Minęły dwa tygodnie jak nie dłużej od ostatniego spotkania Kiry. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo mogłam nieco odetchnąć. Jednak ten odpoczynek nie mógł trwać zbyt długo, a dlaczego? No bo mojemu menadżerowi się zachciało abyśmy zagrali na jutrzejszym koncercie ckliwą piosenkę o miłości podczas której miałam z kimś tańczyć! To skandal! Ja przecież nie potrafię tańczyć! Jeszcze miałam ubrać jakąś sukienkę! To nie do przyjęcia! Protest! Strajkuję! Niech nie myślą, ze mnie w takie badziewie wcisną i na dodatek każą tańczyć! Mam od tego płatnych tancerzy! Ja muszę skupić się na śpiewaniu, a nie! No ja nie chcęęęę!!!
- Rei, zaczniemy w końcu, czy mam cię zmusić? - spytał Daisuke, stojąc przede mną w dość sporej odległości kilku metrów, na sali gimnastycznej naszej szkoły muzycznej, która jak wiać sprzeciwiała się mojemu zdaniu, dając nam możliwość do ćwiczeń o tak późnej porze! Po kilku chwilach marudzenia sobie w głowie, doszłam do wniosku, że bardziej irytująca nie mogę już być i niechętnym ruchem wstałam z podłogi i podeszłam do blondyna, któremu było cholernie dobrze w tym dresie! Co za niesprawiedliwość! On mnie tym rozprasza! Zamiast się skupić na zapamiętywaniu kroków, to wlepiam swoje ślepia w jego nieziemskie ruchy... ach te jego ciało... biodra... tors... nieee! Uspokój się! Spokojnie, wdech, wydech. Spokojnie, bo jeszcze podwyższy mi się temperatura, która i tak jest już za wysoka.
- Zaczniemy od nowa - powiedział z nieziemskim, łagodnym uśmiechem, a ja momentalnie poczułam się jak roztopiona czekolada na moich ustach w gorących źródłach, którą miał zamiar zlizać. Tak... po kilku dniach dowiedziałam się w szczegółach, co odwalałam i nie tylko ja. Ja... serio jestem wstanie zrobić coś takiego?! Wielki wytrzeszcz oczu.
- Zaczynamy od nowa z jakieś cztery godziny - burknęłam z niezadowoleniem garbiąc się z zniechęcenia. Zmęczenie, plus nuda, plus znienawidzony sport i wyjdzie wam bardzo nieznośnie niezadowolona Rei.Tak, to ja we własnej osobie.
- I będziemy tak długo, dopóki się nie nauczysz - opowiedział z poważną miną. Najwidoczniej i on miał dosyć tego treningu, kiedy to Kei w najlepsze sobie odpoczywał na ziemi. Właściwie, to on mnie uczył z godzinę, co jest dziwne, bo myślałam, że to mój braciszek będzie mnie dłużej męczył niż blondyn. I już wiadomo, kto ma silniejsza siłę woli.
- Jesteś okrutny - burknęłam z niezadowoleniem i okręciłam się na druga stronę jak nakazywał mi ruch jego ręki. - Męczyć tak osobę, która codziennie czyta ci książki, bo ponoć lubisz mój sposób czytania.
- Nie tyle, co lubię, bo są osoby czytające znacznie płynniej, ale twoje spojrzenie, kiedy się wczuwasz jest bezbłędny - zachichotał pod nosem nie będąc wstanie powstrzymać się od śmiechu.
-Ej! To nie było miłe! - fuknęłam i piętą przygniotłam mu stopę, odchodząc na swoje stare miejsce na podłodze, które zdążyło się ochłodzi. A było mi tak wcześniej cieplutko w tyłek!
- Kei! teraz twoja kolej i ujarzmij swoją siostrę, bo ta stopa jeszcze mi się przyda - skomentował moje zachowanie, ale ja i tak go spławiłam swoim M-O-R-D-E-R-C-Z-Y-M spojrzeniem.
- Ślepy jesteś? Ja sam mam już spuchnięte stopy! A mnie potraktowała jakiś czas temu szpilkami! - zbulwersowany schował swoje zabandażowane stopy, które wyglądały jakby pulsowały od bólu.
- To nie mój problem - westchnął zrezygnowanie i sam nawet odważył się usiąść na ziemię, która jak twierdził była bardziej brudna od wnętrza pępka Yutto. Serio, raz jak miałam "szczęście" zbliżyć przypadkowo twarz do jego brzucha, to przez bluzkę dało się wyczuć ten smród! Ja rozumiem, że to ciężko dostępne miejsce dla niektórych, no ale zlitujcie się! Ja mam zbyt czuły węch..jak i słuch, he, he, he. Taa... ale o podsłuchiwaniu i słyszeniu dziwnych dźwięków z sypialni ojca nie będę wam opowiadać. W końcu to mój ojciec i nie będę go pogrążała. Wystarczy mu krzywdy, że ma taką kochaną córeczkę jak ja.
No w końcu i Kei postanowił wstać, gdy dostrzegł moją zniecierpliwioną minę i nerwowo chodzącą stopę.
- Już, już... idę. Tylko tym razem oszczędź mi tego wszystkiego - chwycił moją dłoń, drugą kładąc w talii i ruszył do przodu.-Przestaniesz prowadzić?
- Nie moja wina, że jesteś w tym kiepski.
- To my cię uczymy. Daj mi prowadzić.
- Nie, bo znowu pogubię kroki i ci przyfasolę w coś, w co już nie powinnam nigdy więcej.
- Daruj sobie te skomplikowane wypowiedzi i wsłuchaj się w rytm, bo z niego wypadasz.
- Zagłuszasz mi go swoim gadaniem.
- Rei... - spojrzał poirytowany, a ja z rozbawioną miną skopiowałam jego wyraz twarzy.
- Kei....- prychnęłam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- To nie ma sensu jeśli będziesz robiła sobie z tego żarty.
- No wiem, wiem, ale to jest takie nuuudne - puściłam go,odsuwając na pewną odległość. - Jakbym nie mogła zatańczyć hip-hopa, albo coś rockowego.
- Przecież to nie taka piosenka - przyglądnął się moim wygibasom i zakrył usta dłonią powstrzymując się od śmiechu. - Mimo to i tak nie potrafisz tańczyć - powiedział napotykając moją naburmuszoną minę. Ja nie umiem tańczyć?! Mam własny styl! Niech pokaże, co potrafi. Raz na urodzinach tak wywijał, że skończył cały w torcie! A ja nawet nie zdążyłam go spróbować! I nie, nie zlizałam bitej śmietany z Keia. Bez przesady, to był brat, a ja miałam osiem lat!
- I kto to mówi? Powiedział mistrz w padaniu na torty niewinnych dziewczynek.
- Nie zrobiłem tego specjalnie. Ktoś "niewinny" włożył mi chomika do gaci - i nagle Daisuke nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Pierwszy raz widziałam jak się śmiał! Taki uroczy! Matko, aparat! Dajcie mi aparat. Ja! Go! Potrzebuję! Czemu ja nie mam aparatu?!
- Oj czepiasz się niepotrzebnie szczegółów - fuknęłam machnąwszy na niego dłonią.
- Dobra, wystarczy tego dobrego. Pora wracać do domu - nagle tak bezczelnie przerwał nam blondas. Jednak trzeba było przyznać mu rację. Ja byłam zmęczona, chłopacy obolali od moich nieprzewidywalnych ruchów nerwowych, a radio... po prostu baterie niemalże padły.
Minęło pół godziny zanim wszyscy się zmyli bynajmniej tak myślałam. Było cicho i spokojnie. Sama przebrałam się w bluzę i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam muzykę wydobywającą się z radia. Przecież je wyłączyłam. W dodatku ktoś zgasił światło i zrobiło się ciemno jak w dupie u Rosjanina. Żeby nie obrażać za każdym razem murzyna. Stanęłam jak wryta usiłując przyzwyczaić się do tych ciemności, kiedy poczułam czyiś głos za sobą i ciepłe powietrze, które łaskotało moje ucho. Aż ciarki mnie przeszły po ciele, ale był to przyjemny dreszcz, dziwny, który zalęgnął się w moim brzuchu niczym wariujące motyle.
- Teraz zatańcz ze mną jak z kimś, kto jest dla ciebie bardzo ważny - dodał, okręcając mnie w swoją stronę i pewnym siebie, męskim ruchem przyciągnął bliżej, łapiąc mnie w tali i splatając nasze dłonie. Jego oczy, usta, wszystko było tak blisko mnie, że spanikowana nie byłam wstanie nawet drgnąć. Byłam sparaliżowana jak nigdy, muzyka dalej grała i ruszyliśmy. Krok o tyłu, krok w bok, w bok i obrót, i jeszcze raz. Co było najdziwniejsze? Wychodziło mi, tańczyłam! I nic mu nie zrobiłam!
- ja, ja, Ja tańczę! - powiedziałam z niedowierzaniem słysząc jego rozbawienie.
- Jednak jestem dobrym nauczycielem - stwierdził, a ja zawstydzona nadepnęłam mu na nogę i runęliśmy na podłogę. Ja naturalnie miałam miękko i wygodnie, ale lepiej nie wspominając o tym, co leżał pode mną.
- Żyjesz? Nic ci nie jest? - spytałam spanikowana spoglądając na blondyna.
- Raczej tak - odpowiedział jak zwykle z poważną miną. Czy nie dane jest mi widzieć jego śmiechu za każdym razem, kiedy się śmieje, czy uśmiecha?
- Przepraszam
- Nie masz za co - odpowiedział, a jego dłoń zaczęła pieścić mój zarumieniony policzek. - Też przepraszam.
- Za co?
- Za to - dodał, a nasze usta złączyły się w jedność, nieznany mi dotąd jęk wydobył się z moich ust, a źrenice zadrżały z zaskoczenia. Byłam zaskoczona i spanikowana! Jednak było mi tak dobrze...
- Idziecie, czy co...? - nagle do środka wpadł Kei. To on jeszcze nie poszedł?! No ludzie! I to jeszcze w takim momencie! - Daiiisuuukeee! - wrzasnął i wziął go za szmaty, a ten jak zwykle nic sobie z tego nie robił i zaczął sobie z niego żartować.
- Kei, w gorącej wodzie kąpany. Jakiś ty zaborczy, spokojnie, przecież tylko tańczyliśmy.
- Ja cię zaraz wezmę w tango.
- Wolę rytmy flamenco.
- U-du-sze! - i się znów zaczęło. Normalnie jak woda i ogień, jak kot z myszą za sobą nie przepadają. Jednak to jest urocze. Za to ich kocham, za ich odmienne osobowości. Jednak wiem, że długo to nie potrafią, ale ja nie potrafię wybierać, Kei jest jak brat... brat, moment. Skoro jest moim bratem, może jednak nim nie jest? Skąd mam to wiedzieć? Powinnam to...sprawdzić, ale jeśli oni tego nie chcą?
No nic, jeśli chodzi o koncert, to wyszedł mi wyśmienicie! Oprócz tańca, na koniec zahaczyłam się o suknię, ale w ten sposób tylko bardziej rozkochałam w sobie swoich fanów. Co do ojca i Keia... powinnam ich poprosić o zrobienie testów ojcowskich, chociaż tyle są mi winni.
Statystyka
15.12.2012
8.12.2012
16 Gorace zrodla
Wesoły autobus. Jeśli nie wiezie, co to oznacza, to chętnie wam wytłumaczę na własnym nieszczęśliwym przykładzie, ale póki co... przytoczę moją rozmowę z ojcem, a dopiero wtedy zrozumienie moją beznadziejną pozycję.
Taa.... żebyście widzieli tą przerażającą minę taty! On był straszny! Wyglądał tak jakby ich szantażował przez całą noc przed wyjazdem do gorących źródeł! Matko jedyna... błagam... ja chcę żyć! Ja chcę wrócić do domu cała i żywa, nie z molestowana!
- Rei! Lunitari wzięła alkohol! Ja nie chcę się upić! - krzyknęła zdruzgotana Isanami. Ta, teraz niewiniątko, a jak dojdzie co do czego to zło wcielone.
- Nie prawda, to soczek. Rei, trzeba uczcić twój udany album.
- Nie pozwolę mojej kchanej siostrzyce pić! Oddawaj- i się zaczęło. Kei zaczął wyrywać Lunitari plecak z alkoholem, Isanami włączyła się dzika natura i zaczęła coś tam marudzić, a Daisuke... jak to Daisuke, miał wyjechane na wszystko i wszystkich.
- Co za dziecinada. Poza tym to dzięki mnie Rei wzbiła się na sam szczyt.
- Nie prawda! To dzięki mojej doskonałej grze na gitarze! - zaprzeczyła Isanami.
- Ej! I nikt już o mnie nie myśli...- funął Yutto aż szkoda mi się go zrobiło, ale i tak go nie pocieszę! Już ja go dobrze znam! Wzięłam swojego kochanego Pana Króliczka i się w niego wtuliłam, a właściwie czym jedziemy? Wiadomo, ż busem, bo gdyby ktoś z nas prowadził to byśmy daleko nie zajechali, hehe. - Jaki słodki, daj pomacać - powiedział rozradowany i rzucił się na Mnie, a nie na pluszaka! Nie! Sotp! Pan Króliczek nie jest pluszakiem! To Pan Króliczek i koniec kropka i nie am go tknąć!
- Ije! Nie! Puszczaj! - pisnęłam, kiedy jego ręce błądziły po moim brzuchu aż znalazł przypadkowo moje czułe miejsce. łaskotki! Zaczęłam się wzdrygać i śmiać, a raczej tańczyć i podskakiwać. - Puszczaj! Zostaw! Nie! Przestań, bo się zaraz posikam! Błagam! Yutto! Puszczaj! - ja na serio ledwo trzymałam! Od trzech godzin nie widziałam kibla, a ja nie umiałam zawiązać sobie na supełek! Yutto pewnie też nieb, bo ma za krótkiego. Nie no, ja tylko zgaduje. nie myślcie już sobie nie wiadomo czego.
- Ha! Rei ma łaskotki! - powiedział zafascynowany, kiedy czyjaś pięść wylądowała na jego licu a ten z kolei padł jak długi na podłogę.
- Wara od czułych miejsc Rei! Tylko mi wolno ją obmacywać - i zaległa cisza na słowa Keia. Ta... face palm na sto dziewiątej ulicy...a raczej autobusie.
- Nikt... nie... może...mnie... obmacywać! - wydarłam się zaciskając pięść, ale mało trafnie wycelowałam w brata, bo idiota się uchylił i wylądowałam na kłócące się dziewczyny.
- Rei! Patrz na kogo się rzucasz!- krzyknęła Isanami i znów zrobiła się miluteńka.
- Będziemy się obmacywać jak walniemy sobie trochę setek. teraz musimy dojechać na miejsce - ta, Lunitari teraz zabłysnęła. jak mało kto.
- Bus wariatów...- westchnął podirytowany Daisuke. Ja bym raczej powiedziała Wesoły Autobus... no teraz już bynajmniej wiecie dlaczego, a to dopiero początek tego dramatu. Po przyjeździe wszyscy rozpakowali się w wielkim pokoju z matami na których mieliśmy nocować. Chyba każdy zna dobre Japońskie źródła i te budynki. Lunitari z zadowoleniem rozpakowywała "soczki" na stolik, ja chowałam w bezpieczne miejsce Pana króliczka, aby nikt mu krzywdy przypadkowo nie zrobił i... żeby nie widział scen dla niepełnoletnich. No co? Królicze lata liczy się inaczej! Potem poszliśmy do gorących źródeł. Naturalnie chłopacy osobno. Za cholerę bym nie weszła gdzieś, gdzie musiałabym na golasa zatryniać na oczach innych... tej brzydszej płci. Wszystkie już siedziały w wodzie tylko ja jak ta idiotka stałam w ręczniku. Czemu? Czekajcie, spójrzmy najpierw na Isanami i jej cycki. Wielkie! Potem nieco w prawo na Lunitari.. ogromne! A potem na mnie... ja coś tam mam? No miałam, ale były najmniejsze! Skandal!
- No wchodź Rei. Śmiało, chyba nas się nie wstydzisz? Chłopacy i tak są za tą ścianą z bambusa. Nic nie zobaczą - powiedziała Mało zachęcająco Isanami.
- Nie o to chodzi - pokiwałam przecząco głową, a na mojej twarzy już widniał delikatny rumieniec.
- A o co? Jeśli się nie ogoliłaś w Tym miejscu, to nie szkodzi - powiedziała Lunitari. no przestańcie mnie zawstydzać jeszcze bardziej! Chcecie żebym tu wam zeszła na zawał?!
- Goliłam się jeszcze wczoraj! - krzyknęłam zawstydzona i przymknęłam sobie szybko usta.
