdą sekundą zaczynało walić coraz szybciej! - Jeśli nie chcesz, to powiedz – wyszeptał, ale już było za późno! Na pewno powiedział to specjalnie na koniec żeby nie dać mi wyboru! Co za przebiegły kot! Lis!
- Ja... - wybełkotałam, kiedy pozwolił mi zaczerpnąć powietrza. - Nie przestawaj – co ja mówię?! Upadłam na głowę, czy co?!
- Nie mam zamiaru – odpowiedział i znów łapczywie mnie pocałował, a ja niepewnie zaczęłam oddawać pocałunki. Nigdy się nie spodziewałam, że to może być takie przyjemne...
Rozkoszowałam się chwilą i jego delikatnym rękom, które wędrowały po moim ciele, aby ściągnąć szkolny mundurek, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, a ja ze strachu zrzuciłam Nathaniela na ziemię.
- Przepraszam – zakryłam usta dłońmi patrząc jak masuje sobie obolałą głowę.
- Nic się nie stało.
- Sprawdzę kto to – oznajmiłam i podbiegłam do drzwi zerkając przez judasza w drzwiach. Byłam złą. Teraz znalazła sobie porę ta cała Ayshia. Niech to ją piorun trzaśnie! Nagle mnie olśniło! Będę cicho, to sobie pójdzie! Tak! Tak! Wyśmienity plan! Tak więc po upewnieniu się, że czarnowłosa sobie poszła, wróciłam do gościnnego gdzie siedział z pytającym wzrokiem Natuś..
- Pomyłka – odpowiedziałam na jeszcze niezadane pytanie i z ciężkim westchnięciem usiadłam na kanapie.
- Pokażesz mi swój pokój? - spytał, a mnie normalnie zatkało! Aż zrobiłam obronną pozycję!
- Nigdy! - odparłam machając rękoma. - Mój pokój, to zakazane miejsce!
- Mój też, ale pozwoliłem ci w nim spać.
- To co innego...
- Chowasz tam coś przede mną?
- Być może... - ta. Pewnie sobie myśli, że mam jego ołtarzyk. I co jeszcze? Może frytki?
- Zobacz – powciskał coś w swojej komórce i pokazał mi moje zdjęcie! Ale jak?! Kiedy?! Ale... nie! Nie mogę w to uwierzyć! On mnie szpieguje!
- Oddawaj! - rzuciłam się, ale on idealnie wywinął się z mojego ataku.
- Nigdy – odpowiedział z wielkim szczęściem na twarzy. Po co mu moje zdjęcie w bikini?! Kiedy on je zrobił na basenie?!
- Skasuję je!
- Nic z tego. Mam je zapisane w pamięci komórki, na komputerze i dysku twardym. Wydrukowałem je i szczelnie schowałem w pokoju – zaczął żeby mnie mocniej zdenerwować i muszę przyznać, że mu się to udało.
- To nie fair! Ja nie mam żadnego!
- Masz – zaprzeczył chowając komórkę. - Jak śpię w bibliotece.
- Ale to nie to samo!!!
- Jeśli mnie pocałujesz, to pozwolę ci zrobić mi zdjęcie – mrugnął do mnie okiem machając swoją komórką na zachętę.
- Jesteś okrutny! Szantażujesz mnie!
- Nie dajesz mi innego sposobu. Więc jak? - spojrzał na mnie cwanie. Nie powiem, że ten układ mi nie pasował, bo był bardzo... i tak bym go pewnie pocałowała bez powodu, więc czemu nie?
- No... niech ci będzie, ale gdzie? - spytałam. Czemu spytałam?! Czy chciałam zbereźną odpowiedź?! Co mi tam kurde w głowie siedzi?!?!?!?!?!
- Hę?
- Gdzie mam cię pocałować?
- A gdzie być chciała?
- Gdzie tylko chcesz...
- Naprawdę?
- Tak – potaknęłam patrząc na niego spod łba.
- Więc pocałuj mnie w...
- COO?!?!?! - wydarłam się na cały dom z niedowierzania. Czy on sobie zdawał sprawę o co mnie prosi?!?! Co on w ogóle gada?! Czy on jest trzeźwy?!?! Nie zgłupiałam do reszty!!!
- Wcale mi nie pomagasz – teraz dopiero zauważyłam, że jest zawstydzony z powodu swojej odpowiedzi. No nic dziwnego! Jak on w ogóle mógł tak powiedzieć?!?!?! - Nie patrz tak na mnie, to mnie denerwuje.
- Powinno – stwierdziłam stając na czworaka i zbliżyłam swoją twarz do jego. - Na pewno? Nie przejęzyczyłeś się?
