Statystyka

31.03.2012

14 Obóz


O mój bosz! Obóz! Obóz! Ja jadę na OBÓZ!!! Chyba za bardzo się podnieciłam... he, he, he. Ale to jest obóz! Kurczę no obóz mówię! Cholera jasna!!! Obóz dwutygodniowy z Natusiem! Natuś! Noc! Jezioro! O mój Boże! Moja zbereźna wyobraźnia daje już mi siwe znaki! Spokojnie Miraka, spokojnie. Muszę się uspokoić. Ogarnąć emocje. Muszę się rozejrzeć po autobusie i zobaczyć kto jeszcze jedzie... Zobaczmy... Natuś siedzi ze swoją siostrzyczką, a za nią jej klony. Iris jest obok Lysandera, a z tyłu siedzi... Castiel?! Szok! OMG! Ma nawet swoją gitarkę. Dużo tu osób, które znam. No właśnie, jedzie jeszcze za nami jeden autobus. Hm... przed nami jeszcze godzina jazdy, więc może lepiej trochę się zdrzemnę.
- Wysiadka! - co? Przespałam całą drogę?! No nic. Trzeba się zbierać. Gdzie moja torba?
- Pomogę – zauważyłam kochanego gospodarzyka, który trzymał moje bagaże.
- Nie trzeba.
- Nalegam – no co teraz? Pozwolić czy nie? No niby szkoła o nas wie, ale to nie zmienia faktu, że mogę go wykorzystywać! Nie jestem taka okrutna! E... chyba. No może czasem, ale to tylko z innych powodów jak topienie go pod wodą. Ah. To były czasy!
- Dobrze, ale poniesiemy wspólnie – odpowiedziałam z uśmiechem i tak też uczyniliśmy. Ja nie mogę! Co to za teren przeszkód?! Jeśli tu przeżyję, to będę normalnie hardcorowcem!!!
- Stąd można nieźle spaść – burknęłam zerkając na trzymetrowe urwisko aż mną zachwiało i prawie sama zleciałam. Zejście z górki było niezłym wyczynem pełnym wystających gałęzi i dziur, ale jakąś udało nam się zejść na dół.
- Chodźcie tutaj wszyscy – organizatorka obozu zwołała nas wszystkich aby wyjaśnić wszystkim najważniejsze sprawy regulaminu. - Macie być grzeczni. Każdy drużynowy będzie miał czternaście osób składających się z dwóch drużyn. Będą organizowane patrole nocne, ale to już wam wytłumaczą drużynowi. Nie ma wychodzenia nigdzie w czasie ciszy nocnej oprócz do toi toi. Rano będą sprawdzane wasze namioty. Jeśli będzie syf, to zrobimy wam tam armagedon.
Tak. Jak zwykle w najlepszej zabawie muszą być jakieś ograniczenia i nudne  momenty, a takim jest ta gadanina, dlatego rozweselę was swoim planem! Niech Natuś będzie na baczności!!! Zamierzam go wymolestować w jeziorze!!! Ciekawe tylko gdzie to jezioro jest... hm. Mniejsza o to, właśnie zostałam przydzielona do drużyny jakiegoś tam psychola z Maciusiem ( tak nazywa swój brzuch), ale jest spoko i bardzo zabawny. Zajęłam swoje łóżko jeśli to coś można tak nazwać i spojrzałam na moje towarzyszki. Była nawet Iris i dwie dziewczyny z mojej klasy, ale reszty za nic nie znałam.
- Hej! Jestem Miraka – przestawiłam się obserwując dziewczyny.
- A ja Erika – odpowiedziała niebiesko włosa o złocistych oczach.
- Ja jestem Emilka, miło mi – uśmiechnęła się do mnie czerwonowłosa i nagle rzuciła się na mnie jak na jakieś zwierze! Łaa! Gdzie ona mnie dotyka?!
- Przestań Emilka. Co o tym mówiłyśmy? - odciągnęła napastnika ode mnie brązowowłosa dziewczyna w pięknych lokach.
- Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. Ona ma takie jędrne garby – poruszała rękoma jakby macała cycki.
- Garby?! - zaskoczona zrobiłam obronną figurę i glebnęłam do tyłu wypadając z namiotu. - Jade? - zdziwiona spojrzałam na zielonowłosego, który był równie dobrze zaskoczony moim widokiem jak ja jego. - Co tu robisz? - spytałam podnosząc się z ziemi.
- Zatrudnili mnie jako kucharza.
- Kucharza? Umiesz gotować?
- To jak kombinacja pięknego bukietu – oznajmił z uśmieszkiem.
- Wszystko porównujesz do kwiatów.
- Kwiaty są piękne. Tak jak twój ulubiony kwiat.
- A ty ciągle o tym pamiętasz... - burknęłam ziewając jak smok.
- Uważaj, bo jeszcze mnie połkniesz – nagle wparował do nas Kastiel ze swoją złośliwą uwagą.
- Chciałbyś – odparłam marszcząc brwi, kiedy fala dziewczyn z obozu pojawiła się z wielkimi westchnieniami na widok rockowca.
- A wy co tu robicie? - dodałam pod nosem obserwując zadurzone paniusie.
- Kasti! Zagraj nam coś! - krzyknęły, a mnie normalnie ich blask raził po oczach! Co one tak się napromieniowały?!
- Weźcie spadajcie – zaczął odpychać od siebie nadmiar słodkości i kilogramów tapety na ich twarzach, a ja buchnęłam śmiechem. - A ty czego rżysz?! - spojrzał na mnie aż mu żyłka pikała.
- W końcu doigrałeś się! Ha! Masz ten swój charakterek! Teraz sobie z nimi walcz! Buahahaha – zaśmiałam się szatańsko i wróciłam do namiotu ratując również Jade przed fankami Kastiela.
- Straszna jesteś – stwierdził wychodząc drugą stroną namiotu.
- Tylko jak ktoś nadepnie mi na piętę – odpowiedziałam z uśmiechem klepiąc go po głowie. Ah, taki mój zwyczaj. Lubię macać ludzi po łbie.
- A ja do jakich należę?
- Na razie możesz czuć się bezpiecznie.
- Na razie? Więc muszę na siebie uważać – podrapał się po głowie i odszedł, a przez nasz namiot przeleciał Kasti, którego goniły dziewczyny.
- Jeszcze mnie popamiętasz Miraka!!!
- Nie  mogę się doczekać! - odkrzyknęłam, gdy dziewczyny rzuciły mnie na łóżko i zawaliły pytaniami.
- Ty znasz Kastiela?
- Znasz te boskie ciacho macho?
- Jaki on jest? Masz jego numer? Powiedz mi coś o nim. Mam u niego szanse?
- Wy też?! - krzyknęłam z lekką irytacją. No co wy?! On będzie ścigał za kare mnie, a jego one i taki sznur w  nieskończoność zrobi burdel na tym obozie! Ja nie mogę na to pozwolić! Mam swoje własne, niecne plany związane z NATUSIEM!
Nastała pora obiadowa i ze swoim talerzem stanęłam grzecznie w kolejce, kiedy te białe włosy kogoś mi przypominały. Czyżby był to Lysander? Musiałam się upewnić, ale nie wiedziałam jak, a jak nie wiem, to zawsze biorę pierwsze, co lepsze i tym razem to chyba było dość...
- Lysuś? - spytałam kładąc ramiona na jego barki tak aby było mu trochę ciężej. Wiem, nieodpowiedni chwyt.
- Miraka, witaj. Też jesteś na obozie? Wybacz, że cię nie zauważyłem.
- Nic nie szkodzi. Zdziwiłabym się gdybyś mnie zauważył z tego tłumu... - spojrzałam na niekończącą się kolejkę. - Jak tam twoja drużyna? Fajna?
- Tak. Wszyscy są w porządku, a twoja?
- Nie mogę narzekać, ale jedna z dziewczyn ma nieco... niepohamowaną potrzebę...
- Czego?
- Ciężko mi to powiedzieć... - kurczę! Wrażliwy temat! Mój wrażliwy temat! Nie lubię o takich rzeczach gadać!
- Więc nie mów. Nie będę cię zmuszał.
- Łał. Jesteś bardzo miły. Jak ty niby się dogadujesz z Kastielem?
- Sam nie wiem. Może to przez zamiłowanie do muzyki.
- A właśnie! Widziałam sprzęt do grania. Będziecie śpiewać?
- Mamy taki zamiar, ale nie wiem, co z tego wyjdzie.
- Szkoda, bo bardzo chciałabym posłuchać jeszcze raz twojej najnowszej piosenki.
- Cieszę się, że przypadła ci do gustu.
- No ba! Ona... wyraża wszystko, co...
- Czujesz? Też tak sądzę. Pisałem ją z myślą o tobie.
- Hę?!?! - cała się zburaczyłam! Co on za bzdury wygaduje?!?! Jak to z myślą o mnie?! - Jak to?
- Zostałaś moją muzą, natchnieniem do tworzenia nowych piosenek.
Niech on przestanie! Ja tego nie zniosę! Tak po prost na forum publicznym zaczął ze mną flirtować! Co jeśli Natuś to zobaczy?! Co jeśli... jeśli... Ah nie! Muszę sobie to wybić z tego głupiego łba!
- Co podać? - spytał Jade w białym fartuszku. - O, Miraka. Witaj ponownie. - Coś czuję, że to będzie niezła jadka... Kurdę! Weź się ogarnij autorze jeden! Coś ty chcesz ze mną zrobić?!