- Yutto, widzisz coś? - spytał Kei trzymając chłopaka aby ten coś dostrzegł przez wysoko powstałą dziurę w ogrodzeniu, kiedy to usłyszał krzyk Rei i cały spąsowiał.
- hę?! Rei się... o matko - powiedział Yutto z stróżką krwi z nosa.- Nie wyrabiam. Jestem w niebie!
- Będzie jeszcze lepiej jak pozwolisz mi coś zobaczyć.
- Cicho, zaraz Rei wejdzie do wody - Daisuke siedział niewzruszony, kiedy to spojrzał na chłopaków i energicznie wstał odsuwając ich od szpary.
- Moja kolej - powiedział z zaciekawieniem.
- No to dalej. Ile mamy na ciebie czekać? - spytała mnie zniecierpliwiona Isanami. - Chyba, że wstydzisz się swojej miseczki D?
- Nie wstydzę! - zaprzeczyłam i ściągnęłam z siebie ręcznik wchodząc do wody i w tym momencie usłyszałyśmy głośny plusk wody za ścianą z bambusa, aż woda od chłopaków ostała się częściowo do nas. Co oni tam wyprawiali?! - Coś im się stało.
- Nie, z pewnością nie - pomachała dłonią Isanami i podpłynęła za mnie, obmacując mi piersi! Zboczeniec! - Ale masz jędrne- zachichotała, a ja zaczęłam piszczeć z przyjemności, naturalnie każąc jej przestać!
- Zdurniałeś?! Chciałeś nas zabić?! - spytał Yutto wynurzając się z wody.
- To moja siostra! Nikt nie będzie na nią patrzył tylko ja!
- Rei będzie kochać się ze mną za rok, dwa jak tylko ją zdobędę - odpowiedział niewzruszony blondyn, spokojnie wypływając na powierzchnię.
- Co takiego?!- warknął wściekle Kei.
- Jesteś jej bratem, więc nic z tego nie wyjdzie, a Yutto... to po prostu Yutto - prychnął roześmiany opierając się o ścinkę "basenu".
- Masz dziwne poczucie humoru - powiedział Yutto, kiedy to Kei naskoczył na blondyna i rozpoczęła się z początku groźna walka, która później zmieniła się w żarty. Zaś on nie tracąc czasu zaczął z powrotem podglądać dziewczyny z cieknącą ślinką.
- Lunitari, pomóż mi! - powiedziałam z buraczkową twarzą, a ta zamiast odciągnąć Isanami, to dołączyła się do macanka. Nie! Ja nie chcę! Pomocy! Przestańcie!- Nieee! Przestańcie! Ach! Pomocy! - pisnęłam i nagle ściana zachwiała się i upadła na naszą stronę, wylewając z połowę wody. Na dodatek ta trójka idiotów stojąca i i i i gapiąca się na nas! - Zboczeńcy! - wrzasnęłam piskliwie, a Yutto padł znokautowany widokiem do wody Daisuske tylko pokiwał głową zdruzgotany i skierował się ku wyjściu, a Kei....Kei!!!
- Ja... przepraszam! Nie chcący! Wolałaś o pomoc i... i...- zaczął machać nerwowo rękoma, a wściekła Isanami wraz z Lunitari okrył się i mnie ręcznikami i.... dały kilka lekcji bratu. Ale o tym nie będę opowiadać, bo było dużo krwi i brutalnych sztuczek, a i niecenzuralnych słów, więc....
- Za zwycięstwo! - powiedziała promiennie i łyknęła szybko cała zawartość kieliszka z Isanami, a ja tylko patrzyłam. -Rei, no dalej. Pijemy wszyscy! - zaczęła nalegać, ale ja się nie dawałam! Dosłownie! Nawet spieprzałam po pokoju przed nimi, ale w końcu Isanami mnie przygwoździła po kilku głębszych, a Lunitari wlała mi do gęby jakąś mieszankę. Nie no, smaczne było i... cholernie mocne. Chyba wiadomo jakie były tego skutki...
- Ne, ne, Rei... jeszcze... jeden? - spytała Lunitari zaglądając o pustej butelki. Lekko nią potrząsała, ale uleciała jedynie kropelka, która wylądowała w jej ustach.
- Jaaasneee, khe - czkawka, skończony alkohol i głupawka.
- Skończyło się. Isanami, masz coś jeszcze? - spytała dziewczyna, która plackiem leżała na naszych łóżkach i turlała buteleczki.
- Niestety nie...- odpowiedziała,, a ja sięgnęłam do kryjówki po Pana Króliczka. No cio? Potrzebowałam trochę troski, a od tych zboczeńców nie chcę. Wyciągnęłam przed siebie króliczka i zaczęłam się na niego lampić.
- Ziiiii - wydobywałam z siebie dziwny dźwięk podczas myślenia i z szerokim uśmiechem zaczęłam cmokać w usteczka Pana Króliczka.
- Rei.. ja też chcę buziaczka - powiedziała Lunitari, a ja gdyby nie fakt upicia się, to bym ją naprostowała, ale nieee! Ja musiałam odpowiedzieć uśmiechem i uklęknąć na czworaka jak ona. Nasze twarze powoli się zbliżały. Ciepłe powietrze, rumieńce i ten wyczekujący wzrok Isanami! I nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszli zadowoleni od ucha do ucha chłopacy.
-Kto dał im alkohol?!?!- wrzasnął przerażony Kei, kiedy to dostrzegli naszą pozycję i... niedokończony całus.
- Dawać tu jeszcze jedną butelkę! - krzyknął zadowolony Yutto, a Daisuke trzepnął go w łepetynę.
- Iioto. Ty chyba nie wiesz na jakie niebezpieczeństwo są skazani faceci, kiedy to kobiety mają kilka promili we krwi. To istne...- spojrzał jak się bujamy, wygłupiamy i obmacujemy, turlając się po ziemi -...piekło - dokończył z drgającą brwią, a my rozpoczęłyśmy akcję "zaatakuj swojego pupila". Taaa....
- Yutto...na kolana ty potworze! - z początku milutko, potem zaś krzykiem Lunitari wytknęła chłopaka palcem, a ten z przerażeniem na twarzy padł na kolana.
- Proszę nie bij! Tylko nie bij! - powiedział z dłońmi jak do pacierza.
- Milczeć!
- Haj!- odpowiedział, a ognistowłosa położyła stopę na jego plecach.
- A teraz kara dla niegrzecznego psa!
- Kei, skończyła się wódka... a Rei nie chciała mnie pocałować... - Isanami zaczęła marudzić, powoli wchodząc na chłopaka, który z rżącym głosem siedział na ziemi. - Jestem taka smutna! - zaczęła panicznie płakać i nagle włączyła się ta zła Isanami. - Masz mnie pocieszyć głupcze!
- Tak, już, już... e... na pewno cię lubi.
- Jesteś beznadziejny - palnęła go w łepetynę z lekką irytacją.
- Chłopaki! Wycofujemy się!-krzyknął przerażony Kei.
- Niby jak chcesz to zrobić?!
- A skąd mam to wiedzieć?! Ja tu zginę marnie!
- Nie tylko ty!
- Dai...suke - powiedziałam z przerwą, co mi coś uświadomiło. Jego imię jest.. chore! Jak ktoś może mieć na imię Daisuke, co normalnie można zrozumieć: dai suke! dai mi tą sukę! No ludu! To jest gorsze niż słowo zboczone! To nieetyczne! Kim są jego rodzice?!
- Tak? -spytał ze spokojem podchodząc do mnie i kucając, kiedy ja w swoich raczkach trzymałam Pana Króliczka.
- Psytul- powiedziałam, a ten z łagodnym uśmiechem zrobił to o co go prosiłam.
- Daisuke! Puszczaj moją Rei!
- Czemu on ma zawsze najlepiej?! Ała! Lunitari! Nie wyrywaj mi włosów!
- Powiedz aaa - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam tabliczkę z czekoladą aby nakarmić blondyna.
- Nie mam ochoty - opowiedział, a ja z przygnębieniem spuściłam głowę.
- Nikt mnie nie lubi. Nawet Daisuke nie chce ode mnie ciekoladki - burknęłam, a ten z łatwością dał się złapać w pułapkę.
- Nie chciałem cię urazić, ja po prostu nie przepadam za czekoladą - odpowiedział z nerwowym uśmiechem, a ja wzięłam tabliczkę i niczym pomadką przejechałam po wargach.
- Nawet teraz...?- miauknęłam z niewinnym spojrzeniem, a ten głośno przełknął ślinę.
- Uum...- wydusił i przybliżył się, a kiedy miał już swoim językiem zlizać czekoladę, w ten oberwał o kogoś poduszką i padł na ziemię jak długi.- Kto to zrobił?! - wrzasnął podirytowany widząc Keia jak trzyma kolejną poduszkę.
- Wara od mojej Rei!- i tak rozpoczęła się bitwa na poduszki. Daisuke walnął Keia, Kei Daisuke, ten z kolei niechcący w Yutto. Wściekła z tego powodu Lunitari w Daisuke i tak dalej i tak dalej, aż w pewnym momencie Kei przypadkowo sięgnął po mojego Pana Króliczka, a ja sama oberwałam poduszką w twarz od Isanami. Zaległa cisza i spokój. Wszyscy zamarli, a poduszka spała z mojej twarzy na ziemię. Teraz wyobraźcie sobie przerażone miny znajomych na widok mojej wkurzonej miny, że rzucili moim kochanym Panem Króliczkiem.
- łaaaa!!!!!!!! PAN KRÓLICZEK!!!! - wrzasnęłam i sięgnęłam po poduszki i wszyscy zaczęli latać nad ziemią od moich uderzeń.No dobra, trochę przekoloryzowała, ale upita byłam, więc wiecie, hehehe. na koniec wszyscy polegli wrogu jakby dym z nich ulatywał, a ja z zatroskaną mina zaczęłam bandażować papierkami króliczka.
- Juś dobze Panie Króliczku, wsystko dobze. Zaraz opatse ci lany i bedzie wsystko oki doki, ne?
- Przerażająca...- wydukał ledwo żywy Yutto.
- Iioto, po co ruszałeś jej pluszaka? - spytał Daisuke i nagle moje śmiertelne spojrzenie zatrzymało się na wszystkich. - To znaczy Pana Króliczka.
- Wecie się już zamknijcie. Ja chce wrócić w jednym kawałku do domu - opowiedziała Lunitari.
- Demon, to demon - powtarzała Isanami.
"- Ale ja nie chcę tato
- Musisz. Będzie fajnie, dużo śmiechu i zabawy. Lepiej poznasz swoich przyjaciół
- Nie wszyscy są moimi przyjaciółmi! Chociażby taki Daisuke!
- Ale dzięki niemu nowy album ze zdjęciami wypadł o wiele lepiej niż poprzedni. Nie byłoby ładnie z twojej strony gdybyś go nie zaprosiła
- Ale my tam będziemy paradować w samych szlafrokach! Co jeśli ci zboczeńcy będą nasp podglądać?!
- Nie będą, uwierz mi na słowo. Już sobie wczoraj z nimi porozmawiałem..."
Taa.... żebyście widzieli tą przerażającą minę taty! On był straszny! Wyglądał tak jakby ich szantażował przez całą noc przed wyjazdem do gorących źródeł! Matko jedyna... błagam... ja chcę żyć! Ja chcę wrócić do domu cała i żywa, nie z molestowana!
- Rei! Lunitari wzięła alkohol! Ja nie chcę się upić! - krzyknęła zdruzgotana Isanami. Ta, teraz niewiniątko, a jak dojdzie co do czego to zło wcielone.
- Nie prawda, to soczek. Rei, trzeba uczcić twój udany album.
- Nie pozwolę mojej kchanej siostrzyce pić! Oddawaj- i się zaczęło. Kei zaczął wyrywać Lunitari plecak z alkoholem, Isanami włączyła się dzika natura i zaczęła coś tam marudzić, a Daisuke... jak to Daisuke, miał wyjechane na wszystko i wszystkich.
- Co za dziecinada. Poza tym to dzięki mnie Rei wzbiła się na sam szczyt.
- Nie prawda! To dzięki mojej doskonałej grze na gitarze! - zaprzeczyła Isanami.
- Ej! I nikt już o mnie nie myśli...- funął Yutto aż szkoda mi się go zrobiło, ale i tak go nie pocieszę! Już ja go dobrze znam! Wzięłam swojego kochanego Pana Króliczka i się w niego wtuliłam, a właściwie czym jedziemy? Wiadomo, ż busem, bo gdyby ktoś z nas prowadził to byśmy daleko nie zajechali, hehe. - Jaki słodki, daj pomacać - powiedział rozradowany i rzucił się na Mnie, a nie na pluszaka! Nie! Sotp! Pan Króliczek nie jest pluszakiem! To Pan Króliczek i koniec kropka i nie am go tknąć!
- Ije! Nie! Puszczaj! - pisnęłam, kiedy jego ręce błądziły po moim brzuchu aż znalazł przypadkowo moje czułe miejsce. łaskotki! Zaczęłam się wzdrygać i śmiać, a raczej tańczyć i podskakiwać. - Puszczaj! Zostaw! Nie! Przestań, bo się zaraz posikam! Błagam! Yutto! Puszczaj! - ja na serio ledwo trzymałam! Od trzech godzin nie widziałam kibla, a ja nie umiałam zawiązać sobie na supełek! Yutto pewnie też nieb, bo ma za krótkiego. Nie no, ja tylko zgaduje. nie myślcie już sobie nie wiadomo czego.
- Ha! Rei ma łaskotki! - powiedział zafascynowany, kiedy czyjaś pięść wylądowała na jego licu a ten z kolei padł jak długi na podłogę.
- Wara od czułych miejsc Rei! Tylko mi wolno ją obmacywać - i zaległa cisza na słowa Keia. Ta... face palm na sto dziewiątej ulicy...a raczej autobusie.
- Nikt... nie... może...mnie... obmacywać! - wydarłam się zaciskając pięść, ale mało trafnie wycelowałam w brata, bo idiota się uchylił i wylądowałam na kłócące się dziewczyny.
- Rei! Patrz na kogo się rzucasz!- krzyknęła Isanami i znów zrobiła się miluteńka.
- Będziemy się obmacywać jak walniemy sobie trochę setek. teraz musimy dojechać na miejsce - ta, Lunitari teraz zabłysnęła. jak mało kto.
- Bus wariatów...- westchnął podirytowany Daisuke. Ja bym raczej powiedziała Wesoły Autobus... no teraz już bynajmniej wiecie dlaczego, a to dopiero początek tego dramatu. Po przyjeździe wszyscy rozpakowali się w wielkim pokoju z matami na których mieliśmy nocować. Chyba każdy zna dobre Japońskie źródła i te budynki. Lunitari z zadowoleniem rozpakowywała "soczki" na stolik, ja chowałam w bezpieczne miejsce Pana króliczka, aby nikt mu krzywdy przypadkowo nie zrobił i... żeby nie widział scen dla niepełnoletnich. No co? Królicze lata liczy się inaczej! Potem poszliśmy do gorących źródeł. Naturalnie chłopacy osobno. Za cholerę bym nie weszła gdzieś, gdzie musiałabym na golasa zatryniać na oczach innych... tej brzydszej płci. Wszystkie już siedziały w wodzie tylko ja jak ta idiotka stałam w ręczniku. Czemu? Czekajcie, spójrzmy najpierw na Isanami i jej cycki. Wielkie! Potem nieco w prawo na Lunitari.. ogromne! A potem na mnie... ja coś tam mam? No miałam, ale były najmniejsze! Skandal!
- No wchodź Rei. Śmiało, chyba nas się nie wstydzisz? Chłopacy i tak są za tą ścianą z bambusa. Nic nie zobaczą - powiedziała Mało zachęcająco Isanami.
- Nie o to chodzi - pokiwałam przecząco głową, a na mojej twarzy już widniał delikatny rumieniec.
- A o co? Jeśli się nie ogoliłaś w Tym miejscu, to nie szkodzi - powiedziała Lunitari. no przestańcie mnie zawstydzać jeszcze bardziej! Chcecie żebym tu wam zeszła na zawał?!
- Goliłam się jeszcze wczoraj! - krzyknęłam zawstydzona i przymknęłam sobie szybko usta.
- Yutto, widzisz coś? - spytał Kei trzymając chłopaka aby ten coś dostrzegł przez wysoko powstałą dziurę w ogrodzeniu, kiedy to usłyszał krzyk Rei i cały spąsowiał.
- hę?! Rei się... o matko - powiedział Yutto z stróżką krwi z nosa.- Nie wyrabiam. Jestem w niebie!
- Będzie jeszcze lepiej jak pozwolisz mi coś zobaczyć.