- Nie. Czy wyglądam na osobę, która mogła źle się wysłowić? - no niby nie, ale nie spodziewałam się po nim takiej odpowiedzi! A byłam gotowa na wszystko! Wszystko! Oprócz tego...
- Nie, ale... - powędrowałam wzrokiem w miejsce, które spowodowało tyle zamieszania na mojej twarzy i jego też. To jego wina! Ja mu tego nie daruję!
- Jeśli nie chcesz to nie rób tego.
- Chcę tego zdjęcia – taaa... tylko zdjęcia? Jasne, pewnie. Tu chodzi tylko o zdjęcie. No na tyle zdesperowana nie jestem. No nic! Odsunęłam się trochę od niego, bo prawie na nim leżałam i spojrzałam na jego tors, a potem zjechałam wzrokiem coraz niżej zatrzymując się mniej więcej w okolicy bioder. Czy ja naprawdę to zrobię?!?!?! Słyszałam jego szybki oddech. Stresował się tak samo jak ja, ale to moje usta miały wylądować w Tym miejscu! No nic, wzięłam głęboki oddech i już zaczęłam dążyć do swojego celu, kiedy ten drań zerwał się i znów padł na ziemię! Co to miało być?! Łaaa! Szklanka! Tylko nie to!
Prędko sięgnęłam po upadającą szklankę, ale ona już zdążyła upaść i zmoczyć spodnie Natusia, akurat w tym miejscu, które miałam pocałować. Jego krocze.
- Coś ty narobił? - spytałam z lekką złością, bo to był jego pomysł z tym całowaniem! Poszłam więc do kuchni po ścierkę, gdy on stanął i zaczął rękoma wycierać spodnie.
- Przepraszam – wybełkotał z zakłopotaniem.
- Czekaj – uklęknęłam i zaczęłam ostrożnie wycierać mu mokre miejsce. Co ja robię?!?! Ja go Tam dotykam!!!
- Mi – Mi – Miraka – wyjęknął, a mi się chyba przewidziało, ale jakby w jego spodniach mniej miejsca się zrobiło. Czyżby... No chyba sobie Natuś żartujesz!!!
- Gommen! - wrzasnęłam czerwona jak burak i z pierdyknęłam do łazienki. Ja się zaraz spale ze wstydu! Co ja sobie myślałam?! Jak ja mogłam coś takiego zrobić?! Muszę się uspokoić, wdech, wydech, głęboki wdech. Huh...
- Miraka? - zza drzwiami usłyszałam głos Nathaniela.
- Tak? - spytałam niepewnie.
- Masz może spodnie na zmianę?
- Może mamy chłopak ma jakieś – powiedziałam wychodząc z łazienki jakby coś miało mnie zaraz porwać. - Zaraz ci przyniosę – dodałam i popędziłam do sypialni szukając jak najmniejszego rozmiaru spodni, ale były tylko dresy. Wzięłam je i dałam mu czekając aż się przebierze.
- Trochę za duże – oznajmił wchodząc do gościnnego, kiedy ja siedziałam jak kołek wpatrzona w ten przeklęty dywan zastanawiając się w jaki sposób usunę tą plamę!
- Wypiorę twoje spodnie – wstałam i bez jego odpowiedzi zeszłam do piwnicy. Wrzuciłam ciuch do pralki i usiadłam na nią, kiedy zaczęła wirować. Nie byłam wstanie teraz pójść na górę.
- Co ja niby mam teraz zrobić? - no właśnie, co? - więc to prawda, że w tych cichych i miłych jest uśpiony prawdziwy drapieżnik – pokiwałam przecząco głową i zamachnęłam się nogami żeby wyrzucić z tej swojej głowy głupie myśli. - Jak ktoś taki jak on mógł wymyślić coś takiego?! To, to. Nie etyczne!  No nic muszę wziąć się w garść. Wychodzi na to, że będzie u mnie nocował... lepiej go nie zostawiać teraz samego – potaknęłam będąc całkiem uspokojoną i poszłam na górę.
- Przepraszam za moje zachowanie – zaczął jako pierwszy, gdy tylko spotkaliśmy się w pokoju. To dobrze, bo ja nie miałam kompletnego pojęcia, co powiedzieć. - Nie powinienem tego mówić.
- Nic się nie stało. Przecież mogłam się nie zgodzić – pomachałam dłonią widząc jego przygnębioną minę. - Nie smuć się. Nie gniewam się na ciebie – powiedziałam entuzjastycznie, ale to najwidoczniej było dla niego za mało. - Ja... naprawdę chcę to zdjęcie – co ja tak nagle wywaliłam z tym tekstem?! Nie patrz na mnie z taką zdziwioną miną! Nie jestem wariatką!