- Szalalala mydełko fal... - co to za cholerna piosenka? Kto tak bezczelnie mnie budzi z boskiego snu podczas którego napadałam na Natiego?! Akurat w najlepszym momencie musiałam się obudzić! Szlak by to! Wstałam wnerwiona i wytarłam ospałe oczy wygrzebując palcami śpiochy.
- Zbiórka za dziesięć minut! Ruchy! - z zewnątrz dobiegł głos drużynowych. Niech was koń kopnie! Przecież dopiero siódma rano! Pomijając fakt, że poszłam spać o drugiej w nocy, bo pająki mi właziły do łóżka, to jeszcze mi każecie tak wcześnie wstawać?! Ja chyba oszaleję!!! Padnięta, zryta, na wpół przytomna, co ja gadam! Ja prawie wylazłam w pidżamie gdyby nie szybka reakcja zboczonej Emili, która jak to ujęła: „ Nie pozwolę innym oglądać cię w pidżamie, to mój przywilej!”. Taa... tylko twój...
Stojąc na zbiórce zauważyłam, że były dwie takie inne drużyny. W jednej sami chłopacy, ci najładniejsi oraz same dziewczyny, kredy, paniusie i mogłabym je obrażać w nieskończoność. Jedna miała tyle tapety, że pewnie cała blada pod nią była. A co było najlepsze? A to, że Lysander, Kastiel i Natuś byli w tej samej drużynie! Oczywiście samych chłopców. Ale nic straconego! Dziś mieliśmy wybrać się po obiedzie nad jezioro żeby się pokąpać! Łiii! Będzie zabawa!
Zadowolona z pełnym talerzem bułek znalazłam wolny stolik i wygodnie usiadłam rozpoczynając wszamanie. Mniam! Jaka pychota!
- Jak minęła noc? - niespodziewanie dosiadł się do mnie Lysander, a ja oczyma poszukałam Nathaniela. Myślałam, że to on ze mną usiądzie, ale cóż. Był zalany swoimi fankami jak zarówno Kastiel.
- Kiepsko. Miałam wielu niechcianych gości – odpowiedziałam ze zmęczoną miną i ziewnęłam zakrywając usta.
- Widać. Biorę nad jezioro gitarę. Może będziesz chciała posłuchać jak gram?
- Chętnie, ale nie przepadam za tłumami. Pewnie inne też będą chciały, a ja jestem...
- Mogę zrobić ci specjalne miejsce.
- Nie, nie trzeba. Po prostu mam alergię i nie chcę żeby mnie chwyciła. Nie wzięłam ze sobą leków. Tak się śpieszyłam, że wypadły mi z głowy.
- Na co jesteś alergiczna?
- Ujmę to w skrócie, prawie na wszystko.
- Nawet na mnie?
- Nie, nie. Mówię, że prawie – odpowiedziałam z uśmiechem popijając ciepłą herbatkę. - Będziesz się kąpał?
- Sam nie wiem – odpowiedział z lekkim zirytowaniem. No tak! Już wiem!
- Jeśli obiecujesz się kąpać, to z chęcią posłucham jak grasz.
- Dobrze – wziął kubek i stuknęliśmy nimi jakbyśmy robili jakiś toast. Wypijmy za ten świetnie zaczynający się obóz!
Rozłożyłam z dziewczynami koce i ręczniki i rozłożyłyśmy się wygodnie pozwalając aby słoneczko nas grzało. Miałam zamiar się w końcu opalić! Z ciekawości jeszcze rozglądnęłam się po okolicy i zauważyłam Natusia w niby to namiocie bez jednej strony. Bardziej wyglądało to na schronienie, w którym gnieździł się rój os. Ja chyba za cholerę nie pogadam z gospodarzem z powodu tych panienek. Niech was wszystkie...! Ja chcę z powrotem mojego Natiego! I to bez szwanku!
- Miraka, pozwól, że cię posmaruję olejkiem do opalania – zaproponowała mi Emilia, a ja już zobaczyłam ten uśmieszek diabła.
- Nigdy! - odparłam i wszystkie zaczęły się ze mnie śmiać. - Ej! To nie wy jesteście molestowane przez Emilie! - warknęłam z rumieńcami na twarzy i zarzuciłam focha na nie wszystkie. One mnie wykorzystywały do niecnych planów! Na dodatek tylko wypytywały mnie o Kastiela i Lysandera. Jak na złość! Czy dziewczyny naprawdę tylko o tym potrafią gadać? To ja w takim razie jestem obojnakiem! Albo facetem, to lepiej brzmi. Przynajmniej w mojej głowie.
- Miraka – nagle zadrżałam na ten głos. Ten słodki, wrażliwy głos głównego gospodarza. W dodatku miał na sobie tak zarypiaste szorty! Ła! Mogłabym się teraz na niego rzucić! A czemu by nie? Niech poczuje moje okrągłości z których dzięki Emili jestem teraz dumna!
- Natusiu! One się nade mną znęcają! - e... czy ja na serio zdrobniłam na głos jego imię? Ale wpadka!!! Dobrze, że nie widzę jego miny, ale po śmiechu dziewczyn wnioskuję, że nieźle go zakłopotałam. Sama czuję się nieźle skrępowana! No powiedz coś!
- Natusiu, Miraka nie chce dać się wysmarować. Może ty ją do tego nakłonisz?
Ty... Emilia już nie żyjesz! Nie podawaj mu tego! Nie waż się! Już za późno... A ty co się tak gapisz?! Będziesz to tak dalej trzymał i stał? Wyglądasz jak sierota... słodka, urocza sierota!
- Musisz się nasmarować – ten jego błysk w oku, co on znów wymyślił?! Jesteś gorszy od Emili!!!
- Ale ja nie chcę! - jeśli chce grać, to będę grać razem z nim. Ciekawe, kto to wygra. He, he, he.
- Proszę, nie zachowuj się jak dziecko – ah ta jego zirytowana mina. O to mi chodzi. Jupi! No dobrze, dobrze. Zrobiłam naburmuszoną, słodziutką minkę i położyłam się na brzuchu, a on uklęknął aby mnie nasmarować. Jeszcze trochę i...
- Ije – jęknęłam rozkosznie czując jak swoją dłonią kładzie zimną warstwę olejku. Zerknęłam na niego ukradkiem, a on cały spanikowany zrobił się czerwony jak rak! Ha! Mam cię! - Zimne – dodałam, a on powoli zaczął mnie masować rozcierając ciecz, a ja prężyłam się z zimna wydając dziwne odgłosy. Momentem sama byłam zaskoczona na co mnie stać. Jeju żebyście teraz mogły zobaczyć jego minę! Nie no zaraz popłacze się ze śmiechu!!!
- Miraka, jesteś okrutna wobec Natusia – odezwała się Erika ledwo powstrzymując się od śmiechu. No niech nie zaprzecza, że jej to się nie podoba. Jej mina i całej reszty mówi sama za siebie. Oni chcą więcej! Ale jednak trzeba zrobić tą cenzurkę XD. Gomen, ale jestem ograniczona XD hahaha.
- Przestańcie tak na niego mówić! - krzyknęłam zawstydzona i usiadłam patrząc na Natka. Co on tak się wierci? Robaki w dupie ma czy co? A może za bardzo go podnieciłam? No chyba sobie jaja robi, że nie da rady wytrzymać?! Nie! Ten potwór nie może wyleźć na powierzchnię!!! Natuś! - Chodźmy do wody! - chwyciłam go za nadgarstek i zaciągnęłam do wody.
- Zaczekaj Miraka! - oznajmił, ale było już za późno. Wpadliśmy do lodowatej wody aż mnie drętwota chwyciła.
A teraz akcja Nie dla Dzieci.
Żartuję ^.^
Od tego zimna nie mogłam drgnąć nawet palcem, a że weszliśmy całkiem głęboko, to zaczęłam zanurzać się pod wodę wsłuchując się w rozpaczliwy krzyk Nathaniela. Tak mocno odbijał się echem w moich uszach...
- Miraka! Miraka!
- Tutaj... - pomyślałam wyciągając rękę ku powierzchni obserwując jak bąbelki powietrza uciekają zamiast mnie. W pewnym momencie poczułam jak uderzam o dno i moim oczom ukazała się czyjaś sylwetka podpływająca do mnie w pośpiechu. To był... Nathaniel. I nagle straciłam przytomność widząc jedynie jego piękne spojrzenie.
- Miraka, obudź się, błagam – znów ten głos... co się właściwie dzieje? Kto... Otworzyłam oczy i zobaczyłam oczy Natusia. On mnie całował! Nie! Robił usta usta! Ale jakby nie robił usta usta tylko całował! Jak mam to odebrać?!
Zakaszlałam wypluwając wodę z płuc i wszyscy zgromadzeni odetchnęli z ulgą, a zwłaszcza gospodarz. Musiałam nieźle napędzić mu stracha.
- Całe szczęście – objął mnie jakbyśmy naprawdę mieli się już nigdy nie spotkać. - Nie rób mi tego już nigdy więcej.
- Przepraszam – odpowiedziałam przymykając oczy aby nacieszyć się tą drastyczną, a za razem kochaną sytuacją.
Skończyło się na tym, że nie wysłuchałam piosenki Lysandera, ale on nie miał zamiaru odpuścić. Leżałam w łóżku, gdy ktoś zaglądnął do naszego namiotu.
- Miraka? Śpisz?
- Nie – teraz już nie. - Co tu robisz? - szepnęłam patrząc jak trzyma gitarę.
- Może zagrać ci kołysankę?
- Nie jestem małym dzieckiem.
- Więc piosenkę zadedykowaną dla ciebie.
- No dobrze.
I tak minął dzień na obozie. Ale to dopiero początek całego armagedonu! Kilku chłopaków! Mój Natuś! Uciekający od fanek Castiel i mój plan, który musi się ziścić!