- Cicho, zaraz Rei wejdzie do wody - Daisuke siedział niewzruszony, kiedy to spojrzał na chłopaków i energicznie wstał odsuwając ich od szpary.
- Moja kolej - powiedział z zaciekawieniem.
- No to dalej. Ile mamy na ciebie czekać? - spytała mnie zniecierpliwiona Isanami. - Chyba, że wstydzisz się swojej miseczki D?
- Nie wstydzę! - zaprzeczyłam i ściągnęłam z siebie ręcznik wchodząc do wody i w tym momencie usłyszałyśmy głośny plusk wody za ścianą z bambusa, aż woda od chłopaków ostała się częściowo do nas. Co oni tam wyprawiali?! - Coś im się stało.
- Nie, z pewnością nie - pomachała dłonią Isanami i podpłynęła za mnie, obmacując mi piersi! Zboczeniec! - Ale masz jędrne- zachichotała, a ja zaczęłam piszczeć z przyjemności, naturalnie każąc jej przestać!
- Zdurniałeś?! Chciałeś nas zabić?! - spytał Yutto wynurzając się z wody.
- To moja siostra! Nikt nie będzie na nią patrzył tylko ja!
- Rei będzie kochać się ze mną za rok, dwa jak tylko ją zdobędę - odpowiedział niewzruszony blondyn, spokojnie wypływając na powierzchnię.
- Co takiego?!- warknął wściekle Kei.
- Jesteś jej bratem, więc nic z tego nie wyjdzie, a Yutto... to po prostu Yutto - prychnął roześmiany opierając się o ścinkę "basenu".
- Masz dziwne poczucie humoru - powiedział Yutto, kiedy to Kei naskoczył na blondyna i rozpoczęła się z początku groźna walka, która później zmieniła się w żarty. Zaś on nie tracąc czasu zaczął z powrotem podglądać dziewczyny z cieknącą ślinką.
- Lunitari, pomóż mi! - powiedziałam z buraczkową twarzą, a ta zamiast odciągnąć Isanami, to dołączyła się do macanka. Nie! Ja nie chcę! Pomocy! Przestańcie!- Nieee! Przestańcie! Ach! Pomocy! - pisnęłam i nagle ściana zachwiała się i upadła na naszą stronę, wylewając z połowę wody. Na dodatek ta trójka idiotów stojąca i i i i gapiąca się na nas! - Zboczeńcy! - wrzasnęłam piskliwie, a Yutto padł znokautowany widokiem do wody Daisuske tylko pokiwał głową zdruzgotany i skierował się ku wyjściu, a Kei....Kei!!!
- Ja... przepraszam! Nie chcący! Wolałaś o pomoc i... i...- zaczął machać nerwowo rękoma, a wściekła Isanami wraz z Lunitari okrył się i mnie ręcznikami i.... dały kilka lekcji bratu. Ale o tym nie będę opowiadać, bo było dużo krwi i brutalnych sztuczek, a i niecenzuralnych słów, więc....
C E N Z U R A
Po kąpieli chłopacy poszli opatrzyć zmasakrowanego Keia, a my... to znaczy Lunitari wyciągnęła trzy kieliszki i zaczęła polewać.- Za zwycięstwo! - powiedziała promiennie i łyknęła szybko cała zawartość kieliszka z Isanami, a ja tylko patrzyłam. -Rei, no dalej. Pijemy wszyscy! - zaczęła nalegać, ale ja się nie dawałam! Dosłownie! Nawet spieprzałam po pokoju przed nimi, ale w końcu Isanami mnie przygwoździła po kilku głębszych, a Lunitari wlała mi do gęby jakąś mieszankę. Nie no, smaczne było i... cholernie mocne. Chyba wiadomo jakie były tego skutki...
- Ne, ne, Rei... jeszcze... jeden? - spytała Lunitari zaglądając o pustej butelki. Lekko nią potrząsała, ale uleciała jedynie kropelka, która wylądowała w jej ustach.
- Jaaasneee, khe - czkawka, skończony alkohol i głupawka.
- Skończyło się. Isanami, masz coś jeszcze? - spytała dziewczyna, która plackiem leżała na naszych łóżkach i turlała buteleczki.
- Niestety nie...- odpowiedziała,, a ja sięgnęłam do kryjówki po Pana Króliczka. No cio? Potrzebowałam trochę troski, a od tych zboczeńców nie chcę. Wyciągnęłam przed siebie króliczka i zaczęłam się na niego lampić.
- Ziiiii - wydobywałam z siebie dziwny dźwięk podczas myślenia i z szerokim uśmiechem zaczęłam cmokać w usteczka Pana Króliczka.
- Rei.. ja też chcę buziaczka - powiedziała Lunitari, a ja gdyby nie fakt upicia się, to bym ją naprostowała, ale nieee! Ja musiałam odpowiedzieć uśmiechem i uklęknąć na czworaka jak ona. Nasze twarze powoli się zbliżały. Ciepłe powietrze, rumieńce i ten wyczekujący wzrok Isanami! I nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszli zadowoleni od ucha do ucha chłopacy.
-Kto dał im alkohol?!?!- wrzasnął przerażony Kei, kiedy to dostrzegli naszą pozycję i... niedokończony całus.
- Dawać tu jeszcze jedną butelkę! - krzyknął zadowolony Yutto, a Daisuke trzepnął go w łepetynę.
- Iioto. Ty chyba nie wiesz na jakie niebezpieczeństwo są skazani faceci, kiedy to kobiety mają kilka promili we krwi. To istne...- spojrzał jak się bujamy, wygłupiamy i obmacujemy, turlając się po ziemi -...piekło - dokończył z drgającą brwią, a my rozpoczęłyśmy akcję "zaatakuj swojego pupila". Taaa....
- Yutto...na kolana ty potworze! - z początku milutko, potem zaś krzykiem Lunitari wytknęła chłopaka palcem, a ten z przerażeniem na twarzy padł na kolana.
- Proszę nie bij! Tylko nie bij! - powiedział z dłońmi jak do pacierza.
- Milczeć!
- Haj!- odpowiedział, a ognistowłosa położyła stopę na jego plecach.
- A teraz kara dla niegrzecznego psa!
- Kei, skończyła się wódka... a Rei nie chciała mnie pocałować... - Isanami zaczęła marudzić, powoli wchodząc na chłopaka, który z rżącym głosem siedział na ziemi. - Jestem taka smutna! - zaczęła panicznie płakać i nagle włączyła się ta zła Isanami. - Masz mnie pocieszyć głupcze!
- Tak, już, już... e... na pewno cię lubi.
- Jesteś beznadziejny - palnęła go w łepetynę z lekką irytacją.
- Chłopaki! Wycofujemy się!-krzyknął przerażony Kei.
- Niby jak chcesz to zrobić?!
- A skąd mam to wiedzieć?! Ja tu zginę marnie!
- Nie tylko ty!
- Dai...suke - powiedziałam z przerwą, co mi coś uświadomiło. Jego imię jest.. chore! Jak ktoś może mieć na imię Daisuke, co normalnie można zrozumieć: dai suke! dai mi tą sukę! No ludu! To jest gorsze niż słowo zboczone! To nieetyczne! Kim są jego rodzice?!
- Tak? -spytał ze spokojem podchodząc do mnie i kucając, kiedy ja w swoich raczkach trzymałam Pana Króliczka.
- Psytul- powiedziałam, a ten z łagodnym uśmiechem zrobił to o co go prosiłam.
- Daisuke! Puszczaj moją Rei!
- Czemu on ma zawsze najlepiej?! Ała! Lunitari! Nie wyrywaj mi włosów!
- Powiedz aaa - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam tabliczkę z czekoladą aby nakarmić blondyna.
- Nie mam ochoty - opowiedział, a ja z przygnębieniem spuściłam głowę.
- Nikt mnie nie lubi. Nawet Daisuke nie chce ode mnie ciekoladki - burknęłam, a ten z łatwością dał się złapać w pułapkę.
- Nie chciałem cię urazić, ja po prostu nie przepadam za czekoladą - odpowiedział z nerwowym uśmiechem, a ja wzięłam tabliczkę i niczym pomadką przejechałam po wargach.
- Nawet teraz...?- miauknęłam z niewinnym spojrzeniem, a ten głośno przełknął ślinę.
- Uum...- wydusił i przybliżył się, a kiedy miał już swoim językiem zlizać czekoladę, w ten oberwał o kogoś poduszką i padł na ziemię jak długi.- Kto to zrobił?! - wrzasnął podirytowany widząc Keia jak trzyma kolejną poduszkę.
- Wara od mojej Rei!- i tak rozpoczęła się bitwa na poduszki. Daisuke walnął Keia, Kei Daisuke, ten z kolei niechcący w Yutto. Wściekła z tego powodu Lunitari w Daisuke i tak dalej i tak dalej, aż w pewnym momencie Kei przypadkowo sięgnął po mojego Pana Króliczka, a ja sama oberwałam poduszką w twarz od Isanami. Zaległa cisza i spokój. Wszyscy zamarli, a poduszka spała z mojej twarzy na ziemię. Teraz wyobraźcie sobie przerażone miny znajomych na widok mojej wkurzonej miny, że rzucili moim kochanym Panem Króliczkiem.
- łaaaa!!!!!!!! PAN KRÓLICZEK!!!! - wrzasnęłam i sięgnęłam po poduszki i wszyscy zaczęli latać nad ziemią od moich uderzeń.No dobra, trochę przekoloryzowała, ale upita byłam, więc wiecie, hehehe. na koniec wszyscy polegli wrogu jakby dym z nich ulatywał, a ja z zatroskaną mina zaczęłam bandażować papierkami króliczka.
- Juś dobze Panie Króliczku, wsystko dobze. Zaraz opatse ci lany i bedzie wsystko oki doki, ne?
- Przerażająca...- wydukał ledwo żywy Yutto.
- Iioto, po co ruszałeś jej pluszaka? - spytał Daisuke i nagle moje śmiertelne spojrzenie zatrzymało się na wszystkich. - To znaczy Pana Króliczka.
- Wecie się już zamknijcie. Ja chce wrócić w jednym kawałku do domu - opowiedziała Lunitari.
- Demon, to demon - powtarzała Isanami.
18.11.2012
Nominowanie XD
Zasady:
- nominacja otrzymywana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
- należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała.
- następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań (nie wolno nominować bloga, który Cię nominował)
Wielkie dzięki za nominacje XD
Jeszcze nikogo nie nominowałam, ale to się zmieni XD No nic, a o to odpowiedzi na twoje pytania XD
1. Twoje hobby? (oprócz tego, którego dotyczy blog)
2. Zostaje ci, powiedzmy, 200 złotych, potem zostaniesz bez grosza. Co z nimi zrobisz??
3. Ulubiona książka/książki?
4. Czego słuchasz obecnie/przed chwilą?
5. Randka czy spotkanie z przyjaciółką?
6. Zakupowe szaleństwo czy popołudnie w domu?
7. Co chciałabyś w życiu zwiedzić, zobaczyć na świecie?
8. Glany vs szpilki?
9. Ulubiony zwierzak?
10. Coś o czym marzysz?
11. Jakie chciałabyś języki obowiązkowe w szkole?? ; ))
1. Moim hobby ogólnie jest rysowanie, obcowanie z zwierzętami i naturą, a i tańczenie. O śpiewaniu nie mówię, bo to raczej jest wycie do księżyca XD
2. Hm... trudne pytanie... kupie zbereźny strój i zaszaleję na mieście XD A co mi tam XD
3. Lubię wszystkie książki, a zwłaszcza fantasy, ale trylogia Czarny Mag bardzo mnie wciągnęła.
4. Obecnie w tej chwili słucham: Takedown - Blue Sthali
5. Randka, ale to zależy od przyjaciółki i powodu spotkania ^.^
6. Popołudnie w domu. Nie lubię zakupów XD
7. Wszystko XD Jednak najbardziej popływać w oceanie przy zatopionych wrakach, raf koralowych i morskich zwierząt.
8. Glany
9. Czemu takie trudne pytanie?! XD Hm... królik, ale równie bardzo kofam koty.
10. Wydać książkę i wyjechać do Japonii. No i wybudować maid cafe w moim mieście XD
11. Angielski, Japoński.. etto... więcej do życia mi nie trzeba, byle nie Niemiecki.
No dobra, już mam nominowanych XD
Strzeżcie się przed Miraką! :
1. Misa
2. Mia~~
3. Majoszka
4. Ami-chan
5. Euphhorisch_
6. lalcia191
7. Chinatsu-Chan
8. Tacolubi
9. basieek
10. Lunitari
11. Asia
tak wie, złamałam zasadę XD
Pytania dla was:
1. Twoja ulubiona piosenka?
2. Twój ulubiony kolor?
3. Co byś zrobiła, gdyby został ci tydzień życia? XD
4. Twoje ulubione anime, film, albo serial?
5. Jakie zwierze posiadasz?
6. Grasz na jakiś instrumencie? Jakim?
7. Twoje hobby?
8. Ulubiona liczba?
9. Do jakiego zwierzecia być się przyrównała?
10. Co lubisz czytać?
11. Jaki kolor ubrań przeważa w twojej szafce?
Tak wiem, masakryczne pytania XD
- nominacja otrzymywana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
- należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała.
- następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań (nie wolno nominować bloga, który Cię nominował)
Wielkie dzięki za nominacje XD
Jeszcze nikogo nie nominowałam, ale to się zmieni XD No nic, a o to odpowiedzi na twoje pytania XD
1. Twoje hobby? (oprócz tego, którego dotyczy blog)
2. Zostaje ci, powiedzmy, 200 złotych, potem zostaniesz bez grosza. Co z nimi zrobisz??
3. Ulubiona książka/książki?
4. Czego słuchasz obecnie/przed chwilą?
5. Randka czy spotkanie z przyjaciółką?
6. Zakupowe szaleństwo czy popołudnie w domu?
7. Co chciałabyś w życiu zwiedzić, zobaczyć na świecie?
8. Glany vs szpilki?
9. Ulubiony zwierzak?
10. Coś o czym marzysz?
11. Jakie chciałabyś języki obowiązkowe w szkole?? ; ))
1. Moim hobby ogólnie jest rysowanie, obcowanie z zwierzętami i naturą, a i tańczenie. O śpiewaniu nie mówię, bo to raczej jest wycie do księżyca XD
2. Hm... trudne pytanie... kupie zbereźny strój i zaszaleję na mieście XD A co mi tam XD
3. Lubię wszystkie książki, a zwłaszcza fantasy, ale trylogia Czarny Mag bardzo mnie wciągnęła.
4. Obecnie w tej chwili słucham: Takedown - Blue Sthali
5. Randka, ale to zależy od przyjaciółki i powodu spotkania ^.^
6. Popołudnie w domu. Nie lubię zakupów XD
7. Wszystko XD Jednak najbardziej popływać w oceanie przy zatopionych wrakach, raf koralowych i morskich zwierząt.
8. Glany
9. Czemu takie trudne pytanie?! XD Hm... królik, ale równie bardzo kofam koty.
10. Wydać książkę i wyjechać do Japonii. No i wybudować maid cafe w moim mieście XD
11. Angielski, Japoński.. etto... więcej do życia mi nie trzeba, byle nie Niemiecki.
No dobra, już mam nominowanych XD
Strzeżcie się przed Miraką! :
1. Misa
2. Mia~~
3. Majoszka
4. Ami-chan
5. Euphhorisch_
6. lalcia191
7. Chinatsu-Chan
8. Tacolubi
9. basieek
10. Lunitari
11. Asia
tak wie, złamałam zasadę XD
Pytania dla was:
1. Twoja ulubiona piosenka?
2. Twój ulubiony kolor?
3. Co byś zrobiła, gdyby został ci tydzień życia? XD
4. Twoje ulubione anime, film, albo serial?
5. Jakie zwierze posiadasz?
6. Grasz na jakiś instrumencie? Jakim?
7. Twoje hobby?
8. Ulubiona liczba?
9. Do jakiego zwierzecia być się przyrównała?
10. Co lubisz czytać?
11. Jaki kolor ubrań przeważa w twojej szafce?
Tak wiem, masakryczne pytania XD
10.11.2012
15 Szkolne Halloween
Tyle czasu minęło odkąd w
wiadomościach mówili o śmierci Ikuto. Tęskniłam, tęsknię
i będę tęsknić, ale nie mogę oglądać się za siebie, nie
teraz, kiedy mam ważniejsze problemy. Kochałam go... najbardziej
nad życie i on mnie też, ale na własny sposób. Teraz to
zrozumiałam, bawił się z umiarem, aby mnie nie zranić, a także
Keia. Jednak, teraz mam inną robotę...
- Rei! Rei! Za godzinę zaczynamy!