- Nie. Lepiej o tym zapomnijmy – nie dobijaj mnie. Tego nie da się zapomnieć od tak sobie!
- Pościelę tobie tutaj – oznajmiłam po chwili ciszy i poszłam po pościel. Nathaniel pomógł mi z nakryciem kanapy i z jej rozłożeniem, bo ją naprawdę ciężko rozłożyć. To taki ciężki szmelc! - Tu masz piloty od telewizora. Nie będę tobie przeszkadzała.
- Nie zostaniesz? - spytał z taką proszącą miną. Ja nie wytrzymam! Zaraz zacznę piszczeć!
- Muszę się przebrać – odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam swoją pidżamę i nagle nabrałam ochoty na kąpiel. Czy ja dobrze słyszę? Kąpiel? Na pewno? No dobra, niech będzie kąpiel. Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki. Napuściłam wodę do wanny aż lustro zaparowało od tej duchoty. Umyłam zęby, potańczyłam do muzyki z mp3 i w końcu w specyficzny sposób zdjęłam z siebie ciuchy i weszłam do wanny. Woda była taka cieplutka i odprężająca, a zwłaszcza, że ostatnio źle spałam i strasznie rozbolały mnie barki.
- Ciekawe kiedy wróci rodzinka. Może powinnam do nich zadzwonić? - zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo to już była ta godzina, gdy wszyscy jedliśmy kolację i dokuczaliśmy sobie słowami. Jak mi brakowało tych sprzeczek. Chyba nadrobię to z Ayshią.
Przymknęłam zmęczone oczy bawiąc się pianą, którą zrobiłam, kiedy poczułam chłodny powiew wiatru. Przeciąg! Nie! Ktoś wlazł do kibla!
- Nathaniel!!! - wrzasnęłam automatycznie zakrywając się rękoma aż prawie zanurkowałam pod wodę!
- Przepraszam! Nie wiedziałem, że się kąpiesz! - oznajmił cały czerwony i szybko zamknął drzwi.
- Jak to nie wiedziałeś?!?!
- Było tak cicho, że myślałem iż nikogo nie ma.
- To źle myślałeś! - warknęłam z oburzeniem. - Nathaniel... - nagle mój akcent się zmienił. - Jeśli chcesz, to możesz mi dotrzymać towarzystwa.
- Co? - zauważyłam przez szybkę na drzwiach, że aż cały zadrżał. - Ale ja jestem chłopakiem.
- Jesteś moim chłopakiem, a ja sama nie umyję sobie dobrze pleców – dodałam z pewnym zawstydzeniem i zaległa niezręczna cisza.
- Jesteś pewna?
- Bardziej niż ty wcześniej – stwierdziłam, a drzwi powoli się uchyliły. - Tylko obiecaj, że nie będziesz podglądać – dodałam, a on przełknął głośno ślinę i potaknął.
- Możesz się odwrócić? - spytał chcąc ściągnąć bieliznę. Ja usiadłam aby zrobić mu miejsce i zamknęłam oczy dopóki nie byłam pewna, że wszedł do wanny. Usiadł za mną i zaczął myć mi plecy, a ja czułam jak coraz bardziej robi mi się gorąco.
- Nie za mocno?
- Tak jest dobrze – odpowiedziałam, gdy zaczął płukać moje plecy gąbką. - Moja kolej – dodałam odwracając się do niego. On tylko spojrzał na mnie z zakłopotaniem i odwrócił, a ja zaczęłam myć mu plecy.
- Miraka – jęknął po pewnym czasie, a ja zorientowałam się, że dotykam go swoim ciałem. Chyba za bardzo się wczułam w to szorowanie.
- Już kończę – oznajmiłam i spłukałam pianę. - To normalne, że chłopak i dziewczyna razem się kapią, prawda? - musiałam o coś go spytać, bo było mi strasznie głupio!
- Chyba tak – odpowiedział znów łykając głośno ślinę.
- Pocałuj mnie – wypaliłam spoglądając na niego. On tylko spojrzał na mnie i uczynił to, o co go prosiłam. Objął mnie i wygodnie leżeliśmy w wannie, kiedy usłyszałam szmer przekręcającego się zamka w drzwiach. Cholera! Rodzina wróciła!!!!
- Jesteśmy! Mirakaaa!
Nie, nie, nie! Nie mieli kiedy wpaść?! Jak zobaczą mnie w wannie z Natusiem, to już nie dadzą mi świętego spokoju!