Leżałam sobie smacznie, ale jakoś tak mało miejsca mi było, a łóżko jakieś takie nierówne się zrobiło. Zaciekawiona powodem otworzyła niechętnie oczy, no bo dobrze mi się spało i musiałam znowu wstawać! Zamrugałam oczami aby mnie światło nie raziło i zobaczyłam... nie... Nati?!?!
-  Co – zaczęłam się wydzierać, ale on szybko zamknął mi gębę dłonią.
- Nie krzycz, bo obudzisz wszystkich i będziemy mieli kłopoty – wyszeptał z uśmiechem aż prawie mnie uśpił.
- Co tu robisz? - spytałam leżąc w połowie na nim.
-  Brakowało mi ciebie przy mnie – odpowiedział z rumieńcami na twarzy. Łał, nie myślałam, że te słowa mogą być dla niego takie trudne.
- Aż tak chcesz zaryzykować swoją pozycję gospodarza?
- Pewnie Amber i tak już wymyśla coś aby mi uprzykrzyć życie.
- Dlaczego? Przecież... zaraz. Przyznajesz mi rację, że ona jest wredna?
- Po tamtej akcji z Jade nie mam wyjścia. Nie wiedziałem, że ona jest taka w szkole. W dzieciństwie ciągle ją dręczyłem – zaraz, Natuś dręczył Amber? On? Wzorowy uczeń? Światełko w oczach dyrektorki?! No chyba nie! - Czemu tak patrzysz?
- Zaskoczyłeś mnie – odpowiedziałam ciągle wytrzeszczając na niego oczy. Ja tego nie ogarniam!
- A teraz? - spytał i pocałował mnie prosto w usta. No tego to się mogłam spodziewać. He, he.
- Słabo się postarałeś – odpowiedziałam z cwaniackim spojrzeniem, a on sam się lekko roześmiał. Już miał znów mnie pocałować, kiedy usłyszałam chrząknięcie z boku. Odwróciłam się, a znajome wcale nie spały!!! Wszyscy zamarliśmy w ciszy, kiedy Emilia nacisnęła pstryczek i zrobiła nam zdjęcie. Zdjęcie?!?!
- Jeszcze jedno! Jeszcze jedna poza! - zaczęła cała w serduszkach, a mnie normalnie zatkało.
- Oddawaj! - wstałam i zaczęłam siłować się z Emilią, ale na nic! Nagle Nathaniel wstał i zaczarował ją swoimi słowami. Taa... chociaż raz się na coś przydał. Natuś skasował zdjęcie i podszedł do mnie szepcząc mi do ucha.
- Będę czekał na ciebie o północy nad jeziorem – ja... ja cała się zagotowałam! Czyżby myślał o tym samym co ja?!?!?! To jest niemożliwe! To ja miałam go wymolestować!!! Nie on mnie! Zdenerwowana poszłam na górę na śniadanie i usiadłam na to samo miejsce co wcześniej. Dziwne, że nikt tu nie siadał, ale może i to dobrze? Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam pierwszą kanapkę z dżemem, gdy Lysander znów się do mnie przysiadł.
- Jak się spało? - spytał z nietypowym zadowoleniem na twarzy. - Czy znów przychodzili niechciani goście?
- Nie – odpowiedziałam przypominając sobie Nathaniela. Może jednak był niechcianym, nie, on był niespodziewanym gościem. - Wyspałam się doskonale – ziewnęłam rozciągając swoje zastałe kości.
- To dobrze, bo dzisiaj ponoć będzie spacer po lesie w nocy.
- Jak to?
- Trzeba będzie znaleźć jakieś tam rzeczy – odpowiedział patrząc jak jem. - Chciałbym być z tobą w drużynie.
- Pewnie byłoby bardzo fajnie, a o której dokładnie?
- Od dwudziestej do dwudziestej drugiej – więc dlatego Nathaniel chciał się spotkać o północy. Miał okazję się wymknąć niepostrzeżenie! Wiedziałam, że za bardzo się boi zostać przyłapanym! Ha!
- Lysander, zaśpiewasz coś dla nas? - nagle gromadka dziewuszek podeszła do nas i zaczął robić się nieprzyjemny tłum. - Prosimyyy.
- Wybaczcie, ale jestem teraz w trakcie rozmowy.
- Zaśpiewaj. Ja i tak już wracam do namiotu – wstałam kończąc ostatnią kanapkę i pozostawiłam go z jego fankami. Leżąc sobie tak na swoim łóżku uznałam, że jestem brudna i poszłam wziąć prysznic. Weszłam do kabiny, którą był prysznic i kiedy miałam się zamknąć zobaczyłam czyjąś dłoń. Do środka gwałtownie wparował Kastiel i zamknął drzwiczki, a potem puścił wodę aby nikt nas nie słyszał.
- Wynoś się! - wymierzyłam mu wściekła w policzek z liścia lecz on złapał mnie na nadgarstek i przygniótł do ściany. - Co ty chcesz zrobić?!
- Mówiłem, że mi zapłacisz za tamto – odpowiedział z szatańskim uśmieszkiem jakby miał niecne plany wobec mnie. - Teraz rozkoszuj się chwilą – zasyczał i nachalnie zaczął mnie całować w szyję, a potem zaatakował moje usta. Oczywiście próbowałam go odciągnąć, ale był znacznie silniejszy i całkiem mnie unieruchomił. Woda znacznie zmoczyła moje ubrania tak samo jak jego, ale on ciągle nie mógł się powstrzymać, jakby wstąpiła w niego żądza! Przestań! Zostaw mnie w spokoju! Ja ciebie nie chcę! Mam Nathaniela! Natuś! Pomocyyyy!!!
- Nieee!!! - wrzasnęłam z całych sił i w końcu udało mi się uwolnić. Prędko otworzyłam prysznic i wyleciałam ze środka prosto w ramiona Natusia, który przybiegł w mgnieniu oka słysząc mój rozpaczliwy głos. - Nathaniel... - wybełkotałam i normalnie zobaczyłam w nim rycerza w lśniącej zbroi, który mnie ratuje z opresji! No w prawdzie, to ja się uwolniłam, ale jego wściekła mina mówiła sama za siebie.
- Doigrałeś się Kastiel! - wrzasnął wściekle aż drgnęłam ze strachu i kochany gospodarz rzucił się na rockowca. Matko! Oni się biją!
- Nathaniel! Przestań! - chwyciłam go za rękę, ale on mnie tylko odepchnął i rzucił Castiela na ziemię i zdążył go uderzyć pięścią zanim inni chłopacy odciągnęli wściekłego Natusia. Przerażona wpatrywałam się jak Castiel zbiera resztki swojej godności z ziemi, a drużynowi zaczynają gadać z Nathanielem o jego wybryku.
- Co się stało? - podszedł do mnie zaniepokojony Jade.
- Nathaniel stanął w mojej obronie i uderzył Kastiela – powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona płacząc w nie pogłosy, gdy Natuś się temu lekko przyglądał. Chciałam pójść do niego, ale był zajęty rozmową z szefową i tym podobnym ludziom, a ja byłam taka przerażona!
- Spokojnie, już dobrze – zaczął mnie gładzić po głowie na uspokojenie, ale ja chciałam Nathaniela! Ach, ale muszę jednak nacieszyć się Jade.
Atmosfera się uspokoiła i wyszło na to, że Natuś jednak nie zostanie wyrzucony z obozu, ale nie mógł iść do lasu, więc moja grupa składała się z Emili, Eriki, mnie, Lysandera, Kastiela, Iris i jako nasz „stróż” Jade. Mieliśmy dziesięć rzeczy do znalezienia, więc nie mogliśmy zwlekać zwłaszcza, że ja miałam wiele talentów związanych z lasem. Czy ja wiem, czy talentów? Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć, po prostu gubię się błyskawicznie! Szliśmy na początku wydeptaną drużką, ale nagle jak to Emilia, wpadła na „geniaalny” pomysł, aby wejść w głąb lasu. No chyba ją pogieło!
- Nie! - zaprzeczyłam stając twardo na bezpiecznej trasie.
- Ale większości nie znajdziemy na trasie – oznajmiła Erika i niestety jej słowa mnie przekonały. Ale to nadal las bez śnieżki powrotnej!!! - No dawaj, Miraka.
- No dobra – burknęłam niezadowolona, bo byłam niezadowolona! Ja! Las! I mój talent to gubienia się!!!
- Jupi! Jak coś, to mam aparat – powiedziała Emilia z gwiazdkami w oczach.
- Nie ma szans! - odparłam ustawiając ręce jak podczas walki karate. Od razu przypomniały mi się te upadki na obozie, a Emilia ZAWSZE byłą przy tym i ROBIŁA mi zdjęcia!!! Zdjęcia moich gaci!!!
- Czemu? Ostatnie gacie z koronki były bardzo ładne. Nawet Naaatusiowi się podobały – zaczęła przypominać sobie moje upadki i zaczęła dziwnie się wiercić. Ej! Nie wyobrażaj sobie za wiele!!!
- Nie! Będę się pilnowała! Zobacz! Mam spodnie! - pokazałam na dżinsy.
- Ale wiesz, zawsze mogę dostrzec rowek – uśmiechnęła się szatańsko. Zaczynam się bać nawet spać w jednym namiocie. Czy ja jestem bezpieczna podczas snu?!?!?!?!
- Nie!
- Trzymaj – powiedział Lysander ściągając bluzę. - Zawieś ją sobie i nic nie będzie widać. - Łaa! Dajcie mi święty spokóóóój!
- Odczepcie się!!! - krzyknęłam i wbiegłam do lasu. Całkiem nie przemyślałam, jak zwykle zresztą, gdy byłam pod presją. Teraz... etto... gdzie ja do kurny nędzy jestem?!?! - Haaaloo!!! Słyszycie mnie?! Gdzie ja jestem?!?! - zaczęłam się wydzierać, ale jedynie sowy gapiły się na mnie jak na jakąś idiotkę. Tak, ja nie jestem idiotką!!! To autorka robi ze mnie idiotkę!!!
JPRD! Gdzie ja jestem?!?! Wszędzie ciemno jak w dupie u murzyna! Nie to żebym tam zaglądała, że wiem, ale... no... ten teges no! Auć! Ta, jeszcze mi brakowało guza na czole! Głupie drzewo! Auć! Moja noga! Niech cię natura człowiek spali! Albo nie. Albo tak. Ach sama już nie wiem! Jestem spanikowana! Głupoty gadam! Szlak, szlak!!! Niech was niebiosa piekło pochłonie! Nie chcę być zgwałcona w lesie! Jestem za młoda! Moje dziewictwo jest zbyt cenne!!! Przynajmniej dla mnie.
- Ja nie chcę zostać człowiekiem buszu!!! - wrzasnęłam wyciągając do góry ręce patrząc wściele na księżyc, gdy poczułam jak moje palce coś dźgnęły. Łaa! Gwałciciel! Już po mnie przyszedł!!! A nie, to tylko Jade, Jade?! - Jak ty mnie?! - odwróciłam się do niego, kiedy on masował swoje oko. Ups, ja to mam cela. Hehehehe XD Moje czyste zło każdego dorwie!
- Poszedłem cię szukać, a ty mnie palcem potraktowałaś – odpowiedział z szklankami w oczach. Nic dziwnego skoro moje paznokcie są długie jak szpony jastrzębia. Taaa, nawet obcążki kiedyś złamałam! Nie wiem jak, ale zawsze co wezmę do rąk to po sekundzie trafia do śmietnika w stanie krytycznym.
- Gomen. Masz nauczkę, że nie podchodzi się do mnie od tyłu. A jak mnie znalazłeś?