Musisz się przebrać! - siedziałam sobie w klasie, kiedy to Isanami
zawiesiła się na moich ramionach. Przerażona najeżyłam się jak
kot, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ta milutka owieczka przemieni się w
najczystsze zło!
- Ale ja nie wiem w co –
powiedziałam. No dobra, miałam przebranie, ale to Kei mi je wybrał,
bo go o to prosiłam! I teraz cholernie żałuję! To zboczeniec w
lisiej skórze! Następnym razem jak będę miała mało czasu,
to takie zlecenia dam komu innemu!
- Kochana siostrzyczko, przebierz się
– powiedział z szerokim uśmieszkiem, a ja spojrzałam na niego z
morderczym wzrokiem. Nie uśmiechaj się ty szatanie jeden! Co za
cwaniak! Sadysta! Ja go kiedyś zabiję! Trzymajcie mnie! Ja nie chcę
tego ubierać!!!!!
- Nie – fuknęłam stanowczym głosem
spoglądając na Isanami, która z niecierpliwością kręciła
swoim psim tyłeczkiem. Kei był przebrany za vampira, Yutto za
robota, a Lunitari za demona, ale takiego seksownego z pazurkiem,
grr... Matko, co to ma być? Wszyscy tak się jarali tym całym
Halloween, a to moje... pierwsze. Nigdy nie uczestniczyłam w takiej
zabawie, a zwłaszcza szkolnej. Mieliśmy jeszcze godzinę. Naszym
zadaniem było straszyć ludzi i zabierać im chustki zawieszone na
ramionach. Drużyna, która uzbiera ich najwięcej wygra kubeł
słodyczy. Muszę to wygrać! Słodycze, słodycze, mniam! JA.
WYGRAM. ZA. WSZELKĄ. CENĘ!
- Dlaczego? Przecież masz uroczy strój
– powiedział Yutto, tak, tylko on jeden widział ten strój
z Keiem, bo to on mu podpowiedział! Obaj są potworami!
- No chyba nie – burknęłam z
morderczym spojrzeniem.
- Chodź tu mi – powiedziała Isanami
szatańskim uśmiechem jakby chciała mnie zaraz pożreć żywcem!
Sama Lunitari podeszła do mnie od tyłu. Chłopacy stali cicho i
spokojnie zamiast mi pomóc! Chamy! Potwory! Dranie jedne
niemyte! Chociaż nie, gdyby się nie myli, to by śmierdzieli...
- Ja nie chcę! - pisnęłam
rozpaczliwie i w ostatniej chwili ukucnęłam, a Lunitari z Isanami
boleśnie zbliżyły się do siebie. Hihi, to zderzenie było tak
zabawne, że prawie się posikałam w gacie!
- Z czego się ryjesz?! - warknęła
przebudzone zło Isanami, a ja stanęłam dęba, kiedy wytknęła
mnie palcem. - Jak cię dorwę, to cię.. porwę!!! - i zaczęła się
gonitwa po całej sali. Przerażeni chłopacy, aby nie zostać
zdeptanym przez nas same, wskoczyli na ławki.
- No ubierz ten kochany strój! -
krzyczała Lunitari z krwotokiem z nosa, trzymając mój ubiór
w rękach.
- Nie!
- No dalej! Masz się natychmiast
zatrzymać!
- Niet!
- No przecież będzie idealnie na
tobie leżał. Przecież jesteś takim kotkiem.
- Niet! Niet! Nieee!
- Zabiję, normalnie jak cie złapię,
to zabije!
- Nie waz się tknąć Rei! - krzyknął
Kei kiedy to Yutto powstrzymał go od zejścia z ławki.
- Zdurniałeś? Chcesz zginąć?
- Racja – wrócił na swoje
miejsce. - Nie daj się im złapać Rei! Albo daj, chcę cię
zobaczyć w tym stroju!
- POMOCYYYYY!!!!!
- No widzisz. Nie ma czego się bać –
powiedziała z zadowoleniem Isanami, kiedy to wszyscy stali
naprzeciwko mnie, oglądając jak jakiegoś psa, nie, kota
wystawnego! Dlaczego czuję się tak skrępowana?! No ciekawe
czemu...? Cholera jasna! Przestańcie tak się gapić! To tylko
zbereźny strój kota!
- Urocza – powiedział Kei z
rumieńcami równie widocznymi, co Yutto. - No nic. Ja chcę
być w grupie z Rei – dodał błyskawicznie.
- Zgoda, ale my się dołączamy!
- Super, więc ja muszę poszukać
kogoś innego? - spytał zawiedziony Yutto i wyszedł z klasy,
poszukując własnej grupy. Szkoda mi go było, ale grupy mogły być
maksymalnie czteroosobowe.
- Więc jaki jest plan?
- My porobimy pułapki. Już się nad
tym zastanawiałyśmy kilka dni temu – powiedziała Isanami z
złowieszczym uśmieszkiem. Matko, ja się zaczynam jej coraz
bardziej bać. Chyba poproszę ojca o założenie alarmów
wokół mieszkania.
- Zgoda, więc ja z Rei poszukamy bazy.
Wyślemy wam sms'a jak coś znajdziemy – uśmiechnął się i zanim
cokolwiek zdążyłam powiedzieć, wyciągnął mnie z pokoju, a po
budynku rozległ się gong rozpoczęcia zabawy.
Kei był bardzo ostrożny i jak na
razie nikogo nie znaleźliśmy. I dobrze, bo jestem strasznie
bojaźliwa. Boje się takich strachów i osób
wyskakujących znienacka zza rogu, masakra!
- Spokojnie, zaraz będziemy na miejscu
– jego ciepły głos uspokoi moje roztargnione nerwy, kiedy to
nagle poczułam naprężoną linkę pod stopami, którą
nadepnęłam. Spojrzeliśmy w dół i tylko zdążyliśmy wydać
z siebie głos zaskoczenia i znaleźliśmy się w powietrzu, złapani
w siatkę wędkarską. Cudownie...
- Rei, nie ruszaj się, ach... gdzie ty
mnie łapiesz?!
- Sorki! Nie chciałam.
- No przestań się wiercić!
- Nie mogę! - pisnęłam spanikowana,
kiedy poczułam jak wypuklenie na jego kroczu urosło. - Ty
zboczeńcu!!! - spoliczkowałam go lądując na chłopaku. Jak na
razie to jedyna najwygodniejsza pozycja w tej siatce.
- Przecież to twoja wina!
- Pewnie, zrzucaj wszystko na mnie
napaleńcu!
- Nie jestem napaleńcem!
- Więc dlaczego ci stanął?!
- To normalne jak dziewczyna obmacuje
faceta tam gdzie nie trzeba!
- Nie robiłam tego celowo!
- Cicho – przytkał mi usta dłonią,
a nad nami przeszło kilka uczniów szukających swoich ofiar.
Na całe szczęście nie zauważyli nas, a ja wyciągnęłam z
kieszeni żyletkę. Tak, wzięłam ją jakby jakiś zboczeniec chciał
mnie zaciągnąć do sali chemicznej lub biologicznej z powodu tego
stroju...
- Nie ruszaj się, zaraz nas uwolnię –
powiedziałam czując jak jego twarz niemalże nurkuje w moim
biuście. Sama byłam lekko zawstydzona, więc czym prędzej zaczęłam
piłować te więzy. Nagle sznury pękły i upadliśmy na ziemię, a
Kei jak piędzi struś zwiał bez jakiegokolwiek uprzedzenia.
- Kei! Wracaj mi tu! Nie zostawiaj mnie
samej w takim miejscu!!! - wrzasnęłam zrozpaczona i zaległa cisza.
Przerażająca cisza! Wszędzie przerażające dynie, pająki! Nawet
jeśli są sztuczne, to ja się ich boję! Ja chce do domu!!! Gdzie
Pan Króliczek! Mój Pan Króliczek! Ja chcę do
króliczka!
- Cii. Patrz, to Rei. Dawaj ja
wystraszymy – w ukryciu kucała Lunitari z isanami, która
zaprzeczała jej pomysłowi, ale w końcu się skusiła. Przerażona
zaczęłam iścdo przodu, rozglądając się po okolicy żeby nic
mnie nie zaskoczyło.
-Buaaa! - nagły krzyk, dwie postacie
wyskakujące z skrzyni. To zbyt wiele jak dla mnie! Pomocy!Ratunku!
Ja chcę do domuuu!!!! - Rei! Czekaj! To my! Gdzie ty uciekasz?!
- Łeeee!!!!
- Chyba przesadziłyśmy –
zachichotała cichutko Isanami.
- Pewnie ta. Czy ona czasem nie
pobiegła w teren grupy Daisuke?
- O cholera, słyszałam, że w tym
roku nieźle się postarali i to najstraszniejsza część szkoły.
- No to pozamiatane...
- Tato! Tato! Panie Króliczku! -
krzyczałam z szklankami w oczach biegnąc w nieznane. W końcu się
ogarnęłam i zatrzymałam, ale było już za późno. To
miejsce było jeszcze bardziej przerażające! Kościotrupy,
pajęczyny, wampiry!!! Pomocy!!! Już nigdy więcej Halloween! Nigdy
więcej!
- Rei? - nagle usłyszałam czyiś głos
i kiedy się odwróciłam, wpadłam w potężną pajęczynę.
Momentalnie poczułam się jak zdobycz trzymetrowego pająka i
wpadłam na kogoś. Upadłam, ale na coś miękkiego. Zdenerwowana i
zrozpaczona usiadłam na kolanach i ktoś zaczął pomagać mi
ściągnąć tą pajęczynę.
- Dziękuję – odpowiedziałam
dopiero teraz zauważając, że siedzę na kolanach Daisuke. Cholera!
Na kolanach Daisuke! Czerwona jak burak upadłam do tyłu.
- Nie ma za co i przy okazji, widać ci
gacie – cudownie, zapomniałam, że mam na sobie spódniczkę!
Usiadłam szybko, poprawiając odzież i ściągnęłam kocie uszy z
głowy, uspakajając oddech.
- Gdzie się patrzysz?
- Tak mi się rzuciło w oczy.
Spokojnie, nie jest to dla mnie nic specjalnego.
- Dobrze wiedzieć – spiorunowałam
go wzrokiem, kiedy to zabrał mi wstążkę z ramienia.
- Wypadasz z gry i to już po godzinie
– prychnął rozbawiony.
- No i dobrze, bo mam już dosyć.
- Kogo? Chyba nie mnie? - spytał z
tajemniczym uśmieszkiem.
- Przestań grać mi na nerwach –
warknęłam z niezadowoleniem.
- Przecież tego nie robię. Jakbyś
zapomniała, to za twoją namowa wziąłem w tym udział. Miałem na
dzisiejszy wieczór inne plany.
- Oj dobra, dobra – pomachałam
łapką. - Mogę tu zostać do końca tej gry?
- Pewnie, ale co będę z tego miał?
- Satysfakcję z pomocy mi?
- Zabawna jesteś. No nic, zostań tu
jeśli chcesz, a ja idę – wstał, a mnie momentalnie coś zakuło
w sercu. Miałam zostać sama w tych ciemnościach? Za żadne skarby
świata!
-Nie – zaprotestowałam i zawiesiłam
się na jego szyi. Ten zaś stracił równowagę i wypadliśmy
z pokoju na korytarz w dość.. dwuznacznej sytuacji.
- Rrei...?- wydusił z siebie głoś
Kei, a za nim stała reszta drużyny.
- My się tu o ciebie martwimy, a ty
flirtujesz z Daisuke? - spytała rozbawiona Isanami.
- Tto nie tak jak myślicie! - zaczęłam
nerwowo machać rękoma, ale to nic nie dało. No cóż.
Skończyło się na tym, że przegraliśmy, a mnie przez całą noc
goniła drużyna i wściekły z zazdrości Kei, który chciał
mnie wymiętolić ze złości. Ale ja się nie dałam! Tylko, że
winny Daisuke stał sobie zadowolony wcinając nagrodę ze swoją
drużyna, bezczelnie patrząc na moją katorgę!Skandal! Tato! Już
nigdy nie zgodzę się na taką szkolną imprezę! Już nigdy!
5.10.2012
14 Sesja zdjęciowa
Nastał kolejny ranek dla Rei. Chciałaby go spędzić w szkole wraz ze swoimi ukochanymi przyjaciółmi, lecz wzywały ją obowiązki związane z gwiazdorstwem. Tak, właśnie dzisiaj miała mieć sesję zdjęciową, ale nie za specjalnie cieszyła się na tą nowinę. Sam Nathaniel nakładając jajecznicę na talerz dla swojej ukochanej córki, widział że coś jest nie tak. Zawsze z promienną twarzyczką wskakiwała jak burza do kuchni, opowiadając o planach na nowy dzień, a tu nagle cisza. Zdołał nawet usłyszeć przelatującą muchę, która rozpaczliwie uciekała od szponów głodnego Tofika.
- Rei, rozchmurz się. Zobacz jaki mamy piękny dzień dzisiaj za oknem - blondyn rozpoczął dyskusję, ale zamiast niej, dostał od swej córki ostrzegające spojrzenie wściekłej tygrysicy. Gdyby to spojrzenie potrafiło zabić, to pewnie w gazecie pojawiłby się już nekrolog z datą śmierci byłego gospodarza.
- Spałam tylko trzy godziny odrabiając te piekielne zadania domowe. Mam wory od oczami, do których mogłabym wsadzać ziemniaki, a ty mówisz mi o pięknym dniu? - spytała z oburzeniem i rypnęła głową w blat stołu. Przelatujący huk przestraszył nawet Woldemorda, który wyprawiał wspinaczkę górską po hardcorowych meblach.
- Zjedz jajecznicę i wypij soczek, a na pewno poczujesz się lepiej - z nieznikającym uśmiechem odłożył fartuch i przysiadł się do blondynki. Zastanawiał się nad powiedzeniem Rei o przerażającym wydarzeniu, o którym mówiono w wiadomościach. Dobrze wiedział, iż dziewczyna nigdy ich nie ogląda, a w tym przypadku wyszło to na dobre. Gdyby dowiedziała się o śmierci Iseia, to pewnie straciłaby resztę ochoty na samo ruszenie się z siedzenia.
- Poczułam się jak dziecko - fuknęła spoglądając na niego z dołu i po chwili namysłu zabrała się za śniadanie. - Raaanyyyy! Nie mam ochoty iść na tą całą sesję! - mówiła sama do siebie z wyraźnym niezadowoleniem, kiedy to na swojej drodze ku studia napotkała Keia. Najwyraźniej szedł do swojej szkoły, która spowodowała pewną ich rozłąkę.
- Rei? - zaskoczony zlustrował niebieskooką i momentalnie jego wzrok powędrował w dół, gdzie stał uśmiechający się Tofik.
- Grauuuu - miauknął, co wcale nie przypominało odgłosu puszystego stworzonka i naskoczył na jego nogę.
- Wybacz, nie mam dzisiaj nic dla ciebie - roześmiany pogłaskał zwierzę po główce i zwrócił się do dziewczyny. - Czemu nie jesteś w szkole?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie - burknęła, ciągle nie chowając swojego niezadowolenia. Na kilometr było widać, że wstała lewą nogą, a co za tym szło? Lepiej nie wiedzieć.
- Mam wolne. W środy i czwartki mam wieczorne zajęcia, a ty? - spytał chcąc niczym detektyw dowiedzieć się wszystkiego na temat Rei. Z resztą, od zawsze musiał wszystko wiedzieć. Można by stwierdzić, że miał pewną obsesję na jej punkcie.
- Co ja?
- Dlaczego nie jesteś w szkole?
- Ale, że kto?
- Widać, że dopiero wstałaś. Nadal nie kontaktujesz - zachichotał rozbawiony i doprowadził jej włosy do jeszcze większego nie ładu, jeśli w ogóle można było pogorszyć tą szopę na jej głowię.
- Daj mi lunatykować - burknęła z jeszcze większym niezadowoleniem. - Idę na sesję zdjęciową - dodała z ciężkim westchnięciem i ruszyła dalej, jakby zmierzała na szubienicę. Gdyby tylko Kei wiedział czego dotyczyła ta sesja, to pewnie wykrwawiłby się na śmierć z podniecenia.
- Sesję? Mogę iść z tobą?
- Nie! - zaprzeczyła nerwowo wytykając go palcem. Jeszcze czego! Czy on doprawdy myślał, że pozwoli mu za darmo lampić się w jaki sposób pozuje i w czym?!
- Dlaczego? - spytał zdziwiony, bo w końcu był już na jednej i uspakajał Rei aby ta się nie denerwowała niepotrzebnie.
- Nie i koniec!
- To nie powód.
- Zaraz znajdę ci powód - warknęła zerkając na niego spod znaku byka i zacisnęła pięści, a czarnowłosy cały zadrżał ze strachu.