- Miraka? - nagle drzwi od łazienki zaczęły się otwierać, a ja szybko kochanego gospodarza zanurzyłam pod wodę.
- Co? - spytałam patrząc jak mama zaczyna zmazywać makijaż. Ta, to trochę potrwa. Ciekawe ile może wytrzymać pod wodą... Czułam jak blondyn chce wynurzyć się na powierzchnię, ale nie mogłam mu na to pozwolić! Jeszcze się okaże, że go utopię!
- uha – wziął głęboki wdech, gdy mama na moment się odwróciła i znów rzuciłam go pod wodę. Całe szczęście, że była ta piana.
- Co to było? Spojrzała na mnie podejrzanie.
- Co? Nic nie słyszałam. Pewnie masz zwidy. Idź już, bo chcę się umyć! - podniosłam głos, a ona wyrzuciła do kibla waciki.
- Już idę – burknęła i wyszła, a ja z ulgą usiadłam pozwalając aby Nathaniel wynurzył się spod wody.
- Prawie się udusiłem.
- Przepraszam. Nie mogli nas nakryć – spuściłam głowę czując się okropnie.
- Ta, ale trochę się zdziwią jeśli wyjdziemy razem z łazienki spojrzał na mnie z oburzoną miną poprawiając swoje włosy.
- Wyjdziesz za kwadrans, to się nie połapią – odpowiedziałam wychodząc z wanny aby nie mógł zobaczyć nic poza tyłkiem i otuliłam się ręcznikiem.
- Wyglądasz ładniej bez ubrania – co on tak nagle wypalił?! Czy on mówi wszystko, co myśli?!
- Czy ty mnie słuchasz? - spytałam cała czerwona podchodząc do drzwi.
- Za kwadrans – powiedział, a ja wyszłam przebierając się w pidżamę w swoim pokoju. Ogarnęłam go trochę. Poszłam do salonu, gdzie stał jak ten kołek Nathaniel przy mojej mamie. Katastrofa!
- Miraka, co on robi w samym ręczniku?
- To kolega z klasy – odpowiedziałam wymyślając plan ucieczki na bieżąco. - Pobrudził spodnie i poszedł się umyć. Ma daleko do domu, więc pomyślałam, że może tą noc przenocować.
- A kiedy on poszedł się myć?! Nie mów mi tylko, że...
- Nie! - szybko zaprzeczyłam. - Wszedł od razu po mnie! - dodałam.
- No dobrze, dobrze. Nie gorączkuj się tak. Zrobiłam kolację. Dziadkowie pojechali do znajomych, a ja idę do kropki. Bądźcie grzeczni – spojrzała na mnie tajemniczo jakby dała mi do zrozumienia „ Nie spieszcie się”.
- Dddobra – fuknęłam i zabrałam talerz ciągnąc ze sobą Nathaniela do mojego pokoju.
- Niesamowite. Masz piękny pokój – zafascynowany aż stanął z oniemienia.
- Styl japoński. Meble trochę nowoczesne i kanapa – odpowiedziałam patrząc na gołą ścianę na której było napisane po japońsku moje imię i nazwisko.
- Dobrze dobrane farby – przejechał dłonią po ścianie spoglądając na obrazy z fantastyką i moimi ulubionymi postaciami z anime. - A to co? - spytał, a ja nagle wyrwałam m zeszyt z rąk.
- Nie ruszaj! - dodałam chowając zeszyt pod poduszki.
- Czyżby pamiętnik? Spytał przekręcając na bok głowę niczym pies.
- Oczywiście, że nie! Lepiej ubierz dresy, które ci dałam – zerknęłam ukradkiem na jego świetnie wyrzeźbione ciało.
- Dobranoc – powiedział podchodząc do drzwi.
- Idziesz spać?
- Tak.
- Myślałam, że jeszcze wrócisz...
- Lepiej nie. Jeszcze twoi rodzice to zobaczą – odpowiedział smutnawo i zniknął zamykając za sobą drzwi. Chyba nie powinnam mu tego mówić. Czemu miałabym go chować przed mamą? Przecież byliśmy w wannie!!! Powiedzieć, że mam chłopaka, a patrzeć jak się z nim kapię, to dwie różne rzeczy!!!
Siedziałam jeszcze przez dłuższy czas sama w pokoju słysząc jak Nathaniel ogląda samotnie jakiś program. Było mi z tym bardzo źle. On tak bardzo się starał, a ja ciągle go odpychałam od siebie. Dosyć! Czas przełamać tą  barierę, którą stworzyłam z powodu ojca! Wstałam jak poparzona z gwiazdkami w oczach i poszłam pełną parą do salonu, kiedy wyjrzałam zza rogu spoglądając na leżącego Natusia. Wyglądał tak sexy! Jego klata przykryta do połowy pościelą i te kolory telewizora, które go oświetlały! Ła! Ja muszę... muszę w końcu zrobić krok do przodu!