- Najpierw pobiegłem za tobą, a potem poszedłem za tymi krzykami – odpowiedział z uśmiechem. To nie było śmieszne! Ja tu srałam ze strachu, a ten teraz się ze mnie nabijał! Sam się prosi o karcel!
- To co teraz?
- Sam nie wiem. Musimy znaleźć dróżkę.
- Więc sam się przyznajesz, że się zgubiłeś?! Co ty mapy nie masz?!
- Dałem Erice.
- Ja... - nie dokończyłam i klepnęłam się w czoło. Auć! Kurde! Zapomniałam o guzie! Kto był na tyle głupi aby mi pozwalać wejść do lasu?!?!
- Chodźmy – powiedział i zdruzgotana podreptałam za nim omijając wszystkie przeszkody typu: wystające korzenie, które były normą, kopce kretów i gigantyczne kopce mrówek! To jakieś mutanty!
- Co ty robisz? - spytał mnie po pewnym czasie widząc jak się gnę. - Tańczysz? - e... co?! Czy to ci wygląda na taniec?!?!
- Nie chcę się wyrąbać!
- Czyli łapiesz równowagę? - ile mam mu to tłumaczyć?
- Tak – już wolę skłamać. Ale czemu on jest taki spokojny?! Przecież się zgubiliśmy! A on nie wygląda na osobę, która umie się bić! Już wiem! Jak spotkamy gwałciciela, albo seryjnego zabójcę, to go rzucę na niego! Poświęci się w dobrej sprawie! Astalabista beybe!
- Powinniśmy pójść na zachód. Tam powinna być główna ścieżka gdzie jest jeden z drużynowych – odezwał się po dłuższym czasie milczenia. No teraz to mi zaimponował. Skąd on do jasnej ciasnej świetokrzyskiej wiedział takie rzeczy? Może warto zapytać?
- Skąd wiesz? - teraz, albo to zrypie, albo ujrzy w moich oczach gwiazdki.
- Zapamiętałem mapę. Były tam oznaczone pewne miejsca gdzie są drużynowi aby nam dać wskazówki – odpowiedział, a ja normalnie promieniowałam zafascynowaniem. Jestem bezpieczna! Na pewno wrócimy do obozu! Musimy, bo jak nie, to go upiekę na wolnym ogniu jak zgłodnieję!
- Ulżyło mi – odetchnęłam z ulgą, gdy z chwilą nieuwagi poczułam jak moja stopa wchodzi pod wystającą gałąź i ryp! Wyłożyłam się plackiem na ziemi!
- Miraka – powiedział patrząc na mnie, a ja normalnie byłam taka wściekła! Jeszcze w mrowisko wpadłam! Łaa! Mrówki! One są wszędzie! Gdzie wy wchodzicie?! Tam nie wolno! Zaczęłam tańczyć i drapać się wszędzie, aby strzepać małe gnojówy z siebie.
- Pomogę – ta, a co ty możesz jak one są pod ubraniem?!?! Ale pozwoliłam mu pomóc, aby tak nie stał i się nie gapił jak na idiotkę z uruchomionym ADHD! Bo tak nie było! Ja nie mam ADHD! Ja mam tylko coś z głową! Ej... czy ja się czasem nie pogrążam?
- Aaa! - nagle straciłam równowagę i padłam na niego. - Auć – podrapałam się po głowie patrząc jak cały robi się czerwony. Normalnie para mu z uszu wylatywała! Ty mi wcale nie pomagasz! Zaczynam myśleć, że ty kurde mole nie uważasz mnie za koleżankę!!! Czyżby miał jakiś inny cel w pomocy mi?! Zaczęłam sobie myśleć niestworzone myśli, gdy oprzytomniał nas blask flesza. Ja nie mogę!!! Emilka! Zawsze i wszędzie rozpoznam ten błysk światełka jej aparatu! To moja zmora!!!
- Kolejne zdjęcie do albumu! - podskoczyła energicznie ze szczęścia, aż ślinka jej zaczęła lecieć.
- Masz się do mnie w szkole nie zbliżać na trzy metry! - warknęłam na nią wytykając palcem, a Lysander patrzył jak wryty.
- Moglibyście wstać? - spytał z lekkim zakłopotaniem. - Musimy się pośpieszyć – dodał odwracając wzrok.
- Ah tak! - tak wygodnie mi było, że całkiem o tym zapomniałam! No to usiadłam uwalniając Jade, który pomógł mi wstać, ale kiedy nadepnęłam na lewą stopę, to ból mnie normalnie sparaliżował i prawie upadłam lecz na szczęście zielonowłosy szybko zareagował. - Boli – oznajmiłam sięgając dłonią do kostki.
- Chyba sobie ją skręciłaś – podszedł zmartwiony piosenkarz i ściągnął mi buta. Mam nadzieję, że nie jechało z niego jak z szamba. - Nie jest spuchnięta, ale lepiej żeby oglądnęła ją pielęgniarka. Zaniosę cię – dodał i chwycił mnie za ręce, kiedy usłyszałam sprzeciw Jade.
- Ja ją wezmę.
- Pozwól, że ja to zrobię.
- To moja wina, więc powinienem ja ją zanieść.
- Lepiej nie, bo jeszcze ją zrzucisz – dlaczego to takie ważne, który mnie weźmie na ręce?! JA TU CIERPIĘ!!! HALLOOO! Skupcie się w końcu na mnie, a nie na sobie!
- Jej! Jakie fajne! - a Emilka znowu zaczęła robić zdjęcia. Erika, zrób coś rzesz w końcu!
- Co za cyrk – westchnęła ciężko. Nie o to mi chodziło! Kiedy ja nagle takie wzięcie  facetów mam?! Coś tu jest nie tak!
- Ja mogę ją wziąć – nagle zaproponowała Emilka z niebezpieczną dla mnie miną. Nieee!!!
- Nie! - zaprzeczyli gwałtownie chłopcy. No chociaż raz w życiu się zgodzili ze mną! Lepiej nie opisywać reszty trasy, mówię wam. Co pięć minut Jade zmieniał się z Lysanderem żeby mnie ponieść aż w końcu zaproponowałam, że sama pójdę i wtedy znów rypnęłam w drzewo. Dwa guzy w ciągu niecałej godziny. Ta. Tylko ja tak potrafię. To coś trzeba mieć. Pechowy talent!!! Ale na całe szczęście pielęgniarka powiedziała, że to nic poważnego i posmarowała mi kostkę. Teraz właściwie leżałam i nawet dobrze chodziłam chodź trochę kuśtykałam. Emilka jarała się nową sesją zdjęciową, a ja martwiłam się żeby tylko nie pokazała jej Natusiowi, bo nie wiem, co by się wtedy stało. Wolę nawet o tym nie myśleć, a właśnie! Północ! Jezioro! Shimatta! Spóźnię się! No to z całych sił wymknęłam się niepostrzeżenie z obozu i po kilku momentach błądzenia znalazłam w końcu swój cel lecz nigdzie gospodarza nie widziałam. Może poszedł? Albo nie mógł nigdzie wyjść? Szkoda, ale skoro już tu jestem, to posiedzę.
- Tak tu pięknie – westchnęłam siadając na zwalonym drzewie.
- Miraka? - znany głos spowodował u mnie przepływ dreszczy i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam przed sobą...
Lysander. To był Lysander z gitarą w ręku. Co on tu robił? Chciał grać o tej porze? To takie słodkie. Nie! Ja mam Natusia! Ale na obozie coś nie ma dla mnie czasu... Nie! Nie wolno mi tak myśleć!!!
- Lysander?
- Miraka?
- Będziemy tak cały czas gadać? - po kilku powtórkach swoich imion zirytowało mnie, a on roześmiany przysiadł się do mnie. Ja nie pozwalam! Wara mi stąd!
- Skoro tu jesteśmy, to... chciałbym ci coś powiedzieć – czemu on tak się rumieni?! - Odkąd cię zobaczyłem, to poczułem coś  wyjątkowego – nieee!!! Tylko nie to! Jak ja to robię?!?! Co robie nie tak, że uzależniam?!?! - Ja... - nie zbliżaj się do mnie! Nie kładź mnie na tym pniu! Nie leż na mnie! Nie... nie... całuj mnie...czemu on tak dobrze całuje?!?!
- Miraka... - ten głos. Natuś! Nieee!!! Natusiek mój ty kochany!!! Nie patrz!!!
- Nathaniel – spojrzałam na zaskoczonego blondyna. Stał jak wryty nie wiedząc co zrobić. Czy go za to zabić, czy obrazić się na mnie. Natuś! Nie uciekaj!
- Przepraszam. Ja nie mogłem się powstrzymać – złapał się za głowę i usiadł. Teraz przeprosiny w niczym nie pomogą.
Leżałam na swoim łóżku z depresyjną miną i myślami. Czemu zawsze musi się coś złego wydarzyć? Nawet rozpadał się od rana deszcz. Sama Emilka siedziała cicho spoglądając na mnie ze smutną miną.
- Daj spokój, idź z nim pogadać. On też jest bardzo smutny – nagle ciszę przerwała zaniepokojona moim stanem Erika. - Iris z nim rozmawiała i mówiła, że jest bardzo smutny.
- Ja też. Gdybym wtedy nie spotkała Lysandera – zacisnęłam pięść i wyżyłam się na poduszce. Byłam tak wściekła, że nawet ból kostki mi nie dokuczał. Wolałam teraz zaszyć się w ciemnym kącie ze słuchawkami w uszach i przespać resztę obozu, ale oczywiście musiała do nas jeszcze zaglądnąć Iris. Zawsze taka miła i pomocna...
- Miraka, wszystko dobrze? - spytała zmartwionym głosem i usiadła przy mnie chcąc poprawić mi humor. Niestety, kiedy jestem tak zdołowana, to nic nie może mi pomóc.
- Nie – odpowiedziałam z gębą w poduszce. - Nathaniel już nigdy na mnie nie spojrzy. Jestem tak samo puszczalska jak inne paniusie.
- Wcale nie. To on się na ciebie rzucił – zaprzeczyła masując mnie po plecach.
- Właśnie! To jego wina, a nie twoja – zaczęła Erika i wszystkie zaczęły oczerniać Lysandera.
- To nie jego wina! - zaprzeczyłam wściekle spoglądając na nie. Przestraszyły się mnie. Nic dziwnego. Poczułam jakby mnie wścieklizna chwyciła.
- Jak to? - spytała zdziwiona Erika.
- To ja mu pozwoliłam flirtować! Ja go nie powstrzymałam od pocałunku! Jak macie kogoś winić, to mnie! Znowu tylko mnie!!! - wstałam z szklankami w oczach i wybiegłam z namiotu. Nawet ten deszcz mi w niczym nie przeszkadzał, ani cholernie boląca noga.
- Miraka!!! Dokąd biegniesz?! - wybiegły z namiotu dziewczyny, ale nie mogły mnie dogonić.
- Dajcie mi spokój! - odparłam nie odwracając się do nich i wbiegłam do lasu chcąc się jak najszybciej w nim zgubić. Kiedy w końcu doszłam do wniosku, że nikt mi nie będzie potrzebny, to usiadłam na błocie i oparłam się o drzewo zauważając na ziemi kawałek szkła butelki. Nagle mroczne, przerażające myśli powiązane z emo zaczęły wędrować po mojej głowie niczym narkotyk, coś, co może mi ofiarować spokój. Sięgnęłam po narzędzie niedoszłej jeszcze zbrodni i obojętnym spojrzeniem zaczęłam wpatrywać się jak krople wody uderzają w jej przezroczystą powierzchnię, a piosenka w moich uszach doskonale odzwierciedlała tą sytuację. Słońce powoli zachodziło, a ja powoli przyłożyłam przedmiot do nadgarstka.
Dzisiejszej nocy jestem taka samotna