- Spokojnie. Nie, to nie. Myślałem, że jako twój brat, mam prawo cię wspierać.
- Nie odwracaj kota ogonem!
Dlaczego się zgodziłam?! Po co mu pozwoliłam ze mną iść?! Teraz tego żałuję i niech przestanie się tak na mnie gapić! Matko, jemu ślina cieknie! Może niech mu jeszcze stanie, co? No bez przesady! Kei! Opanuj się idioto!
- Kei! - krzyknęłam piskliwie, kiedy to pozowałam w przezroczystej sukience. Flesze raziły mnie po oczach, a spojrzenie brata nie pozwalało mi skupić się na wskazówkach fotografa!
- Przepraszam - no nareszcie oprzytomniał. Ludzie, ileż można?!
- Mamy to! Idź ubierz strój diabełka - dodał zadowolony z współpracy mężczyzna i skinieniem głowy ruszyłam do garderoby. Kei ruszył za mną, a przed nosem zatrzasnęłam mu drzwi. Halo! Przecież to Moja garderoba, w której to Ja się przebieram!
- To było nieuprzejme.
- Nie słyszałeś, że mam się przebrać?
- Ale chciałem z tobą pogadać.
- Możesz przez drzwi, dobrze cię słyszę - odparłam i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę. Jego niedoczekanie. Kiedyś to robiliśmy, bo byliśmy dziećmi, moment... czy on to wtedy wykorzystywał?! To podchodzi pod molestowanie! - O czym chciałeś porozmawiać? - spytałam z oburzeniem i niechcianymi rumieńcami na twarzy. Ten drań doprowadzał mnie do szału!
- Nie będę mówił o tym przez drzwi - burknął i nagle drzwi się otworzyły. Spojrzałam z zaskoczeniem w oczach na Keia, który nagle zrobił się cały czerwony.
- Keeeiiiiii!!!! Ty debiiluuu!!! - wrzasnęłam i rzuciłam w niego suszarką. Ja byłam naga!
- Nic nie widziałem! - zaprzeczył i zakrył oczy dłońmi, a mimo to miał w nich luki! Odwróciłam się do niego plecami i chwyciłam strój diabełka. Chociaż on mógł trochę mnie okryć.
- Wynocha zboczeńcu! - dodałam cała czerwona i nagle poczułam jego koszulkę na sobie. On... mnie zakrył. Moment, czemu się rumienię? Przecież u niego to było normalne. Zawsze się o mnie troszczył, prawda? - DDziękuję - wybełkotałam słysząc jak wychodzi z pokoju i na spokojnie się przebrałam.
Wyszłam zdruzgotana na zewnątrz i znów zaczęłam pozować w... bardzo krepującym stroju. Przecież ten strój był z samych sznureczków! To chore! Gorsze jednak miało miejsce przed moimi oczami, kiedy to zobaczyłam... Daisuke?!?!?! Jakim cudem?! Co on tu robił?!
- Ach, pan Daisuke. I jak się podobają zdjęcia?-spytał go mój menader.
- Mogą być. Na pewno sprzedadzą się lepiej niż tamte - odpowiedział z kamienna miną zerkając na mnie. On był całkowitym przeciwieństwem Keia. Ten to już ledwo stał na nogach z podniety, a ten? Nic, bez żadnej reakcji! Czy on jest gejem? Może...
Przez całą sesje zdjęciowa czułam jak na mnie się gapią, a fotograf chciał zrobić jeszcze powtórkę, bo wpadł na genialniejszy pomysł. Mi to nie pasowało, ale nie miałam wyjścia. Znów skończyłam przebieranie się w swojej garderobie, na oczach Keia!
- Przestaniesz tak się ślinić?
- Nie mogę. Wyglądasz zbyt słodko - odpowiedział z zakłopotaniem.
- Nie powinieneś tego mówić... - zacisnęłam kurczowo pięści i już chciałam mu zarypać w głowę, kiedy do środka wszedł blondyn.
- Chciałbym porozmawiać z nią w cztery oczy - spojrzał chłodno na Keia, a ten posłusznie wyszedł.
- Kim ty jesteś? - spytałam. Kim on był do jasnej cholery?! To nienormalne.
- To dzięki mnie jesteś teraz taka sławna - odpowiedział w skrócie i usiadł na wolnym krześle.- Ale nie o tym chciałem porozmawiać. Chciałem cię ostrzec.Jesteś sławna i wiele oszołomów na ciebie poluje. Zauważyłem, że jednym z nich jest Yutto. Może i ten cały Kei, bo dziwnie się na ciebie gapi.
- Nie będę cie wysłuchiwać. Prawie cię nie znam i w ogóle - odparła zirytowana, a ten tyko wzruszył ramionami.
- Jesteś zbyt naiwna. Obiecałem twojemu ojcu, że będę na ciebie uważał za cenę twojej sławy.
- Przecież robi to każdy menager... a ty nim nie jesteś.
- Jestem. Ten oszołom to wyłącznie podpucha. Myślisz, że nie mam co w życiu robić, poza tym... - przerwał, kiedy ja trzasnęłam puderniczką i skierowałam się do wyjścia. On zaś złapał mnie za nadgarstki i przywarł do drzwi. - Jesteś aż taka ślepa? Nic nie widzisz, co się wokół ciebie wyprawia?
- Puść mnie.
- Nie zrobię tego - odparł, i nagle upadliśmy na ziemię, kiedy to usiłowałam się wydostać. - Nie oglądałaś wiadomości? Nie dowiedziałaś się o...
- Śmierci Iseia? - przerwałam mu widząc jego minę. - Wiem doskonale co się dzieje wokół mnie. Nikt nie musi mnie także chronić. Widzisz jak to się kończy? Śmiercią. Nie chce aby ktokolwiek jeszcze został ranny jak za życia mojej matki. Ona nie potrafiła powiedzieć nie, a ja owszem - odpowiedziałam z kamienną twarzą, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, czego nigdy jeszcze nie widziałam.
- Jednak się myliłem, co do ciebie - prychnął i wstał z ziemi. - A wiec powiem ci tylko, żebyś na siebie uważała, aktorko - dodał i wyszedł z pokoju.
- Aktorka? Nie jestem tak dobra jak mama - uśmiechnęłam się delikatnie i wymusiłam uśmiech wychodząc na kolejna sesję.
- Rei, czy coś ci zrobił? Słyszałem huk - podbiegł do mnie zdenerwowany Kei i niespodziewanie zahaczył o mój strój.
- Wszystko w porządku - odpowiedziałam i poszłam dalej. Chwilę później usłyszałam zgrzyt rozpruwanego ubrania i cały materiał ześlizgnął się ze mnie. - KEEEEIIIIII!!!!!!!
- Rei, rozchmurz się. Zobacz jaki mamy piękny dzień dzisiaj za oknem - blondyn rozpoczął dyskusję, ale zamiast niej, dostał od swej córki ostrzegające spojrzenie wściekłej tygrysicy. Gdyby to spojrzenie potrafiło zabić, to pewnie w gazecie pojawiłby się już nekrolog z datą śmierci byłego gospodarza.
- Spałam tylko trzy godziny odrabiając te piekielne zadania domowe. Mam wory od oczami, do których mogłabym wsadzać ziemniaki, a ty mówisz mi o pięknym dniu? - spytała z oburzeniem i rypnęła głową w blat stołu. Przelatujący huk przestraszył nawet Woldemorda, który wyprawiał wspinaczkę górską po hardcorowych meblach.
- Zjedz jajecznicę i wypij soczek, a na pewno poczujesz się lepiej - z nieznikającym uśmiechem odłożył fartuch i przysiadł się do blondynki. Zastanawiał się nad powiedzeniem Rei o przerażającym wydarzeniu, o którym mówiono w wiadomościach. Dobrze wiedział, iż dziewczyna nigdy ich nie ogląda, a w tym przypadku wyszło to na dobre. Gdyby dowiedziała się o śmierci Iseia, to pewnie straciłaby resztę ochoty na samo ruszenie się z siedzenia.
- Poczułam się jak dziecko - fuknęła spoglądając na niego z dołu i po chwili namysłu zabrała się za śniadanie. - Raaanyyyy! Nie mam ochoty iść na tą całą sesję! - mówiła sama do siebie z wyraźnym niezadowoleniem, kiedy to na swojej drodze ku studia napotkała Keia. Najwyraźniej szedł do swojej szkoły, która spowodowała pewną ich rozłąkę.
- Rei? - zaskoczony zlustrował niebieskooką i momentalnie jego wzrok powędrował w dół, gdzie stał uśmiechający się Tofik.
- Grauuuu - miauknął, co wcale nie przypominało odgłosu puszystego stworzonka i naskoczył na jego nogę.
- Wybacz, nie mam dzisiaj nic dla ciebie - roześmiany pogłaskał zwierzę po główce i zwrócił się do dziewczyny. - Czemu nie jesteś w szkole?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie - burknęła, ciągle nie chowając swojego niezadowolenia. Na kilometr było widać, że wstała lewą nogą, a co za tym szło? Lepiej nie wiedzieć.
- Mam wolne. W środy i czwartki mam wieczorne zajęcia, a ty? - spytał chcąc niczym detektyw dowiedzieć się wszystkiego na temat Rei. Z resztą, od zawsze musiał wszystko wiedzieć. Można by stwierdzić, że miał pewną obsesję na jej punkcie.
- Co ja?
- Dlaczego nie jesteś w szkole?
- Ale, że kto?
- Widać, że dopiero wstałaś. Nadal nie kontaktujesz - zachichotał rozbawiony i doprowadził jej włosy do jeszcze większego nie ładu, jeśli w ogóle można było pogorszyć tą szopę na jej głowię.
- Daj mi lunatykować - burknęła z jeszcze większym niezadowoleniem. - Idę na sesję zdjęciową - dodała z ciężkim westchnięciem i ruszyła dalej, jakby zmierzała na szubienicę. Gdyby tylko Kei wiedział czego dotyczyła ta sesja, to pewnie wykrwawiłby się na śmierć z podniecenia.
- Sesję? Mogę iść z tobą?
- Nie! - zaprzeczyła nerwowo wytykając go palcem. Jeszcze czego! Czy on doprawdy myślał, że pozwoli mu za darmo lampić się w jaki sposób pozuje i w czym?!
- Dlaczego? - spytał zdziwiony, bo w końcu był już na jednej i uspakajał Rei aby ta się nie denerwowała niepotrzebnie.
- Nie i koniec!
- To nie powód.
- Zaraz znajdę ci powód - warknęła zerkając na niego spod znaku byka i zacisnęła pięści, a czarnowłosy cały zadrżał ze strachu.
- Spokojnie. Nie, to nie. Myślałem, że jako twój brat, mam prawo cię wspierać.
- Nie odwracaj kota ogonem!
*****
Dlaczego się zgodziłam?! Po co mu pozwoliłam ze mną iść?! Teraz tego żałuję i niech przestanie się tak na mnie gapić! Matko, jemu ślina cieknie! Może niech mu jeszcze stanie, co? No bez przesady! Kei! Opanuj się idioto!
- Kei! - krzyknęłam piskliwie, kiedy to pozowałam w przezroczystej sukience. Flesze raziły mnie po oczach, a spojrzenie brata nie pozwalało mi skupić się na wskazówkach fotografa!
- Przepraszam - no nareszcie oprzytomniał. Ludzie, ileż można?!
- Mamy to! Idź ubierz strój diabełka - dodał zadowolony z współpracy mężczyzna i skinieniem głowy ruszyłam do garderoby. Kei ruszył za mną, a przed nosem zatrzasnęłam mu drzwi. Halo! Przecież to Moja garderoba, w której to Ja się przebieram!
- To było nieuprzejme.
- Nie słyszałeś, że mam się przebrać?
- Ale chciałem z tobą pogadać.
- Możesz przez drzwi, dobrze cię słyszę - odparłam i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę. Jego niedoczekanie. Kiedyś to robiliśmy, bo byliśmy dziećmi, moment... czy on to wtedy wykorzystywał?! To podchodzi pod molestowanie! - O czym chciałeś porozmawiać? - spytałam z oburzeniem i niechcianymi rumieńcami na twarzy. Ten drań doprowadzał mnie do szału!
- Nie będę mówił o tym przez drzwi - burknął i nagle drzwi się otworzyły. Spojrzałam z zaskoczeniem w oczach na Keia, który nagle zrobił się cały czerwony.
- Keeeiiiiii!!!! Ty debiiluuu!!! - wrzasnęłam i rzuciłam w niego suszarką. Ja byłam naga!
- Nic nie widziałem! - zaprzeczył i zakrył oczy dłońmi, a mimo to miał w nich luki! Odwróciłam się do niego plecami i chwyciłam strój diabełka. Chociaż on mógł trochę mnie okryć.
- Wynocha zboczeńcu! - dodałam cała czerwona i nagle poczułam jego koszulkę na sobie. On... mnie zakrył. Moment, czemu się rumienię? Przecież u niego to było normalne. Zawsze się o mnie troszczył, prawda? - DDziękuję - wybełkotałam słysząc jak wychodzi z pokoju i na spokojnie się przebrałam.
Wyszłam zdruzgotana na zewnątrz i znów zaczęłam pozować w... bardzo krepującym stroju. Przecież ten strój był z samych sznureczków! To chore! Gorsze jednak miało miejsce przed moimi oczami, kiedy to zobaczyłam... Daisuke?!?!?! Jakim cudem?! Co on tu robił?!
- Ach, pan Daisuke. I jak się podobają zdjęcia?-spytał go mój menader.
- Mogą być. Na pewno sprzedadzą się lepiej niż tamte - odpowiedział z kamienna miną zerkając na mnie. On był całkowitym przeciwieństwem Keia. Ten to już ledwo stał na nogach z podniety, a ten? Nic, bez żadnej reakcji! Czy on jest gejem? Może...
Przez całą sesje zdjęciowa czułam jak na mnie się gapią, a fotograf chciał zrobić jeszcze powtórkę, bo wpadł na genialniejszy pomysł. Mi to nie pasowało, ale nie miałam wyjścia. Znów skończyłam przebieranie się w swojej garderobie, na oczach Keia!
- Przestaniesz tak się ślinić?
- Nie mogę. Wyglądasz zbyt słodko - odpowiedział z zakłopotaniem.
- Nie powinieneś tego mówić... - zacisnęłam kurczowo pięści i już chciałam mu zarypać w głowę, kiedy do środka wszedł blondyn.
- Chciałbym porozmawiać z nią w cztery oczy - spojrzał chłodno na Keia, a ten posłusznie wyszedł.
- Kim ty jesteś? - spytałam. Kim on był do jasnej cholery?! To nienormalne.
- To dzięki mnie jesteś teraz taka sławna - odpowiedział w skrócie i usiadł na wolnym krześle.- Ale nie o tym chciałem porozmawiać. Chciałem cię ostrzec.Jesteś sławna i wiele oszołomów na ciebie poluje. Zauważyłem, że jednym z nich jest Yutto. Może i ten cały Kei, bo dziwnie się na ciebie gapi.
- Nie będę cie wysłuchiwać. Prawie cię nie znam i w ogóle - odparła zirytowana, a ten tyko wzruszył ramionami.
- Jesteś zbyt naiwna. Obiecałem twojemu ojcu, że będę na ciebie uważał za cenę twojej sławy.
- Przecież robi to każdy menager... a ty nim nie jesteś.
- Jestem. Ten oszołom to wyłącznie podpucha. Myślisz, że nie mam co w życiu robić, poza tym... - przerwał, kiedy ja trzasnęłam puderniczką i skierowałam się do wyjścia. On zaś złapał mnie za nadgarstki i przywarł do drzwi. - Jesteś aż taka ślepa? Nic nie widzisz, co się wokół ciebie wyprawia?
- Puść mnie.
- Nie zrobię tego - odparł, i nagle upadliśmy na ziemię, kiedy to usiłowałam się wydostać. - Nie oglądałaś wiadomości? Nie dowiedziałaś się o...
- Śmierci Iseia? - przerwałam mu widząc jego minę. - Wiem doskonale co się dzieje wokół mnie. Nikt nie musi mnie także chronić. Widzisz jak to się kończy? Śmiercią. Nie chce aby ktokolwiek jeszcze został ranny jak za życia mojej matki. Ona nie potrafiła powiedzieć nie, a ja owszem - odpowiedziałam z kamienną twarzą, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, czego nigdy jeszcze nie widziałam.
- Jednak się myliłem, co do ciebie - prychnął i wstał z ziemi. - A wiec powiem ci tylko, żebyś na siebie uważała, aktorko - dodał i wyszedł z pokoju.
- Aktorka? Nie jestem tak dobra jak mama - uśmiechnęłam się delikatnie i wymusiłam uśmiech wychodząc na kolejna sesję.