- Miraka? - spojrzał na mnie ze zdziwioną miną, a ja bez słowa podeszłam i ukucnęłam całując go w krocze. Wyciągnęłam z kieszonki komórkę i zrobiłam mu zdjęcie. Jego zaskoczona mina była bezbłędna!
- Zawstydzasz mnie – jęknęłam słodko, a on nagle otrząsnął się z szoku i przyciągnął mnie do siebie. Leżałam na nim przez moment nie mogąc przestać spoglądać na jego piękne oczy.
- Kocham cię – wyszeptał z delikatnym uśmiechem na twarzy, a jego twarz zrobiła się cała czerwona. Ja natomiast myślałam, że śmiechem buchnę! Jednak coś jednocześnie mnie poruszyło, coś głęboko we mnie, że nie potrafiłam się wysłowić. - Proszę, powiedz coś – burknął przekręcając głowę na bok, a jego złociste włosy zakryły jego piękne oczy.
- Wolę pokazać – uśmiechnęłam się chytrze i położyłam swoje dłonie na jego torsie cmokając go w policzek. - Obraziłeś się? - czemu na mnie nie patrzy? O co mu chodzi?
- Nie, tylko... nie chcę zostawiać cię w tyle – oznajmił, a mnie normalnie zamurowało. Jak zwykle strasznie zatroskany o innych.
- Czyżby? Myślę, że się boisz – zerknęłam na niego tajemniczo wiedząc już wszystko doskonale. On zaś zerknął na mnie i znów schował swoją zakłopotaną minę. - Zawsze, kiedy wiedziałeś, że powstrzymam cię od Tego, to czułeś się pewien. Ale jak zaczynam się przyzwyczajać, to pokazujesz prawdziwą osobowość. Sam się tego obawiasz – zachichotałam zakrywając usta dłonią.
- Nie śmiej się – burknął cicho pod nosem.
- Pójdę lepiej spać – oznajmiłam ciągle mając ten uśmiech na twarzy i pokiwałam z rozbawienia głową. - Powinieneś odpocząć. Ostatnio strasznie dużo pracujesz w pokoju gospodarzy – dodałam i poszłam do siebie. Położyłam się wygodnie do łóżka obserwując pełnię księżyca. - On jest taki słodki – przykryłam się pościelą przypominając sobie jego wyraz twarzy. Tak. W końcu wiem jak go szantażować! Moim seksapilem! Oj Natusiu, mój kochany. Już nie będę taka grzeczna. Zaśmiałam się z szatańskim uśmieszkiem, a w głowie zalęgły mi cudowne pomysły... he, he, he, he.
Moje życie całkiem się zmieniło, na lepsze. Ta przeprowadzka, to najlepsza rzecz, która mnie spotkała. Czuję, że zaczęłam życie od nowa. Nowa ja. Nowa Miraka.
Szkoda tylko, że ta noc skończyła się na dwóch osobnych łóżkach. Ah... wielkie rozczarowanie. Jednak wspólnie się kąpaliśmy i umyłam mu plecy. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie. Ah! No! Kurczę! Czemu nie mogłam nic zobaczyć oprócz jego klaty?!?! Nie, spokojnie. Nie wolno myśleć o takich rzeczach! Zrobiłam się bardziej zbereźna niż normalnie...!!!

6 komentarzy:

  1. Awwww! Boskie <3 Nie bój sie pisać o intymności! Opisuj dokładnie szczegóły ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. co do intymności, to takie szczegóły oznacz 18+ ;)
    ja nic do tego nie mam, ale mogą to czytać też osoby młodsze...

    OdpowiedzUsuń
  3. W dupie z osobami młodszymi! To jest internet ludzie! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozpędzajcie się tak kochani moi! Co jak co, ale rzeczywiście może czytać to młodsza część społeczeństwa. To jednak nie zmienia faktu, że piszesz to z takim taktem i wyczuciem, iż mogę powiedzieć jasno:
    MOŻESZ PISAĆ ILE CHCESZ, A JA I TAK BĘDĘ PROSIĆ O WIĘCEJ! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie!!! Myślałaś może o zgłoszeniu swojego bloga do konkursu Blog Roku?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde, nie wiem co powiedzieć. Pisz dalej, pisz nocami ;)

    OdpowiedzUsuń