Ten smutek chwyta mnie
Nie zostawiaj mnie w takim chłodzie
Nigdy nie chciałam być taka zimna
Twój dotyk był taki życzliwy
Twój dotyk dawał mi życie
Czekam przez cały czas,
Ubywa mnie tyle czasu

Nie zostawiaj mnie samej
Bo chcę otwarcie powiedzieć to wszystko
Nie zostawiaj mnie samej,

- Miraka! - niespodziewanie ktoś wyszarpnął mi z ręki kawałek szkła i porządnie potrząsnął. - Zdurniałaś?! Co ty wyprawiasz?! - gwałtownie oprzytomniałam widząc zarysy zmokniętego jak pies Jade. Czemu to zrobił? Dlaczego mnie znalazł? Jak? - Oprzytomnij! Nathaniel poszedł nad jezioro! Nie wiadomo, co mu głupiego do głowy wpadło!
- Jak to? Czemu nikt go nie powstrzymał?! - cała zadrżałam ze strachu na samą myśl, że chciałby popełnić ten sam błąd, co ja.
- Wymknął się, a jak mnie napotkał, to powiedział, że jego życie nie ma już sensu.
- Co za idiota – zmarszczyłam brwi powstrzymując się od płaczu. - Przepraszam, muszę go znaleźć – dodałam i wstałam biegnąc w nieznane. Teraz tylko mój instynkt, nogi, tylko one mogły mnie ponieść ku Nathanielowi zanim mogło dojść do najgorszego.

Upadam w mrok
Prześlizgując się przez szczeliny
Upadam na dno
Czy będę mogła kiedykolwiek wrócić?
Marzę o sposobie, który mi to umożliwi
Czy mnie słyszysz?
Upadam w mrok
Upadam na dno
Czy będę mogła kiedykolwiek wrócić?
Spadam do wnętrza mroku
Spadam do wnętrza Spadam do wnętrza mroku

- Nathaniel! - wrzasnęłam spoglądając na niego jak stoi nad brzegiem wpatrzony w taflę wody. - Nathaniel! - krzyknęłam jeszcze raz, a on z zaskoczeniem w oczach odwrócił się w moją stronę.