- Rei, czy coś ci zrobił? Słyszałem huk - podbiegł do mnie zdenerwowany Kei i niespodziewanie zahaczył o mój strój.
- Wszystko w porządku - odpowiedziałam i poszłam dalej. Chwilę później usłyszałam zgrzyt rozpruwanego ubrania i cały materiał ześlizgnął się ze mnie. - KEEEEIIIIII!!!!!!!
15.09.2012
13 Kolejny ruch Kiry
tak jak obiecywałam. Nowy rozdział przybył w sobotę ^^
Gomene, że tak długo czekaliście, ale ledwo znalazłam pół godzinki wolnego czasu aby coś napisać ^^ Wasza cierpliwość zostaje wynagrodzona, ale nie gniewajcie się, że tak zakończyłam^^
Miałam to na celu^^ Hihi
trochę was podręczę.
Miłego czytania!
*****
- No to... -
wzięłam głęboki wdech siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w
moim pokoju, z Panem Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem
bawiącym się jego uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta
paczka – chwyciłam za kąciki kartonu powoli je odchylając, a
Woldemorcik zastygł obserwując poruszające się odłamki kartonu.
W końcu nadszedł czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go
otworzyć i dowiedzieć się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie
wierząc własnym oczom.
- To
przecież...
*****
Noc wydawała się być straszliwie
głęboką i mroczną, a zwłaszcza dla Rei, która zmagała
się ze swoją fobią do przesiadywania w ciemnych pomieszczeniach, a
zwłaszcza na strychach. Pewnie spowodowane było to zbyt licznymi
horrorami po których miała wrażenie, że zaraz jakaś lalka
wyskoczy zza łóżka i ją zadźga.
- To są przecież... - wyszeptała z
niedowierzaniem na widok pudła, które niedawno otworzyła.
Emocje nią wstrząsnęły, aż odruchowo spojrzała na Tofika, który
z przekrzywioną miną wpatrywał się w wystające kasety, listy i
inne drobiazgi z równie imponującym zaskoczeniem i
zainteresowaniem, co Rei. Ta zaś z drżącymi dłońmi sięgnęła
po zeszyt otwierając go na przypadkowej stronie.
- Dnia dwudziestego pierwszego...
przeprowadziłam się z rodziną do Japonii – z wielkim szokiem w
oczach, blondynka zaczęła wertować każde słowo, które
zostało napisane przez jej matkę. - Przecież to pamiętnik mamy –
wybełkotała z ochrypłym głosem i prędko sięgnęła do pudła
wyciągając rozmaite kasety z jej niemowlęcego wieku, a także
spotkań z tatą. Zainteresowana wyciągnęła również wiele
drobiazgów, które należały do Miraki, a jednym z nich
był srebrny pierścionek. Rei pobawiła się biżuterią w swych
dłoniach i założyła na palec.
- Pasuje idealnie. Czemu tata ukrywał
to przede mną? Mógł przecież... - przerwała z smutną miną
zauważając zdjęcie w czarnym obramowaniu, w którym jej
rodzice obejmowali się z niewiarygodnym szczęściem na twarzach.
Pierwszy raz mogła ujrzeć uśmiech Miraki, uśmiech, który
rozgrzał niebieskookiej serce i duszę. Teraz już rozumiała, co
miał na myśli Kastiel z Lysanderem.
- Jej uśmiech... - na twarzyczce
dziewczyny pojawił się łagodny uśmiech. - Jest taki ciepły i
przyjemny, aż sama mam ochotę się uśmiechać – niespodziewanie
oczy Rei zaszkliły się od napływających łez, a głos samoistnie
zaczął drżeć.
- Mama – jęknęła wtulając się w
Tofika, który wyjątkowo nie uciekał od piosenkarki. Starała
się powstrzymać łzy, ale nie potrafiła tego uczynić.
- Mama była taką cudowną osobą! -
histerycznie zaczęła krzyczeć i płakać na cały głos aż sam
Nathaniel wbiegł na strych z miotłą w rękach.
- Co się dzieje?! Gdzie włamywacz?! -
nerwowo się rozglądnął będąc gotów do ataku, kiedy to
spostrzegł rozpłakaną Rei, która wpatrywała się w niego,
podciągając nosem. - Córciu... - wyszeptał z troskliwym i
ojcowskim głosem po czym usiadł obok niej i czule objął. - Nie
płacz.
- Ale mama... to są rzeczy mamy,
pamiątki mamy... - łkając wtuliła się w ojca, mocząc jego
pidżamową koszulę, a ten sam poczuł napływające łzy do oczu.
- Miałem nadzieję, że już nikt na
nie spojrzy.
- Czemu? Chcesz zapomnieć o mamie?!
- Nie kochanie. Nigdy bym nie chciał o
niej zapomnieć. Nikt o niej nie zapomni. Poza tym ona ciągle tutaj
jest – z łagodnym uśmiechem spojrzał na pytającą twarzyczkę
Rei. Wytarł jej różowe policzki i poklepał po głowie.
- Jej cząstka nadal jest w każdym z
nas, o tutaj – dodał pokazując miejsce, w którym
znajdowało się serce dziewczynki. - Nie wszystko dostrzec można
oczami – dodał, a po jego policzku spłynęła stróżka
przezroczystej słonej cieczy. - Choć no tu – dodał i znów
uściskał córkę. - A ten pierścionek... podarowałem twojej
mamie, ten zaś – wygrzebał niewielkie pudełeczko z kolejnym
pierścionkiem. - Na zaręczyny.
*****
- Po co nas wezwałeś? - po szkolnym
korytarzu rozległ się zirytowany i niezbyt zadowolony głos Iseia,
który spoglądał na dwie postacie przed sobą.
- Dobrze się spisałeś. Zwabiłeś
Rei do tego miejsca i pozwoliłeś Yutto na zdobycie jej zaufania.
Niestety, ostatnio troszkę komplikujesz robotę jak ten cały
Daisuke – czerwonooki przeczesał swoje szpiczaste włosy z
szatańskim uśmieszkiem. - Dlatego też nie jesteś już mi
potrzebny, Isei.
- Co ty wygadujesz Kira?! - warknął
spoglądając na zadowolonego z równie obrzydliwą miną
Yutto. - Jeśli ją tkniesz, to cię zabiję!
- Nie sądzę abyś był wstanie to
zrobić. Nie raz już mi się upiekło -wzruszył ramionami. -
Myślisz, że tylko ty jesteś moim pionkiem? Nie żartuj sobie.
- Nie nie doceniaj mojego ojca,
dyrektorku – prychnął różowowłosy odwracając się na
pięcie w stronę wyjścia. - Będę czekać w samochodzie! -
oznajmił odchodząc.
- Yutto! Dlaczego mu pomagasz?!
- Narka! Isei! - machnął ręką nawet
się nie odwracając.
- Ty nic nie warty... - zazgrzytał
zębami ruszając z pięściami na mężczyznę, który z
łatwością powalił go na ziemię.
- Ktoś tu chyba w gorącej wodzie jest
kąpany. Radziłem sobie z ludźmi z wojska, zabiłem więcej
stworzeń niż mókłbyś sobie wyobrazić. Nie jesteś dla
mnie żadnym wyzwaniem. Jeśli nie będziesz grzeczny, to nie powiem
ci, gdzie jest twoja siostra – syknął zadowalająco widząc
jeszcze większe zdenerwowanie młodzieńca.
- Ty....!!!
- Spokojnie. Już niedługo wszystko
się rozstrzygnie.
- Dlaczego? Co chcesz od Rei?
- Hm...? Chcę się tylko zemścić na
jej ojcu za odebranie mi Miraki, nic więcej. Każdy, wszystko, co
żyje jest moim pionkiem. Ale jak wiadomo, każdy w końcu kiedyś
się psuje, a ty właśnie to zrobiłeś. Nie jesteś już mi
potrzebny – wyciągnął z kieszeni marynarki czarny pistolet i
wycelował w sam środek czoła chłopaka. - Jakieś ostatnie słowa?
- spytał spoglądając na niego z wyższością.
- Pewnie – splunął mu na buty. -
Niech cie piekło pochłonie – palec Kiry drgnął, a po okolicy
rozległ się strzał z broni.
- Już nadchodzę Rei – roześmiał
się chowając broń do kieszeni. - Już idę!
- Co tera? - Yutto spojrzał na ojca, który wsiadając włożył kluczyki do stacyjki. - Twój plan nieco się skomplikował.
- Mój drogi synu, jaka byłaby z tego zabawa, gdyby wszystko szło zgodnie z naszymi zachciankami? - spytał z szerokim uśmiechem i ruszył w stronę miasta. - I tak jest lepiej niż mogłem tego pragnąć. Rilan obiecywała nie wkładać nosa w tą sprawę. Starszy przyjaciele Miraki również nic nie wiedzą dzięki zdziczałemu Nathanielowi. Jedynym problemem jest Kei i Isei. Daisuke nawet nie wie, co się dzieje. Myślałem, że jest z niego bystrzejszy dzieciak. Isei natomiast zrobi wszystko żeby w końcu poznać swoją zaginioną siostrę. Czy Rei nadal utrzymuje z tobą dobre kontakty?
- Obawiam się, że Isei coś jej nagadał. Zrobiła się nieco mało ufna.
- To nic. Najważniejsze aby wybrała się z tobą na ten koncert.
- Rozumiem. Więc mam jeszcze trzy tygodnie...
2.09.2012
Specjal: Trzy cudowne dni
Proszę bardzo. Żeby nie było, że was zaniedbuję. Jak mówiłam,gniję w szpitalu, więc spróbowałam sobie przypomnieć to, co napisałam na kompie i wrzucić specjal. Gomene, że taka jakość, ale skoro ktoś tu się niecierpliwił, to nie moja wina. Yutto nie robiłam, bo jak widać małe nim zainteresowanie, a mam wobec niego inne plany. Miłego czytania.
Zadowolona postanowiłam pójść do Keia przed szkołą. Ostatnimi czasy mało się spotykamy, ponieważ on ma własną szkołę, a ja również. Do tego ta nowa sesja zdjęciowa i koncerty których nie mogłam znieważyć. Mówię wam, co z tego, że posiadam sławę i pieniądze skoro brakuje mi normalnego i prawdziwego świata bez którego nie mogę być sobą?
Podeszłam do drzwi i po krótkim zawahaniu się, nacisnęłam na guzik od dzwonka. Chwilę potem w drzwiach zastałam... matkę Keia, czyli byłą mojego taty.
- Dzień dobry, zostałam Keia? - spytałam czując jej wzrok, który chciał mnie normalnie zabić! Stałą tak w milczeniu, przyglądając się mi i zniknęła aby zawołać chłopaka.
- Rei? Co tu robisz? - jego mina była bezwzględna! Myślałam, że buchnę śmiechem, ale zanim zdążyłam to zrobić, ten już wciągnął mnie do środka prosto do swojego pokoju!
- Chciałam odwiedzić mojego kochanego braciszka, czy coś w tym złego? - spytałam udając głupa. No ba! Przecież ta baba mnie nienawidziła!
- Przecież znasz moją sytuację z mamą - no tak. Nie chciała go znać, ani rozmawiać na sama myśl, że się ze mną przyjaźnić. Ale nie mogła przecież nam tego zabronić.
- Przepraszam - szepnęłam myśląc, kiedy ostatnio byłam w jego pokoju. Minęło sporo czasu i nic się nie zmieniło. - Ładnie tu - prychnęłam zauważając żurawia z papieru, którego zrobiłam mu trzy lata temu, a ten nadal go trzymał.
- Przecież nic się prawie nie zmieniło.
- Wiem, dlatego mi się podoba. To znaczy, że jesteś nadal taki fajny jak kiedyś.
- Przestań tak mówić -burknął z lekkim rumieńcem na twarzy. Ups, nie chcę go podpuszczać.
- Już przestaję, co tam w szkole? Ostatnio nie spotykamy się za często.
- Nudno. Lepiej opowiadaj, co tam u ciebie.
- Tak samo. Nic specjalnego. Sesja zdjęciowa... - burknęłam z lekkim zarumienieniem. No bo kto normalny prawie pornola chce zrobić?!
- Ja go... - zacisnął pięść, a nawet nie musiałam nic mówić żeby zrozumiał resztę zdania. On mi czyta chyba w myślach?!?!?!?
- Spokojnie. Tylko kilka jest bardziej nagich. Z reszta nie udawaj, że nie chciałbyś takich zobaczyć.
- Ja? - czerwony jak burak odwrócił wzrok. - Chciałbym, ale nie z myślą, że każdy facet może...
- Jesteś moim bratem.
- Wiem i jak każdy brat nie chcę żeby ktoś cię obmacywał.
- A ty możesz?
- To już co innego.
- Jaaasne. Przecież nie raz o tym już rozmawialiśmy.
- Bądź szczera. Ciągle pragniesz Iseia, prawda?
- On mnie nie...
- Odpowiedz!
- Tak - warknęłam będąc złą, że mnie zmusił do odpowiedzi. - Kocham go od małego, czy to coś złego?! Sam powinieneś coś o tym wiedzieć skoro ja nic do ciebie nie czuję oprócz braterskiej miłości! - i nagle zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Ze spuszczoną miną burknęłam coś pod nosem i wyszłam z mieszkania wściekła na niego i jeszcze bardziej na siebie.
Siedziałam w kawiarni razem z Iseiem, który z niepokojącym wyrazem twarzy spoglądał na mnie, bawiąc się słonką w koktajlu. Nie dość, że miejsce drogie, to jeszcze są do tego specjalne pokoje, w którym siedzimy! Jest karaoke i w ogóle, ale czemu jesteśmy tu sami?! Przecież ja... on, my, mieliśmy zostać przyjaciółmi! Naturalnie chciałabym...w końcu kochałam się w nim od dziecka, ale...
- Więc jak powodzi ci się w mojej szkole? - spytał, a ja normalnie drgnęłam ze strachu! No nic dziwnego skoro ten potwór taki klimat przerażający mi tu stwarza!
- Dosyć dobrze. Lunitari wiele mi pomaga jeśli chodzi o sprawdziany i takie tam, a i Yutto jest bardzo przyjacielski.
- Nie mów mi o tym dupku - warknął, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Czemu? Jest naprawdę miły i wesoły, a i dobrze się z nim rozmawia.
- To szuja i fałszywa świnia - dodał i chwycił mnie za łonie, prowadząc na materac obok karaoke. - Posłuchaj mnie uważnie. Nie ważne, co się wydarzy. Nie wolno tobie z nim się zadawać. Rozumiesz?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Obiecaj mi to - znów zrobił się agresywny i przygniótł mnie do podłoża swoim ciałem.
- Isei co ci - jęknęłam z rumieńcami na twarzy. To nie normalne! Co w niego wstąpiło?! Zawsze był takim playboyem, ale nie w stosunku do mnie! Przecież on zawsze mnie odciągał, odpychał.
- Nie zniósłbym, że coś ci się stanie, a sam nie będę mógł cię wiecznie chronić. Musisz się nauczyć robić to sama.
- Isei... - wyszeptałam z niedowierzaniem na jego słowa. Tak jakby mnie ostrzegał przed czymś bardzo złym. Nagle jego usta zaczęły się zbliżać, ale w ostatnim momencie uciekły w bok, a brązowowłosy mnie objął, zanurzając twarz w moich włosach.
- Błagam, obiecaj mi to.
- Obiecuję - wyszeptałam obejmując chłopaka. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywał. Nigdy nie widziałam żeby był tak roztargniony. Zawsze pewny siebie i taki... mroczny. A tu nagle owieczka martwiąca się o mnie?! No bez jaj!
- Więc teraz mnie pociesz - nagle jego głos się zmienił w ten bardzo dobrze mi znany i wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. - Jak na kobietę przystało - szepnął podgryzając moje ucho, a ja jęknęłam czując jak jego dłoń obmacuje moja nogę!
- Puszczaj zboczeńcu! - kopnęłam go w pytona i wróciłam szybko do stolika. - Baka - fuknęłam kończąc swojego drinka. - Ja nie jestem taka jak inne.
- Wiem -prychnął - W tym problem - wyszeptał sam do siebie i wrócił do stolika.
- To jak? Robimy u ciebie noc filmową? - spytała mnie Lunitari jak zwykle pełna energii. Zaskakiwała mnie nie raz. Nie widziałam nigdy takiej osoby, tak bardzo żywiołowej jak ona, no może Osoi, ale i on jej nie dorównywał.
- Jasne - potaknęłam radośnie widząc jak jej twarz jest blisko mnie. - Za blisko! Dystans! Dystans! - odsunęłam dziewczynę od siebie. Prawie czołami się zderzyłyśmy od tej Lunitarskiej energii zła.
