- Tatusiu... naprawdę muszę tam jechać? - spytała smutnawo mała Rei chowając twarz w swoim króliczku i wyglądając za okno samochodu.
- Tak. Mam sporo pracy, a babcia jest na ciebie obrażona. Nie sądzę aby chciała tak szybko tobą się zająć – odpowiedział z lekkim rozbawieniem na zmęczonej twarzy.
- I dobze jej tak! Nie lubie baby.
- A czemu?
- Po jest potfolem!
- Ale dlaczego tak uważasz?
- Bo... bo... - zawstydzona wyjrzała na zerkającego na nią ojca przez lusterko. - Ona mi raz kazała pić mleko. - A ja nie lubie mleka! Zrobiła je na dodatek czekoladowe z palemką i fajną rurką, a jak skapłam się, że to mleko to juź je wypiłam!
- I dlatego jesteś na nią zła? Przecież to dziecinne.
- Ale ja jestem dzieckiem.
- Ta. Jak czegoś chcesz – prychnął zatrzymując się przed sporym budynkiem z którego dochodziły wrzaski innych rozbrykanych dzieci. - Wychodzimy – dodał odpinając sobie i córeczce pasy. Pomógł jej wyjść, a ta jak zaklęta stanęła niczym słup z przerażenia. Wszędzie ganiały dzieci. Na podwórku po placu zabaw i w zamkniętym basenie otulonym szklanymi ścianami, a przez okna przedszkola było widać przepełnienie dziećmi, towarzyszami Rei.
- Ja nie chcę! - krzyknęła zapłakana wdrapując się na ręce blondyna. - Tam jest strasznie!
- Nie prawda, zobaczysz – pocieszył małą wchodząc do środka. Odszukał pomazane drzwi jej grupy i zapukał zaglądając do środka. - Dzień... - przerwał widząc tą samą kobietę, która oprowadzała Keia przed ich mieszkaniem.
- Jaki ten świat mały – zachichotała. - Re, tak? Miło mi cię poznać – powitała zapłakaną buźkę. - Mamy pełno zabawek, może i znajdzie się coś dla twojego króliczka- mrugnęła okiem, a Nathaniel wypuścił dziecko.
- Idź się bawić – ponaglił Rei, która ledwo powstrzymywała łzy. Wszystko wydawało jej się kąpać w czarnych odcieniach przerażenia, a kiedy się odwróciła aby znaleźć choć trochę czułości, ojca już nie było. Biedna zaszlochała wycierając nos w rękaw różowej sukieneczki i schowała się w kąt gdzie najmniej było dzieci w jej wieku.
- Juź dobzie Panie Króliczku. Wszystko będzie dobze, bo jesteś ze mną. Nie tseba nam taty... - zaszlochana poczuła jak po rozżarzonych policzkach spływają jej strumienie słonych łez. - Ja...chcę do tatusia – wybełkotała chowając twarz w wilgotnego pluszaka. - Tatuś zniowu nas zostawił – dodała czując jak ktoś stoi na wprost niej wgapiony w tą sytuację. - Odejdź! Nie chcę się bawić! - odparła wyglądając z zabawki, kiedy poczuła jak czarnowłosy Kei obejmuje ją na pocieszenie.
- Kkkei? - wyjąkała oszołomiona dziewczynka.
- Nie płacz proszę, bo mi się chce płakać, a facety nie płaczą – wyszeptał powstrzymując łzy na widok zapłakanej przyjaciółki. - Pobawmy się razem.
- Dobzie – podciągnęła nosem wycierając twarz. - A w cio?
- Zrobiłem lotnisko.
- Supel! Uwielbiam samoloty! - podskoczyła radośnie idąc za chłopcem, gdy czarnowłosa kobieta tajemniczo się uśmiechnęła. - Jak dorosnę też będę latała! - mówiła głośno bawiąc się szybowcem. - Tak wysoko jak samoloty!
- Głupia. Ludzie nie latają – nagle do dwójki przyjaciół doszedł brązowowłosy Isei.
- To zostanę ptakiem! - tupnęła z oburzeniem.
- Hahaha.
- Z czego się śmiejesz?
- Dziwna jesteś... ale cię lubię – powiedział widząc zgorszoną minę niebieskookiego. - Patrz, przyniosłem w słoiku kilka żab. Rozrzućmy je po pokoju.
- Tak nie wolno – odparł z groźną miną Kei.
- Jak się boisz to nie. Pytałem Rei, i jak?
- Ołki dołki! - potaknęła patrząc jak przyjaciel odchodzi. - Kei?
- Nie będę z nim się bawił - odpowiedział dołączając do innych dzieci, a Isei odkręcił wieczko zabierając blondynkę do łazienki.
- Tu nie powinni nas znaleźć – roześmiany zamknął drzwi słuchając wrzasków innych.
- To chyba jest złe.
- Nie prawda. Robimy im psikusa – odpowiedział słysząc wybiegającą dzieciarnię. - Widziałem jak płakałaś i pomyślałem, że... - zaczerwieniony podrapał się po policzku. - Zrobię coś śmiesznego – dokończył z szerokim uśmiechem.
- To było śmieszne, a zwłaszcza ta żaba na głowie pani – roześmiana nagle usłyszała trzask drzwiami. Do środka wpadła wściekła czarnowłosa, która karcąco spojrzała na oboje dzieci.
- Jadą już po was rodzice, Isei, jeżeli nie zmienisz nastawienia będę zmuszona cię wyrzucić z przedszkola – dodała biorąc dzieci za ręce ku wyjściu.
- Nie chcę ebyś sobie poszedł – mała Rei zwróciła się przygnębiająco do chłopca.