Ty byłaś moim źródłem siły
Ja zmieniłem wszystko
Te miłość zamieniłem na jedną rzecz
Oferowane zejście na mieliznę
Nie zostawiaj mnie tu w taki sposób
Nie słyszysz mnie krzyczącego z czeluści
I teraz życzę sobie dla ciebie mojego pragnienia

- Nie zostawiaj mnie samej – rozpłakałam się znikając w jego ramionach.
- Miraka... - wybełkotał ściskając mnie mocniej.
- Przepraszam, ja... To wszystko tak szybko się wydarzyło. Ja... ja chcę tylko ciebie i nikogo więcej. Kocham cię. Słyszysz?! Kocham cię Nataniel! - spojrzałam na jego zaszokowaną minę. Sam nie mógł z siebie nic wydukać z zaskoczenia.
- Też cię kocham – odpowiedział z delikatnym uśmiechem i czule mnie pocałował, a deszcz przestał padać.
- Nathaniel... już nigdy nie pozwolę aby coś takiego nas rozdzieliło – pomyślałam przymykając oczy aby rozkoszować się tą chwilą. Myliłam się. To Natuś umie najlepiej całować, tak jakbym tego chciała. Namiętnie, czule. Wszystko w jednym.
Byłam tak szczęśliwa, że wszystko wróciło do normy, że nie chciało mi się ruszyć z namiotu, kiedy reszta poszła do miasta, a że Nathaniel „ źle się poczuł”, to zostaliśmy sami na obozie. Nudziło się nam, dlatego Natuś mnie odwiedził i razem leżeliśmy wtuleni w siebie jak jakieś misie. Nie musieliśmy nic mówić, wystarczyła nasza wspólna obecność i bliskość aby nasze serca biły jak szalone.
- Śpisz? - spytał szeptem przebudzając mnie z namysłu. Tak, prawie zasnęłam, bo było mi tak dobrze.
- Tak, a co? - zerknęłam do tyłu przyglądając się jego uroczej minie.
- Em... nic takiego – zarumieniony schował twarz w moich włosach.
- Wiesz? Teraz uświadomiłam sobie, że to Jade powiedział ci o kolorze róży, prawda?
- Tak. Powiedział, że biała róża jest twoim ulubionym kwiatem.
- Wiedziałam. Ty byś na to nie wpadł. Jedynie rozszyfrowałbyś jakiego kota uwielbiam.
- Mnie?
- Zgadłeś – roześmiałam się lekko, odwracając w jego stronę. - Jak tam Amber?
- Nie chcę o tym gadać. Zadzwoniła do rodziców i coś im nagadała.
- Więc będziesz miał problemy? Na pewno sobie jakąś poradzimy.
- Nie chcę cię w to mieszać.
- Popatrz – wystawiłam mu przed oczy dłoń na której miałam jego pierścionek. - Cały czas go noszę. To oznaka naszej miłości. Jesteśmy jednością i ze wszystkim musimy poradzić sobie razem. Tak będzie łatwiej – niespodziewanie Natuś mnie pocałował, a ja cała zadrżałam! Głupie ciało! Nie wolno tak! Masz mnie słuchać!
- Zimno ci? - spytał odgarniając do tyłu kosmyk mych włosów.
- Tak – potaknęłam zaciskając pięści na jego torsie.
- Więc muszę cię rozgrzać – zaśmiał się i powoli nakierował swoją dłonią moją głowę prosto do jego ust, które niecierpliwie na mnie czekały. Tak namiętnie i zachłannie mnie obdarował pocałunkami aż pisnęłam! Głupia ja! Nie mogę okazywać swojej słabości, bo ją wykorzysta w niewłaściwy sposób!
- Nie powstrzymuj się – co ja gadam?! Masz się powstrzymywać, bo jeszcze zedrzesz ze mnie ciuchy!
- Dobrze – wyszeptał i zaczął całować moją szyję wędrując do piersi, gdy jego ręce pływały w moich włosach, a ja oplotłam go swoimi nogami. - Jeśli...
- Oj przestań ciągle to powtarzać – przerwałam mu, bo już wiedziałam co chciał mi powiedzieć. „ Jeśli nie chcesz, to powiedz”. Gdybym nie chciała to bym mu z liścia dała!
- Jak chcesz – uśmiechnął się do mnie i zaczął zjeżdżać dłonią pod moją spódniczkę aby pomacać tyłek.
- Nie w porę – nagle zerwaliśmy się do pionu słysząc czyiś głos. Jade!!! Stał zakłopotany spoglądając na nas. - To ja już sobie pójdę – uśmiechnął się głupkowato i poszedł do kuchni.
- Hehehe – Natuś z czego się śmiejesz?! - Zawsze ktoś musi nam przeszkadzać – spojrzał na mnie łapczywie i rzucił się mi w ramiona przewracając znów na łóżko. - Po obozie będziesz tylko moja.
-  Hęęę?!?! - cała czerwona jak burak najeżyłam się niczym przestraszony kot. - Co ty chcesz ze mną zrobić?!
- Zobaczysz jak wrócimy – mrugnął z rozbawieniem i schował twarz w poduszce sztachając się zapachem moich włosów. -Nie gniotę cię?
- Nie, tylko strasznie stresujesz – odpowiedziałam niepewnie. Ciekawa jestem jego reakcji. Co powie? Do czego jest zdolny?
- To dobrze. Zauważyłem, że pod stresem jesteś bardzo zabawna – szepnął mi do ucha aż mnie za gilgotało! Co?! Ja?! Zabawna?! Doprawdy? Nie wiedziałam... SERIO?!?!?!
- Jakąś ci nie wieżę – odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie z uśmiechem i podniósł bluzkę całując mój brzuch.
- I jak? Zdenerwowana?
- Niby czym? Pocałowałeś mnie w brzuch – odpowiedziała ze spokojem. Ja nie mogę! Przestań znów grać w te swoje paskudne gierki!!! Ja nie wytrzymam! Nie mogę! No nie mogę!!! Tak gorąco! Zaraz zemdleję!
- Więc może teraz? - pocałował mnie w biodro, a potem ściągnął skarpetkę i cmoknął moja stopę.
- Nie. Pewnie zrobiłbyś coś lepszego – odpowiedziałam. Tak, gdyby nie ta cholerna cenzura!!! Ale ona musi być!
- Nie zachęcaj mnie, bo jeszcze to zrobię – wrócił do mnie i obdarował pocałunkami moje usta.
- Tylko mówię, co myślę.
- W domu będziesz cała moja.
- Doprawdy?
- Tak. Zrobię z tobą, co tylko będę chciał.
- A mianowicie?
- Zrobię To z tobą w kuchni, łazience, w salonie, pokoju Amber. Wszędzie gdzie się da.
- Dasz radę?
- Nie mam innego wyjścia.
I tak graliśmy w słowa aż do powrotu reszty.
- Nathaniel! Przestań! Ja... ja... nie dam rady! Ah! - cała zalana potem gadałam w nie pogłosy, gdy usłyszałam jego głos.
- Miraka, Miraka, Miraka!
- No co?! - warknęłam nagle budząc się w obozowym łóżku. Kurna mać! Sen! Co mi w głowie do jasnej ciasnej siedzi?! Chyba się jakimś wirusem Hentajaka zaraziłam! Zdenerwowana patrzyłam na przestraszonego blondyna i uświadomiłam sobie, że śpię w samej bieliźnie! Cholera! Kiedy ja z siebie ściągnęłam pidżamę?!?! - Zboczeniec! - zakryłam się rękoma i walnęłam go poduszką w łeb aż zarzuciło go do tyłu.
- Przepraszam – odpowiedział kładąc poduszkę na łóżko. - Przyszedłem cię obudzić, bo mamy dzisiaj wspólną wartę – oznajmił, kiedy zauważyłam jak po oczach świeci nam lampką Emilia.
- Sprostowanie zboczeńcu. To Moja Miraka i to Ja mam z Nią nocną wartę, a nie ty. I tylko mi wolno wysłuchiwać jej pojękiwania przez sen – spojrzała naburmuszona na chłopca. HE?! To ja to gadałam?! Oni słyszeli mój głos?! Ja to poważnie... poważnie... NIEEEE!!!!
- Nie zostawię jej samej z tobą – odpowiedział z podejrzliwą miną, a ja zaczęłam się ubierać ciepło pozwalając im się kłócić. A niech się żrą o mnie. Nawet fajnie widzieć jak się Natuś szarpie z Emilką o mnie.
- Ja idę – oznajmiłam stojąc przy wejściu do namiotu. - Jeśli chcesz, to możesz z nami iść – dodałam spoglądając na blondyna, gdy moje fatum chowało do kieszeni aparat. Zaczęliśmy chodzić po obozie sprawdzając czy nikogo nigdzie nie ma, kiedy usłyszałam szelest za jednym z namiotów.
- Pójdę sprawdzić – oznajmiłam, a oni poszli dalej, kiedy ja zerknęłam na tyły, a tam zobaczyłam Kastiela z Lysanderem. O mój Bosz! Czyżby zakazana miłość?! - Geje! - powiedziałam zakrywając usta, a oni spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Nie, to nie tak – zaczął się tłumaczyć białowłosy.
- I tak jej nie przemówisz do rozsądku. Jak sobie coś ubzdura, to koniec.