- Wybacz. To o której się widzimy?
- Hm... może dwudziesta? - zaproponowałam. Jak nigdy nie robiłam nocy filmowej! Jak mam się zachować?! Co kupić?! O niczym nie mam pojęcia!!!
- W porządku. Kupię jakieś przekąski - dodała widząc przed nami idącego Osoi. - Ej! Poczekajcie na nas!
- Nie, nie - pokiwałam przecząco. Nie mam ochoty.
- Jak to?
- Idź, nie pogniewam się. Pasujecie do siebie.
- Co?! O czym ty mówisz?! On mi się wcale nie podoba!
- Jasne, a ja nie jestem prawdziwą blondynką.
- No... zależy z jakiej strony spojrzeć.
- Ej...
- Sorki, to papatki! - pomachała mi na pożegnanie i odbiegła, a ja z uśmiechem patrzyłam jak się oddalają i przystanęłam spoglądając na starannie wyczyszczone buty.
- Czemu nie poszłam z nimi? - spytałam samą siebie. No właśnie, czemu? Czyżbym zaczynała robić się takim odludkiem jak ojciec? Nie, to niemożliwe. Na pewno taka nie będę! Ja przecież jestem, chcę być jak mama!
Tupnęłam energicznie nogą ze złości czując potrzebę pójścia do biblioteki. Tak też zrobiłam. Nikogo w niej jednak nie było. Wyporządzając kilka książek skierowałam się do domu. Swój nos wlepiłam w jedną z nich i los mnie za to ukarał. Poczułam jak w coś uderzam, znowu. Ja chyba zgłoszę się do Ginesa, aby zrobić nowy rekord świata, tak. Wpadanie na ludzi mam opanowane do perfekcji.
- Uważaj jak chodzisz - spojrzałam w górę, prosto na wkurzoną minę... jak on miał? coś na "D". Daisuke. Moment. Jego imię, Daisuke. Daisuke, Dai suke, Daj suke?!?! Kto te imiona wymyśla do jasnej anielki?! Jakiś zboczeniec... Lunitari. Taa na pewno maczała w tym palce. Stop, zaczynam zachowywać się idiotycznie.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - pochyliłam się lekko jakbym dawała mu do zrozumienia, że nie chcę z nim zadzierać. Aż taka słaba jestem? - A ciebie na nic milszego nie stać? - no, to już lepiej brzmi. Czemu on tak przerażająco się na mnie patrzy?! Boję się!
- Stać, ale nie dla byle kogo - odparł z jeszcze straszniejszą miną. Te jego słowa, wydawały się być całkiem inne... puste. To nie jego słowa, czemu nie mówi tego, co myśli?
- Więc jestem byle kim? - odparłam. Miałam zamiar walczyć. Nie pozwolę aby ktoś mnie tak poniżał. Są pewne granice, a on przekroczył jedną z nich.
- Owszem. Takie gwiazdy jak ty są zadufane w sobie. Myślą, że są kłębkiem świata.
- Ja tak nie uważam. Nie jestem kłębkiem świata. Ty również nim nie jesteś - spojrzałam na jego lekko zaskoczoną minę. Powinnam się bać? - Jestem... mała kroplą w oceanie. Przeraża mnie to, ale... nie chcę być niezauważalna. Dlaczego ty... nie mówisz tego, co myślisz?
- Nie mówię? Spójrz na siebie. Kto normalny jest tak wylewny przy obcych ludziach?
- Czy to źle mówić, to co się czuje?
- Ja nic nie czuję.
- Pustka, to również uczucie.
- Być może, nic nieznacząca.
- Jesteś jak mój ojciec. Jesteś skorupą bez duszy - warknęłam odchodząc. Byłam wściekła! Ale cieszę się, że w końcu się postawiłam. Nawet takiemu Daisuke. Matko! Teraz to imię będzie mi się cały czas kojarzyć z jednym! Daj suke! Moment, moja książka. brakuje jednej książki! No nie! Musiałam ją upuścić i zapomniałam podnieść przez tego drania! Muszę...
Odwróciłam się znów w kogoś uderzając. Ja na serio zadzwonię do tych gościów od rekordów! Tym razem usłyszałam jakby chichot, schowany w kąciku ust uśmieszek... Daisuke?! To on umie się uśmiechać?
- Zapomniałaś - podał mi książkę. Rany, on się pofatygował i mi ją przyniósł. - Ty chyba uwielbiasz wpadać na ludzi.
- Nie na byle jakich - odpowiedziałam tak samo jak on, ale w mojej wersji to raczej wyszło zabawnie niż poważnie. - Dziękuję - powiedziałam aby nie czuł się urażony, ale ten nadal z poważną miną jakby chciał mnie zabić powiedział...
- Przepraszam - hę? Czy ja dobrze usłyszałam? Może to ktoś inny za nami to powiedział? Nie, nikogo tam nie ma. - Tak, do ciebie to mówię. Jesteś dość... interesującą piosenkarką.
- To komplement?
- Nie. Zwykłe stwierdzenie.
- Rozumiem - potaknęłam, a głowa chodziła mi jak te na sprężynkach w samochodach. - No to... ja już pójdę.
- Do zobaczenia w bibliotece, szpiegu - momencik. On powiedział szpiegu? Czyli on wie, że go obserwuję w bibliotece?! Ej! Ja tam chodzę tylko po książki! Nie moja wina, że przechodząc zerknę na niego. Mógłby zmieniać miejsca posiedzenia, a nie od razu mnie nazywać szpiegiem. Pfy.
Zadowolona postanowiłam pójść do Keia przed szkołą. Ostatnimi czasy mało się spotykamy, ponieważ on ma własną szkołę, a ja również. Do tego ta nowa sesja zdjęciowa i koncerty których nie mogłam znieważyć. Mówię wam, co z tego, że posiadam sławę i pieniądze skoro brakuje mi normalnego i prawdziwego świata bez którego nie mogę być sobą?
Podeszłam do drzwi i po krótkim zawahaniu się, nacisnęłam na guzik od dzwonka. Chwilę potem w drzwiach zastałam... matkę Keia, czyli byłą mojego taty.
- Dzień dobry, zostałam Keia? - spytałam czując jej wzrok, który chciał mnie normalnie zabić! Stałą tak w milczeniu, przyglądając się mi i zniknęła aby zawołać chłopaka.
- Rei? Co tu robisz? - jego mina była bezwzględna! Myślałam, że buchnę śmiechem, ale zanim zdążyłam to zrobić, ten już wciągnął mnie do środka prosto do swojego pokoju!
- Chciałam odwiedzić mojego kochanego braciszka, czy coś w tym złego? - spytałam udając głupa. No ba! Przecież ta baba mnie nienawidziła!
- Przecież znasz moją sytuację z mamą - no tak. Nie chciała go znać, ani rozmawiać na sama myśl, że się ze mną przyjaźnić. Ale nie mogła przecież nam tego zabronić.
- Przepraszam - szepnęłam myśląc, kiedy ostatnio byłam w jego pokoju. Minęło sporo czasu i nic się nie zmieniło. - Ładnie tu - prychnęłam zauważając żurawia z papieru, którego zrobiłam mu trzy lata temu, a ten nadal go trzymał.
- Przecież nic się prawie nie zmieniło.
- Wiem, dlatego mi się podoba. To znaczy, że jesteś nadal taki fajny jak kiedyś.
- Przestań tak mówić -burknął z lekkim rumieńcem na twarzy. Ups, nie chcę go podpuszczać.
- Już przestaję, co tam w szkole? Ostatnio nie spotykamy się za często.
- Nudno. Lepiej opowiadaj, co tam u ciebie.
- Tak samo. Nic specjalnego. Sesja zdjęciowa... - burknęłam z lekkim zarumienieniem. No bo kto normalny prawie pornola chce zrobić?!
- Ja go... - zacisnął pięść, a nawet nie musiałam nic mówić żeby zrozumiał resztę zdania. On mi czyta chyba w myślach?!?!?!?
- Spokojnie. Tylko kilka jest bardziej nagich. Z reszta nie udawaj, że nie chciałbyś takich zobaczyć.
- Ja? - czerwony jak burak odwrócił wzrok. - Chciałbym, ale nie z myślą, że każdy facet może...
- Jesteś moim bratem.
- Wiem i jak każdy brat nie chcę żeby ktoś cię obmacywał.
- A ty możesz?
- To już co innego.
- Jaaasne. Przecież nie raz o tym już rozmawialiśmy.
- Bądź szczera. Ciągle pragniesz Iseia, prawda?
- On mnie nie...
- Odpowiedz!
- Tak - warknęłam będąc złą, że mnie zmusił do odpowiedzi. - Kocham go od małego, czy to coś złego?! Sam powinieneś coś o tym wiedzieć skoro ja nic do ciebie nie czuję oprócz braterskiej miłości! - i nagle zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Ze spuszczoną miną burknęłam coś pod nosem i wyszłam z mieszkania wściekła na niego i jeszcze bardziej na siebie.
*****
Siedziałam w kawiarni razem z Iseiem, który z niepokojącym wyrazem twarzy spoglądał na mnie, bawiąc się słonką w koktajlu. Nie dość, że miejsce drogie, to jeszcze są do tego specjalne pokoje, w którym siedzimy! Jest karaoke i w ogóle, ale czemu jesteśmy tu sami?! Przecież ja... on, my, mieliśmy zostać przyjaciółmi! Naturalnie chciałabym...w końcu kochałam się w nim od dziecka, ale...
- Więc jak powodzi ci się w mojej szkole? - spytał, a ja normalnie drgnęłam ze strachu! No nic dziwnego skoro ten potwór taki klimat przerażający mi tu stwarza!
- Dosyć dobrze. Lunitari wiele mi pomaga jeśli chodzi o sprawdziany i takie tam, a i Yutto jest bardzo przyjacielski.
- Nie mów mi o tym dupku - warknął, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Czemu? Jest naprawdę miły i wesoły, a i dobrze się z nim rozmawia.
- To szuja i fałszywa świnia - dodał i chwycił mnie za łonie, prowadząc na materac obok karaoke. - Posłuchaj mnie uważnie. Nie ważne, co się wydarzy. Nie wolno tobie z nim się zadawać. Rozumiesz?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Obiecaj mi to - znów zrobił się agresywny i przygniótł mnie do podłoża swoim ciałem.
- Isei co ci - jęknęłam z rumieńcami na twarzy. To nie normalne! Co w niego wstąpiło?! Zawsze był takim playboyem, ale nie w stosunku do mnie! Przecież on zawsze mnie odciągał, odpychał.
- Nie zniósłbym, że coś ci się stanie, a sam nie będę mógł cię wiecznie chronić. Musisz się nauczyć robić to sama.
- Isei... - wyszeptałam z niedowierzaniem na jego słowa. Tak jakby mnie ostrzegał przed czymś bardzo złym. Nagle jego usta zaczęły się zbliżać, ale w ostatnim momencie uciekły w bok, a brązowowłosy mnie objął, zanurzając twarz w moich włosach.
- Błagam, obiecaj mi to.
- Obiecuję - wyszeptałam obejmując chłopaka. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywał. Nigdy nie widziałam żeby był tak roztargniony. Zawsze pewny siebie i taki... mroczny. A tu nagle owieczka martwiąca się o mnie?! No bez jaj!
- Więc teraz mnie pociesz - nagle jego głos się zmienił w ten bardzo dobrze mi znany i wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. - Jak na kobietę przystało - szepnął podgryzając moje ucho, a ja jęknęłam czując jak jego dłoń obmacuje moja nogę!
- Puszczaj zboczeńcu! - kopnęłam go w pytona i wróciłam szybko do stolika. - Baka - fuknęłam kończąc swojego drinka. - Ja nie jestem taka jak inne.
- Wiem -prychnął - W tym problem - wyszeptał sam do siebie i wrócił do stolika.
*****
- To jak? Robimy u ciebie noc filmową? - spytała mnie Lunitari jak zwykle pełna energii. Zaskakiwała mnie nie raz. Nie widziałam nigdy takiej osoby, tak bardzo żywiołowej jak ona, no może Osoi, ale i on jej nie dorównywał.
- Jasne - potaknęłam radośnie widząc jak jej twarz jest blisko mnie. - Za blisko! Dystans! Dystans! - odsunęłam dziewczynę od siebie. Prawie czołami się zderzyłyśmy od tej Lunitarskiej energii zła.
- Wybacz. To o której się widzimy?
- Hm... może dwudziesta? - zaproponowałam. Jak nigdy nie robiłam nocy filmowej! Jak mam się zachować?! Co kupić?! O niczym nie mam pojęcia!!!
- W porządku. Kupię jakieś przekąski - dodała widząc przed nami idącego Osoi. - Ej! Poczekajcie na nas!
- Nie, nie - pokiwałam przecząco. Nie mam ochoty.
- Jak to?
- Idź, nie pogniewam się. Pasujecie do siebie.
- Co?! O czym ty mówisz?! On mi się wcale nie podoba!
- Jasne, a ja nie jestem prawdziwą blondynką.
- No... zależy z jakiej strony spojrzeć.
- Ej...
- Sorki, to papatki! - pomachała mi na pożegnanie i odbiegła, a ja z uśmiechem patrzyłam jak się oddalają i przystanęłam spoglądając na starannie wyczyszczone buty.
- Czemu nie poszłam z nimi? - spytałam samą siebie. No właśnie, czemu? Czyżbym zaczynała robić się takim odludkiem jak ojciec? Nie, to niemożliwe. Na pewno taka nie będę! Ja przecież jestem, chcę być jak mama!
Tupnęłam energicznie nogą ze złości czując potrzebę pójścia do biblioteki. Tak też zrobiłam. Nikogo w niej jednak nie było. Wyporządzając kilka książek skierowałam się do domu. Swój nos wlepiłam w jedną z nich i los mnie za to ukarał. Poczułam jak w coś uderzam, znowu. Ja chyba zgłoszę się do Ginesa, aby zrobić nowy rekord świata, tak. Wpadanie na ludzi mam opanowane do perfekcji.
- Uważaj jak chodzisz - spojrzałam w górę, prosto na wkurzoną minę... jak on miał? coś na "D". Daisuke. Moment. Jego imię, Daisuke. Daisuke, Dai suke, Daj suke?!?! Kto te imiona wymyśla do jasnej anielki?! Jakiś zboczeniec... Lunitari. Taa na pewno maczała w tym palce. Stop, zaczynam zachowywać się idiotycznie.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - pochyliłam się lekko jakbym dawała mu do zrozumienia, że nie chcę z nim zadzierać. Aż taka słaba jestem? - A ciebie na nic milszego nie stać? - no, to już lepiej brzmi. Czemu on tak przerażająco się na mnie patrzy?! Boję się!
- Stać, ale nie dla byle kogo - odparł z jeszcze straszniejszą miną. Te jego słowa, wydawały się być całkiem inne... puste. To nie jego słowa, czemu nie mówi tego, co myśli?
- Więc jestem byle kim? - odparłam. Miałam zamiar walczyć. Nie pozwolę aby ktoś mnie tak poniżał. Są pewne granice, a on przekroczył jedną z nich.
- Owszem. Takie gwiazdy jak ty są zadufane w sobie. Myślą, że są kłębkiem świata.
- Ja tak nie uważam. Nie jestem kłębkiem świata. Ty również nim nie jesteś - spojrzałam na jego lekko zaskoczoną minę. Powinnam się bać? - Jestem... mała kroplą w oceanie. Przeraża mnie to, ale... nie chcę być niezauważalna. Dlaczego ty... nie mówisz tego, co myślisz?
- Nie mówię? Spójrz na siebie. Kto normalny jest tak wylewny przy obcych ludziach?
- Czy to źle mówić, to co się czuje?
- Ja nic nie czuję.
- Pustka, to również uczucie.
- Być może, nic nieznacząca.
- Jesteś jak mój ojciec. Jesteś skorupą bez duszy - warknęłam odchodząc. Byłam wściekła! Ale cieszę się, że w końcu się postawiłam. Nawet takiemu Daisuke. Matko! Teraz to imię będzie mi się cały czas kojarzyć z jednym! Daj suke! Moment, moja książka. brakuje jednej książki! No nie! Musiałam ją upuścić i zapomniałam podnieść przez tego drania! Muszę...
Odwróciłam się znów w kogoś uderzając. Ja na serio zadzwonię do tych gościów od rekordów! Tym razem usłyszałam jakby chichot, schowany w kąciku ust uśmieszek... Daisuke?! To on umie się uśmiechać?
- Zapomniałaś - podał mi książkę. Rany, on się pofatygował i mi ją przyniósł. - Ty chyba uwielbiasz wpadać na ludzi.