- Nie pójdę – mrugnął rozbawiony. - To tylko zabawa.
- Proszę zająć się swoimi dziećmi – pokazała mężczyzną swoje pociechy.
- Porozmawiam z Rei – potaknął zawiedziony zachowaniem córki Nataniel.
- My już sobie pogadamy – warknął białowłosy mężczyzna z kilkoma bliznami na twarzy i rękach. - Do domu! - trzepnął Iseia w głowę wkładając go do samochodu.
- Isei! - krzyknęła za nim niebieskooka, ale ten tylko wyjrzał i schował się w aucie.
- My tez jedziemy – warknął zdenerwowany chłopak. - Co to miało znaczyć? Uczyłem cię zachowania. Wiedziałaś, że tak nie wolno.
- Przepraszam.
- To pewnie ten cały Isei ma na ciebie zły wpływ.
- Nie prawda!.
- Nie podnoś mi tu głosu.
- Jesteś niedobry!
- Zabraniam ci bawić się z tym Iseiem.
- Ale...
- Bez żadnego ale.
- Nienawidzę cię! - wrzasnęła zapłakana wybiegając z samochodu do domu z Panem Króliczkiem w rękach, kiedy to zaskoczonemu blondynowi ciągle obijało się o uszy echo słów córki.
- Nienawidzę taty! - rozwścieczona Rei siedziała w swoim pokoiku mówiąc do swojego pluszaka i trzymając obok swoją Śnieżkę. - Ciągle tylko pracuje i pracuje... - wyżalała się maskotce, gdy jej ojciec stał w korytarzu spoglądając na zdjęcie swej ukochanej Miraki.
- Co ja mam zrobić?-spytał opadając na ziemię. - Nie mam bladego pojęcia... - podparł głowę dłonią słysząc przez uchylone drzwi jąkanie córki. - Powinienem ją pocieszyć, ale ja sam... - znów usłyszał krzywdzące słowa Rei. - Nie mam już sił, zwyczajnie ich nie mam.
- Ja kocham tatusia, ale... - mężczyzna usłyszał cichy szept córki zerkając przez uchylone drzwi. - On nie daje mi sansy tego pokazać. Mało się z nim bawie i lozmawiam. Specjalnie dokucam babci zeby być z tatą, ale on ciągle pracuje... w tym swoim biuzie.
- Rei – wybełkotał wchodząc błyskawicznie do pokoiku i tuląc czule swoją dziecinę. - Tatuś cię bardzo kocha – dodał, a mała powstrzymując łzy zaczęła histerycznie płakać. - Chodź. Zrobimy razem jajecznicę, dobrze? -spojrzał z pocieszającym uśmiechem na niebieskooką, która potakiwała. Chwilę później mieszali już ciapę w patelni, kiedy to zadzwonił telefon Nathaniela.
- Tak? O witaj mamo. A wszystko dobrze – odpowiedział idąc do slaonu zostawiając blondynkę samą z garami i wygłodniałym Tofikiem.
- To nie dla ciebe! - warknęła, a dziwaczny kot zaczął niuchać nosem jajecznicę.
- Ostaw! - warknęła strasząc kota drewnianą łychą i przewróciła patelnię.
- Do zobaczenia – rozłączył się ojciec wchodząc do kuchni całkiem sparaliżowany zastałym tam sajgonem. - Co wy... - wytrzeszczył oczy widząc porozrzucaną wszędzie jajecznicę i Woldemorda jedzącego z głowy Rei.
- To Wolduś zrobił! - pokazała łyżką na kota.
- Na pewno – roześmiany wziął widelec próbując jajecznicy z ręki córki. - Wyszła ci wyśmienita.
BOMBA
OdpowiedzUsuńSłodziutkie <3
OdpowiedzUsuńJedzenie jajecznicy z reki corki? Och... zupelnie tak jakbym widziala swoj pierwszy sos pomidorowy. T^T Az mi sie plakac od wspomnien zachcialo... Mama miala zrobic makaron, ale zapomniala sosu. Wyjechala do pracy z mysla, ze zrobi go po powrocie, czyli za dwie godziny. Siedmioletnia dziewczynka, ktora bylam ja oczywiscie, chciala jej pomoc. Wyciagnelam sos z pulki i wylalam na patelnie. Chcialam zrobic tak jak na "Maklowicz poleca", czy jakos tak, wiec zaczelam sosik podrzucac. Po pewnym czasie mi sie to znudzilo, wiec chcialam wszystko schowac do sloika. Mialam cale upaprane rece, patelnie i blat. Przechodzac z owa patelnia do umywalki, pobrudzilam podloge. Chcialam ja wytrzec butem- nie poskutkowalo. Poszlam po mopa- roznoslam jeszcze wiecej sosu pantoflami. Jak wrocila mama, pokryta bylam cala w pomidorowej mazi. Wowczas zamiast zaczac od zmywania podlogi, sprobowala pomidorowego dodatku z mojego policzka. Do tej pory pamietam co wtedy powiedziala, a brzmialo to tak:- "Niedogotowane." XD
OdpowiedzUsuńLunitari
Hahahah. To musiało być piękne. XD Kuchnia w barwach sosu pomidorowego. xD
Usuńhahha xd
UsuńPrzeczytałam już prawie wszystkie opowiadania i w każdym starałam się powstrzymać emocje. Tutaj coś mnie poruszyło. Rozpłakałam się na słowa Rei i Nataniela ,,Nienawidzę taty! [...] Ja kocham tatusia, ale... [...] Tatuś też cię kocha''. Nie wiem dlaczego. Może to przez to, że mój tata nie żyje a może to przez twój talent do władania czyimiś uczuciami.
OdpowiedzUsuń