- Mniejsza o to. Wracajcie do namiotu, bo nie ręczę za siebie – walnęłam pięścią w swoją dłoń, a oni posłusznie wrócili do łóżek i wtedy zaczęłam z bólu machać dłonią. Auć, przesadziłam. To boli!
-  Kto to był? - spytała zaciekawiona Emilka.
- Geje – odpowiedziałam szeroko ziewając ze zmęczenia. - Chodźmy pilnować góry gdzie kuchnia – zaczęłam spinać się po hardcorowej górce, kiedy Emilka wyciągnęła swój gotowy na wszystko aparat.
- Geje! Wyśmienita okazja! Nie czekajcie na mnie! Idę ich wyczaić! – oznajmiła i wyparowała niczym duch. Taa... czyżby? A może ma w tym jakąś mroczną tajemnicę związaną ze mną? W końcu przez cały obóz robiła wyłącznie mi te zdjęcia.
- To chodźmy – spojrzałam na Natiego i poszliśmy razem na samą górę. Od tego kurde łażenia w górę i w dół schudnę 10 kg! Usiedliśmy na ławce i od razu zaczęłam zaglądać do garów, bo głodna byłam! A Nati zaczął się ze mnie śmiać! Ej no!
- Może kompocik? - spytałam proponującym głosem otwierając garnek z piciem.
- Z chęcią – odpowiedział wycierając zaszklone ze śmiechu oczy. Aż taką idiotkę z siebie robiłam? - Co ty takie ruchy masz w nocy? Tak zawsze? - hęęę? Ruchy? Przecież normalnie się zachowuję.
- O co ci chodzi? - spytałam z bulwersowana siadając koło niego i podałam mu szklankę.
- Jakbyś całkiem się zmieniła. Na nocną kotkę, łowczynię. Masz takie... kocie ruchy – spojrzał na mnie tajemniczo jakby miał na mnie ochotę. No nie! Nie teraz! Co cię nagle ostatnio wzięło?!
- Nathaniel, przestań – jęknęłam takim... dziwnym głosem robiąc krok w bok.
- Nie odsuwaj się – powiedział, kiedy usłyszałam wydzierającego się kota, jakby mu flaki ktoś wypruwał. Przerażona podskoczyłam i szybko schowałam się w jego ramionach. - Mi... - zająknął się cały czerwony, a ja powędrowałam za jego spojrzeniem. Łaa! Moja ręka wylądowała na jego kroczu!!! Co to za cisza?! Nawet kot się zamknął!
- Miraaakaaa! - nagle usłyszałam głos Emilki. Nie! Tylko nie to! Chwyciłam Natiego za fraki i pociągnęłam na podłogę zakrywając mu usta aby siedział cicho. Nie miałam zamiaru znów się z nią męczyć, kiedy gospodarz mnie zaczął całować. No do licha jasnego! Czy on nie może się powstrzymać?!
- Przestań – zaczęłam odsuwać jego ręce, które zaczęły mnie obmacywać, a Emilia nadal węszyła niebezpiecznie nas.
- No nie! Gdzie oni poszli? - zdenerwowana i zawiedziona wróciła na dół, a Natuś napalony zaczął całować moją szyję! Nie powiem, że mi się to nie podobało, wręcz przeciwnie, ale byliśmy na podłodze! W kuchni! Ale ta podłoga kurczę czysta jest... dziwnie czysta.
- Nathaniel – jęknęłam gdy dreszcz przeszedł po moim ciele. - Opanuj się.
- Nie mogę. Jesteś zbyt... - odpowiedział łapiąc łapczywie powietrze w rozpalone płuca.
- Ale ja nie chcę.
- Nie kłam.
- Nie kłamię – odpowiedziałam, a jego zimna dłoń ruszyła w dół pod bluzkę aż do stanika. - Pogadajmy lepiej, a nie już się zabieramy za nie wiadomo co – dodałam utrudniając mu robotę. Nie mam zamiaru mu pozwolić na taki wybryk!!! Zabieraj te ręce z moich okrągłości!
- Przecież rozmawiamy – uśmiechnął się do mnie i ściągnął ze mnie bluzę bawiąc się moim brzuchem.
- Ale nie w taki sposób – oznajmiłam podnosząc głos drapiąc go paznokciami po plecach. - Ja... nie wytrzymam, Nathaniel – dodałam rumieniąc się potwornie, a on spojrzał na mnie takim opiekuńczym wzrokiem, że nie mogłam mu powiedzieć „Nie”, ale musiałam! No musiałam!
- Nie pozwolę ci uciec – wyszeptał mi do ucha, a mnie znów dreszcz przeszedł po plecach. - Zaczynasz panikować – dodał z niegrzecznym spojrzeniem, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam ściągać z niego górną część garderoby.
- Oj weź się zamknij – uciszyłam go i zachłannie pocałowałam, gdy usłyszeliśmy niepokojący szmer. Spojrzeliśmy przez lukę w ściance i zauważyliśmy jeża. - Ale mi stracha narobił.
- He, mi również. Na czym to skończyliśmy? - oj nie pozwolę ci na to! Nagle znów mnie pocałował. A co mi tam, a co ja w ogóle mówiłam? Ach tak. Zobaczyliśmy jeża... Jaki ładny jeżyk. Zaraz! Gdzie pchasz te ręce pod spódniczkę!?!?!? Natusiu! Błagam! CENZURA! CENZURA MÓWIĘ!!!
- Aj! - naprężyłam się czując na sobie jego ciało. Tak mnie ściskał żeby mieć jak najbliżej siebie.
- Muahahaha! - blask flesza.
- Łaaa!!! Emilia!!! - wydarłam się przerażona na widok jej głowy wystającej zza garnków, a z jej nosa ciekły strumienie krwi.
- Nie przeszkadzajcie sobie, hehehehe!
- Wszystko zepsułaś – westchnął zirytowany Nati i wstał ze mnie doprowadzając się do ładu i składu jak i ja.
- Ej no! Nie bądźcie tacy! - zaczęła nas śledzić w drodze powrotnej. - Warta jeszcze się nie skończyła.
- Idę spać – odparłam niezadowolona i pośpiesznie zaczęłam schodzić z górki, gdy straciłam równowagę i zaczęłam spadać z urwiska.
- Miraka! - krzyknął Natuś. Czemu to zawsze mnie spotyka?!?! Spadałam i spadałam i nagle poczułam jak ląduje w czyiś ramionach. Zerknęłam na mojego wybawcę i pozwolę sobie na powtórzenie.
CZEMUUU JAAAA?!?!?!?!?!?!?!
- Ciągle mi wpadasz w ramiona – powiedział zadowolony Kastiel.
- Daruj sobie. Weź mnie puszczaj, geju – warknęłam, a on tak zrobił i walnęłam dupą o ziemię. Auć. Nie o to mi chodziło. Czy on nie umie jakąś normalnie odstawić dziewczyny?!?! A no tak. Ja jestem obojnakiem, nie, chłopakiem.
- Według życzenia – otrzepał dłonie i sobie poszedł. Drań!!!
Słońce prażyło mnie po grzbiecie jak jakiś wrzut na dupie utrudniając mi pracę nad moim piaskowym arcydziełem! Ah tak, pewnie nie wiecie o co kaman. Już tłumaczę! Każdy namiot dostał zadanie nad jeziorem, a że jest tu sporo piasku, to mamy zrobić coś z piasku. Na przykład zamek, albo syrenkę. Jednak my wpadliśmy na genialny plan! Zrobimy Toi Toi! Ja właśnie brudziłam piaskowym gównem i sikami kibelos, gdy Emilka tworzyła obok żółwia, a Erika zresztą ekipy krokodyla. W ostatniej chwili skończyliśmy, kiedy przyszli organizatorzy.
- Co to jest? - spytał mężczyzna obserwując nas z rozbawieniem.
- Pozwólcie, że opowiem – zakaszlnęła Erika podchodząc bliżej. - To jest historyjka o żółwiu, który poszedł do kibelka, ale musiał szybko uciekać, bo przyszedł krokodyl i ufajdał przez to toi toi. Koniec – odpowiedziała z uśmiechem, a sędziowie rozbawieni poszli dalej.
- Coś nam nie wyszło – skomentowałam spoglądając na Emilkę, która próbowała zrobić mi zdjęcie od spodu. Ej no! Nie wolno! Gdzie ten aparat kładziesz?!?! Czy na tym świecie są sami idioci?!?!
- Emilka! Złaź z Miraki! - Iris zaczęła odklejać ode mnie upierdliwy rzep, który zaczął obmacywać moje piersi. Ej! Bo jeszcze mi ściągniesz bikini!!!
Na spotkaniu zaczęto rozdawać prezenty, a raczej nagrody, którymi były słodycze. Zrozumiałabym jeszcze cukierki, ale batony? Fuj! One są zbyt słodkie! No nic trzeba się uważnie wsłuchać w gościówę.
- Pierwsze miejsce zdobywa namiot chłopców za zamek po wojnie. Drugie miejsce drużyna „Maciusia” za... - taa. Myśli jak to ująć XD – Historyjkę o żółwiu – ha! Nie przyznali się do toi toi'a! Hahaha! Nie, powaga. Muszę być poważna. Huh. Zadowolona poszłam z drużyną do swoich namiotów i na łóżku zaczęliśmy wsuwać batony. Najpierw to się powymieniałam bo lajony są okropne. To gorsze niż jedzenie samego cukru!
- Jutro wracamy do domu – zaczęła z przygnębioną miną Emilka. - Już nic nie będzie takie jak kiedyś.