- Nie na byle jakich - odpowiedziałam tak samo jak on, ale w mojej wersji to raczej wyszło zabawnie niż poważnie. - Dziękuję - powiedziałam aby nie czuł się urażony, ale ten nadal z poważną miną jakby chciał mnie zabić powiedział...
- Przepraszam - hę? Czy ja dobrze usłyszałam? Może to ktoś inny za nami to powiedział? Nie, nikogo tam nie ma. - Tak, do ciebie to mówię. Jesteś dość... interesującą piosenkarką.
- To komplement?
- Nie. Zwykłe stwierdzenie.
- Rozumiem - potaknęłam, a głowa chodziła mi jak te na sprężynkach w samochodach. - No to... ja już pójdę.
- Do zobaczenia w bibliotece, szpiegu - momencik. On powiedział szpiegu? Czyli on wie, że go obserwuję w bibliotece?! Ej! Ja tam chodzę tylko po książki! Nie moja wina, że przechodząc zerknę na niego. Mógłby zmieniać miejsca posiedzenia, a nie od razu mnie nazywać szpiegiem. Pfy.
16.08.2012
12 Tajemniczy pakunek
Przez całą noc nie mogłam spać. Nie
czułam zmęczenia, ale to nie z powodu nerwów tylko
podekscytowania. Chciałam już iść do szkoły, chciałam tam
spędzić kolejny dzień. Było tam wspaniale. Ludzie niewiarygodnie
uprzejmi i wyrozumiali, a wygląd budynku ciągle mnie zdumiewał.
Czułam jak z tej radości rumieńce wypływają mi na twarz, a ręce
kurczowo ściskały Pana Króliczka. O matko, ja go zaraz
uduszę.
- Nic ci nie jest? Przepraszam!
Przepraszam! Oddychasz? - spytałam przykładając ucho do jego
przyszywanych usteczek. Wiedziałam, iż Pan Królik, to
wyłącznie pluszak. Tak dla wszystkich wyglądał, lecz dla mnie był
czymś więcej. W nim widziałam cząstkę matki, ojca i wszystkich
ludzi, którzy byli bliscy mojemu sercu. Nawet dla tej
zabójczyni mamy. Ona też tamtego dnia cierpiała i zapewne
cierpi nadal. Nie wiem dlaczego, ale nabrałam ochoty porozmawiać z
nią.
- Hm... od tamtej pory nie widziałam
Keia... - pomyślałam na głos słysząc jakiś niepokojący szmer.
Przerażona wstałam czując się jak biedna owieczka wrzucona do
przerażającego horroru. Wyszłam z pokoju trzymając za łapkę
Pana Króliczka. Cicho dreptałam macając ściany aby czasem
się nie wyrżnąć. Miałam do tego zbyt dużą skłonność i
wiecznie chodziłam z siniakami na ciele. Zaglądałam z jednego
pomieszczenia do drugiego, ale sprawca tych strasznych hałasów
ciągle mi umykał, aż w końcu go dorwałam przy schodach
prowadzących na strych. Matko, jeszcze mi takiego miejsca brakowało?
Jak tam pójdę, to ktoś w masce mnie zadźga!
- Za dużo horrorów z Keiem –
westchnęłam widząc jak Tofik wbiega na samą górę i mi z
pola widzenia znika! - Woldemord! Czekaj! - oznajmiłam wchodząc na
górę i zrozumiałam swój błąd. Czy mnie pogięło?!?!
Tu jest strasznie ciemno! Czemu ja nadużywam słowa „strasznie”?!
Bo tu jest strasznie! Jak ja mam zejść?!?! Schodów nie
widzę! Spadnę i się zabiję!
- Grauuu – usłyszałam coś
podobnego do miauczenia. To Tofik ocierał się o sterty kartonów.
Były puste, ale ten jakby chciał coś złapać łapką. Podeszłam
do kota i wymacałam latarkę, włączyłam ją i zaczęłam grzebać.
Ku mojemu zaskoczeniu znalazłam nierozpakowany karton, dość spory.
Nie przypominałam sobie abym go pakowała lub wcześniej widziała.
Ciekawość zżerała mnie od wewnątrz. Czułam, iż muszę ją
otworzyć za wszystkie skarby. Musiałam. Ona mnie przyciągała...
- Grauuu – słuchałam zadowolonego
miauczenia kota i już sięgałam za rogi kartonu, kiedy słysząc
głos ojca najeżyłam się wydając z siebie cichy pisk.
- Rei, nie śpisz? Co robisz na
strychu? - wyglądnęłam przez drzwi widząc na dole postać
zaspanego Nataniela.
- Tofik mi coś zabrał i musiałam po
to tu wejść – znajdując szybko wytłumaczenie pokazałam mu
pluszaka.
- Rozumiem, schodź tylko ostrożnie.
Jest późno, powinnaś już spać.
- Tak, tak. Wiem tato, już idę –
odpowiedziałam spoglądając na tajemniczą paczkę i wróciłam
do swojego pokoju. Tak mnie ciekawiła, że nie mogłam dalej spać!
Co tylko dało siwe znaki kolejnego dnia w szkole...
- Ostatnio szperałam w internecie i
znalazłam bardzo fajną grę – Lunitari zaczęła temat, a ja już
zaczynałam się bać. - Szkoda tylko, że mamy tak mało graczy, ale
cóż... damy jakąś radę, prawda? - spojrzała na mnie
tajemniczo, a w jej oczach byłam wstanie dostrzec te przerażające
rzeczy, które zapewne chciała zrobić. Ona mnie molestowała
psychicznie i fizycznie!
- Nie! Nie! Nie! - kiwałam przecząco
wymachując rękoma. - Nie! Ja nie będę w to grać! Nie ma mowy! To
na pewno będzie gorsze od rozbieranego pokera i butelki!
- Oj już nie przesadzaj. I tak
skończyliśmy na bieliźnie, bo wstydziłaś się ściągnąć
stanik.
- Dziwisz się?! Tam był Kei!
- To co? Sam miał na sobie tylko
bokserki.
- Dobra, skończ ten temat!
- Czemu się czerwienisz?
- Bo jest tu gorąco jak w saunie!
- Na pewno? - nie, na niby! Nienawidzę
tego jak się ta wredota bawi moimi uczuciami! Dobrze wie, że jestem
wstydliwa, a tu jeszcze na złość mi robi i gada o takich, a nie
innych sprawach. Czy mój urlop kiedykolwiek będzie normalny?!
- Ja tam myślę, że Kei jest tą Sauną.
- Co?! Nie! Daj mi już spokój...
- westchnęłam poirytowana z poczuciem ulatającej energii, kiedy to
w kogoś walnęłam. Już miałam zamiar przepraszać, gdy postać ta
objęła mnie dłońmi i z dumnym głosem odezwał się do
rudowłosej.
- Pewnie nie jesteś tego świadoma,
ale wyłącznie mi wolno bawić się malutką Rei, kiedy mam na to
ochotę, więc przeproś mnie za korzystanie z mojej uroczej
zabaweczki.
- Hę? - dziewczyna stanęła jak słup
spoglądając na cwaniacką minę brązowookiego, który nie
miał zamiaru mnie wypuścić z objęć.
- O co chodzi? Spójrz,
wyczerpałaś ją. Nawet nie reaguje na moje poczynania w stosunku do
niej i do ciebie. Nie wiesz, że zabawkami trzeba się bawić z
umiarem, bo łatwo je zepsuć? Teraz będę musiał wymienić Rei
bateryjki – chwycił moją brodę zbliżając usta do moich i nagle
się otrząsnęłam.
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele,
Isei! - warknęłam, z całych sił uderzając go w stopę. - I nie
jestem twoją zabawką! - dodałam marszcząc wściekle brwi, a ten
wyłącznie się roześmiał.
- Widzisz? Tak to się robi – odezwał
się do Lunitari, całkowicie mnie olewając. Co za drań! - Cóż,
przyszedłem zobaczyć jak ci idzie w mojej szkole – spojrzał na
mnie z całkiem odmiennym uśmiechem.
- Ja... dość...dobrze. A ty czemu...?
Co tu robisz?
- To nie wolno mi już przebywać we
własnej szkole? - spytał z lisim uśmieszkiem i nagle wokół
mnie pojawiła się Isanami z Yutto i Osoiem.
- Hej, nie wiem kim jesteś, ale... -
powiedział różowowłosy Yutto ratując mnie z objęć Iseia.
- Nie dotykaj jej swoimi brudnymi łapskami – wyszeptał coś do
chłopaka z groźnym wyrazem twarzy jakiego jeszcze u niego nigdy nie
widziałam.
- Ty... - syknął spoglądając na
moją pytającą minę. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Wszystko
zaczęło się tak potwornie mieszać. - No nic, zobaczymy się
później – mrugnął do mnie okiem i odszedł jakby nigdy
nic.
- Chodźmy – powiedział radośnie
Yutto, a Osoi zaczął zerkać na jedzącą Pocky Lunitari.
Czyżby...?
- Lubisz Pocky? - hehe, a jednak!
Podoba mu się ona! Osoi się zakochał!
- Przepraszam Rei za moje tamto
zachowanie. Nie do końca kontroluję... no wiesz, tą drugą Ja.
- Spokojnie, rozumiem. Każdy ma jakieś
wady – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja tam nie mam – odpowiedział
zadowolony Osoi.
- Nie prawda! Uwielbiasz zboczoną
mangę! - oparła Lunitari wytykając go paluszkiem Pocky.
- Moim zdaniem to wyłącznie moja
mocna strona. Piękne, kobiece ciała, to moja muza! Natchnienie do
grania dla tak wspaniałej kapeli w jakiej jestem!
- Te jego poetyckie słownictwo –
szepnęłam i wszyscy roześmiani ruszyli do swoich klas. Wady...
jakie ja mam wady? Oszukiwanie samej siebie? Sama nie wiem. Może to
bezgraniczne poszukiwanie wiedzy o matce? Jakbym... chciała żyć
jej życiem. Prawda? Czy może jednak się mylę?
- Rei, Reiii... Rei! - nagle czyiś
głos mnie oprzytomniał. - Coś ty tak się zamyśliła? - spytał
mnie Yutto.
- Nie nic, tylko... - odpowiedziałam
zerkając na Daisuke. - Czy on... od zawsze jest taki wredny? -
spytałam sprawdzając czy naszej rozmowy nie widzi czasem
nauczycielka.
- Odkąd pamiętam – odpowiedział. -
A co?
- Nic, tak się tylko pytam –
odpowiedziałam wkładając nos w książkę. Wtedy w bibliotece nie
wyglądał na złą osobę, tylko na bardzo zagubioną, jak ja. Nie
wiem czemu, ale jego egzystencja bardzie mnie zaciekawiła.
Wracając z przyjaciółmi ze
szkoły ciągle myślałam o tej paczce na strychu. Czemu ojciec mi
przeszkodził? Może to tylko przypadek, no ale... czemu? Dlaczego
Tofik mnie tam zaprowadził? Czyżby celowo, chciał abym zaglądnęła
do środka? Poznała tą tajemnicę, o której wiedział
wyłącznie tata? To wszystko robi się zbyt skomplikowane jak dla
mnie.
- To jak Rei? Jesteśmy umówieni?
- znów oprzytomniał mnie głos zaprzyjaźnionej Isanami. -
Słuchasz ty nas w ogóle? - zadała pytanie, kiedy wszyscy
staliśmy na skrzyżowaniu. W tym miejscu mieliśmy się rozstać z
większością towarzyszy.
- Przepraszam, zamyśliłam się –
odpowiedziałam z lekkim smutkiem, ale szybko go zamieniłam na
bananowy uśmiech.
- To idziemy jutro na ten piknik do
parku, czy nie? - powtórzyła pytania Lunitari. - Zaproś
koniecznie Keia – dodała widząc mój rumieniec na twarzy i
od razu odpowiedziała z podejrzanym uśmieszkiem. - Wezmę kilka
ciekawych gierek.
- No to mamy plany! - oznajmił wesoło
Osoi. - Narka! - pożegnał nas i razem z Isanami zaczęłyśmy iść
chodnikiem. Mieszkałyśmy dość niedaleko siebie. Ja musiałam
wyłącznie przejść kilka ulic więcej, ale nie przeszkadzało mi
to.
- Nie przeszkadza ci moja druga
połówka? - spytała bawiąc się paskiem od torby.
- Coś ty, uwielbiam takie zwariowane
osoby – odpowiedziałam pocieszając dziewczynę. - Poza tym tata
mówił, że przyciągam ludzi podobnych do mnie samej.
- Naprawdę?
- Naprawdę – widząc jej zaskoczoną
minę przystanęłam przy jej furtce. - Teraz możesz się wybić. W
końcu będziesz mogła mieć kilka własnych piosenek bez mojego
głosu – mrugnęłam okiem poprawiając swoją torbę. - To duży
krok na przód, a głos doprawdy masz niezły.
- Dziękuję – z uśmiechem pożegnała
mnie otwierając drzwi i usłyszałam kilka dodatkowych słów
od jej mrocznej strony. - Ty idiotko – prychnęła. Ach tak, jej
kochana druga strona medalu. Ta mnie kocha, a druga najchętniej ze
pchała ze sceny i zatłukła. Raz jej się prawie udało, he.
Wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte.
Zaniepokojona zaglądnęłam do środka, ale nikogo tam nie było.
Poszłam zamknąć drzwi, a tu nagle pojawiła się postać
czerwonowłosego mężczyzny, którego już kiedyś widziałam.
- Ty... - warknęła z groźną miną.
- Ty kazałeś dać mi list ojcu.
- Masz dobrą pamięć kochana Rei. I
jak? Tyle lat cię nie widziałem, wyrosłaś na piękną kobietę,
jak twoja matka – bezczelnie wszedł do mieszkania zwiedzając je,
a ja szłam za nim w nadziei, iż coś mi istotnego powie. Tamtego
dnia tak było, więc i tym razem musiało być.
- Mówiłeś, że byłeś jej
kochankiem, to prawda?
- Tak jakby – pokiwał na boki głową.
- Wiem, że twój tatusiek chowa tutaj coś cennego.
- Skąd to wiesz? - spytałam ze
złością. Czemu on wie więcej niż własna córka Nataniela?
- Mam własne sposoby. Jestem niczym
wszechwiedzący bóg – odpowiedział siadając na schodach
prowadzących na strych. - może i go nawet przewyższam –
roześmiany zapalił fajkę.- Dobrze się bawisz w nowej szkole?
- Tak.
- Rozumiem, a ojciec?
- Dalej będziesz się tak wypytywał?
- Ach, bezwzględna jak matka.
Radziłbym ci uważać na niektórych typków –
wzruszył ramionami wyrzucając papieros na podłogę i zgniótł
go butem. - Bo mogą się okazać większym wrogiem niż sojusznikiem
– z tajemniczym uśmiechem wyszedł napotykając mojego ojca
stojącego jak słup na jego widok.
- Kiiiraaa?!?! - warknął rzucając
się z wściekłością na mężczyznę. Ten zaś z łatwością,
jednym ruchem ręki położył na ziemię tatę i jakby nigdy nic
szedł dalej.
- Spokojnie gospodarzyku. Przyszedłem
tylko z wizytą – prychnął odjeżdżając w czerwonym audi.
- Coś ci zrobił? - spytał, kiedy
pomogłam mu wstać. Był cały obolały po tym upadku.
- Nie – odpowiedziałam zamykając za
sobą drzwi. - Niczego raczej nie wziął, ale... czego on może
chcieć?
- Zemsty. Ten potwór chce
odebrać mi ciebie, Rei – z szklankami w oczach położył się na
kanapie nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Spokojnie, nie odejdę. Nie pozwolę
-uśmiechnęłam się robiąc mu ciepła herbatę.
*****
- Jak śmiałeś włamywać się do jej mieszkania?
- Spokojnie kochaniutki. Ty tylko dostarczasz mi niezbędnych informacji. Po co niby mieliśmy się spotkać?
- Yutto utrudnia sprawę.
- Yutto? Robi to, co do niego należy.
- Być może, ale...
- Ty się lepiej zajmił kierownictwem swojej szkoły, Isei.
*****
- No to... - wzięłam głeboki wdech
siedząc naprzeciw tajemniczego kartonu w moim pokoju, z Panem
Króliczkiem pomiędzy nogami i Tofikiem bawiącym się jego
uszkiem. - Spójrzmy co kryje w sobie ta paczka – chwyciłam
za kąciki kartonu powoli je odchylając, a Woldemorcik zastygł
obserwując poruszające się odłamki kartonu. W końcu nadszedł
czas otwarcia tajemniczego panku,musiałam go otworzyć i dowiedzieć
się, co tam jest. Zerknęłam do środka nie wierząc własnym
oczom.
- To przecież...
Subskrybuj:
Posty (Atom)