- Nie prawda! - zaprzeczyłam entuzjastycznie, bo aż serce mi pękło na widok jej przygnębionej buźki. - Przecież dalej możemy się widywać!
- Ale nie będzie tak fajnie...
- Będzie. W szkole też możesz robić mi różne... em... zboczone zdjęcia.
- No niby tak... Ale ja chcę cię w bikini, a nie w mundurku szkolnym!!!
E... co to za bulwers?! Emilka! Powinnaś iść się leczyć! Albo już jest na ciebie za późno... Zaczynam podejrzewać, że jesteś lesbą!!!
- Weź się ogarnij! - wrzasnęłam cała czerwona prawie upadając z niby to łóżka. - Idę pograć w siatkę – westchnęłam ciężko wychodząc na zewnątrz. - Rany! Co ją tak nagle wzięło? Jest gorsza od Ayshiy – czemu ja wiecznie muszę spotykać wariatówww!!!
- Miraka? - nagle czyiś głos przywrócił mi zdrowe myśli i odwróciłam się do tyłu zauważając Natusia. Ta, brakowało jeszcze jego miny „ Wszystko gra?”.
- Tak? - spytałam jakbym nie wiedziała o co chodzi.
- Co się stało?
- Emilia – odpowiedziałam, a on nagle się roześmiał. Ej! To nie jest śmieszne! Ja tu cierpię i psują mi mózg, a ty się tak z tego cieszysz! Zaczynam poważnie rozmyślać nad nami.
- Mam wrażenie, że ona zabiera cię mnie – zawstydzony spojrzał w bok szybko zmieniając temat. - Gdzie idziesz?
- Chcę pograć w siatkówkę, a ty?
- Też – jaaasne, uważaj bo ci uwierzę. Chociaż nigdy nie widziałam jak gra. Może nawet umie? Warto zobaczyć, chociaż po to żeby się pośmiać, hihihi.
- To chodźmy – pospieszyłam blondyna i razem poszliśmy nad jezioro, gdzie już drużyny grały w siatkę. Podbiegłam zadowolona do sędziego, którym był Jade i spytałam, czy mogę grać. On pokiwał głową i zażądał zmianą zawodnika. W końcu coś, co kocham zostało wniesione do obozu! Hura! Jak ja uwielbiam siatkówkę! Ustawiłam się na lewym skrzydle i czekałam na serw przeciwnika, którym był akurat Kastiel. Kurde! Jakiego pecha ja mam! No nic! Odbiorę jego piłkę za wszelką cenę! Jep! Gleba w piasek. Fuj, piasek jest ohydny! Leć piłko leć!
Patrzyłam jak piłka leciała i dzięki reszcie drużynie przeleciała na pole przeciwnika zdobywając dla nas punkt. Z radości aż podskoczyłam z wiwatem! Nie, to raczej był okrzyk radości, a wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. Ja nie jestem zabawna! Nie śmiejcie się ze mnie!
- Miraka, nic ci nie jest? - a jak wygląda?! Mam piasek w gębie! Ta, pewnie jakbym to powiedziała na głos, to by mnie udusił. Obraziłby się na wieki!
- Nie, tylko mam piasek w ustach – odpowiedziałam z uśmiechem i zaczęliśmy grać dalej. Było tak fajnie, że wieczorem glebnęłam na łóżko i nawet nie miałam sił przebrać się w pidżamę. Od razu zasnęłam słysząc nawet swoje własne chrapanie, a może to było czyjeś? Albo śniło mi się, że śpię i chrapię! Rany, muszę pacnąć się w głowę, co ja za sny mam? Głupia głowa! Wariackie myśli!
- Muszę się napić – przetarłam zmęczone oczy wywlekając się z namiotu i po omacku dotarłam do kuchni zaliczając... sama nie wiem ile, ale tysiące! Miliony upadków przez te cholerne korzenie! A niech was ogień spali!
- Raaanyyyy – ziewnęłam jak smok drapiąc się po tyłku i nalałam sobie do kubeczka soku, kiedy popijając zauważyłam zaskoczoną minę Lysandera. A ten co? Wiedźmę zobaczył? Wiem, że zawsze mam szopę, ale chyba nie było aż tak źle? A może?
- Masz nocną zmianę? - spytałam z ustami w kubku.
- Tak. Jak tam minął dzień? Wcale cię nie widziałem – powiedział podchodząc do mnie. Niech pomyślę, hm, ciekawe dlaczego? Halo! Oprzytomnij! Przez ciebie kurde blade prawie straciłam Natusia! To normalne, że staram się ciebie unikać!
- Dobrze, ale szkoda, że jutro wracamy. Czemu zawsze pod koniec musi być tak fajnie, że aż nie chce się wracać?
- Też zadaję sobie to pytanie. Chcę cię jeszcze raz przeprosić za tamten pocałunek.
- Wszystko się wyjaśniło – pomachałam dłonią odkładając pusty kubek.
- Wiem, ale chcę ci powiedzieć, że nie mam zamiaru odpuścić. Widzę w twoich oczach, że coś do mnie czujesz...
- Proszę przestań. Nie chcę o tym rozmawiać. Jestem z Nathanielem.
- Kochasz go?
- Idę spać – odparłam i odeszłam pozostawiając go samego. Nie chcę mieć przez jego głupie słowa teraz wątpliwości. Nie mam zamiaru...
- Siabadabada komu ja cię dam... - kolejna irytująca muzyczka obozowego budzika. Czyżby znudziły im się kaczuchy, albo kulfon, co z ciebie wyrośnie?
- Miraka! Miraka! Pobudka! Trzeba się pakować i złożyć namiot! - kto mnie do cholery budzi?!?! Czy nikt nie wie, że nie można drażnić niedźwiedzia?!?!
- Jeszcze pięć minut mamusiuuu...
- Miraka! - łaa! Kto mnie zrzucił z łóżka?! Wynurzyłam się zza mojego posłania z groźną miną na Emilkę. Ty wredna, zboczona jędzo! Jesteś miła jak czegoś chcesz! Ty, ty...! W końcu czegoś się ode mnie nauczyłaś.
- Miałaś tupet żeby mnie zrzucać – warknęłam i rzuciłam się na nią aby wymolestować jej ciało. A niech wie jakie potem mnie koszmary nawiedzają!
- Sorki, ale nie miałam wyjścia. Nie chciałaś wstawać, a czasu nie mamy. Drużynowy powiedział, że za pół godziny wyjeżdżamy i musimy wszystko porobić.
- Pół godziny?!?! - wrzasnęłam z niedowierzaniem. Ja się ogarniam w pięć minut! Pakowanie dziesięć, to już połowa czasu! A gdzie jeszcze zniszczenie namiotu?! Poprawka, złożenie namiotu?!
Jakąś się jednak wyrobiłyśmy i zostało nam tylko złożenie namiotu, co w moim wykonaniu oznacza całkiem co innego. Mniejsza o to. Zapomniałam czegoś z namiotu, więc do niego wróciłam i nagle ktoś zgasił mi światło! Ej! Niebo mi na głowę spadło! A nie, to tylko namiot, ciężki namiot! Z trudem i ku rozbawieniu przyjaciół udało mi się wydostać, a reszta poszła jak spładka. Chłopacy pozanosili przez tor przeszkód nasze walizki, a my zadowolone poszłyśmy do autobusów. Specjalnie wparowałam jak burza na koniec i zajęłam miejsce dla Natusia, który z uśmiechem potem się do mnie przysiadł.
- Jak tam ostatnia noc? - spytałam częstując Erikę i resztę paluszkami mikado.
- Źle spałem – odpowiedział gospodarz zakrywając usta podczas ziewania.
- Biedny. Powinieneś się przespać. Możesz położyć głowę na moich nogach – klepnęłam swoje uda, a on zarumieniony pokiwał przecząco głową.
- Dam radę – odpowiedział z uśmiechem spoglądając za szybę.
- Więc ja się prześpię – powiedziałam z zadowoleniem i oparłam głowę o jego bark, który był niesłychanie wygodny! Rany! Czy on ma 99% plusów?! To nienormalne

5 komentarzy:

  1. To lepsze niż jakakolwiek książka! A i tak jak pisała kolerzanka (pod którymś odcinkiem czytałam) "nie bój się pisać" o intymności, czy dawać więcej szczegółów, ponieważ w 2 momentach nie wiedziałam co sie dzieje xD Nie chodzi o "takie" szczegóły dotyczące "tych" rzeczy tylko np. gdy ją rozbiera - opisz to dokładniej :) Lepiej się jest wtdy zoriętować xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z osobą na górze /\,/\

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisy Kastiela + głównej bohaterki były piękne. Po prostu się zakochałam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju... czytam całą serię chyba 4 raz i za każdym z nich płacze ze śmiechu ... kobieto przez Ciebie zawalam sprawdziany xD ... po prostu nie mogę się oderwać. Masz nieziemski talent ♡.♡

    OdpowiedzUsuń